Maciarewicz o wolcie premiera ws. Smoleńska

Jedno jest pewne: istotą tragedii było fałszywe naprowadzenie przez kontrolerów lotu tego samolotu na śmierć. Obraz wydarzeń przedstawiony przez MAK nie ma nic wspólnego z prawdą. Opinia publiczna z dużym zaskoczeniem przyjęła zmianę stanowiska premiera Tuska w sprawie smoleńskiego śledztwa. Przez miesiące słyszeliśmy, że wszystko jest w porządku, odrzucane były poważne sygnały alarmowe jak list dysydentów rosyjskich ostrzegający, że Polska robi błąd powierzając dochodzenie państwu rosyjskiemu. Później podobnie lekceważono traktowanie wraku jak kupy śmieci. A teraz nagle szef rządu stwierdza: "projekt raportu jest nie do przyjęcia". Jak pan to rozumie?

Antoni Macierewicz (poseł PiS, szef Zespołu Parlamentarnego monitorującego dochodzenie prawdy ws. Smoleńska):
To wynik wielu czynników, przede wszystkim strachu. Pan Tusk zdał sobie sprawę, zwłaszcza po deklaracjach amerykańskich kongresmenów i senatorów, po wysłuchaniu publicznym w Parlamencie Europejskim, po deklaracji pana Landsbergisa, po wystąpieniu przewodniczącego parlamentu Europejskiego pana Jerzego Buzka uznającego iż polska opinia publiczna powinna naciskać na wyjaśnienie nieprawidłowości w śledztwie, po działaniach rodzin ofiar tragedii, po efektach pracy Zespołu parlamentarnego, że wszystkich tych nieprawidłowości, matactw i fałszerstw nie da się ukryć. Że one są oczywiste i nie można przejść nad nimi do porządku dziennego.

Wcześniej już zorientował się w tym prokurator generalny pan Andrzej Seremet, który po miesiącu zreflektował się i napisał protest przeciw wycofaniu przez Rosjan protokołów zeznań kontrolerów z wieży w Smoleńsku. Chociaż miesiąc temu prokuratura wyraziła zgodę na wycofanie tych zeznań, ale pan Seremet zorientował się, że jest to nie do utrzymania. Do tego samego wniosku musiał dojść pan Tusk.

Drugi ważny czynnik to próba ucieczki przez nieuchronnym i wyraźnym dążeniem Rosjan do przerzucenia całej odpowiedzialności za tragedię na Polskę, w tym także na rząd pana Tuska. Bo taki jest wydźwięk projektu raportu MAK - że winni są Polacy, Polska, polscy piloci i polskie procedury. W tej sytuacji pan Tusk próbuje zabezpieczyć się przed nieuchronnością wynikającej stąd kompromitacji. Znalazł się w podobnej sytuacji jak Jaruzelski kiedy nadciągała pierestrojka. Putin mówi mu to samo co Gorbaczow Jaruzelskiemu: "radź sobie sam. Nie będzie naszej interwencji. My ciebie już ratować nie będziemy". A przecież przez osiem miesięcy Tusk zasłaniał się Putinem. A teraz Putin mówi: "To twoja sprawa. Według nas wszystko było winą Polaków, Rosja nie jest winna w żaden sposób".

A przecież wiadomo, że ta diagnoza, to stanowisko rosyjskie oparte jest na fałszach, które możliwe były tylko dlatego, że Tusk się na nie zgadzał i je aprobował. Więc chce się teraz od nich odciąć.

Czy to w ogóle da się logicznie wytłumaczyć? Przecież w tak skomplikowanej procedurze fałszywy wniosek nie pojawia się z dnia na dzień, ale jest możliwy dzięki wcześniejszym błędom, oszustwom, zaniedbaniom.

Chcę podkreślić, że pan Tusk zna prawdę, zna rzeczywisty przebieg wydarzeń już od przełomu kwietnia i maja. On wie, co naprawdę się wydarzyło. Dysponował raportem zrobionym w oparciu między innymi o skrzynkę parametrów lotu. A taka skrzynka notuje, odzwierciedla każdy najdrobniejszy ruch każdej części mechanizmu TU 154 M. Daje pełen obraz wydarzeń. Na tej podstawie zrobiono analizę, którą pan Tusk otrzymał. I wiem, że ją zna.

Od kogo dostał?

Pozwoli pan, że nie odpowiem na to pytanie. Nie mogę odpowiedzieć.

Gdy mówi pan, że premier zna prawdziwy przebieg wydarzeń 10 kwietnia to co ma pan na myśli?

Jedno jest pewne: istotą tragedii było fałszywe naprowadzenie przez kontrolerów lotu tego samolotu na śmierć. Obraz wydarzeń przedstawiony przez MAK nie ma nic wspólnego z prawdą. Cała ta historyjka o tym, że samolot uderzył w  brzozę, odwrócił się, uderzył najsłabszą częścią i dlatego z tego wielkiego, gigantycznego samolotu zostały raptem trzy części, a nie ma całego kadłuba, mogła się utrzymać tylko dlatego iż ukrywano prawdę i podstawowe informacje przed polską opinią publiczną. Że do dzisiaj rodziny ani adwokaci nie otrzymali zapisów skrzynki parametrów lotu. To jest wszystko bardzo dokładnie odzwierciedlone. I tego właśnie prokuratura do dzisiaj, pomimo zobowiązania iż wszystko co nie jest tajemnicą państwową zostanie ujawnione, nie ujawniła. A tam żadnej tajemnicy nie ma, ujawniając to można naruszyć co najwyżej dobra osobiste pompy ciśnieniowej. Mimo to utrzymuje się to w tajemnicy.

