Dlaczego Bóg pozwala na ekspansję islamu?

Islamski terror stroi się w te religijne sankcje i bezwzględnie używa religii do celów politycznych. Dlatego nadal pojawiają się nowi „przywódcy wierzący. Z bp. Rafałem Markowskim – religioznawcą i historykiem religii – rozmawia Andrzej Tarwid z Tygodnika "Niedziela"

ANDRZEJ TARWID: – Coraz więcej osób komentujących ataki terrorystyczne w Paryżu twierdzi, że mogliśmy się ich spodziewać. Ksiądz Biskup w pracy naukowej zajmuje się m.in. islamem. Czy spodziewał się Ksiądz, że coś takiego może się wydarzyć?



BP RAFAŁ MARKOWSKI: – W kontekście dramatu, który dokonał się w Paryżu, uważam, że człowiek nigdy nie jest przygotowany na tego rodzaju doświadczenie, bo wydaje mu się, że to po prostu niemożliwe. Każda przemoc, szczególnie tak bezwzględna, budzi sprzeciw, a zarazem napełnia smutkiem. Tak więc nie spodziewałem się w głębi serca, że do takiego dramatu może dojść. Z drugiej jednak strony, kiedy obserwuje się, jak budzony jest współczesny fanatyzm religijny w różnych rejonach świata, to można było liczyć się z tym, że tego rodzaju akty terroru mogą mieć miejsce.

– Państwo Islamskie, które wzięło odpowiedzialność za zamachy w stolicy Francji, swoją odezwę przesłaną mediom zaczęło słowami: „W imię Allaha litościwego...”. To instrumentalne wykorzystanie wiary przez ISIS czy też islam rzeczywiście jest religią przemocy?

– Przymierze tronu z ołtarzem dokonało się w islamie u samych źródeł i zostało usankcjonowane przez Koran. W ten sposób zrodziła się „religia polityczna”, która fundamentalnie zmienia znaczenie wiary. Wiara przestaje być drogą prowadzącą człowieka do Boga, staje się natomiast narzędziem polityki i sposobem walki o władzę. Islamski terror stroi się w te religijne sankcje i bezwzględnie używa religii do celów politycznych. Dlatego nadal pojawiają się nowi „przywódcy wierzący”, tak jak w przypadku Państwa Islamskiego, którzy bez skrupułów wydają wojnę wszystkim „niewierzącym” i z taką łatwością szafują wyrokami śmierci.

– Niepojęte z naszej perspektywy jest to, że „przywódcy wierzący” znajdują wykonawców zbrodni. Ludzie ci muszą być totalnie zaślepieni nienawiścią, a jednocześnie przekonani, że „tego chce ich Bóg”. Jak to możliwe?

– To niebezpieczne emocjonalne splątanie bardzo dobrze uchwycił Jean Delumeau, francuski historyk zajmujący się kulturą, religią i mentalnością nowożytną. W książce „Strach w kulturze Zachodu” Delumeau pisze: „Wyzwolone spod kontroli rozumu sacrum wtrąca człowieka między skrajności: budzi skrajną nienawiść do wrogów i skrajną miłość do zwolenników (...). Nic tak nie przejmuje bólem, jak rozdarcie sakralne. Ból ten sprawia, że każda zbrodnia dokonywana w imię sacrum jawi się jako cnota, a każda cnota przeciw temu sacrum uchodzi za bluźnierstwo”.

 – W odezwie ISIS zostało też napisane, że „żołnierze kalifatu zaatakowali stolicę perwersji (...), kryjącą się pod znakiem krzyża”. Pomijając fałsz tego stwierdzenia – widać wyraźnie, że wyraża ono pogardę wobec chrześcijan. Czy naprawdę taki jest stosunek islamu do naszej religii?

