Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Katyń pamiętamy

Piotr Szubarczyk-Katyń. Skazani "bez aktu oskarżenia"!

Zbrodnia katyńska była zbrodnią państwową, a role "prokuratorów" i "sędziów" pełnili najwyżsi przywódcy zbrodniczego, totalitarnego państwa sowieckiego. 

We wtorek, 5 marca 1940 r., ludowy komisarz spraw wewnętrznych Związku Sowieckiego Ławrientij Beria skierował do Josifa Stalina notatkę nr 794/G, w której napisał, że polscy jeńcy wojenni i więźniowie przetrzymywani w więzieniach "zachodniej Białorusi" i "zachodniej Ukrainy" są "zatwardziałymi i nierokującymi nadziei poprawy wrogami władzy sowieckiej". Zaproponował ich zamordowanie : "rozpatrzyć bez wzywania skazanych, bez przedstawiania zarzutów, bez decyzji o zakończeniu śledztwa i bez aktu oskarżenia". Ta notatka, przekazana Polsce przez Rosję w roku 1992, wraz z innymi dokumentami katyńskiej zbrodni, to wzorcowy dokument obrazujący sowiecki "wymiar sprawiedliwości".

Beria - jeden z najbliższych współpracowników Stalina, który w latach 1938-1953 inspirował liczne zbrodnie systemu sowieckiego, stał na czele sowieckich służb bezpieczeństwa, był jedną z najbardziej odrażających postaci spośród sowieckich funkcjonariuszy państwowych w całej historii Związku Sowieckiego. "Postulat" Berii zaakceptowali własnymi podpisami, poza Stalinem: Kliment Woroszyłow (współorganizator krwawych czystek w armii sowieckiej, jeden z jej nieudolnych "wodzów" podczas agresji na Finlandię), Wiaczesław Mołotow (główny wykonawca "wielkiej czystki" - ludobójczej akcji skierowanej przeciwko obywatelom ZSRS uznanym za wrogów bolszewizmu, współtwórca IV rozbioru Polski), Anastas Mikojan (członek sowieckiego Politbiura), Michaił Kalinin (przewodniczący sowieckiej Rady Najwyższej) oraz Łazar Kaganowicz (inicjator "wielkiej czystki"). Miesiąc później rozpoczęła się najbardziej znana i najohydniejsza w dziejach nowożytnej Europy zbrodnia na bezbronnych jeńcach wojennych.
Jeńców z Kozielska zamordowano w Smoleńsku i w Lesie Katyńskim, gdzie zostali odkopani przez polskich robotników przymusowych latem 1942 r., na podstawie informacji miejscowych Rosjan. Władze niemieckie postanowiły wykorzystać sowiecką zbrodnię propagandowo i 13 kwietnia 1943 r. Radio Berlin podało komunikat o odnalezieniu ciał 12 tysięcy, jak wówczas szacowano, polskich oficerów. Obecnie 13 kwietnia jest Światowym Dniem Pamięci Ofiar Katynia, choć równie dobrze takim dniem mógłby być 5 marca.
Jeńców ze Starobielska zamordowano w Charkowie i tam ich zakopano. Jeńców z Ostaszkowa zamordowano w Twerze i zakopano w Miednoje.

Zbrodnia państwowa

Mogą być wątpliwości co do tego, czy zbrodnia katyńska była największą - pod względem liczby zamordowanych - zbrodnią popełnioną na jeńcach wojennych. W Auschwitz-Birkenau Niemcy zamordowali porównywalną liczbę sowieckich jeńców wojennych (około 20 tys.).
Nie ma natomiast wątpliwości co do tego, że zbrodnia katyńska była wyjątkowa z powodu wieloletniej zmowy, międzynarodowego kłamstwa katyńskiego. Wpisuje się nie tylko w historię zbrodni wojennych i w historię polskiej Golgoty Wschodu, lecz także w historię dociekań nad zbrodniczą naturą sowieckiego systemu państwowego i nad fenomenem jego ponad 70-letniego trwania z pomocą rządów i elit intelektualnych tzw. wolnego świata.
Podpisy na "wyroku", złożone przez członków Politbiura WKP(b), poprzedniczki Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, oraz przez przewodniczącego Rady Najwyższej ZSRS świadczą jednoznacznie, że zbrodnia katyńska była zbrodnią państwową, a role "prokuratorów" i "sędziów" pełnili najwyżsi przywódcy zbrodniczego, totalitarnego państwa sowieckiego.

