Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

III Konferencja KSD

red. Jan Maria Jackowski

Osoba, rodzina, rodzina rodzin, rodzina narodów camera

 

Sprawą o ważnym znaczeniu jest oczyszczanie zmąconej wody życia publicznego i przywracanie moralnego ładu w życiu publicznym. Tworzenie zdrowej opinii publicznej jest nieodzownym warunkiem ochrony człowieka i wspólnoty lokalnej, społecznej i narodowej, w której żyjemy na co dzień. Problemem Polski jest nie tylko to, że są ludzie, którzy podważają społeczne zdrowie moralne, tożsamość narodową, walczą z krzyżem czy podejmują jeszcze inne działania tego rodzaju, ale również fakt, że do uprawiania swojego procederu posługują się kamuflażem, który utrudnia jego identyfikację, ocenę i zajęcie stanowiska.

Sens tego działania jest oczywisty. Stawką jest zatarcie różnic, a więc rozmycie ocen, co w konsekwencji uniemożliwia skuteczne działanie i rozbija solidarność ludzi, którzy działając wspólnie wiele mogliby zrobić. Zniechęca do podejmowania aktywności.

Wielu przedstawicieli establishmentu politycznego jest świadoma, że swoją pozycję i władzę zawdzięcza politycznej bierności szerokich kręgów społeczeństwa i jest zainteresowana podtrzymywaniem tej bierności choćby poprzez próbę relatywizacji rzeczywistości oraz unikanie odpowiedzialności za swoje słowa i czyny. Niejasne sytuacje, zacieranie granicy między dobrem a złem rodzi chaos, który niszczy autentyczną opinię publiczną. Aby odwrócić uwagę w obieg, wprowadza się nowe pojęcia w rodzaju „politycznej poprawności”, która jest rodzajem cenzury w tak zwanej liberalnej demokracji, czy nadaje inny sens dobrze znanym słowom, jak choćby "tolerancja", która w dzisiejszej nowomowie oznacza akceptację nawet wobec zła. Takie pojęcia jak uczciwość, odwaga, ojczyzna, obowiązek są zastępowane przez cynizm, oszustwo, podstęp, które zyskują poklask w oczach "tego świata", bo liczy się sukces za wszelką cenę.
Tej erozji podlegają również grupy, środowiska i warstwy przywódcze, które zwłaszcza w chwilach trudnych prowadziły naród. Trudno się jednak dziwić, skoro nieprzypadkowo największe proporcjonalnie straty w czasie wojny i represji stalinowskich były właśnie w tych warstwach. Ich odtwarzanie zaś, zwłaszcza w zawodach uznanych przez reżim peerelowski za ważne, odbywało się na zasadach weryfikacji politycznej i ideologicznej. Dziś już coraz więcej osób dostrzega instrumentalizację kryteriów selekcji i promocji elit tej nowej inteligencji, która obecnie często zawodzi. A koszty ponosi cały naród, który jest pozbawiony "tkanki ochronnej", czyli ludzi predestynowanych do odgrywania roli przewodników życia narodowego.
Niszczenie opinii publicznej ma głęboki sens. Wtedy bowiem, jako głos "opinii publicznej" są przedstawiane poglądy osób "opiniotwórczych" wygłaszane na forum mediów i to praktycznie bez możliwości weryfikacji tej wizji. Gdy w prasie czytamy, radiu słuchamy, a z telewizji dowiadujemy się, że "opinia publiczna jest zbulwersowana" jakimś wydarzeniem czy poglądem, to często zbulwersowani są dysponenci tych środków przekazu. Lub zaniepokojeni niewygodną dla nich osobą czy zjawiskiem. I tak rzeczywistość miałaby być zastępowana przez to, co o niej się mówi, jak się ją widzi i określa, a władzę chcą sprawować ci, którzy definiują otaczający nas świat.
Nie można zapominać, że granicą kompromisu jest odniesienie do prawdy i dobra. Jeżeli kompromis ma oznaczać zgodę na zło i kłamstwo, za cenę „nie zrażania” innych i dobrego samopoczucia to raczej należałoby mówić o kolaboracji a nawet zdradzie. W spluralizowanych społeczeństwach coraz częściej, po negatywnym doświadczeniu różnego rodzaju „kompromisów”, które prowadziły do rozmycia, nasila się postawa „znaku sprzeciwu” oraz świadka prawdy. Ludzie dobrej woli, jako pojedynczy obywatele oraz w sposób zorganizowany, mogą bardzo wiele zrobić dla oczyszczania atmosfery i odtwarzania autentycznej opinii publicznej - moralnego odrodzenia życia publicznego. Wtedy zostanie przywrócone zaufanie do życia politycznego i jego instytucji: bardziej poczujemy się u siebie, a mniej gośćmi we własnym domu.