– W sensie doktrynalnym islam neguje dwa podstawowe dogmaty chrześcijańskie – o Trójcy Świętej oraz o Wcieleniu Jezusa Chrystusa. Wiele tekstów koranicznych wprost mówi o tym, że Trójca Święta to wielobóstwo, które w kontekście doktryny islamu jest nie do przyjęcia. Jeśli zaś chodzi o Chrystusa, to doktryna islamu traktuje Go jako proroka, przyznaje Mu moc czynienia cudów, ale jest to godność tylko proroka, a nie Boga. Konsekwencją zanegowania tych dwóch dogmatów jest to, że islam uważa, iż chrześcijaństwo zniekształciło Boże Objawienie.

– Tyle doktryna, a jakie są jej skutki społeczne?

– Muzułmanie żyją w poczuciu, że mają nieść światu objawienie prawdziwe i pełne, czyli Koran. Stąd ekspansja islamu, która nastąpiła na jego początku, czyli w wieku VII i VIII. Nie było to misyjne głoszenie Koranu, ale właśnie ekspansja. W jej wyniku Arabowie zajęli Afrykę Północną oraz tereny dzisiejszej Hiszpanii. Zostali zatrzymani dopiero przez wojska frankońskie w 732 r. pod Poitiers.

– Kilka wieków później to państwa Europy Zachodniej zaczęły podbijać kraje muzułmańskie.

– Od czasów, kiedy Napoleon (koniec XVIII wieku) wkroczył na teren Egiptu, zaczęła się kolonizacja państw muzułmańskich przez kraje europejskie, która trwała właściwie do końca II wojny światowej. Kolonizatorzy dokonali mocnej penetracji ekonomicznej i politycznej, ale też metafizycznej.

– Metafizycznej – w jakim sensie? Przecież nikogo nie nawracali.

– Muzułmanie przez całe wieki przywiązywali duże znaczenie do biegu historii. Ich ekspansja, która dokonywała się do XI wieku, była ekspansją nie tylko w sensie politycznym i wojskowym, ale także była traktowana jako okres Błogosławieństwa Bożego i potwierdzenie prawdziwości wiary muzułmańskiej. Analogicznie okres niepowodzenia postrzegany jest przez nich jako upokorzenie w sensie metafizycznym i rodzi dramatyczne pytanie: dlaczego Bóg na to pozwala?

– Czy to historyczne poczucie krzywdy może być źródłem obecnego terroryzmu?

– Bez wątpienia to, co dokonało się od XVIII do początków XX wieku, spowodowało, że świat islamu nabrał głębokiego uprzedzenia wobec państw Europy Zachodniej. Inny rodzaj uprzedzeń wynika natomiast z procesów sekularyzacyjnych, które dokonały się w państwach Europy Zachodniej. Przez świat islamu oceniane są one jednoznacznie jako sprzeniewierzenie się ludzi i kultury Zachodu wobec Boga i odejście od prawa Bożego. Jeśli więc zastanawiamy się nad źródłami terroryzmu z perspektywy historycznej, to jest to zagadnienie bardzo skomplikowane. Jednak bez względu na przyczyny nie może być żadnego usprawiedliwienia dla jakichkolwiek aktów przemocy i nienawiści.

– Właśnie. Przecież my, katolicy, również krytycznie patrzymy na sekularyzację, ale niewierzących nawracamy słowem Bożym i świadectwem życia, a oni...

– ...przepraszam, że przerywam, ale przestrzegam przed myśleniem, że „każdy muzułmanin to terrorysta”, bo to nieprawda. Prawdą jest natomiast, że chrześcijaństwo nie utożsamia się z żadną kulturą, cywilizacją czy ideologią, bo jest systemem religijnym, który koncentruje się przede wszystkim na życiu duchowym człowieka i zabiega o jego zbawienie wieczne. Tymczasem islam jest ideologią, która nie tylko obejmuje życie duchowe człowieka i określa wartości religijne, ale również – i to znacząca różnica w porównaniu z chrześcijaństwem – ustanawia polityczne i społeczne zasady instytucjonalne. Innymi słowy – wkracza bardzo mocno w doczesność, do której, jak już wspomniałem, w kontekście historii przywiązuje duże znaczenie. Świetnie ujął to Józef Bielawski, znakomity islamolog i tłumacz Koranu, który jedną ze swoich książek zatytułował: „Islam, religia państwa i prawa”.

