Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Komentarze i pytania

Zuzanna Kurtyka - Nie przestaniemy pytać

Po raz kolejny czytam stenogram zapisu czarnych skrzynek. Po raz kolejny zastanawiam się, dlaczego, za co muszę jeszcze raz przeżywać te chwile? Wyobrażać sobie, co czuł, co myślał Janusz. Czy się bał? Tak, pewnie się bał. Każdy się wtedy boi. Czytam w zapisie: krzyki. Wiem, że on nie krzyczał. Na pewno nie. Ale muszę przejść przez to jeszcze raz, bo wczoraj dziennikarka Polsat News powiedziała mi, że winni i tak byli piloci, bo odchodzili na autopilocie, a ja nie potrafiłam jej powiedzieć, że znowu kłamie, bo nie zdążyłam przeczytać stenogramów, nie zdążyłam porozmawiać z kimś kompetentnym. Wychodziłam o godz. 19.00 z pracy. Dziś stenogram znalazłam w internecie. 8.40.53.1 - drugi pilot mówi: odchodzimy. Tylko tyle i aż tyle. 2 sekundy wcześniej padła taka komenda kapitana. A potem już tylko nawigator podaje coraz mniejszą wysokość: 8.40.53.7 - 70; 8.40.54.6 - 60; 8.40.55.2 - 50; i dalej 40, 30, aż w końcu 8.40.58 - 20 i... koniec, albo początek końca. Nikogo w kabinie nic nie niepokoi, nikt nic nie robi. Wszystko jest OK. Czy piloci zasnęli?
W stenogramie o godz. 8.20.29.4 pojawia się pierwsza informacja o zniekształceniach na taśmie (karbowanie taśmy). Do tego momentu wszystko wydaje się logicznie spójne. Potem już nic.

Życie legło w gruzach

Dzień po odczytaniu przez krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych zapisu czarnych skrzynek rządowego tupolewa 101 na jednym z portali pojawia się wpis: "Nikt o zdrowym rozsądku nie zajmuje się już tym wypadkiem. Normalny wypadek komunikacyjny będący skutkiem błędu - stało się. Każdy normalny człowiek zajmuje się codziennym życiem w realiach tego kraju, a nie wciąż wypadkiem samolotu. Nie zmienia to faktu, że rodziny smoleńskie nie dość, że się obłowiły, zgarniając kupę nienależnej forsy, to jeszcze szukają, jakby coś skubnąć z Polaków...".
Ile podłości może zmieścić się w jednym człowieku? Po raz kolejny jest mi wstyd, że też jestem człowiekiem. Pamiętam, jak bardzo chciałam, żeby ten samolot, którym leciałam wraz z dziećmi do Moskwy 11 kwietnia 2010 r., też się rozbił. Patrzę, jak dzieci tych ludzi bezgłośnie, do dziś, łykają łzy. Kobiety, które nie rozumieją, co się do nich mówi, ale starają się być dzielne i nie trząść się tak mocno. Zagubionym, pustym wzrokiem jeden z mężczyzn ciągle patrzy w dal. Obłowiliśmy się... Rodziny zostały zniszczone, zostały zniszczone dzieci, nasze życie nigdy już nie będzie normalne. Obłowiliśmy się w nieszczęście. Pozostaje tylko życzyć temu komuś, by sam się tak obłowił.

Strach przed prawdą

Łapię się na tym, że sama dopiero co użyłam słowa "normalny", tak często używanego przez tego człowieka z Onetu. Sam siebie nazywa normalnym człowiekiem. Kryterium normalności?
Wydaje się truizmem twierdzenie, że człowiek ma ciało i duszę, a tu proszę, okazuje się, że nie dla wszystkich. Jak wynika z cytowanego wpisu, do bycia normalnym potrzeba tylko ciała. A życie sprowadza się do zaspokojenia jego potrzeb fizjologicznych w "realiach tego kraju". Z wpisu wynika również, że "normalnego" człowieka można nauczyć czytać i pisać. Nie można natomiast nauczyć myśleć, nie można nauczyć uczuć i wartości wyższych niż podstawowy pęd do zachowania siebie i gatunku. Nic więc dziwnego, że komuś takiemu normalna się wydaje Tragedia 10 Kwietnia. Dostojewski pisał, że człowiek potyka się o kretowiska. Na pewno nie myślał o "normalnym" człowieku, bo jak widać, ten potyka się o wszystko. O rzeczy małe i wielkie. Wszystko go przerasta.
Zastanawiam się, kto pozbawił tak dużą grupę Polaków cech człowieczeństwa uznawanych dotąd za podstawowe dla naszej kultury? Tych wartości wyższych, dzięki którym zapisaliśmy się na kartach historii cywilizacji w sposób wyjątkowo piękny i szlachetny. Czy wystarczyło 50 lat komunizmu i 20 lat popłuczyn po nim, by zmienić mentalność Narodu? Zdeprawować nas, Polaków?
Dziś, mogę odpowiedzieć sobie, że tak.
I właśnie to obnażyła i obnaża na co dzień Tragedia Smoleńska. Ten fakt odbija się w niej jak w lustrze i dlatego tak bardzo usiłuje się ją zepchnąć w niebyt. Trudno jest pogodzić się z bolesną i złą prawdą o sobie. Lepiej stłuc lustro, niż oglądać w nim codziennie odrażające widmo. Niestety, okazuje się, że nie da się wytłuc wszystkich luster na świecie, tak jak nie da się zdeprawować, kupić, oszukać wszystkich ludzi.
Po ogłoszeniu zapisu stenogramów przez Instytutu Ekspertyz Sądowych po raz kolejny pojawia się pytanie: w jakim celu tyle ludzi tak kłamie? Czy dlatego, że był to "normalny wypadek"?
Po raz kolejny zadziwia sposób traktowania nas, czyli ofiar "normalnego wypadku": prokuratorzy nie chcą się z nami spotykać. Dane o nowych wątkach śledztwa przekazywane są nie pokrzywdzonym, a... dziennikarzom. Odbywa się konferencja prasowa, na którą nie zostają wpuszczeni pokrzywdzeni i ich prawni przedstawiciele. "Normalność". Prawdopodobnie jasna dla wszystkich "o zdrowym rozsądku". Dla mnie to zwykły strach. Strach przed prostymi pytaniami, strach przed koniecznością kłamania prosto w oczy, bo najczęściej kłamie się ze strachu. I brak poszanowania prawa. Bezprawie.

