Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Pszenica w Chicago

Kończę pobyt w Chicago. Muszę wyznać na wstępie, że nigdy w życiu nie ulegałem american dream. Nigdy nie śniłem o Ameryce. I takim pozostaję. Natomiast rośnie we mnie szacunek dla tych, którzy zdecydowali się śnić o nowym świecie i podjęli ten sen.

Mam ogromny szacunek dla tego pokolenia Polaków, którzy przybyli tu przed laty i podjęli walkę o swoją przyszłość. Ale tę walkę od początku prowadzili wraz z Bogiem. Dlatego, pierwsze, co stawiali, to polskie kościoły. Wielkie, imponujące, stawiane w dzielnicach, w których do dziś wyraźnie górują nad otoczeniem. Dziś są śladami dawnej świetności. Wedle patronów tych kościołów znaczono polskie terytoria na mapie Chicago. Kościół św. Jacka i Jackowo, kościół św. Trójcy i Trójcowo, kościół św. Jakuba i Jakubowo i tak dalej.

Jeden z tych polskich kościołów, św. Wojciecha znajduje się w centrum miasta. Jest taką oazą w dżungli amerykańskich drapaczy chmur. Gigantycznych budynków, od amerykańskiej secesji aż po jeden z najnowszych - Trump Tower. Skala tych budowli - sakralnych i świeckich uświadamia przemiany kulturowe, proces laicyzacji świata. Ale przecież, Słowo rozbiło swój namiot między nami.. tak pisze św. Jan w Ewangelii. Słowo rozbiło namiot, tak dosłownie można przetłumaczyć tekst grecki. I nawet jeśli wokół tego namiotu powstają kilkusetmetrowe dzieła ludzkiego geniuszu architektonicznego, to Bóg żywy jest w tych niewielkich proporcjonalnie kościołach.

Kościół św. Wojciecha ma być zamknięty. Zamykanych ma być wiele kościołów, zmiany administracyjne obejmują setki parafii. To dramatyczny efekt  procesu laicyzacji, procesu koniecznego dostosowywania się do reguł biznesu, zarządzania, administracji dobrami kościelnymi.

Wciąż brzmi mi w uszach rozmowy ludzi, którzy to przyjmują do wiadomości, bo są to reguły klarowne, ale nie godzą się na to. Bo jak zamykać kościół? Jak usunąć Boga z kościoła? Stają bezradni z tymi pytaniami. I nie znajdują odpowiedzi na nie, mimo, że szukają w długim paśmie lat swojego życia. I nie godzą się na taki stan rzeczy.

Mój pobyt w Chicago to było w krótkim czasie wiele pięknych zdarzeń. Ale chyba najmocniej zostanie mi ten krzyk rozpaczy, ten krzyk buntu i niezgody na zamykanie kościoła św. Wojciecha. Być może nie ma żadnych racji ekonomicznych, by ten kościół istniał. Ale oprócz racji biznesowych, w strategii kościelnej, zazwyczaj brało się pod uwagę inną strategię, paschalną - tę z ziarnem wrzuconym w ziemię.

Czy ta strategia jest doceniana w Kościele chicagowskim? Nie wiem, nie potrafię odpowiedzieć. Tym bardziej, że swoistym znakiem czasu jest tegoroczny rekolekcjonista w katedrze chicagowskiej James Martin, jezuita. Jakkolwiek zapowiedzi mówią, że rekolekcje poświęcone będą bóstwu i człowieczeństwu Jezusa, są katolicy, którzy kojarzą jezuitę z jego poglądami aprobującymi homoseksualizm. Stąd pod katedrą będzie trwać modlitwa różańcowa w intencji Kościoła i prawowierności nauczania kościelnego. Wyjeżdżam ufając w moc ziarna paschalnego ponad tzw. „nowoczesnością”.