– Czy to dlatego muzułmanie, którzy przyjeżdżają do Europy, nie asymilują się, tylko żyją w enklawach i tworzą własne społeczności?

– Rzeczywiście, kiedy obserwuje się, jak oni funkcjonują w Europie, to przypomina to enklawy. Wynika to ze specyfiki ich mentalności i specyfiki samego islamu.

Jeżeli sięgniemy do początków – Mahomet tak naprawdę tworzył wspólnotę religijną, na którą jednocześnie nakładają się struktury państwa muzułmańskiego. Muzułmanie nieustannie nawiązują do tego ideału i to jest zupełnie naturalny proces, że wspólnota religijna to wspólnota państwa, a wspólnota państwa to wspólnota religijna. Opiera się to na konstytucji, którą jest Koran i Sunna, czyli tradycja muzułmańska. Razem wyznaczają wszelkie kryteria postępowania i życia codziennego muzułmanów. I to jest dla nich sprawa absolutnie fundamentalna.

W kontekście asymilacji oznacza to, że wtopienie się muzułmanów w europejską tożsamość jest procesem niezwykle trudnym. Z drugiej jednak strony – ich wielowiekowa obecność na terenach Europy pokazuje, że jest to możliwe.

– Może fakt, że kiedyś koegzystencja udawała się lepiej niż obecnie, wynika z tego, że Europa była chrześcijańska, a dzisiaj to kontynent w znacznym stopniu zeświecczony. Niedawno nawet kanclerz Niemiec Angela Merkel wezwała Niemców do aktywnego wyznawania wiary chrześcijańskiej. Czy powrót do duchowego źródła Europy mógłby osłabić te zachowania, których boimy się ze strony muzułmanów?

– Życie przede wszystkim nie znosi pustki. Jeżeli następują procesy sekularyzacyjne i odchodzenia od Boga, to powstaje pustka, którą człowiek musi czymś wypełnić. Wtedy pojawiają się różnego rodzaju formy zniekształceń życia religijnego, czego przykładem są sekty lub przejawy fanatyzmu religijnego.

Aby wzajemne oddziaływanie na siebie systemów religijnych było możliwe, trzeba spełnić fundamentalny warunek: musi być to spotkanie w autentycznym środowisku wiary, w którym wychodzi się ku człowiekowi, a nie przeciwko niemu. Jest to podstawa, ponieważ żaden system religijny nie może dopuszczać aktów przemocy i terroru, gdyż wtedy staje się zaprzeczeniem życia religijnego, czyli duchowego wznoszenia się człowieka ku Bogu. Osoby, które krzyczą „Allah akbar”, jednocześnie strzelając do innych ludzi, muszą to zrozumieć.

– A co my powinniśmy zrozumieć z tragedii, do której doszło w Paryżu?

– Świat potrzebuje jasnego i klarownego określenia granic dobra i zła. A więc tego, co odnajdujemy w Ewangelii. I tego, co stanowi istotę chrześcijaństwa – przykazania miłości.

Źródło: Niedziela 47/2015


                             Roberto de Mattei: Miłosierdzia nie mylić z odruchem kapitulacji!

Roberto de Mattei pisze: "Zalewający dziś świat terroryzm jest dzieckiem Rewolucji roku 1789, jak i długiej listy zawodowych rewolucjonistów, anarchistów, socjalistów i komunistów, którzy w XIX i XX stuleciu masowo praktykowali przemoc i popełnili pierwsze w historii ludzkości ludobójstwa. Tak zwani fundamentaliści przeszczepili europejskie doświadczenia terroryzmu na grunt totalitarnej ze swej istoty ideologii, którą jest islam – polityczna religia narzucana zawsze innym za pomocą przemocy.

Plan wprowadzenia islamu do grona wartości republikańskich mógł powstać jedynie w umysłach odrzucających historyczną rolę religii, redukujących wszystko do konfliktów politycznych bądź ekonomicznych. Ta mentalność stanowi źródło zaskakujących błędów łączących ze sobą Nicolasa Sarkozy’ego i Francois Hollande’a z polityką śródziemnomorską realizowaną przez Stany Zjednoczone Baracka Husseina Obamy.