Narody nie umierają


Ludzie dobrej woli są w sposób szczególny odpowiedzialni za zdecydowaną obronę tożsamości narodu i jego kultury. Jest to oczywiste, gdyż rodzina rodzin stanowi naród, rodzina narodów tworzy zaś rodzinę ludzką. Broniąc poszczególnego człowieka i rodziny, czyli naturalnego środowiska rozwoju człowieka, bronimy każdego człowieka i fundamentów naszej kultury. Bowiem "chrześcijańskie rozumienie człowieka jako obrazu Boga (...) jest korzeniem narodów Europy (...). Jedynie w ten sposób odkrywa się sens historii, która w rzeczywistości jest historią zbawienia". {Jan Paweł II, przemówienie do uczestników kolokwium n.t. "Wspólne chrześcijańskie korzenie narodów europejskich", 06.11. 1981, L'Osservatore Romano, nr 12/1981}
Słowo "naród" wiąże się z życiem, pochodzi bowiem od rdzenia "rodzić", a więc "na-rodzić" i oznaczało historycznie określoną mnogość ludzi wywodzących się historycznie od jednego pnia i żyjących razem. {Czesław Stanisław Bartnik, Walka o Kościół w Polsce, Lublin 1995, s. 299} Ta etymologia w języku polskim jest pochodną od łacińskiego czasownika nasci, - ere - rodzić się. Pojęcie naród związane zatem jest ze wspólnotą mężczyzny i kobiety, w której się dokonuje przekazanie daru życia. Do rzeczywistości rodziny odwołuje się również rzeczownik ojczyzna, łacińskie "patria" (stąd patriotyzm - umiłowanie ojczyzny); oba więc pojęcia rozpościerają się w rzeczywistości obdarzonej napięciem między tym, co jednostkowe, a tym, co uniwersalne. {por. Jan Paweł II, przemówienie na forum ONZ, 05.10.95, L'Osservatore Romano, nr 11 - 12/1995}
"Narody nie umierają" {Benedykt XV, Do walczących ludów i ich przywódców, 28.07.1915} i istnieją tak długo jak długo na ziemi żyje człowiek. Określają naszą genezę i miejsce w dziele stworzenia, stanowią bowiem ciąg pokoleń obdarzony wspólnotą aspiracji i ideałów a wychowany w jednej kulturze. Wyłaniają się ze społecznej historii człowieka i są swoistą syntezą języka, myślenia, doświadczenia, wiary, tradycji, które stanowią całość etniczną i kulturową. "Tworzą tę syntezę poszczególni ludzie, ale też duch narodu tworzy niejako każdego człowieka i kształtuje całe pokolenia. Jest dla nich mocą i natchnieniem w tworzeniu wciąż nowych wartości, w kształtowaniu życia ojczystego, życia rodziny ludzkiej, w kształtowaniu przyszłości". {Jan Paweł II, przemówienie do Polaków w Wiedniu, 12.09.83, L'Osservatore Romano, nr 9/1983}
Przed ponad czterystu laty jezuita, ks. Piotr Powęski (1536 - 1612), zwany Skargą, głosił słynne kazania, w których podkreślał, że największą powinnością moralną jest miłość ojczyzny, gdyż w niej i bliźnich ją zamieszkujących widział wypełnianie miłości do Boga. Katechizm Kościoła Katolickiego wskazuje, że istota tego czym jest naród wynika z czwartego przykazania. Jest to pewnego rodzaju "pamięć" genetyczna. W naszych braciach i siostrach widzimy dzieci naszych rodziców; w naszych kuzynach - potomków naszych przodków; w naszych współobywatelach - synów naszej ojczyzny; w ochrzczonych - dzieci naszej matki, Kościoła; w każdej osobie ludzkiej - syna lub córkę tego, który chce być nazwany "naszym Ojcem". {KKK, n. 2212} Zatem miłość ojczyzny i służba dla niej wynikają z obowiązku wdzięczności i porządku miłości. {KKK, n. 2239} Obejmuje obowiązki obywateli względem ojczyzny oraz tych, którzy nią rządzą i kierują. {KKK, n. 2199}
Naród rzecz jasna nie jest celem człowieka, gdyż tym celem jest Bóg. Naród jest zatem środkiem prowadzącym człowieka do tego celu. Przynależność do wspólnoty narodowej i zakorzenienie w niej pomaga człowiekowi w osiągnięciu jego życiowego powołania nakierowanego na komunię ze swym Stwórcą.

