Katyń 1940-2010

Antoni Macierewicz: złożyliśmy w prokuraturze zawiadomienie w sprawie kłamstw komisji Millera

„MON złożył zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez część osób z Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą kierował Jerzy Miller” – poinformował we wtorek na antenie Telewizji Republika Antoni Macierewicz – szef MON.
 

- Rzeczywiście jest tak, że członkowie komisji Millera - do prokuratury i sądu będzie należeć stwierdzenie - są odpowiedzialni za poświadczenie nieprawdy w przynajmniej czterech kwestiach - powiedział minister obrony narodowej.
 

Pierwsza dotyczyła poświadczenia nieprawdy przez członków KBWLLP „co do tego, iż badali miejsce katastrofy w miejscu zdarzenia, zaraz po niej”. Druga – czarnych skrzynek, które według komisji Millera były otwierane wspólnie przez Rosjan i Polaków w Moskwie. - To nieprawda. Główna czarna skrzynka, czy też ta, która uważana jest powszechnie za główną - zapis głosowy rozmów między pilotami - była znaleziona dużo wcześniej i Rosjanie ją otworzyli, zanim jeszcze Polacy ją mogli w ogóle zobaczyć - podkreślił Macierewicz.
 

Trzecia kwestia związana jest bezpośrednio z raportem sporządzonym przez komisję Millera i dotyczy przeciążeń, jakie zaistniały, gdy prezydencki TU-154M uderzał w ziemię. - Zarówno komisja pani Anodiny, jak i za nią komisja pana Millera stwierdziła, że to było 100g - powiedział szef MON. Dodał, że „sami członkowie komisji pana Millera twierdzą, że nie mogło być 100g”, a co najwyżej 2-9g.
 

Na koniec Macierewicz zarzucił komisji Millera sfałszowanie raportu, „jeśli chodzi o obecność generała Błasika w kokpicie i wydawania przez niego komend”. Jego zdaniem chciano w ten sposób skazać dowódcę polskiego lotnictwa, który zginął pod Smoleńskiem, na infamię. Dodał, że dzięki temu zabiegowi oskarżenia spadły również na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i „Polskę jako całość, a zwłaszcza armię i Siły Powietrzne”.

za: www.pch.pl

                                                                        ***

Szokujące. Sasin o ''rubasznym'' zachowaniu Komorowskiego po katastrofie smoleńskiej! ''No co tam słychać?''


„Pierwsze pytanie i słyszę z uśmiechem: »No co tam słychać?«. To budziło mój niesmak” - mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Sasin zapytany o to, w jaki sposób na wieść o katastrofie smoleńskiej zareagował Bronisław Komorowski.

„To mną wstrząsnęło. Taka rubaszność. Rozmawiał o katastrofie smoleńskiej jak o zwykłym zdarzeniu” - podkreślał Sasin na antenie Telewizji Republika.


 „Ten plan był od pierwszych chwil po katastrofie. Ta narracja, która pojawiła się pierwszego dnia, że piloci zdecydowali się "szaleńczo lądować" czy komunikat od ministra Sikorskiego.. To był początek. Potem miałem dziwną rozmowę w czasie, gdy działała komisja w Moskwie” - komentował poseł PiS

 Potem dodaje, że Edmund Klich, łącznik między rządem a Moskwą zadzwonił do niego z informacją, że na czarnych skrzynkach nagrane są również inne głosy niż członków załogi i prosi go, aby dokonał identyfikacji głosów.

„Zmierzało to ku zasugerowaniu, że mógł tam być Prezydent Lech Kaczyński. Była mowa również o innych głosach.”
- mówi Sasin i dodaje, że przekazał Klichowi, że nie ma zamiaru w tym uczestniczyć a głos szefa protokołu rozpoznać powinny osoby, które go lepiej znały.

„Pan Klich powiedział, ze on jest przedstawicielem polskiego rządku, który bierze udział w pracach komisji MAK-owskiej. To wszystko miało wyglądać tak, że działają oni w interesie Polski. Chodziło o to, by wykazać, że w kokpicie był inne osoby, że były osoby, które odegrały rolę w katastrofie smoleńskiej” - zaznaczył.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości dodaje, że od początku sprzeciwiał się raportowi MAK bo widział, że dzieje się tu jakaś operacja. Podejrzany był fakt, że niesprawdzone materiały mające podbudować tezę MAK-u pojawiały się nagle w niektórych polskich mediach i robiono z tego sensację.

„Ktoś, jakiś ośrodek sterował tą operacją, aby nas wszystkich przekonać, że za tą katastrofę odpowiadają Ci wszyscy którzy przebywali na samolocie, na czele z Prezydentem.” - podkreśla Sasin i dodaje, że początkowo, czego dowodzą według niego dokumenty Millera, był zamysł obciążenia Prezydenta, z czego wycofano się w końcu i usiłowano stworzyć nagonkę na gen. Błasika.

Sasin podkreśla, że bez wątpienia według niego Donald Tusk wiedział o wszystkim, bo Miller nie mógł działać bez jego przyzwolenia jako minister jego rządu.

„Urlop Tuska w tym czasie to był taki unik przed byciem w centrum uwagi, kiedy poszedł pierwszy przekaz rosyjski. Tusk włączył się dopiero później, kiedy komisja Millera zaczęła działać. Myślę, że Tusk był inicjatorem tego jak działała komisja Millera” - dodaje poseł PiS i opisuje też, jak wyglądało miejsce katastrofy:

„Byłem na miejscu i widziałem skalę zdarzenia. Teren był bagnisty. Nie było większego leja, nie było zagłębienia. Nie było śladu poważnego zniszczenia gruntu. Mało prawdopodobne wydawało mi się, żeby samolot tylko zahaczył o drzewa i spadł”.

za:www.fronda.pl