Na przełomie 2010 i 2011 roku ogłoszono „Arabską wiosnę”, wierząc, że upadek „tyranów” rządzących Egiptem, Libią i Syrią rozpocznie w Afryce i na Bliskim Wschodzie nową epokę demokracji, wolności i rozwoju społecznego. Obama, Sarkozy, a później Hollande, byli przekonani, że można bezboleśnie przejść do dyktatury do demokracji, i że ta „demokratyczna rewolucja” przekaże Stanom Zjednoczonym i Francji klucze do zasobów gospodarczych tych terenów. W lutym 2011 roku Francja rozpoczęła bombardowanie Libii, by przysłużyć się „demokratycznej rewolucji” zapoczątkowanej przez dżihadystycznych rebeliantów.

Efektem był rozwój radykalnego islamu, śmierć 150 tysięcy ludzi i wybuch krwawych podziałów w świecie muzułmańskim. W następnym roku Hollande wspierał Muhammada Mursiego, nowo wybranego prezydenta Egiptu, związanego z Bractwem Muzułmańskim – ruchem w sposób szczególny zainteresowanym odsunięciem od władzy prezydenta Baszara al-Asada. W roku 2013 Francja zrobiła wszystko, co w jej mocy, by Unia Europejska zniosła wszelkie embarga utrudniające zaopatrywanie syryjskich dżihadystów-rebelianótw w broń, instruktorów i wsparcie gospodarcze.


Teraz dowiedzieliśmy się, że masakra w Paryżu została zaplanowana w Syrii. W tych samych kręgach, które – jeszcze rok temu – cieszyły się zaufaniem Paryża. Należy też podkreślić, że terrorystami są imigranci w drugim i w trzecim pokoleniu, posiadający belgijskie bądź francuskie obywatelstwo. Wychowani w miejskich gettach, w których porażka utopijnego multikulturalizmu staje się rzeczą jawną.

Jedyny człowiek dalej wierzący w tę utopię, Barack Obama, dzień po masakrze zapowiedział, że „hasło liberté. egalité, fraternité nie tylko przywołuje na myśl francuskie wartości, ale i wartości, które wszyscy podzielamy”. Wydaje się też, że podzielają je władze Watykanu, skoro „w Rok Święty mogą być zaangażowani także muzułmanie”, ponieważ „najwyższa pora rozpocząć ofensywę miłosierdzia w świecie rozdzieranym przez przemoc”.


Miłosierdzie jest wielką, chrześcijańską cnotą. Ale jeśli jest ona wyemancypowana ze związków z cnotami sprawiedliwości i męstwa, staje się kościelnym odpowiednikiem świeckiej kultury kapitulacji. Jest ona dziś wyrażana w wielu różnych dewiacjach kulturowych i moralnych, w tym poprzez satanizm – antyreligię, w której wielu młodych ludzi bezwiednie otacza kultem koncerty rockowe. Co symboliczne, w chwili, w której terroryści rozpoczęli masakrę w Bataclan, na scenie grano utwór pt. „Kiss the Devil”. Kulturę śmierci – tak islamską jak i relatywistyczną – można skonfrontować i zwyciężyć wyłącznie dzięki prawdziwemu światłu Ewangelii.
Roberto de Mattei


Corrispondenza Romana/pch24.pl


                                                                                    ***

                                                 Jacek Skrzypacz - Islam podbije Polskę


„Pokaż mi, co Mahomet przyniósł takiego, co było nowe, a zobaczysz, że są to tylko złe rzeczy i nieludzkie, takie jak jego nakaz, by wiarę, którą głosił, szerzyć za pomocą miecza”. Tymi słowami we wrześniu 2006 Benedykt XVI wywołał burzę. Zacytował słowa cesarza Manuela II Paneologa z 1391 roku.

