Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Czytając Antygonę w Smoleńsku

O makabrycznych pochówkach ciał poległych pod Smoleńskiem napisano już chyba wszystko. Odkładam przekazy medialne i sięgam po „Antygonę” Sofoklesa. W Tebach, którymi włada Kreon, odbyła się bitwa, w której stają naprzeciw siebie  dwaj bracia, walczący o władzę – Eteokles i Polinejkes. Obaj zginęli w bitwie

, Kreon zaś nakazał pochować Eteoklesa, który bronił miasta, z honorami, a Polinejkesa, najeżdżającego na Teby surowo zakazał grzebać.

Antygona, siostra obu poległych, z miłości do brata chce go pogrzebać mimo zakazu Kreona (zgodnie z wierzeniami Greków nie pogrzebanie ciała zmarłego uniemożliwiało mu podróż do Hadesu).

Kreon jest oczywiście zbulwersowany. Jego pogląd na władzę jest prosty: władza przypada jemu, a zatem nikt, a zwłaszcza kobieta, nie będzie się mieszać w sprawy władcy. Słuszność takiego punktu widzenia jest właściwie nie kwestionowana. Polinik jest wrogiem, władca ma prawo go ukarać, jednak Polinik nie żyje! I w tym właśnie miejscu dotykamy istoty sprawy - czy władza Kreona jeszcze go dotyczy?

Żeby zrozumieć postawę Antygony, trzeba odczytać jej punkt widzenia. Chór w dramacie, komentujący osoby i ich działania, mówi o Antygonie: „własnowolna, nie dobiegłszy kresu/, żywa w kraj stąpasz hadesu”. Antygona jest zatem „własnowolna”, „autonomiczna”. To była zupełna nowość dla greckich słuchaczy – dla nich kobieta nie nadawała sobie praw, lecz je otrzymywała. W perspektywie, która łamie tę mentalność – dochodzi do konfliktu władzy i autonomii.

Niektórzy postrzegali konfrontację Antygony z Kreonem jako starcie między dwiema formami religijności. Antygona miałaby budować swoją religijność w oparciu o więzy rodzinne, Kreon – stał na straży religijności umocowanej w państwie. Jednak wydaje się, że sprawa jest bardziej fundamentalna – obie postacie reprezentują dwie postawy wobec władzy.  

Antygona i Kreon – pokazują, że władza jest zmuszona określić siebie wobec śmierci, a śmierć poddaje wszelką ludzką władzę pewnej niemocy.

Kreon tego raczej nie rozumie, uwikłany w konflikt z Antygoną, sądzi, że śmierć Antygony go „zadowoli”. Ale śmierć ta zadowala go i jednocześnie zaślepia, bo nie pozwala mu zobaczyć lawiny zła, która na niego spłynie. Kreon ceniąc władzę ponad wszystko, osiąga granice władzy, ale wtedy karze sam siebie: staje się odpowiedzialny za śmierć bliskich, której nie będzie chciał, lecz która na niego w przerażający sposób spadnie. A Antygona pozostaje symbolem siły.

Tę lekturę dedykuję odpowiedzialnym za masakrę funeralną w Smoleńsku. Sponiewieranie tych ciał w moskiewskich prosektoriach jest równoznaczne z brakiem ich pochówku. Od początku tego dramatu wytworzyły się dwie grupy naszego współczesnego dramatu: grupa „własnowolnych” i grupa władzy. O nich mówił antyczny Chór u Sofoklesa: „Jeżeli prawa i bogów cześć wyzna,/To hołd mu odda ojczyzna;/A będzie jej wrogiem ten, który nie z bogiem/Na cześć i prawość się ciska;/Niechajby on sromu mi nie wniósł do domu,/Nie skalał mego ogniska!”