I dla dużych i dla małych

"Trzecia młodość Bociana" w reż. reż. Emiliana Kamińskiego oraz "Pan Tenorek i Błękitny Balonik" w reż. Krzysztofa Jaślara w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

«Obie ostatnie premiery w Teatrze Kamienica, zarówno "Trzecia młodość Bociana", jak i "Pan Tenorek i Błękitny Balonik" [na zdjęciu], nastrajają do śmiechu i zabawy publiczności z aktorami na scenie. To komedie, z tym że jedna dla dużych, druga dla małych. Na scenach teatralnych niewiele dziś można spotkać komedii, które po prostu zwyczajnie bawią publiczność, nie sięgając do obrażania widzów czy to dialogami, czy formą inscenizacyjną, czy obscenami. No i ten wysyp spektakli wypełnionych wulgaryzmami, agresją, zacietrzewieniem politycznym celowo prowadzącym do destabilizacji życia społecznego w naszej Ojczyźnie - tego publiczność ma już chyba dość.


Toteż "Trzecia młodość Bociana" została przyjęta przez widzów ciepło i serdecznie. Tym bardziej że Teatr Kamienica szanuje widza, który miło jest witany już przy samym wejściu. Myślę, że głównym pragnieniem Emiliana Kamińskiego od samego początku było, aby publiczność uznała ten teatr za swój i czuła się tu "swojsko". Niedawna publiczna wypowiedź aktora dość ostro krytykująca "Klątwę" wskazuje, iż Kamienica podąża w diametralnie innym kierunku.
"Trzecia młodość Bociana" nie wspina się na tzw. intelektualne wyżyny, bo i nie taki cel przyświecał twórcom. Zamiast tego sporo tu tzw. swojskiej przaśności, którą widownia natychmiast podchwytuje i reaguje śmiechem. I choć przerysowanie postaci jest tu (jak przystało na farsę) celowym zamierzeniem, to jednak na przykład w roli Hanny Konarowskiej jest ono stanowczo za duże.

Tytułowy Jan Bocian (Emilian Kamiński) po śmierci żony przyjeżdża do Warszawy, zatrzymuje się u syna (Wojciech Solarz) i synowej (Hanna Konarowska), których unormowane dotąd życie zostaje nagle wywrócone na opak. Szereg zabawnych sytuacji i dialogów, dynamiczna gra aktorów sprawia, że tocząca się wartko akcja raz po raz przerywana jest oklaskami z widowni. Publiczność przyjmuje konwencję tzw. mrugnięcia okiem i włącza się do spektaklu także "wokalnie". Jan Bocian bowiem jako były muzykant weselny śpiewa tzw. biesiadne piosenki, które publiczność zna, więc scena i widownia zamieniają się we wspólny chór.


Podobnie jest w spektaklu "Pan Tenorek i Błękitny Balonik", którego premiera odbyła się w 105. rocznicę urodzin Ireny Kwiatkowskiej, wybitnej interpretatorki utworów pisanych dla dzieci. Właśnie jej dedykowany jest ten spektakl i w prologu słyszymy głos aktorki mówiącej słynną "Srokę" Brzechwy. Zaś postać Pana Tenorka (Jacek Wójcicki) jest dzieciom znana z telewizji.

Głównym "bohaterem" spektaklu, oprócz Pana Tenorka i Błękitnego Balonika, są świetne piosenki. Roztańczone i rozśpiewane przedstawienie porywa dziecięcą publiczność do tego stopnia, że dzieci chętnie włączają się do spektaklu. Śpiewają, wstają z foteli na widowni, poruszają się w takt melodii, tańczą, aktywnie uczestniczą w całości. Są zaangażowane. To naprawdę świetny spektakl, znakomicie pomyślany, sprawnie wyreżyserowany z bardzo dobrą znajomością wymogów dziecięcej widowni, doskonale zagrany aktorsko przez cały zespół. Dużym walorem jest tutaj znakomita muzyka autorstwa Krystyny Kwiatkowskiej. Melodyjna, rytmiczna, taka do zapamiętania.
Przedstawienie, prócz walorów artystycznych, rozrywkowych itp., pełni także funkcję formacyjną, edukacyjną w najszlachetniejszym tego słowa znaczeniu. Realizuje się w wymiarze muzycznym, etycznym, rodzinnym z zachowaniem prawidłowych relacji między członkami rodziny (to spektakl familijny), estetycznym (buduje prawidłowy gust). Do tego dochodzi baśniowy klimat, znakomita scenografia, doskonałe połączenie planu żywego sceny ze znakomitymi i zabawnymi animacjami - wszystko to kreatywnie pobudza dziecięcą wyobraźnię w dobrym kierunku. Jedna tylko rzecz mi "zgrzytnęła". Otóż Jacek Wójcicki jako Pan Tenorek, odpowiadając na pytanie jednej z postaci spektaklu, czy posiada prawo jazdy, mówi, że posiada różne prawa, jak m.in. prawo wyborcze, prawo do zgromadzeń.
I tu znacząco dodaje: Jeszcze! To "wcięcie". Publiczność w ogóle nie zareagowała. Przecież to spektakl dla dzieci!»

"I dla dużych i dla małych"
Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik online
30-09-2017

http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/248523,druk.html