Muzułmanie protestowali w Indonezji, Indiach, Turcji i Pakistanie. Grozili papieżowi śmiercią i rozpoczęli prześladowania chrześcijan. Tak wygląda religia pokoju w praktyce. Od września 2015 stała się też problemem Polski.
Kluczem do problemu mahometan jest demografia. Przykładowo napływali do Szwecji od 1975 roku. Miejscowa matka rodziła statystycznie 1,92 dziecka a imigrantka 2,24. Wskutek tego dziś co piąty mieszkaniec Szwecji jest obcokrajowcem. Jak podaje TVN wśród nich dominują ludzie z Iraku i Iranu. Przyrost ludności muzułmańskiej w całej Europie między 2005 a 2010 wynosił średnio 2,2, zaś w takich krajach jak Norwegia, Finlandia, Serbia, Wielka Brytania i Irlandia przekraczał 3 dzieci. Dla porównania średnia „niemuzułmanów” wynosiła 1,5, co przekłada się na 0,7 różnicy. W prognozach Pew Research z 2011 na lata 2025-2030 jest szacowana na 2 dzieci w stosunku do 1,6 u „niemuzułmanów”. Do września 2015 prognoza oceniała, że w Polsce za 35 lat mahometanie będą stanowili 0,2% ludności (66 tys.). Wyliczenia te pojawiły się zanim rząd ogłosił przyjmowanie uchodźców.

Średni wiek muzułmanów wynosi 32 lata a Europejczyka — 40. Chrześcijanie, z pominięciem ateistów i niewierzących, mają przeciętnie 42 lata. Europa w 2010 liczyła łącznie 13 mln muzułmańskich uchodźców. Dla porównania w Rosji stanowią oni 10% ludności i jest ich 14 milionów. Szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó szacuje, że do Europy przyjedzie 35 mln obcokrajowców, więcej niż jest teraz w całej Europie i Rosji.

Według raportu ONZ „The sea route to Europe: The Mediterranean passage in the age of refugees” wśród uchodźców 83% stanowią mężczyźni a w wieku 18-35 lat jest 71% z nich. Żonatych jest 45%. Dzieci posiada 44% przybyszów. Pochodzą z Syrii (34%), Afganistanu (12%), Erytrei (12%), Somalii (5%) i Nigerii (5%). Korespodentka RMF Katarzyna Szymańska-Borginon podaje, że Komisja Europejska potwierdza, że każdy uchodźca zyska prawo do ściągnięcia rodziny. Wedle jej ustaleń jeden azylant sprowadza przeciętnie sześciu bliskich.

Za tym idą koszty, bo Komisja Europejska płaci jednorazowo 6 tys. euro na utrzymanie uchodźcy a reszta spada na barki państwa przyjmującego. Basler Zeitung ujawnił, że wśród uchodźców nie pracuje 91% Erytrejczyków, 84% Irańczyków, 87% Syryjczyków, 89% Turków. W Szwajcarskiej gminie Aarburg ze 140 azylantów zrobiło się 170 (wzrost liczebności o 21%). Stanowią 45% żyjących z zasiłku. Chętnych do pracy jest zatem od 9 do 16% przybyszów. W dłuższej perspektywie taki stan rzeczy zmusza do podniesienia podatków i pogorszenia statusu ekonomicznego miejscowych. Skutkiem tego są wyjazdy i realny wzrost znaczenia uchodźców.

Według raportu GUS z października 2014 między 2004 a 2013 rocznie ubywało w Polsce 109 tys. ludzi wskutek emigracji. W 2006 wyjechało pół miliona ludzi, a między 2012 a 2013 liczba ta wzrosła o 66 tys. Cytowany przez Radio Zet raport Work Service z kwietnia 2015 alarmuje, że Polskę chce opuścić 1,275 mln obywateli, w tym 63% z nich stanowią ludzie do 35 roku życia. W tym gronie 59% nie ma pracy.

Obecnie ludność Polski wynosi - 38,5 mln, więc 1% ludności oznacza 385 tys. Jednak w 2050 ma być nas 33,95 mln (1% ogółu równa się 339,5 tys. ludzi). Wyjazd 3 mln ludzi powoduje, że 1% udział w społeczeństwie oznacza 355 tys. w ogóle populacji. Te wyliczenia zaś przekładają się na zmiany w Polsce.

Doktor Peter Hammond w książce „Slavery, Terrorism and Islam: The Historical Roots and Contemporary Threat” określił w 2007 wpływ islamu w zależności od procentowego udziału muzułmanów w społeczeństwie. Dopóki ich liczba oscyluje około 1% są odbierani jako pokojowa mniejszość. Podkreśleniu ulega ich unikalność kulturowa (np. Kanada). Jak wyglądają realia pisał m. in. Leon Uris w „The Haj”: „Zanim miałem 9 lat poznałem podstawowy kanon arabskiego życia. To byłem ja przeciw memu bratu, ja i mój brat przeciw naszemu ojcu, moja rodzina przeciwko kuzynowi i klanowi, klan przeciw plemieniu, i plemię przeciwko światu i wszyscy z nas [muzułmanów] przeciwko niewiernym”.

Według Hammonda głównym celem muzułmanów nie jest konwersja na islam, lecz ustanowienie prawa sharia nad całym światem. Sprzeciwiają się chrześcijaństwu, bo odrzucają Trójcę Świętą jako bluźnierstwo. Krytykują też Biblię jako fałszowanie objawienia słowa Bożego.

Równocześnie istnieje zakaz badań historycznych Koranu i szukania jego korzeni w czasie niewiedzy tj. przed Mahometem (dżahilija). Christoph Luxenberg dowodzi, że święta księga muzułmanów zawiera pomyłki. Słynne „dziewice w raju” są wynikiem błędu w tłumaczeniu słowa owoce. Wysuwa między innymi takie tezy, że Muhammad nie jest imieniem, ale przymiotnikiem odczasownikowym „którego należy wychwalać”. Zdaniem Luxenberga nieścisłości wynikają z braku zapisu samogłosek w języku arabskim. Tym samym podważa on idee zawarte w Koranie. Z obawy o życie publikuje pod pseudonimem.

Norbert G. Pressburg wskazuje, że święta księga Arabów zawiera słowa z perskiego, hebrajskiego i greckiego. Daje to ślad innych tradycji w pierwowzorze Koranu. Ustalenie faktów utrudnia tu fakt, że w 651 kalif Usman zatwierdził ostateczną wersję. Inne Korany zostały zniszczone.

Ks. prof. Samir Khalil Samir z Papieskiego Instytutu Wschodniego wskazuje, że akt terrorystyczny ze strony muzułmanina wymaga orzeczenia prawnego, czyli fatwy. Imam, mufti, bądź uczony określa zgodność czynów z tym, co przedstawia Koran. Sugerowane przez Luxenburga błędy w tłumaczeniu potencjalnie są istotne w określeniu, czy wyznawcy Allacha nie czynią źle. Z drugiej strony Mahomet był dowódcą wojskowym m. in. pod Badrem, co sugeruje, że agresywność jest wpisana w tę religię.

Ustalenia Hammonda wskazują, że od momentu jak populacja muzułmanów liczy 2-3% społeczeństwa zaczyna wchłanianie innych mniejszości oraz osób wykluczonych społecznie. Kręgi muzułmanów zasilają więźniowie i gangi uliczne (np. Tajlandia w 2007). Od 5% pojawia się wpływ muzułmanów na resztę społeczeństwa. Naciskają na wprowadzenie żywności dozwolonej przez islam (halal). Zatrudniają w tym sektorze swoich współwyznawców. Jednocześnie naciskają na supermarkety, aby udostępniały ich produkty żywnościowe.

