Władysław Trzaska - Korowajczyk: Antoni Wiwulski - architekt i rzeźbiarz znany i nieznany. 1877-1919

Każdemu, kto przyjeżdża do Wilna, rzucają się w oczy, górujące nad miastem Trzy Krzyże. Od kilkudziesięciu lat stały się one jakby drugim, po św. Krzysztofie, herbem Wilna. Stojący na wysokim kopulastym wzniesieniu, zwanym Górą Trzykrzyską.

Pomnik strzela ku niebu bielą swojej żelbetowej konstrukcji. Monument jest dosyć znany, ale tylko nieliczni wiedzą, że projektantem jego jest Antoni Wiwulski. Twórca znany i nieznany, znany ze swych dzieł, zapomniany z nazwiska.  

Antoni Wiwulski urodził się w 1977 w Rosji. Studia rzeźbiarskie i architektury odbywał w Wiedniu i Paryżu. Zafascynował się tam nowymi technologiami inżynierskimi   i stał się jednym z prekursorów w Polsce budownictwa żelbetowego.  

Nim jednak Antoni Wiwulski zasłynął jako architekt, nazwisko jego stało się głośne, w związku z projektem Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie. Ignacy Jan Paderewski, inicjator i w znacznej części fundator tego Monumentu, powierzył jego projekt mało jeszcze znanemu twórcy jakim był Antoni Wiwulski. Pomnik stanął i został odsłonięty 15 lipca 1910 dokładnie w 500 Rocznicę zwycięstwa pod Grunwaldem. W 1939 okupant niemiecki zburzył go. Pomnik, z pewnymi zmianami, został odbudowany zaraz po Wojnie.  

W 1913r., na obrzeżach Wilna, w pobliżu gdzie Rosjanie zamordowali Konarskiego, rozpoczęła się budowa kościoła pw. Serca Jezusowego. Projektantem nowoczesnej bryły architektonicznej, konstrukcji żelbetowej, został Antoni Wiwulski. Przy świątyni miała stanąć wysoka wieża,, z wyniosłą postacią Jezusa Chrystusa o wysokości 70m.  Ta wizja nigdy nie została zrealizowana, a nawet nie rozpoczęto budowy. Również kościół nigdy nie doczekał się ukończenia i jeszcze w czasie Wojny oplatywały go rusztowania. W okresie  władzy sowieckiej został tak obudowany, że dziś trudno jest dopatrzeć się w nim architektonicznej wizji twórcy. Budowla ta  dalej stoi w Wilnie przy ul. Antoniego Wiwulskiego, ulicy która otrzymała patrona jeszcze przed Wojną, a od dwudziestu  lat przywrócono jej dawną  nazwę.
 
W mieście nad Wilią, nad pl. Katedralnym górują dwa wzniesienia. Na szczycie jednego widnieją resztki t.zw. Zamku Górnego, na drugim bieleją trzy Krzyże. W tym miejscu, od najdawniejszych czasów chrześćjańskich stały krzyże dębowe. Legenda mówi, że poświęcone one były zakonnikom franciszkańskim, którzy zginęli tu z rąk pogan. Inna wersja opiewa,  że chodziło o ukazanie zagonom krzyżackim, że mieszkają tu ludy wierzące w Jezusa Chrystusa. Dębowe krzyże runęły, ze starości, w latach sześćdziesiątych  XIX  wieku. Władze rosyjskie nigdy nie zezwoliły na ich odbudowę.  

Wybucha I Wojna i w 1915 do Wilna wkraczają Niemcy. Korzystając z zamieszania wileńscy Polacy uzyskują zgodę na budowę trzech Krzyży. Projekt powierzono Antoniemu Wiwulskiemu. Pomnikowi nadał on nowoczesne stylizowane kształty, a konstrukcja  miała być żelbetowa. Pomnik stanął w niewiarygodnie krótkim czasie. Setki Wilnian, na własnych plecach, wnosiło na wysoką górę cement, piach i inne materiały budowlane.  

Już w okresie Dwudziestolecia rodziła się nowa legenda. Trzy Krzyże miały symbolizować trzy zrywy wolnościowe Polaków, trzy Powstania.  