Powtarzam więc jeszcze raz: pan Tusk zdaje sobie sprawę, że ta zabawa się kończy. Że nadchodzi moment, kiedy Rosjanie przerzucą winę na niego. powiedzą: "My jesteśmy w  porządku, to Polacy sa winni. Martw się panie Tusk sam ze swoimi obywatelami. I to Tusk chce powstrzymać. Stąd ta nielogiczność jego działania, stąd krycie Rosjan przez osiem miesięcy i nagły zwrot dzisiaj.

Nacisk opinii publicznej miał znaczenie?

Ogromne. Gdyby nie praca blogerów, redaktorów, posłów w Sejmie i w Parlamencie Europejskim, presja wielu członków Kongresu i Senatu Stanów Zjednoczonych, to zapewne do tej zmiany stanowiska, do tego zwrotu by nie doszło. Rząd nadal miałby nadzieję ukrywać prawdę. Ale ponieważ zebraliśmy dowody matactwa rosyjskiego, Tusk, chcąc ratować siebie, musiał teraz tak ostro zareagować.


Wrócę jeszcze na chwilę do tego naprowadzania. To uderza wszystkich, którzy widzą z bliska miejsce katastrofy. Pani Zuzanna Kurtyka mówiła w Parlamencie Europejskim: "Największym szokiem, jakiego doznałam podczas wizyty w Smoleńsku, było jednak odkrycie, że miejsce katastrofy jest zupełnie z boku pasa startowego. Jak kontrolerzy mogli zapewniać, że samolot był na prawidłowej ścieżce lądowania?". Czy to fałszywe naprowadzanie mogło być celowe?


Istota raportu MAK polega właśnie na tym, że nie ma słowa na ten temat. Natomiast pierwotne zeznania kontrolerów z wieży w  Smoleńsku, które wprost o tym mówiły i przyznawały, że to było lotnisko wojskowe, zostały przez Rosjan wycofane, zmienione na nowe. A to było bardzo ważne, bo oznacza, że obowiązywały procedury wojskowe, że kontrolerzy konsultowali się z centralą moskiewską, nie podejmowali decyzji samodzielnie,  ale po rozmowie z Moskwą. Więc te wszystkie błędy naprowadzenia, te wszystkie fałszywe dane, były przekazywane polskim pilotom po rozmowie kontrolerów lotu z Moskwą.

Jaki dramatyczny sens mają słowa Pawła Plusnina, jednego z kontrolerów lotu, który powiedział w krótkim, 10-sekundowym zaledwie wywiadzie dla TVN: "Ja robiłem wszystko, żeby ich uratować". Warto przypomnieć sobie tę dramatyczną scenę, on uciekał przed kamerą schodami do góry, oni go pytali co może im powiedzieć, wreszcie odwrócił się i rzucił te słowa: "Mogę powiedzieć wam tylko jedno: ja robiłem wszystko, żeby ich ratować". Tak, on robił wszystko żeby ich uratować, ale ktoś na tej wieży i ktoś w centrali moskiewskiej postępował inaczej.


Jakie w takim razie przełożenie na relacje polsko-rosyjskie może mieć zmiana stanowiska premiera Donalda Tuska? Często słychać bowiem komentarze, że uczciwość tego śledztwa została złożona na ołtarzu zbliżenia Warszawy z Moskwą.

Trzeba powiedzieć więcej: 29 kwietnia w Sejmie pan Tusk jasno powiedział, że konwencja chicagowska została wybrana i przyjęta jako płaszczyzna badania tragedii, bo Rosjanie tego żądali i nie można było ich urazić. Innego postulatu oni by i tak nie wypełnili, a popsułyby się stosunki polsko-rosyjskie. Krótko mówiąc w opinii zwolenników pana Tuska i Platformy do dziś funkcjonuje teza, że co się stało to się stało, trudno. Trzeba to poświęcić dla dobra przyjaźni z Moskwą. Jak to sformułował pan Nałęcz, w sposób ocierający się o przestępstwo, że dla obecności Putina w Katyniu należy wszystko poświęcić. Tak powiedział i to najlepiej obrazuje stosunek tego rządu do dochodzenia prawdy o wydarzeniach 10 kwietnia. Złożono ofiarę z tych co zginęli na ołtarzu fikcyjnego porozumienia polsko-rosyjskiego.

Jednak zmiana tonu  pana Tuska jest zmianą dokonywaną przez człowieka, który się znalazł w potrzasku, w sytuacji bez wyjścia. Polska opinia publiczna go potępi, a Rosjanie w żadnej mierze nie wezmą na siebie winy, którą chcą zrzucić, jak robili dotychczas, na pana Tuska. On się na to zresztą wcześniej zgodził. I teraz od nich słyszy: "Radź sobie sam. Pozwoliłeś nam się oczyścić, zrzucić wszystko na Polaków - skorzystaliśmy. Reszta to twój problem".


za: portal wPolityce.pl http://www.wpolityce.pl/ 2010-12-18 16:32:03 |  (tb)

ostatnia zmiana: 2010-12-18 17:47:30