Tragiczna pomyłka

Polscy oficerowie i żołnierze często mieli do wyboru niewolę niemiecką lub sowiecką. Na ogół wybierali poddanie się Sowietom, spodziewając się lepszego losu, bo przecież Rzeczpospolita nie znajdowała się w stanie wojny ze Związkiem Sowieckim. Była to tragiczna pomyłka. Oficerowie wzięci do niewoli niemieckiej przeżyli wojnę w oflagach. Ci, którzy dostali się w ręce sowieckie, umierali w Katyniu, w Charkowie i w innych miejscach, trafiali do więzień jako polityczni i ginęli podczas koszmarnych dni końca czerwca i lipca 1941 r., gdy Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki i trzeba było "ewakuować" więzienia. Niektórzy, do końca niezidentyfikowani, ale uznani za podejrzanych, umierali w łagrach.
Można by zapytać, dlaczego zbrodnia katyńska dokonała się dopiero wiosną 1940 r., dlaczego nie zamordowano wszystkich naszych oficerów już na jesieni? Wydaje się, iż wynikało to z planów NKWD pozyskania spośród nich agentury oraz przeprowadzenia kompleksowej "razwiedki". Jak mierne dało to efekty, świadczy treść cytowanej notatki Ławrientija Berii o "nierokujących nadziei poprawy wrogach władzy sowieckiej". Mimowolnie bezwzględny wróg dał najbardziej wiarygodne świadectwo ich postawy w obozach, ich honoru i wierności Polsce w każdych okolicznościach. Ponieważ nie nadawali się do zsowietyzowania, trzeba ich było zabić. Taka była logika państwa bolszewickiego.

Prawo pisane i prawo ludzkie

Jeńcy polscy w sowieckich obozach nie byli chronieni przez prawo, ponieważ Sowiety nie były sygnatariuszami konwencji genewskich i haskich. To oczywiście nie zmienia oceny moralnej popełnionej zbrodni, tym bardziej że nosi ona wszelkie znamiona zbrodni ludobójstwa nieulegającej przedawnieniu. Poza konwencjami spisanymi w formie międzynarodowych umów jeńców chroni w całym cywilizowanym świecie niepisane prawo zakazujące zabijania bezbronnych. Małgorzata Kuźniar-Plota, prokurator IPN, tak przedstawia ten problem: "Rozpoczęcie wojny stwarzało dla jej uczestników obowiązek dostosowania się do reguł prawa wojennego, zarówno norm traktatowych, jak i zasad zwyczajowego prawa. W tym czasie podstawowe unormowania w tym zakresie zawierały artykuły od 4 do 20 'Regulaminu dotyczącego praw i zwyczajów wojny lądowej', zwanego Regulaminem Haskim, stanowiącego załącznik do IV Konwencji Haskiej z 18 października 1907 r. oraz Konwencji Genewskiej z 27 lipca 1929 r., dotyczącej traktowania jeńców wojennych (...). Polska była sygnatariuszem tych umów. Fakt, że ZSRS nie był w owym czasie ich stroną, nie zwalniał tego państwa z obowiązku przestrzegania powszechnie obowiązujących zasad zwyczajowego prawa międzynarodowego, istniejących obok norm traktatowych, które były w istocie jedynie spisanymi zasadami prawa zwyczajowego".

Ilu Polaków zostało zamordowanych?


