Jan Gać - OSTRÓW LEDNICKI

W roku Wielkiego Jubileuszu 1050 rocznicy chrztu Polski warto wybrać się do miejsc, gdzie rodziła się Polska jako kraj chrześcijański i cywilizowany. W pierwszej kolejności niech to będzie Ostrów Lednicki, drobna wysepka na Jeziorze Lednica, leżącym pomiędzy Gnieznem a Poznaniem.

Krótka przejażdżka promom i oto znajdujemy się w miejscu, które ma moc poruszyć naszą historyczną wrażliwość, uruchomić wyobraźnię i przywołać obrazy z zamierzchłej przeszłości, te najważniejsze, które stanęły na progu rodzenia się naszej państwowości i jej chrześcijańskich  korzeni.

Wysepka, wprawdzie niewielka, jest wystarczająco duża, by mogła pomieścić gród książęcy, rozległe podgrodzie i pola uprawne. Ci, którzy nie mogli pomieścić się na wyspie, zamieszkiwali na lądzie stałym na wprost wyspy od jej strony wschodniej i zachodniej, z którym to lądem wyspiarze mieli bezpośredni kontakt dzięki dwóm mostom. Gród był obwiedziony drewniano-ziemnym wałem wysokim na 12 metrów i szerokim na 6. Do środka prowadziły dwie bramy. Jak wskazują badania archeologiczna wał ten pochodzi z I połowy X wieku, czyli wtedy, kiedy przodkowie Mieszka, ojciec Siemomysł, dziad Leszek i pradziad Siemowit budowali państwo Polan w oparciu o szereg grodów, z których najważniejsze to Poznań, Gniezno, Giecz, Grzybowo i Ostrów Lednicki. Mieszko odziedziczył po śmierci ojca  gotowy gród, w którym być może sam przyszedł na świat. Teraz, jako władca plemienia Polan, zadbał o jego upiększenie, budując dla siebie i swego dworu wygodną, kamienną rezydencję, palatium. Od strony wschodniej dobudowano do niej bardzo regularne  pomieszczenie na planie równoramiennego krzyża greckiego, coś w rodzaju kaplicy pałacowej, identyfikowanej jako baptysterium na podstawie dwóch znalezionych tam mis chrzcielnych. To bulwersujące znalezisko pozwoliło badaczom na szereg domysłów, czy aby nie jest to miejsce chrztu Mieszka I. Tej sprawy nie da się ostatecznie wyjaśnić, gdyż nie posiadamy żadnych wzmianek pisanych co do miejsca chrztu księcia, a do tego przywileju pretenduje również Poznań i Gniezno, by z tej szacownej listy skreślić upominającą się również o to Pragę i Ratyzbonę. Za pierwotną tradycją Kościoła, kiedy to dorosłych katechumenów chrzczono raz w roku, w wigilię Wielkanocy, przyjmuje się, że i Mieszko dostąpił łaski chrztu w Wielką Sobotę, która w 966 roku przypadała 14 kwietnia, co też upamiętnia nowy dzwon odlany na tę okazję i poświęcony tego dnia w  roku  Wielkiego Jubileuszu i zawieszony w bezpośrednim sąsiedztwie baptysterium.

Jeśli nawet nieznany z imienia biskup nie chrzcił Mieszka I na Ostrowie Lednickim, z całą pewnością chrzczeni tu byli książęcy dostojnicy i pospolity lud. Wyspa urosła do rangi ważnego ośrodka chrześcijaństwa w państwie Polan. Potwierdzają to drobne znaleziska archeologiczne o charakterze sakralnym, wśród nich unikat – stauroteka, czyli relikwiarz drzewa Krzyża Świętego w kształcie krzyżyka, szkoda że mocno zniszczony. Co więcej, w pobliżu książęcego zespołu wydobyto z ziemi fundamenty niewielkiej kaplicy, wolnostojącej, identyfikowanej jako kościół grodowy. Odkryte tam dwa grobowce niektórzy kojarzą  z pochówkami synów Bolesława Chrobrego. Inni chcieli by tam widzieć siedzibę pierwszego biskupa w Polsce, Jordana. Z całą pewnością Ostrów Lednicki należał do głównych siedzib książęcej pary, Mieszka I i Dobrawy. Gród położony uroczo na spokojnym jeziorze gościł Ottona III, którego podejmował u siebie Bolesław Chrobry podczas pielgrzymki cesarza do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie w 1000 roku.

Z całą pewnością wycieczka do Ostrowa Lednickiego to wyprawa do zarania Polski chrześcijańskiej, do kraju, który z całą świadomością, poprzez geniusz naszego pierwszego historycznego władcy, włączył się w nurt cywilizacji łacińskiej. Bo czym w europejskim średniowieczu był chrzest pogańskiego władcy? Był czymś więcej aniżeli indywidualną decyzją włączenia siebie i swoich bliskich do wspólnoty Kościoła. Był aktem ponadczasowym, wyborem drogi również dla swoich poddanych, wyborem na zawsze. Żeby sobie to dobrze uświadomić, warto odwołać się do przypadku sąsiada Mieszka I, księcia kijowskiego, Włodzimierza, który przyjął chrzest 22 lata później, w 988 roku. Książę z Kijowa rozesłał posłańców w różne strony świata, aby ci pozyskali wiedzę o różnych religiach i donieśli mu o nich, by kniaź mógł jedną z nich obrać dla siebie i swego ludu. Odrzucił religię muzułmańską, wzgardził wiarą „Niemców”, czyli katolicyzmem, opowiedział się za prawosławiem. I tak już pozostało. Po dziś dzień.

Mieszko I nigdzie nikogo  nie rozsyłał dla zbadania różnych religii. Przyjęcie chrześcijaństwa prosto z Rzymu za pośrednictwem Pragi było aktem głęboko przemyślanym, z różnych powodów, także politycznych. Zanim zdecydował się na chrzest, musiał posiąść na ten temat głębsze rozeznanie, wszak do państwa Polan musieli podówczas docierać  liczni już misjonarze z wielu kierunków, nie tylko z pobliskich Niemiec, ale i z dalszych stron, niewykluczone że i z Irlandii, z tego matecznika średniowiecznego chrześcijaństwa iroszkockiego. Sprawą otwartą pozostaje możliwość docierania daleko na północ uczniów Cyryla i Metodego, nie tylko do państwa Wiślan, ale i Polan. Tak czy inaczej chrzest Mieszka I przyjęty z Rzymu za pośrednictwem Pragi włączył Polskę  w nurt chrześcijaństwa katolickiego na zawsze.

Chrzest Mieszka I był pierwszym krokiem w długim procesie chrystianizowania plemion polskich. Ale także ich cywilizowania. Polska także pod względem kulturowym poprzez chrzest związała się na zawsze z cywilizacją rzymską, a przez to i śródziemnomorską. Tak to ujął piszący 150 lat po tym fakcie Gall Anonim: Zaiste ślepą była przedtem Polska, nie znając ani czci prawdziwego Boga, ani zasad wiary, lecz przez oświeconego cudownie Mieszka i ona także została oświeconą, bo gdy on przyjął wiarę, naród polski uratowany został od śmierci w pogaństwie.