Temida Stankiewicz - Podhorecka: Przywracanie polskiej muzyki

Niedawno zakończony Międzynarodowy Festiwal Muzyczny „Chopin i jego Europa” dyrektor festiwalu Stanisław Leszczyński określił jako prolog do wielkiego jubileuszu, jaki czeka nas w 2018 roku, czyli w stulecie odzyskania niepodległości

przez Polskę. Z tego wynika, że przyszłoroczny festiwal będzie miał charakter wyjątkowy. W związku z tym żywię nadzieję, iż w repertuarze będzie więcej muzyki Chopina aniżeli w tym roku. Myślę też, że z racji tak ważnej daty przeważającą większość utworów będą stanowiły dzieła polskich kompozytorów. A wśród nich genialnego Ignacego Jana Paderewskiego, wybitnego artysty, ale i znakomitego męża stanu, polityka, którego działalność w niemałej przecież mierze przyczyniła się do odzyskania niepodległości naszej Ojczyzny w 1918 roku. Tak więc myślę, że nie zabraknie na przyszłorocznym festiwalu największego dzieła Paderewskiego, bardzo pięknego, bardzo polskiego, z ducha narodowego Koncertu a-moll. Tak rzadko grywanego w salach koncertowych łącznie z Filharmonią Narodową. Wciąż mam w pamięci wspaniałego pianistę argentyńskiego Nelsona Goernera, który przed paru laty na festiwalu „Chopin i jego Europa” doskonale zagrał ten utwór Paderewskiego.

Dzięki festiwalowi „Chopin i jego Europa” z roku na rok wzbogaca się nasza wiedza o polskich zapomnianych kompozytorach i ich dziełach, a tym samym – nasz muzyczny dorobek narodowy. To rzecz nie do przecenienia. Wielu z nich zostało zapomnianych z różnych powodów. Najczęściej politycznych. Carscy zaborcy nie godzili się na rozpowszechnianie polskiej kultury. Potem, już po odzyskaniu niepodległości, ci twórcy nadal pozostawali w zapomnieniu. A byli nie tylko znakomitymi kompozytorami, ale i wielkimi polskimi patriotami, jak m.in. Ignacy Feliks Dobrzyński, szkolny kolega Chopina, który w okresie zaborów, Powstania Listopadowego, a więc w trudnym dla Polski czasie, nie opuścił Warszawy. Uważał, że jego miejsce jest tutaj. Pięknej muzyki Dobrzyńskiego słuchaliśmy w poprzednich edycjach festiwalu, a także i w tym roku. Dobrze, bo jego muzyka jest prawie nieobecna nawet w środowisku muzycznym. A warto wspomnieć, iż Chopina i Dobrzyńskiego kształcił Józef Elsner, który w pewnym okresie równie wysoko oceniał talent obu kompozytorów.

W tegorocznym festiwalu obok dzieł m.in. Mozarta, Beethovena, Bacha, Brahmsa, Schuberta, Rachmaninowa, Haydna wspaniale wybrzmiała też muzyka innych dawnych polskich kompozytorów, jak na przykład bardzo piękna Symfonia c-moll Franciszka Mireckiego (wspominałam o tym w poprzednim tekście) czy utwory Władysława Żeleńskiego, Juliusza Zarębskiego, Józefa Elsnera, Karola Kurpińskiego, Józefa Krogulskiego.

Tegoroczny festiwal „Chopin i jego Europa” mający podtytuł „Od Bacha do Chopina” zgromadził wielu wybitnych artystów światowej pianistyki, z których większość przyjechała tu po raz kolejny. Część jest już doskonale znana polskiej publiczności, jak m.in. bardzo lubiany i owacyjnie witany Nelson Goerner, a także Tobias Koch, Andreas Staier, Nelson Freire czy Garrick Ohlsson. Wystąpiło także kilku artystów, którzy brali udział w ostatnim Konkursie Chopinowskim, wśród nich Szymon Nehring, jedyny Polak, który znalazł się wprawdzie w finale konkursu, ale niestety został przez jury niesprawiedliwie potraktowany, czyli „niezauważony”. Obecnie swoje świetne przygotowanie, umiejętności, talent potwierdził właśnie podczas dwóch koncertów festiwalowych, doskonale grając m.in. Koncert fortepianowy e-moll Chopina.

I na koniec taka oto refleksja. Nie wyobrażam sobie przesytu muzyką Fryderyka Chopina. Przy całej mojej sympatii dla tego wyjątkowego, znakomitego i niezwykle potrzebnego festiwalu, trudno mi jednak zrozumieć powody, dla których arcydzieła naszego genialnego kompozytora, w których zawiera się kwintesencja polskości, znalazły się w tak „oszczędnej” ilości w repertuarze festiwalu. Tym bardziej że na co dzień, poza festiwalem, są niezwykle rzadko grane. Zastanawiam się, kiedy Chopin był grany w Filharmonii Narodowej. A przecież to jest właśnie muzyka, której wciąż chce się słuchać.

Drugie moje zdziwienie wiąże się z występem ogromnie oczekiwanego jednego z najwybitniejszych polskich pianistów Piotra Anderszewskiego, który z muzyki Chopina zagrał jedynie Poloneza-fantazję As-dur op. 61, natomiast zrezygnował z tego, co było w programie, czyli z Mazurków.

 
13. Międzynarodowy Festiwal Muzyczny „Chopin i jego Europa”, Warszawa 2017

TEMIDA STANKIEWICZ-PODHORECKA krytyk teatralny