Gwałt na „niewiernej” to chluba
 
Pojawia się też problem ze stosunkiem do kobiet. Ingrid Carlqvist i Lars Hedegaard z Gateston Institute podają, że wielokulturowość doprowadziła w Szwecji do wzrostu gwałtów o 300%. Znalazła się w czołówce światowej wyprzedzona jedynie przez Lesotho. Populacja muzułmanów stanowi tutaj 4,6% społeczeństwa. Szwedzka Brottsförebyggande radet, specjalizująca się w ochronie przed przestępstwami, odnotowała 29 tys. gwałtów na kobietach podczas 2011 roku. W latach 90. obcokrajowcy gwałcili 2,1 do 8,1 częściej, a między 2000 a 2010 2,1 do 19,5 raza częściej, niż rodowici mieszkańcy. W 2002 85% gwałcicieli w Szwecji było obcokrajowcami.

Peter McLoughlin w „'Easy meat'. Multiculturalism, Islam and Child Sex Slavery” wskazał, że w Wielkiej Brytanii gangi muzułmanów polują na dziewice, dziewczęta od 11 roku życia. Napisał: „Wskutek doktryny wielokulturowości, narzucanej przez polityczną poprawność, gangi [muzułmanów] w Brytanii zasadniczo działały bezkarnie między 1988 a 2009”. Nastolatki są uwodzone, odurzane narkotykami i alkoholem a nawet doprowadzane do prostytucji, co skutkuje [że nastolatki doświadczają] ?bólu fizycznego a nawet tortur'". McLoughlin łączy to z faktem, że islam dopuszcza seks z niewolnicą przy jednoczesnym zakazie stosunków płciowych z mężatką (sic!).

Problemu tego doświadczyli też Niemcy podczas wakacji i jesieni 2015. Soeren Kern z Gatestone Institute podaje, że 13-letnia muzułmanka została zgwałcona w Detmold przez uciekiniera z krajów arabskich. Podobna sytuacja miała miejsce w Habenhausen. Kern wskazuje na gwałty w schronieniach dla uchodźców. Bayerischer Rundfunk, bawarska stacja telewizyjna dowiedziała się, że funkcjonuje tam oficjalny cennik, 10 euro za seks. Do gwałtów wśród uchodźców doszło między innymi w Dreznie, Ansbach, Kassel, Mönchengladbach, Rinteln, Siegen, Stuttgarcie i Chemnitz.

Owe magiczne 5% udziału mahometan w społeczeństwie oznacza zmiany w prawie faworyzujące muzułmanów (np. w Danii jest ich 4,1%). 28 sierpnia 2015 w niemieckim Höchstädt 22-letni Erytrejczyk zgwałcił 30-letnią Kurdyjkę z Iraku. Dostał za to wyrok roku i 8 miesięcy więzienia. Nicolai Sennels podaje, że duńska policja w Aarhus dla zachowania spokoju uznaje prymat prawa szariatu nad prawem lokalnym.

Amar Toor poinformował, że niemieckie Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad wyszukiwaniem „mowy nienawiści” w sieci. Facebook i lokalni dostawcy internetu wraz z tamtejszym Ministerstwem Sprawiedliwości angażują komputery do określania, kto sprzeciwia się pokojowej naturze islamu i obraża ideę wielokulturowości. Sami muzułmanie dbają o propagandę. Samira Al-Mufti stworzył grę Refugee Mario o tym, jak uchodźcy dostają się do Europy. Problematykę islamu zredukował do komputerowej popkultury. Die Zeit 16 maja 2011 poinformował, że Al-Kaida w Niemczech wykorzystała film pornograficzny Kickass do przenoszenia informacji. Muzułmanie korzystają z nowoczesnych technologii dla koordynacji swych działań. Równocześnie brak im oporów moralnych, np. w kwestii wykorzystania pornografii. Idea wielokulturowości ułatwia im propagowanie własnych treści.

Kościoły zmieniają w meczety

Podczas 2012 roku w samym Duisburgu przejęli sześć kościołów. Utworzyli tu jeden z największych meczetów w Niemczech, Merkez. Wkraczają też do polityki. Muzułmanin Syed Kamall jest szefem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim. Kandydatem na szefa tej instytucji był inny wyznawca proroka z Wielkiej Brytanii Sajjad Karim. Współprzewodniczącym Partii Zielonych w Niemczech jest inny mahometanin Cem Őzdemir, wiceprzewodniczący w 2006 komisji UE do spraw więzień CIA w Europie.

