Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Ignorancja zawiniona

Powoli wyciszają się emocje wokół sporu izraelsko-polskiego. Mimo tego wciąż pozostaje wiele niewiadomych. Nie wiadomo, jak Izrael będzie w przyszłości podchodził do wielorakich płaszczyzn sporów z jednej strony, a możliwości współpracy z drugiej.

W tym częściowym wyciszeniu łatwiej jest wspominać minione zdarzenia. Sięgnąłem pamięcią do mojego pierwszego pobytu w Izraelu. W jakimiś momencie nawiązałem rozmowę ze studentem żydowskiego pochodzenia ze Stanów. Wymieniliśmy kilka ogólnych zdań. Pożegnałem go grzecznościową formułką – nadzieją spotkania w przyszłości w Polsce. Zareagował bardzo emocjonalnie – Ja nigdy tam nie przyjadę! Nie mógłbym tam przyjechać. Na moje zdziwienie, odpowiedział z rozbrajającą prostotą: - Bo tam mordowali moich rodaków! Tam ginęli moi rodacy!

Znów się zadziwiłem. Próbowałem wytłumaczyć mojemu rozmówcy, że stawia mnie w trudnej sytuacji – Tam, w Polsce ginęli też mordowani moi rodacy. Gdzie miałbym zamieszkać?

To, co nastąpiło potem jest właściwie nie do opisania. Z jednej strony zdziwienie, a z drigiej – oburzenie. Był oburzony, bo ktoś śmiał zabierać mu monopol na martyrologię. A zarazem zdziwiony, bo nie słyszał nigdy o ginących Polakach. Wiedziałem, że rozmawiam z nie katolikiem, ale zaryzykowałem pytanie czy słyszał o o. Maksymilianie Marii Kolbe, który będąc polskim księdzem i zakonnikiem, oddał życie za współwięźnia, także Polaka? Nie słyszał. I wyraźnie nie wierzył ani w tę historię, ani w liczby polskich ofiar.

Przez lata myślałem, że ten niedouczony student, ten ignorant jest wyjątkiem. Teraz przekonuję się, że świat składa się z ignorantów. Że są ich miliony.

Etyka klasyczna traktuje ignorancję jako przeszkodę rzutującą na ocenę odpowiedzialności moralnej. Ta sama tradycja etyczna rozróżnia jednak ignorancję pokonalną i niepokonalną, zawinioną i niezawinioną. Myślę, że trudno mi przypisać mojemu znajomemu Żydowi ze Stanów ignorancję niepokonalną. Wystarczyło pytać, czytać, słuchać. Ale mimo tego nie traktuję jego niewiedzy jako ciężkiej miażdżąco. Ale tych polskomówiących polityków, którzy próbują rozgrywać swoje frustracje obozami zagłady, śmiercią i cierpieniem milionów – tych traktuję i oceniam z należytą ostrością.

Pojawiły się głosy, że walka o prawdę szkodzi wizerunkowi Polski, że dzięki ustawie IPN w świecie zrobiło się głośno o „polskich” obozach… Mówią to ludzie, którzy kierowali państwem i jego resortami, którzy nie oddali nawet cienia hołdu bohaterom ratującym Żydów, którzy pieli z zachwytu nad każdym kiczem celuloidowym prezentującym „polski antysemityzm”. To są ci sami ludzie, którzy symbolem II Wojny uczynili Jedwabne opisując je w narracji iście goebelsowskiej.

Dziś świat nie może zasłonić się ignorancją.
O tym, że może zasłonić się złą wolą, najdobitniej niestety świadczą  niektórzy polscy przedstawiciele życia publicznego.