Prawa narodów


Tocząca się w świecie pod wpływem różnych nurtów myślowych deprecjacja kategorii narodu, prezentowanego często jako "suma jednostek", "społeczność obywatelska", "fikcja religijna", "zbiór obywateli związanych umową społeczną", czy przez pojęcie "patriotyzmu otwartego" (tam ojczyzna, gdzie dobrze) jest zakwestionowaniem naturalnej wspólnoty rodowej, z której wyrasta człowiek. Właśnie w dzisiejszych czasach kontestuje się chrześcijańskie pochodzenie kultury europejskiej, nie tyle może w wymiarze historycznym, bo nie podlega ono dyskusji, ale w kontekście negowania duchowego i moralnego wymiaru życia współczesnego człowieka. Jest to bardzo groźne zjawisko, powstałe bowiem w opozycji do chrześcijaństwa systemy myślowe, które chciały absolutyzować człowieka odrzucając absolut Boga, doprowadziły dzisiaj "do zakwestionowania samego człowieka, jego godności i jego prawdziwych wartości, jego wiecznych pewności i jego pragnienia absolutu". {Jan Paweł II, przemówienie na V Sympozjum Rady Konferencji Episkopatów Europy, 5 października 1982, L'Osservatore Romano, nr 10/1982}
Obrona tożsamości narodów i ich kultury w dzisiejszym świecie nabiera szczególnego znaczenia. Groźna jest bowiem, szczególnie dziś dostrzegana, tendencja do wyeliminowania pojęcia naród. Już jawnie się mówi, że państwa wielkie mają prawo traktować słabsze narody jako wasali, a w ramach Nowego Porządku Świata głosi się o ogólnoświatową cywilizację i "jedną ludzkość". Do tego, "wyższego" etapu mamy dojść po "efemerycznym okresie kulturowej różnorodności", po którym pozostałością będą folklorystyczne butiki z wytworami kultury ludowej w wielkich metropoliach. Dechrystianizacja i zamknięcie na transcendencje napiętnowały współczesność straszliwymi totalitaryzmami, wojnami, destrukcją i niszczeniem, które dotknęło nasz kontynent. Nie bez przyczyny Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swojego pobytu w nowojorskiej siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych 5 października 1995 roku upomniał się o Kartę Praw Narodów.
