Temida Stankiewicz-Podhorecka: Marzec '68 wyparł Listopad '18

Gdzie nie spojrzeć, wszędzie Marzec '68. Plakaty, przedstawienia teatralne, wystawy, debaty, filmy, spotkania, wykłady itd., itd. Zaczyna mi się to wszystko śnić. A jest to sen nieprzyjemny, albowiem śni mi się, że ze sceny teatralnej, z plakatu na ulicy, z wystawy w muzeum Polin itp. dobywa się histeryczny krzyk: jesteś Polką, a więc jesteś antysemitką

- pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Wstydź się! Bo właśnie w takim kierunku, w takim duchu oskarżenia nas, Polaków, o antysemityzm realizowane są przedstawienia teatralne i inne przedsięwzięcia mające upamiętnić tamte zdarzenia tyczące wyjazdu Żydów z Polski po marcu 1968 roku. Towarzyszy tej całej akcji silna presja, by Polacy pokutnie uderzali się w piersi i wołali: "moja wina".
Niemałą rolę odgrywają tu teatry. Spoglądając na pozycje repertuarowe oraz na zapowiedzi realizacji spektakli premierowych, można odnieść wrażenie, iż Marzec '68 jest tematem najważniejszym, wiodącym w życiu teatralnym Polski tego sezonu. I trzeba to wyraźnie powiedzieć: tematem postrzeganym wyłącznie z perspektywy żydowskiej. Czasem oglądając spektakle, trudno oprzeć się wrażeniu, że głównym celem danej realizacji było pokazanie, iż Polacy to antysemici. I trzeba ich osądzić.

Niektórzy reżyserzy przedstawień zamieniają się wręcz w prokuratorów, śledczych itp. w oskarżaniu Polaków, że na przykład nie zastrajkowali, nie przeciwstawili się (zbrojnie?) ówczesnej komunistycznej władzy, by powstrzymać opuszczających Polskę Żydów. Inni twórcy spektakli zarzucają Polakom, że nie rozpaczali, nie zapłakiwali się, gdy Żydzi wyjeżdżali, że nie tęsknili, że za mało okazywali swoje przywiązanie, empatię.

A już to, co zrobiła reżyser Maja Kleczewska w kuriozalnym spektaklu "Malowany ptak" [na zdjęciu], powstałym m.in. na podstawie polakożerczego opowiadania skompromitowanego Jerzego Kosińskiego, woła nie tylko o pomstę do nieba, ale o wkroczenie prokuratury. Jak wiadomo, pisarzowi udowodnione zostało, iż zawarte w jego książce rzekome fakty z własnej biografii są wymyślone, nie mają nic wspólnego z prawdą, są jednym wielkim fałszem i pomówieniem Polaków o bestialskie zachowania wobec Żydów, czyli wobec niego i jego rodziny. To są nadużycia, które nie powinny pozostać bezkarne. Tu nie ma żadnego usprawiedliwienia wolnością artystyczną, ponieważ pomówienie, oszczerstwo jest przestępstwem i powinno być zgodnie z literą prawa ukarane. To zresztą nie jedyny spektakl oczerniający Polaków. I tego typu przedsięwzięcia są finansowane z naszych podatków. Toteż nie godzę się na to, że w ustawie IPN-owskiej (którą popieram), z odpowiedzialności wyłączona została działalność artystyczna i naukowa. To niebezpieczny błąd, który należy natychmiast naprawić.

W tym zalewie scen teatralnych tematyką sprawy żydowskiej i nachalnym wbijaniem nam do głów, że jesteśmy antysemitami, jawi się pytanie: czyżby teatry zapomniały o wielkim jubileuszu, jaki przeżywa nasza Ojczyzna? O stuleciu odzyskania niepodległości? Dlaczego tak silnie eksponowany jest temat Marca '68, a pomijana jest niebywale ważna dla nas, Polaków, setna rocznica odzyskania po wielu latach niepodległości? Owszem, teatry mogą odpowiedzieć, że przecież grają "Miny polskie" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego (Teatr Polski, Warszawa), "Ułanów" w reżyserii Piotra Cieplaka (Teatr Narodowy, Warszawa) czy też "Transatlantyk" Gombrowicza (Ateneum, Warszawa), a także parę innych spektakli, które przygotowane zostały właśnie w związku z tą wyjątkową rocznicą.

Owszem, tylko jawi się pytanie: jaki jest naprawdę cel wystawienia tych spektakli? I w jaki sposób teatry świętują tę wielką rocznicę? Bo z tego, co widzimy na scenach, cel rysuje się jednoznaczny: zdeprecjonowanie wszystkiego, co składa się na polskość w jej najpiękniejszym i najistotniejszym znaczeniu. A więc ośmieszenie naszych wielkich bohaterów, pomniejszenie polskich sukcesów na przestrzeni dziejów, drwina z naszych wartości, szyderstwo z wiary katolickiej, prezentowanie wizerunku polskiej szlachty, naszych przodków w sposób tak obrzydliwy, że nie godzi się tu nawet przytaczać licznych przykładów. Karykatura dzieł wybitnych polskich autorów, dla których wolność Ojczyzny była zadaniem najpierwszym. Najkrócej mówiąc, teatry jak gdyby sprzysięgły się, aby z Polski anulować polskość. A jeśli już pokazywać, to wyłącznie jako obłęd. Tak właśnie teatry w Polsce czczą setną rocznicę niepodległości naszej Ojczyzny. I to za nasze, podatników, pieniądze. Jak długo możemy się na to wszystko godzić?

"Marzec '68 wyparł Listopad '18"
Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik nr 63
16-03-2018

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/256424.html