Pojawiają się różne liczby ofiar zbrodni opartej na rozkazie z 5 marca 1940 roku. Beria proponuje zamordowanie "14 736 byłych oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, żandarmów, służby więziennej, osadników i agentów wywiadu: ponad 97% narodowości polskiej". To byli jeńcy z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Ponadto Beria proponuje wymordowanie "18 632 (wśród nich 10 685 Polaków)" z więzień "w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi", czyli z zagarniętych polskich Kresów. Plan zbrodni katyńskiej dotyczył więc 25 421 Polaków.
W marcu 1959 r. szef KGB Andriej Szelepin sporządził dla Nikity Chruszczowa, ówczesnego sekretarza generalnego KPZR, notatkę, z której wynika, że na podstawie rozkazu z 5 marca 1940 r. Sowieci zamordowali łącznie 21 857 Polaków. Nie wiemy, na czym opierał się Szelepin. Jeśli na nieznanych nam meldunkach z wykonania "zadania", to być może jest to właściwa liczba zamordowanych.
Na tej liczbie opierają się również inicjatorzy budowy pod Chęcinami niezwykłego pomnika zbrodni katyńskiej. Na dużej przestrzeni ma stanąć 21 857 figur przedstawiających oficerów polskich z przestrzelonymi głowami. Tylko w taki sposób można wstrząsnąć sumieniem ludzi - w kraju i za granicą - gdyż wyobraźnia nie ogarnia dostatecznie ogromu zbrodni. Trzeba jej pomóc. Słychać już pierwsze pomruki na temat tego, ile dobrego można by zrobić za te pieniądze. To stara śpiewka, z repertuaru tego samego chóru, który nie chce zmiany ulicy Świerczewskiego na Pileckiego ze względu na "koszta" wymiany dowodów osobistych. Te głosy należy jednoznacznie klasyfikować jako przejaw działania agentury wpływu i trzeba przejść nad nimi do porządku dziennego. Ten pomnik musi powstać po to, by porządkować pamięć i wyobraźnię zbiorową Polaków, okaleczoną przez wieloletnie oddziaływanie propagandy sowieckiej.

Kłamstwo i współodpowiedzialność

Dopiero w kwietniu 1990 r. - pół wieku po zbrodni - rząd rosyjski oficjalnie potwierdził odpowiedzialność NKWD za śmierć tysięcy oficerów wojska polskiego, polskiej policji państwowej i więźniów politycznych zamordowanych w Katyniu, Charkowie i Twerze. Dopiero w grudniu 1990 r. prezydent Rosji Borys Jelcyn ujawnił dokumenty, m.in. rozkaz z 5 marca 1940 r., ostatecznie potwierdzające odpowiedzialność najwyższych władz sowieckich - i za zbrodnię, i za jej ukrywanie. Duże znaczenie miała postawa kolaboranckich władz PRL, które nie nalegały w Moskwie na odkrycie tajemnic zbrodni w czasach "odwilży", kiedy można to było zrobić. Te władze liczyły się z reakcją Polaków i z własnym "dyskomfortem" w sprawowaniu dalszej władzy w imieniu Kremla. Polacy przywoływali Katyń jako symbol nie tylko zbrodni, lecz także kłamstwa. Odkłamanie Katynia traktowano jako warunek powrotu do tożsamości narodowej i do ładu moralnego. W sławnym wierszu powstańca warszawskiego Józefa Szczepańskiego "Ziutka" (1922-1944) o "czerwonej zarazie", która ma wyzwolić Polaków od "czarnej śmierci", pojawiają się (już w sierpniu 1944 r.!) "Katynia mogiły" jako symbol "czerwonej zarazy". W deklaracjach ideowych dowódców oddziałów II konspiracji niepodległościowej oraz w deklaracjach powojennej konspiracji młodzieżowej często pojawiają się hasła: "Katyń pomścimy!" i "Katyń pamiętamy!". Bolesny problem wracał w kolejnych pokoleniach ludzi kontestujących rzeczywistość Polski sowieckiej. Kiedy w roku 1976 Tomasz Strzyżewski, pracownik krakowskiej Delegatury Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk - instytucji zajmującej się w Polsce sowieckiej cenzurą polityczną wszelkiego słowa pisanego i wypowiadanego publicznie - uciekł do Szwecji, w wywiezionych przez niego materiałach cenzorskich można było przeczytać jednoznaczny "zapis" katyński: "Nie wolno dopuszczać jakichkolwiek prób obarczania Związku Radzieckiego odpowiedzialnością za śmierć polskich oficerów w lasach katyńskich. W opracowaniach naukowych, pamiętnikarskich, biograficznych można zwalniać sformułowania w rodzaju 'rozstrzelany przez hitlerowców w Katyniu', 'zmarł w Katyniu', 'zginął w Katyniu'. Gdy w przypadku użycia sformułowań w rodzaju 'zginął w Katyniu' podawana jest data śmierci, dopuszczalne jest jej określanie wyłącznie po lipcu 1941 r.". Władze PRL - od Bieruta, przez Gomułkę, Gierka, do Jaruzelskiego - winne są przestępstwa polegającego na upokarzaniu Polaków zbiorowym kłamstwem, uniemożliwieniu wdowom katyńskim i dzieciom zamordowanych oficerów leczenia ich traumy. Ta wina też powinna być osądzona.