W swoim przemówieniu zwracał uwagę: "Przyjęta w 1948 roku Deklaracja Powszechna Praw Człowieka dobitnie mówiła o prawach osoby, ale żadna podobna umowa międzynarodowa nie została jeszcze poświęcona prawom narodów (...) które są niczym innym jak wyniesionymi na szczególny poziom życia wspólnotowego.(...) Podstawowym założeniem praw narodu jest z pewnością jego prawo do istnienia: nikt więc - ani państwo, ani inny naród, ani organizacja międzynarodowa - nikt nigdy nie jest upoważniony do stwierdzenia, że konkretny naród nie zasługuje na istnienie. (...) Ale o ile wyrażają żywotne potrzeby jednostkowe, to nie mniej ważne jest podkreślanie potrzeb zbiorowości wyrażanej przez jasną świadomość zobowiązań, jakie narody mają wobec siebie nawzajem oraz wobec całej ludzkości. Najważniejsze wśród tych zobowiązań jest z pewnością zobowiązanie do życia w duchu pokoju, poszanowania i solidarności z innymi narodami". {Jan Paweł II, przemówienie wygłoszone na forum ONZ, 05.10.95, L'Osservatore Romano, nr 11 - 12/1995}
Do tych kwestii odnosi się w swej ostatniej encyklice „Caritas in veritate” Benedykt XVI. Następca Jana Pawła II szczególnie podkreśla w tym dokumencie, że państwo winno ułatwiać człowiekowi życie w prawdzie. Urządzenie państwa polega jednak nie tylko na zagwarantowaniu i poszanowaniu obszaru wolności, ale przede wszystkim na zapewnieniu możliwości rozwoju każdemu człowiekowi. Bowiem osoba przystępująca do społeczeństwa staje się członkiem wspólnoty nie w celu ograniczenia, lecz poszerzania swej podmiotowości i realizacji swego powołania życiowego. Istota państwa wyraża się więc w służbie, ochronie i promocji człowieka jako autonomicznego podmiotu społeczeństwa.
Państwo, które pozbawione jest motywu "dobra wspólnego" i zapomina o swojej służebnej roli kierowania się dobrem wspólnym, a więc służbie każdemu człowiekowi, a realizuje interesy poszczególnych grup społecznych, narodowych czy ekonomicznych, staje się instrumentem przymusu i zniewolenia. Podobnie gdy państwo wprowadza swoją ideologię. „Kiedy – pisze Benedykt XVI - państwo promuje, naucza lub wprost narzuca pewne formy ateizmu praktycznego, pozbawia swoich obywateli siły moralnej i duchowej, niezbędnej do zaangażowania się w integralny rozwój ludzki i przeszkadza im postępować naprzód z nowym dynamizmem w swoim zaangażowaniu w bardziej wielkoduszną ludzką odpowiedź na miłość Bożą. Zdarza się, że kraje ekonomicznie rozwinięte lub znajdujące się na drodze rozwoju, eksportują do krajów ubogich, w kontekście ich stosunków kulturalnych, handlowych i politycznych, tę zawężoną wizję osoby i jej przeznaczenia. To szkoda, którą autentycznemu rozwojowi wyrządza «nadrozwój» , gdy towarzyszy mu «niedorozwój moralny»” (CV, n. 29).

 

Biopolityka


Tymczasem coraz wyraźniej na całym naszym kontynencie jest odczuwalny klimat konfrontacji światopoglądowej. Często podkreśla to w swoich wystąpieniach prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych ks. abp Angelo Amato, według którego "w całej Europie jesteśmy dziś świadkami lansowania tzw. biopolityki. Polega to na tym, że państwo coraz bardziej wkracza w osobiste życie każdego. Laicka indoktrynacja, kult państwa, próby podporządkowania wszelkich przejawów życia społecznego ideologiom opartym na antychrześcijaństwie i sprzecznych z prawem naturalnym - to powszechna praktyka Unii Europejskiej.
Biopolityka, czyli nowa postać globalnej władzy nad człowiekiem i życiem ludzkim, wykorzystuje najnowsze zdobycze inżynierii społecznej i komunikacji, statystyki, informatyki, nauk medycznych, ekonomii, prawa, filozofii analitycznej. By mogła być skuteczna, zwalczane jest chrześcijaństwo broniące godności i praw każdego człowieka i proponowane są relatywne normy moralne i standardy. Dzięki temu władza polityczna może tak kształtować prawa, aby ostatecznie to od woli państwa zależało, komu przysługuje tożsamość ludzka, komu przysługuje i na jakich warunkach prawo do życia i "prawo do śmierci", a komu prawo do rozwoju.
Twórcą pojęcia "biopolityka" jest Michel Foucault, znany francuski filozof poststrukturalista. To on odniósł ten termin do formy sprawowania władzy nad grupami społecznymi i sposobem życia jednostek. Foucault zdefiniował biopolitykę jako regulację życia populacji celem wzmocnienia jej użyteczności ekonomicznej i politycznej. Z czasem biopolityka została określona jako zbiór zagadnień dotyczących problemów praw człowieka i zwierząt, polityki społecznej, systemu ochrony zdrowia, inżynierii genetycznej, aborcji, kary śmierci, eutanazji i jako taka stanowi wzajemne odniesienie nauk medycznych, norm moralnych i prawoznawstwa we współczesnym społeczeństwie.
Począwszy od lat 60. ubiegłego wieku, narzędzia i polityczna racjonalność rządzenia, w tym także polityka społeczna, zaczęły ulegać przeobrażeniom. Foucault opisał te przemiany, zwracając szczególną uwagę na objęcie procesów społecznych racjonalnością ekonomiczną. Ta tendencja zaczęła się kształtować w czasach oświecenia głównie za sprawą tzw. kameralizmu, czyli doktryny ekonomiczno-politycznej uznającej za nadrzędny cel polityki optymalne wykorzystanie wszystkich zasobów ludzkich i zdolności produkcyjnych państwa. Człowiek w takiej perspektywie staje się towarem i jest tyle wart, na ile przynosi korzyści systemowi. Dotychczasowy podział na państwo, społeczeństwo i gospodarkę zostaje podporządkowany kryterium kosztów i zysków, w którym społeczeństwo oraz instytucje i agendy życia publicznego są przeobrażane w przedsiębiorcze formy rynkowe. Od szkoły, szpitala, gminy, rodziny czy państwa wymaga się, aby funkcjonowały jak przedsiębiorstwa.
Ideologiczna komercjalizacja sektora usług publicznych i wdrażanie "wolnego rynku" w obszarach dotąd podległych logice służebności wymaga ciągłej czujności wobec tego, co wolności rynku zagraża - czyli np. wobec solidaryzmu społecznego. Funkcjonując jako regulatywny ideał, rynek staje się permanentnym trybunałem ekonomicznym - twierdził Foucault. Tym zmianom w sposobie zarządzania przestrzenią społeczną towarzyszą przemiany w procesach gospodarowania. XIX-wieczny kapitalizm przemysłowy potrzebował milionowych rzesz proletariatu, dzisiaj w wytwarzaniu bogactwa wiodącą rolę odgrywa kapitał finansowy i techniki jego pomnażania.
Współczesny neoliberalizm - według jego badaczy (prof. Miren Etxezarreta z Universit Autónoma de Barcelona w Euromemorandum 2003) - następująco zmienia założenia polityki społecznej. Po pierwsze, polityka społeczna jest postrzegana wyłącznie w kategoriach kosztów. Po drugie, sfera wydatków socjalnych jest przeobrażana w sferę generującą dochody i podlega prywatyzacji, czego przejawem jest np. reorganizacja systemu ubezpieczeń emerytalnych w ten sposób, iż oszczędności pracowników są inwestowane w fundusze akcji i inne nowe produkty finansowe. Po trzecie, nowa polityka społeczna jest instrumentem dyscyplinowania siły roboczej, czyli pracowników najemnych, którzy są niejako kolonizowani przez państwo nastawione na zabezpieczanie interesów często anonimowych i pozostających poza kontrolą demokratyczną wpływowych centrów. Obecny kryzys ekonomiczny, który jest w rzeczywistości kryzysem cywilizacji konsumpcji, najlepiej ilustruje to zjawisko, bo w zyskach ze skomercjalizowanego sektora usług publicznych partycypują zarządcy prywatnego sektora finansowego, a straty pokrywają ze swych podatków całe społeczeństwa.