A. Wiwulski nie miał szczęścia do swoich dzieł. W 1950 władze sowieckie wysadziły w powietrze Trzy Krzyże. Robotnicy, wbrew zaleceniom, część konstrukcji zakopali w piachu Góry i odgrzebano je dopierow końcu lat osiemdziesiątych XXw.u. W 1991 Trzy Krzyże zostały odbudowane. Zachowano te same proporcje jakie nadał im twórca, tylko podwyższono znacznie postument, tak by wyrosłe, przez pó wieku drzewa, nie zasłaniały Pomnika.  

Na Żmudzi jest małe miasteczko Szydłów. Tam w 1612, na polnym głazie ukazała się Matka boża. Miasteczko to stało się Sanktuarium. i przez wieki ściągało tu tysiące wiernych. W pobliżu legendarnego głazu stanął kościół. Znajduje się tam obraz NMP słynący, od końca XVII z cudów. W 1913 nad głazem zaczęto budować wysoką, strzelistą, na 40m, wieżę o konstrukcji żelbetowej. Projektantem był Antoni Wiwulski. Wieżę ukończono dopiero w 1924 już po śmierci jej projektanta.  

Oprócz wspomnianych wyżej dzieł Antoni Wiwulski projektował wiele jeszcze budowli sakralnych, inne rekonstruował . W kościele św. Św Janów istnieje popiersie Adama Mickiewicza i Krzyż poświęcony bohaterom Powstania Styczniowego.  Władze carskie nie pozwalały na stawianie pomników na wolnej przestrzeni i jedynymi miejscami, w  których można było wyrażać swój patriotyzm, mogły być wnętrza świątyń.  Ślady wizji tego twórcy można napotkać nie tylko na ziemiach wchodzących obecnie w skład Litwy.  

Jest koniec roku 1918. W marcu zostaje zawarty traktat, właściwie traktat pokojowy, między Niemcami, a Rosją Sowiecką. W Sytuacja ta odciążyła Niemcy od walk na wschodzie, a Zachód zmuszony został do podwojenia wysiłku zbrojnego. Na mocy porozumienia Niemcy w ostatnich dniach grudnia 1918,  wycofują się z Wileńszczyzny. Rabują, niszczą, palą, a magazyny z bronią i amunicją przekazują "rewolucyjnemu proletariatowi" czyli forpocztom bolszewickim. Między odstępującymi Niemcami, a następującymi hordami bolszewickimi, wytwarza się kilkudniowa próżnia. W obronie ukochanego Wilna przed bolszewickimi bandami, Polacy organizują oddziały samoobrony. W ich szeregi wstępuje Antoni Wiwulski.  
Mróz tężeje, a wiatr przenika do szpiku kości. Na posterunku obserwacyjnym, daleko wysuniętym poza miasto, następuje zmiana. Twórcę Trzech Krzyży wymienia jakiś uczniak. Artysta bez wahania oddaje mu swój korzuch. Wiwulski przeziębia się, dostaje zapalenia płuc i umiera 5 stycznia 1919. Zostaje pochowany pod ołtarzem kościoła, Serca Jezusowego w Wilnie, którego był projektantem.  

Przez przeszło siedemdziesiąt lat szczątki Artysty spoczywały w miejscu pochówku. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku  Litwini dokonali ekshumacji i pochowali Antoniego Wiwulskiego na Rossie. Pochowali, zbudowali nagrobek i wyryli napis Antanas Vivulskas. Jakiż to przejaw prymitywnego szowinizmu! Litwini, nie mając wiele do zaoferowania Europie z własnej kultury, z niezwykłym prostactwem litwinizują wszystko co tylko się da. Ofiarą tych poczynań stają się przede wszystkim polscy uczeni, twórcy kultury, bohaterowie narodowi, bo którz inny budował na tych ziemiach cywilizację łacińską jak nie Polacy!  
W  Łodzi też mamy ślad Antoniego Wiwulskiego.  Jest to niewielka ulica, w pobliżu Ronda Lotników Lwowskich, dawniej nosiła nazwę Wery Kostrzewy. Na tej uliczce od 1989mieści się Zarząd Oddziału Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej.