Opowieść o wierze

"Koniec świata, czyli dramat, który nie ma końca w reż. Tomasza A. Żaka Teatru Nie Teraz w Tarnowie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Rok 2017 obfituje w znamienne daty, z najważniejszą: stuleciem objawień fatimskich. Teatry zupełnie nie są zainteresowane taką tematyką. Z jednym wyjątkiem, którym jest spektakl "Koniec świata

, czyli dramat, który nie ma końca" w wykonaniu Teatru Nie Teraz z Tarnowa. Ten autorski spektakl Tomasza A. Żaka (scenariusz i reżyseria) niedawno pokazany w Warszawie wpisuje się w jubileuszowe daty 2017 r., które zadecydowały o losach świata. W tym roku przecież mija 500 lat od czasu reformacji, rewolucji luterańskiej, schizmy Marcina Lutra, a 300 lat temu powstała masoneria, zaś jesienią 1917 r. rozpoczęła się rewolucja bolszewicka w Rosji, zaś trwająca w tym czasie pierwsza wojna światowa osiągała apogeum. A po przeciwnej stronie: obchodzimy stulecie objawień Matki Bożej w Fatimie i stulecie Stowarzyszenia Rycerstwa Niepokalanej założonego w 1917 r. przez św. Maksymiliana Kolbego. "Tak naprzeciw piekła staje Niebo i Ta, której szatan boi się najbardziej - Niepokalana. I tak koniec staje się początkiem" - pisze w folderze do przedstawienia reżyser Tomasz A. Żak. I właśnie te daty tworzą ważny kontekst, w który "Koniec świata" się wpisuje.

To spektakl mówiący o wierze w Boga. O sile wiary, która pokonuje zło. O zderzeniu profanum i sacrum, wojnie szatana z Bogiem. Dzisiaj owo mieszanie szatana się zintensyfikowało. W błyskawicznym tempie ateizująca się Europa i wszelkie tego konsekwencje są tego widomym znakiem. Dlatego wielkie znaczenie ma uświadomienie sobie, jak bardzo aktualne dziś jest orędzie fatimskie i obraz piekła, który Matka Boża ukazała dzieciom. Owa wizja piekła sprzed stu lat nie straciła na aktualności. Dość spojrzeć na współczesny świat i przyzwolenie możnych tego świata na "wyrzynanie" chrześcijan. Tylko dlatego, że nie chcą wyrzec się swojej wiary. Obecnie trwa silnie zideologizowana wojna kulturowa, której głównym celem jest zlikwidowanie chrześcijaństwa, zwłaszcza wiary katolickiej. I także o tym jest ten spektakl.

W warstwie fabularnej przedstawienie ukazuje grupę ludzi prześladowanych za wiarę. Znajdują się w zamkniętym mieście, w którym panuje zaraza roznoszona przez szczury. Czeka ich śmierć. To obóz koncentracyjny dla katolików. Sara naprawdę nazywa się Kowalska (znakomita rola Ewy Tomasik-Adamczak) i kolaboruje za pieniądze z wrogiem, który ma na imię Luter i niczym szatan prześladuje katolików (wyrazisty Maciej Małysa). Powiada: "Katolikom nie wystarczy dać odprawę z życia publicznego, ich trzeba wykorzenić, ich wiarę zbezcześcić, zdusić w błocie. [] Wolność, tolerancja i demokracja to nasza trójca". Kleryk, który występuje też jako Michał (Maciej Rutkowski), próbuje opowiedzieć o Bogu (dlaczego w taki "cyrkowy" sposób?). Ale kiedy Rajmundowi (Karol Zapała) jawi się obraz piekła, prześladowcy uwięzionej grupy ludzi zmieniają swoje plany, chcą jak najszybciej wyprowadzić go ze strefy śmierci. Znamiennie wybrzmiewa finałowa scena, w której Rajmund, patrząc ponad głowami widzów, mówi: "Jestem stamtąd, popatrzcie na słońce". Te ostatnie słowa spektaklu są nawiązaniem do cudu słońca, jaki miał miejsce w Fatimie 13 października 1917 r. i był zwieńczeniem objawień Matki Bożej.

Przedstawienie zrealizowane jest w konwencji przypominającej teatr rapsodyczny. Tak zresztą jak wiele poprzednich spektakli tego teatru, który środkami artystycznymi komentuje wydarzenia współczesne i który swoją twórczością odważnie wpisuje się w nurt katolicko-narodowy. I tak trwa to już wiele lat.

TNT jest sceną alternatywną, offową. Mimo znakomitego i ważnego dorobku artystycznego, którym wypełnia swoją misję wobec Polski, nie posiada stałej siedziby, błąka się po Polsce. Przed premierą prezydent Andrzej Duda napisał w liście do zespołu TNT m.in.: "Nieczęsto można spotkać grupę artystów poszukujących nowych środków wyrazu, a jednocześnie tak mocno przywiązanych do najgłębszych źródeł polskości i europejskości. [] Ta gotowość pójścia pod prąd dominujących wątków kultury współczesnej, ów radykalny, odważny eksperyment tradycji zasługuje na słowa szczególnego uznania". Dodam tylko, że spektakl objął patronatem ks. abp Marek Jędraszewski.

                                                                                   ***
"Koniec świata. Dramat, który nie ma końca", scen. i reż. Tomasz Żak, scenog. Jacek Kucaba, muz. Seweryn Partyński, technika Ryszard Zaprzałka. Spektakl prezentowany gościnnie w sali widowiskowej przy katedrze polowej WP, Warszawa.

"Opowieść o wierze"
Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik online
Link do źródła
21-10-2017

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/249655.html