Ludobójstwo katyńskie

Instytut Pamięci Narodowej stoi na stanowisku, że zbrodnia katyńska była aktem ludobójstwa. Ludobójstwo (ang. genocide) to termin z zakresu prawa międzynarodowego, zdefiniowany w rezolucji Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 11 grudnia 1946 r. oraz w międzynarodowej konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa. Ludobójstwem są takie czyny jak: morderstwo, poważny zamach na konstytucję fizyczną i mentalną członków prześladowanej zbiorowości, celowe pogarszanie warunków życia zbiorowości po to, by ją zniszczyć lub ograniczyć jej liczebność. Za warunek wystąpienia ludobójstwa uznano zamiar zniszczenia całkowitego lub częściowego "grup narodowych, etnicznych, rasowych bądź religijnych jako takich". Ludobójstwo uznano za ten rodzaj zbrodni, która nie podlega przedawnieniu. Należy ścigać nie tylko zbrodnie dokonane po przyjęciu konwencji z 1948 r., ale także te, do których doszło wcześniej. To zasadnicze ustalenie dla sprawy katyńskiej. W świetle definicji ONZ i jej interpretacji zbrodnia katyńska powinna być uznana za zbrodnię ludobójstwa.

Współczesna Rosja

Jako następczyni prawna Związku Sowieckiego Rosja nie zgadza się na określenie zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa. Generalna Prokuratura Wojskowa Rosji oświadczyła 5 marca 2006 r., że zamordowani Polacy nie byli ofiarami represji stalinowskich! Oświadczono, iż "nie ma możliwości ustalenia kwalifikacji prawnej, na podstawie której skazano na śmierć Polaków". Oczywiście! Akt ludobójczy nigdy nie ma "kwalifikacji prawnej". Jest sam w sobie aktem bezprawia, represji, prześladowania.
Rosja odmawia uznania zbrodni katyńskiej za akt masowy i ludobójczy
- zarówno w świetle definicji ludobójstwa, jak i zbrodni wojennej czy represji stalinowskiej. "Fakt, iż prokuratura państwa o mocarstwowych ambicjach nie umie znaleźć żadnej kwalifikacji mordu katyńskiego, należy uznać za ponurą, wręcz upiorną kpinę z ofiar i prowokację wobec Polski" - pisał Witold Wasilewski z IPN.
Nie chcemy, by na stosunki między narodem polskim i rosyjskim - który też cierpiał ze strony tych samych oprawców - kładły się cieniem stare sowieckie kłamstwa. Brak "kwalifikacji" zbrodni jest uchylaniem się od odpowiedzialności za zbrodnie - katyńską i inne, popełnione na Polakach i na przedstawicielach innych narodowości na "nieludzkiej ziemi". Ta nowa odmiana kłamstwa katyńskiego może wykopać przepaść między Rosją a cywilizowanym światem. Boże, nie pozwól na to! Rosja jest temu światu potrzebna. Nie Rosja sowiecka, lecz Rosja demokratyczna, przyjazna sąsiadom przez pamięć na wspólne cierpienia.

