Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Komentarze i pytania

Dr Hanna Karp - Rewolucja tulipanów

Warszawiacy i Polacy przybyli z całego kraju, by uczcić ofiary katastrofy w Smoleńsku, przynieśli zamiast kamieni naręcza pachnących kwiatów. Tacy jesteśmy. Gdy inni budowaliby barykady, my palimy znicze. Hanna Gronkiewicz-Waltz, która kazała rozstawić zasieki z metalowych barierek, w zamian zastała pozostawionych na ulicy ponad 7 ton kwiatów i zniczy. To najbardziej przeraża tych, którzy tak bezwzględnie rozkazują deptać światła pamięci czy to na Krakowskim Przedmieściu, czy przy polskojęzycznej tablicy na głazie w Smoleńsku. Warszawa tonie od 10 kwietnia w rewolucji tulipanów, ale jej władze na czele z Hanną Gronkiewicz-Waltz trzymają się mocno. Nic nie widzą i nic nie słyszą. W Warszawie w rocznicę tragedii smoleńskiej nie opuszczono na urzędach narodowych flag, o godz. 8.41 nie odezwały się syreny. Rodacy tragicznie zmarłej pary prezydenckiej w ciszy i z naręczami kwiatów przyszli na Krakowskie Przedmieście, by odmówić modlitwę, zapalić znicze. Przyszli na miejsce, do którego para prezydencka już nie wróciła, a które było ich domem. Wciąż czuwają, patrzą niespokojnie w niebo i zastanawiają się, jakie jeszcze upokorzenia, szyderstwa i zarzuty przyjdzie znosić tym, których już z nami dziś nie ma, i tym, którzy upominają się o ich pamięć.

Zaślepieniu warszawskich urzędników i pani prezydent Gronkiewicz-Waltz dzielnie sekundują opiniotwórcze media - publiczne i komercyjne. Skandal z podmienioną tablicą próbowały przekuć na sukces prezydenta Bronisława Komorowskiego, który miał wykazać chyba po raz pierwszy należyty dyplomatyczny refleks. Bo postanowił złożyć kwiaty z delegacją rosyjską nie pod podmienioną przez Rosjan rosyjską tablicą, ale u podnóża obolałej, złamanej smoleńskiej brzozy.

Z wystawy w Parlamencie Europejskim poświęconej śledztwu prowadzonemu przez Rosjan w sprawie Smoleńska uczyniono pretekst do ataków na polskich eurodeputowanych, którzy nie szanują swojego rodaka Jerzego Buzka, a informując światową opinię publiczną o dewastacji przez służby rosyjskie materialnych dowodów katastrofy, ośmieszają Polskę w oczach Europy i świata.

Napaść fizyczną na posłów Prawa i Sprawiedliwości na Krakowskim Przedmieściu, złamanie ich immunitetu przez podległe władzom miasta służby porządkowe, których głównym zadaniem jest ochrona ich nietykalności, przerobiono na zarzuty o braku godności posła, który ma czelność pokonać postawione metalowe zasieki.

Cytowany przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego fragment poezji Zbigniewa Herberta o "zdradzonych o świcie" obwołano obrazą autora "Pana Cogito". Być może gdyby Zbigniew Herbert żył, także nie miałby prawa cytować swoich utworów. Gdyby te wszystkie fakty i zdarzenia nie były tak bezbrzeżnie smutne, byłyby bezgranicznie groteskowe. Czy są granice absurdu? Czy doczekamy się utalentowanych dramaturgów, którzy wszystko - czego od roku jesteśmy świadkami - opiszą?

Kiedy w październiku ubiegłego roku redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik powiedział w wywiadzie dla "Wprost", że Prawo i Sprawiedliwość przypomina Komunistyczną Partię Polski, że to opozycja antysystemowa i antypaństwowa, że PiS "to formacja, która chce unicestwić państwo demokratyczne, ukształtowane po 1989 r." - wydawało się, iż granice zapiekłości i złej woli zostały już przekroczone w stopniu nie do przyjęcia. Tymczasem przed paroma dniami dziennik koncernu Passaeuer Neue Prese "Polska. The Times" drukuje artykuł o prezesie Jarosławie Kaczyńskim jako premierze na uchodźstwie i wypowiedź socjologa, profesora, który ogłasza, że "W normalnych krajach można by myśleć o delegalizacji PiS". Ten ton słyszymy od dawna, gdy tylko włączymy radio, telewizor czy otworzymy gazetę, jednak 10 kwietnia ruszyła lawina, która zmieniła się w nieznośny jazgot natrętnie zakłócający nastrój, którego wymaga żałoba i tak tragiczna rocznica.

Zabrakło Dominika Tarasa i jego obrzydliwych nawoływań pod adresem modlących się, znalazły się media i ich ludzie. Zimni, o wypudrowanych twarzach, doskonałych uśmiechach, wypowiadający okrągłe zdania, z których wynika - jeśli dokładniej wsłuchamy się w ich komentarze - że to nie tylko Prawo i Sprawiedliwość, jego prezes i czołowi politycy tej partii powinni zostać publicznie uznani za niepoczytalnych, ale ubezwłasnowolnić należałoby także przynajmniej niemal połowę Polaków.
Niejako na finał ta sama gazeta drukuje wywiad z Januszem Palikotem i wybija na czołówkę zdania w rodzaju: "Myślę, że wielkim marzeniem Jarosława Kaczyńskiego jest to, żeby teraz on zginął. I wskutek jakichś zamieszek fanatyk czy szaleniec go zabił. Wtedy cała ta rodzina, formacja przechodzi na pozycję taką jak Chrystus, czyli że ofiara jest tak duża, że nikt już o tym nie dyskutuje". Tych słów nie wypowiada człowiek niepoczytalny, paranoik czy morderca. To osoba, która jeszcze do niedawna była najchętniej zapraszanym do różnych redakcji i słuchanym przez dziennikarzy politykiem Platformy Obywatelskiej. W obliczu takich słów trudno przewidzieć, czego jeszcze wysłuchamy lub, co gorsza, czego będziemy świadkami, gdy data wyborów parlamentarnych będzie nieodległa.

Autorka jest medioznawcą, wykładowcą w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

za: http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110419&typ=my&id=my01.txt (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.