Gdzie są dowody

Myślę, że wiem, na czym teraz opierać się będzie polityka medialna robienia ludziom wody z mózgu. PR-owcy już na to wpadli i teraz pociągną dalej: mamy myśleć, my, "normalni" ludzie: to, że nie zidentyfikowano głosu gen. Andrzeja Błasika w kabinie, nie oznacza, że go tam nie było. A najważniejsze: przyczyna "normalnego wypadku" jest znana, została ustalona, zarówno przez komisję ekspertów ministra Millera, jak i zwykłego internautę: "normalny wypadek komunikacyjny" będący "skutkiem błędu", oczywiście kierowcy.
Tę tezę trzeba za wszelką cenę wdrukować w głowy Polaków. Powtarzać i powtarzać, aż przez sam zabieg powtarzania stanie się prawdziwa. A dowody? Dowody na błąd pilotów? Dowody są nieważne. I niepotrzebne. Normalnemu człowiekowi.
Ja jednak nie dorosłam do takich kryteriów normalności i dlatego pytam po raz kolejny: jeżeli drugi pilot poprawnie odczytywał wysokość, jeżeli w procedurze schodzenia i odchodzenia nie ma błędu, to na czym właściwe ma polegać ten BŁĄD PILOTÓW?
Może na tym, że uwierzyli komunikatom wieży w Smoleńsku, że są "na kursie i na ścieżce"? Może intuicyjnie, tak jak to robi Anodina, wyczuwając ich intencje, powinni wyczuć intencje kontrolerów wieży? Nie przyszło im do głowy, że mogą być źle naprowadzani? Tak, to jest ich błąd!
Właśnie dowiedziałam się, że w Moskwie znalazły się taśmy z nagraniami z wieży w Smoleńsku. Intuicyjnie wyczuwam, że podrzucił je tam po prawie dwóch latach przetrzymywania Jarosław Kaczyński. A ukradł je Rosjanom, gdy 10 kwietnia identyfikował w Smoleńsku brata. Czy taka wersja odpowiada "normalnym Polakom"? Mam nadzieję, że tak.
Niestety, mam więcej pytań. Na przykład, dlaczego komisja Millera nie posiadała protokołu oględzin miejsca wypadku?
Jakie były wymiary miejsca określanego jako strefa 1. i ile ciał znaleziono w tej strefie?
Dlaczego to, że ciało gen. Błasika znaleziono właśnie w strefie 1., ma być jednoznaczne z faktem, że znajdował się w kabinie pilotów?
Dlaczego nadal były minister Jerzy Miller i Edmund Klich twierdzą, że gen. Błasik był w kabinie, chociaż nie dysponują na to żadnym dowodem?
Z przyjętego załącznika 13 (tak, to ten słynny już załącznik, według którego toczy się "śledztwo") czarne skrzynki powinny znajdować się w Polsce od czasu, gdy MAK zakończył swoje postępowanie. Kto wydał zgodę na to, żeby znajdowały się w Moskwie? Czy w tym kraju obowiązują jakieś normy prawne?
Kiedy czytam procedury obowiązujące w świecie dotyczące postępowania w przypadkach katastrof lotniczych, to mam wrażenie kompletniej nierzeczywistości. Wszystkie one zostały w przypadku Tragedii 10 Kwietnia złamane. I to nie tylko przez Rosjan, bo to mnie akurat nie dziwi, ale przez nasz rząd i instytucje, które do tego zostały powołane.
Bardzo bym chciała, żeby odpowiedzieli mi "normalni Polacy", dlaczego akurat ludzie, którzy wtedy zginęli, i my, ich rodziny, nie mamy prawa do normalnego, tzn. zgodnego z prawem śledztwa?
Dlaczego inni, mniej "normalni Polacy", nie mają prawa protestować przeciwko łamaniu procedur zarówno przez nasz rząd, jak i przez Rosjan? Dlaczego mamy biernie godzić się na poniżanie naszego prezydenta, naszych generałów, naszych pilotów w oczach całego świata tylko i wyłącznie na podstawie intuicyjnych hipotez pani Anodiny?
Dlaczego nie mamy prawa żądać, by eksperci odpowiedzialni za to śledztwo byli niezależni? By nie było w ich przypadku podejrzenia konfliktu interesów i aby śledczy nie byli poddawani naciskom politycznym? Dlaczego mamy się godzić, by na oczach całego świata traktowano nas jak ludzi ze statusem niewolników, a nasz kraj jak półkolonię? Jeśli po to, by zasłużyć sobie na miano "normalnego człowieka", to ja głośno mówię: nie, dziękuję. Na szczęście takich jak ja jest więcej.
--------------------------------------------------------------------------------

Autorka jest lekarzem, wdową po prezesie Instytutu Pamięci Narodowej prof. Januszu Kurtyce, który zginął w katastrofie Tu-154M pod Smoleńskiem.



za: NDz Sobota-Niedziela, 21-22 stycznia 2012, Nr 17 (4252) (kn)

Copyright © 2017. All Rights Reserved.