Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Kilka słów

Zacznę od osobistego i może niezbyt poprawnego politycznie stwierdzenia. Otóż od lat mam wrażenie, że Shoah - Zagłada stała się dla współczesnych Izraelitów formą religii. Ona cementuje, zespala,  tworzy wspólnotę. Niestety trzeba to stwierdzić - jest to fałszywa postać religii.

Co wynika choćby z bardzo ułomności kształtu nadziei. Przede wszystkim z tego,że religia - więź oznacza tu więź narodu z samym sobą.

Oczywiście, nie wszyscy tak postrzegają Zagładę. Wszyscy natomiast - jak sądzę - dostrzegają rolę pamięci. W niedawnych grudniowych uroczystościach w Toruniu w sanktuarium św. Jana Pawła II,w kaplicy Męczenników Polskich brało udział kilkunastu prominentny przedstawicieli życia politycznego Izraela.  Wyrazili oni hołd i szacunek dla naszych rodaków, którzy oddali swoje życie za ludzi obcej kultury  narodowości i wiary, za Żydów. Przywołuję to wydarzenie   między innymi po to, by dostrzec, że to  co się dzieje w tej chwili na linii Izrael - Polska nie jest wyrazem monolitycznych  przekonań. Może być wyrazem gry politycznej wewnątrz państwowej,  w której przenosi się ciężar uwagi na "zewn wroga". Komentatorzy jednocześnie zauważają  że w tle konfliktu stoi projektowana ustawa reprywatyzacyjna w Polsce.

Najważniejszym jednak problemem jest wyciągnięcie wniosków z obecnej sytuacji. Pierwszym,  w moim przekonaniu, jest mocne inwestowanie w politykę historyczną.

To, że elementem współczesnej walki politycznej jest wojna informacyjna i medialna jest truizmem. Truizmem jest też to, że w tej wojnie przegrywamy. Dwa główne powody – po pierwsze tp, że zdecydowana większość mediów jest uzależniona od obcego kapitału. Zatem media są polskojęzyczne, ale nie polskie. Polskie, z trudem od lat walczyły o obecność na rynku medialnym. Po drugie, brakuje polskiego medium anglojęzycznego. O takim kanale informacyjnym w telewizji publicznej mówi się od dawna, ale nie znane są prace nad realizacją tego projektu.  

Sprawa obecnego napięcia pokazuje zarazem, jak bardzo trzeba przedefiniować pojęcie bezpieczeństwa we współczesnym świecie. To już nie jest zdecydowanie kwestia braku zagrożenia militarnego, to już nie sprawa zagrożenia energetycznego, surowcowego czy gospodarczego. To zagrożenie informacyjne, które może ugodzić bardzo skutecznie w bezpieczeństwo i suwerenność państwa.

W tej chwili, w moim przekonaniu, brakuje wciąż instytucji nadrzędnej a zarazem par excellence państwowej, zaangażowanej w obronę prawdy historycznej. Brakuje także w sferze kultury pewnych impulsów, konkretnie – konkursów z godziwymi wynagrodzeniami i profitami dla twórców, zwłaszcza filmowych, którzy stworzą dobre i piękne dzieła pokazujące karty polskich dziejów. Przecież dzieje rotmistrza Pileckiego są absolutnie unikalne. Na pewno trzeba z obecnej lekcji trudnej i delikatnej wyciągnąć stosowne wnioski. I działania – nie tyle manifestacyjne i protestacyjne, ile manifestujące i promujące polskość. Bo „warto być Polakiem”.