Do przyjaciół Moskali


Jest wielu Rosjan, którzy rozumieją polski ból i którzy nie chcą, by współczesna Rosja była mentalnie następczynią zbrodniczego państwa komunistycznego. Pozostaje nadzieja, że to właśnie ci Rosjanie będą mieli decydujący wpływ na kształt swojego państwa i na stosunki z najbliższym sąsiadem na zachodzie. Tacy Rosjanie, jak prof. Natalia Lebiediewa, prof. Siergiej Słucz i ci wszyscy, którzy zaangażowali się w pracę dla stowarzyszenia Memoriał, z szefem komisji polskiej Memoriału dr. Aleksandrem Gurjanowem.
Na pytanie polskiego dziennikarza, dlaczego sowieckie Politbiuro zdecydowało się na zbrodnię na jeńcach wojennych na tak ogromną skalę, dr Gurjanow wyraził opinię, że skoro 5 marca 1940 r. szybkie zakończenie wojny z Finlandią było już przesądzone, sowieckie Politbiuro uznało, iż dalszej wojny w Europie już nie będzie, czyli tysiące polskich jeńców w razie zwolnienia z niewoli będzie stanowić problem w sowietyzacji zagarniętych ziem polskich, trzeba więc "rozwiązać problem", zgodnie z sowiecką "pragmatyką": nie ma człowieka, nie ma problemu...
W kontekście rozważań na temat zbrodni katyńskiej jako aktu ludobójstwa niepokoją oświadczenia publiczne w Polsce podważające ludobójczy charakter tej zbrodni, zwłaszcza wystąpienia wicemarszałka Sejmu RP (!) Stefana Niesiołowskiego oraz prezesa Federacji Rodzin Katyńskich (!) Andrzeja Skąpskiego. Jak na ironię zamordowany w Katyniu Bolesław Skąpski był z zawodu prawnikiem. O kwalifikacji zbrodni jako ludobójstwa decyduje prawo międzynarodowe, a nie osobiste poglądy lub wygłupy nieodpowiedzialnego polityka, który nie jest żadnym ekspertem w tej sprawie.
Aleksander Gurjanow byłby gotów, co prawda, również odstąpić od starań o uznanie przez Rosję zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa. "Uznanie [zbrodni katyńskiej] za zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciw ludzkości jest znacznie bardziej odporne na próby podważenia [przez Główną Prokuraturę Wojskową Federacji Rosyjskiej]". Może i tak, ale zbrodnia katyńska należy do polskiego relikwiarza narodowego, więc nie pragmatyka, lecz imponderabilia narodowe powinny kierować naszymi czynnościami i publicznie wygłaszanymi opiniami.

Do prawdy jeszcze daleko


"Zbrodnia katyńska poraża swoją skalą, wymykającą się wszelkim, nawet najbardziej cynicznym i bezwzględnym próbom racjonalizacji" - pisze prof. Wojciech Materski, uważany obecnie w Polsce za jednego z najwybitniejszych znawców historii Polaków pod okupacją sowiecką. "O dokonanym wiosną 1940 r. ludobójstwie wiemy już dziś bardzo dużo, co nie oznacza, iż na wszystkie pytania z tego zakresu jesteśmy w stanie odpowiedzieć (...). Wiemy, iż kłamstwem jest, jakoby prawda o zbrodni katyńskiej ukryta została w tajnych archiwach i kolejne ekipy na Kremlu były jej nieświadome. Wiemy, iż prezydent Michaił Gorbaczow, uroczyście zapewniając, iż robi w sprawie odnalezienia dokumentacji katyńskiej wszystko, co może, po wielekroć kłamał. Dziesiątki tysięcy kart kserokopii dokumentacji z archiwów rosyjskich, jakimi dysponujemy, zawiera nadal dotkliwe braki. Takim brakiem, wyjątkowo istotnym nie tylko dla historyków, ale też rodzin ofiar zbrodni katyńskiej, są jakoby zniszczone teczki archiwalne - 21 857 kompletów dokumentów dotyczących poszczególnych jeńców wojennych i więźniów. Nie ma żadnego śladu, by zniszczenia takiego dokonano. Nie wiemy, gdzie grzebano ciała pomordowanych 7305 więźniów, choć domyślamy się, gdzie to mogło mieć miejsce. Dostęp do archiwalnego zasobu postsowieckiego jest dla polskich historyków i archiwistów systematycznie zawężany (...). Nie udało się dotąd udowodnić bardzo prawdopodobnej hipotezy o związku niemieckiej zbrodniczej akcji AB z ludobójstwem katyńskim (...). Za prawie 22 tysiące istnień ludzkich, niewinnych ofiar odpowiadają decydenci - Stalin i jego najbliższe, panicznie bojące się go otoczenie; specjaliści od mordowania zza biurka - jak członkowie Narady Specjalnej; wykonawcy - przeszkoleni mordercy oraz mordercy z przypadku, pracownicy obwodowych NKWD. Za ukrywanie prawdy o zbrodni, próby obarczenia nią Niemców odpowiadają kolejne ekipy sowieckich przywódców partyjnych i państwowych, odpowiadają tchórzliwi przywódcy PRL, ale też cyniczni politycy zachodni, Brytyjczycy i Amerykanie".
Niezależnie od nawarstwiających się szczegółowych pytań, jedno jest pewne. Za zbrodnią katyńską snuje się dalej cień kłamstwa i niedopowiedzeń.


za: NDz 5.3.2010  (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.