Francja przy udziale 7,5% muzułmanów w społeczeństwie posiada już 2 tys. meczetów. To zaś dopiero początek. Po przekroczeniu 10% populacji stają się bezkarni. Tworzą strefy wyłączone z realnej władzy autochtonów (tzw. no go). Stwarzają też zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego (palenie aut w Paryżu, Amsterdam i bunt przeciw karykaturom Mahometa). Taka była też Gujana w 2007 roku. Wraz z osiągnięciem 20% pojawiają się zamieszki. Muzułmanie tworzą formacje milicyjne. Palą synagogi i kościoły. Dochodzi też do sporadycznych zabójstw (np. Etiopia).


Od 40% udziału w społeczeństwie pojawiają się masakry ludności, starcia wojenne, ciągłe ataki terrorystyczne (np. Bośnia, Czad, Liban). Po przekroczeniu 60% rozpoczynają się prześladowania tych, co nie wyznają przesłania Koranu. Hammond określa, że na tym etapie są sporadyczne ludobójstwa tj. „oczyszczanie” ludności z „wrogich” grup etnicznych (np. chrześcijan). Prawo szariatu prowadzi do narzucania podatku niewiernym (dżizja, np. Albania, Katar, Sudan, Pakistan, Turcja, Maroko). Od 80% pojawia się wyniszczanie etniczne przeciwników, ludobójstwo na szeroką skalę. Wraz z osiągnięciem 100% udziału w społeczeństwie pojawia się Dar-es-Salaam - kraju pokoju, bo wszyscy są muzułmanami.


Pew Research 2015 wskazał, że w Europie udział wyznawców proroka był następujący: Polska, Węgry i Czechy znajdowały się poniżej 0,1%, Słowacja - 0,2%, Rumunia 0,3%. Szwecja 4,6% (0,43 mln), Niemcy 5,8% (4,76 mln), Francja 7,5% (4,71 mln), Wielka Brytania 4,8% (2,96 mln), Irlandia 1,1% (50 tys.), Hiszpania 2,1% (0,98 mln), Włochy 3,7% (2,2 mln), Holandia 6% (1 mln), Belgia 5,9% (0,63 mln), Dania 4,1%.

Polska słabnie w wierze

Wedle szacunków Polska w 2050 osłabnie w wierze. Pew Research szacuje, że ok. 4,26 mln (12,8%) ludności będą stanowili ateiści. Jak donosi The Independent, 53-letni Jim Atherton ruszył na wojnę z ISIS. Sprzedał łódź, samochód dwa motocykle. Za 18 tys. funtów kupił uzbrojenie i opłacił podróż. Pytanie ile osób będzie gotowych do porównywalnego poświęcenia, spośród 4 milionów przyszłych ateistów?

Prognozy wskazują, że w 2050 10% ludności Europy będą stanowili muzułmanie. 17 lipca 2015 Cezary Tomczyk, jak donosi strona Polskiego Radia, podał, że koszt utrzymania jednego uchodźcy wynosi kilka tysięcy złotych. Pobyt muzułmanów, a głównie oni są w gronie przybyszów, oznacza ingerencję w system pracy w Polce. Wymaga zmian, aby, słowami Stanisława Michalkiewicza „łowcy socjalu” zyskali świadczenia kosztem Polaków (np. próba odebrania środków dla repatriantów na rzecz uchodźców). Wyjście stanowi wzmocnienie akcji ewangelizacyjnej rodaków. Obok tego powinny iść zmiany ekonomiczne w kierunku uproszczenia prawa, usuwania barier w przedsiębiorczości, aby Polacy bogacili się w swoim kraju i masowo przyjeżdżali do kraju. Inaczej grono staruszków będzie zmuszone do przeciwstawienia się żądaniom młodych mahometan i ostatecznie uznania, że islam podbił Polskę.

Moja Rodzina (11/2015)

                                                                               ***

https://www.youtube.com/watch?v=Ed62kx5X4QU