Kiedy przychodzi Cisza


ks. Jan Twardowski


Śpieszmy się

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

(za: www.fuw.edu)

-----------------------------------------------------------
Halina Jarecka

Śmierć

Czekała długo
przyszła litościwa
aby przerwać nić życia
co jak pajęczyna
cieniutka i słaba
drżała na wietrze
jak eolska harfa
bezczynne płuca
nie wciągną powietrza
serce nie uderzy
i myśl przerwana
choć jeszcze tyle
porachunków z sobą

pozostaje smutek
ziemi kopiec świeży
i lot ku wieczności
już po tamtej stronie


W kaplicy

Odchodzisz coraz dalej
śmierć wyrzeźbiła twoje rysy
zniknęły ślady bólu
ksiądz odczytuje modlitwy
przez okno wleciał motyl
mały słoneczny dywanik
przesunął się pod katafalkiem

prosiłeś
nie płacz

Przestraszone sny

Znów sny
przestraszone
rozbiegły się szybko
Znów niebo
jak serce przykryte żałobą
a morze szare
pomarszczone
jak stara kobieta
otuliły mgły litościwe
I tylko
oczodoły okien wypatrują
pustkę

Odszedłeś
pogodzony ze śmiercią
a ja
musiałam zostać
nie pogodzona
z życiem

(Halina Jarecka z tomiku „Okruchy serca”, Łódź 2000)

---------------------------------------------------------------
Maria Siwińska

***

Nie tylko na portretach
są obecni w myślach   snach
naszych
gdyby zgarnął ich nawet
w swe odmęty potop
nie utonęliby
przypłyną do nas znów
na brzeg pamięci
tylko dalsi
w ruchach spowolnieni
bez dotyku ciepła
jakby w dogasającym słońcu
albo z tła portretów
z osadem czasu

(Maria Siwińska z tomiku „Dotykając brzegów”, Łódź 1996)

-----------------------------------------------------------------------------
Krzysztof Nagrodzki


***

Jakież to proste
Dzień ciemnieje
Serce zwalnia zadziwione
I powolnieje
Powolnieje
Od obowiązku uwolnione
Droga przebyta niknie w dali
Wieczność otwiera swe ramiona
I tylko trochę boli jeszcze
Samotność bliskich poraniona
Przyszłość z przeszłości uwolniona
W bezkresy czasu gdzieś uleci
Aby na zawsze pozostały
Nasze imiona
Ojca dzieci

***

Dlaczego płaczesz
Wszak mówiłeś
Wszystko swój kres ma
Zwykła kolej losu
Mówiłeś
Życia przemijanie
Ot tak
zwyczajnie
bez patosu
Wiara w Absolut
Zmienność bytu
Dystans do chwili
Wiedzy fosa
Nieco uczucia
trochę sprytu
Oblec cię miały w moc herosa

Więc czemu płaczesz zagubiony
Między ogromem
Wszechwieczności
A takim
zwykłym
ludzkim bólem
Który uciskiem
w piersi gości
Powietrze chwytasz otępiały
Jakieś zdarzenia
Coś tam robisz
Świat zrobił się zupełnie mały
I musisz unieść go na sobie
Oczy w ciemności masz otwarte
Myśli wyłażą wciąż z ukrycia
I krzyczą
krzyczą
tak uparcie
Za jednym Życiem
Tyle życia?

***

Miła moja
Drobniutka
Skulona
Owinięta swą chusta rozpaczy
Jeszcze w pełni nie możesz się zgodzić
Z losem
Który rozstaniem czas znaczy

Spójrz daleko daleko przed siebie
Gdzieś w przyszłości mglistej przeczuciami
Po chwileczce zwanej naszym życiem
Znów do siebie jakoś powrócimy

Nie rozpaczaj
Nie trzeba kochanie
Zmień w nadzieję i ból swój i trwogę
Choć zwątpienia i cierpień jest pełna
Pan nam widać tak wyznaczył drogę


(Krzysztof Nagrodzki z tomiku „Na skraju” , Łódź 1990)