 

Licencja na zabijanie


Fundamentem biopolityki jest myśl takich filozofów jak Hegel i inni, którzy zakres podmiotowości człowieka uzależniali od woli państwa. To pozwoliło władzy państwowej tak kształtować prawa (ustawy), aby ostatecznie od woli państwa zależało, komu przysługuje tożsamość ludzka, kto uzyskuje, i na jakich warunkach, prawo do życia. Życie w tej perspektywie jest niejako "udzielone" przez autorytet społeczny, który akceptuje indywidualną tożsamość jednostki biologicznej lub ją neguje. Kto jest autorem życia, ten przypisuje sobie prawo do eliminacji jednostek niewygodnych, niepożądanych, nieprzydatnych, nieproduktywnych.
Było to możliwe, bo w przestrzeni społecznej pojawiła się bardzo silna tendencja antychrześcijańska i dążenie do wyeliminowania Boga transcendentnego. Na Jego miejsce są proponowani "nowi bogowie", "nowe kulty", "nowe mity o raju" i "nowe religie". Do najbardziej rozpowszechnionych mitów, które zdobyły najwięcej "wyznawców", są zaliczane dwa:
- mit mesjanistyczny, oparty na przeświadczeniu, że po odrzuceniu Boga człowiek może przejąć moce, które dotychczas przypisywano Bogu, i na ziemi utworzyć królestwo wolności i szczęścia. Człowiek nie potrzebuje Zbawiciela, zbawi się sam przez zmianę struktur ekonomiczno-społecznych i osiągnie raj na ziemi;
- mit postępu związany z przekonaniem, że nauka i technologia pomogą przezwyciężyć ograniczenia i rozwiążą wszystkie ludzkie problemy - będzie możliwe utworzenie raju na ziemi. Wyraża się on postawą prymatu "mieć" nad "być".
Michel Foucault, niestety, nie odniósł swoich rozważań do sfery XX-wiecznych systemów totalitarnych, obozów koncentracyjnych czy sowieckich łagrów, gdzie tragiczna odmiana biopolityki ukazała swą ponurą twarz. Drugą bowiem, bardziej skrywaną stronę biopolityki stanowiła polityka śmierci (thanatopolityka) - wojna i zagłada "innych" w imię ochrony "własnej" ludności, społeczeństwa czy narodu. Rozwój nauki i techniki w XX wieku wyjątkowo "twórczo" zdynamizował to oblicze biopolityki. Niemiecki narodowy socjalizm i sowiecki rosyjski socjalizm w pogardzie miały godność ludzką i prawa człowieka. Oba dążyły do całkowitej kontroli nad każdym przejawem życia obywatela i uzurpowały sobie prawo do decydowania, kto ma żyć, a kogo należy "wyeliminować", swoje decyzje uzasadniały postępem, teorią walki klas albo rasizmem.
We współczesnej cywilizacji z jednej strony spotykamy tendencje do przedłużenia życia dla wybranych, dzięki wprowadzeniu biotechnologicznych nowości, takich jak medycyna reperacyjna, leki nowej generacji i medykamenty skrojone na miarę pacjenta dzięki znajomości jego genów. Z drugiej strony, niezwykle silne jest dążenie do uznania prawa jednego człowieka do decydowania o życiu i śmierci drugiego poprzez wprowadzenie globalnego prawa do aborcji i eutanazji oraz propagowanie pod hasłem wolności badań i eksperymentów tendencji do masowego klonowania ludzi. Inżynieria genetyczna oznacza również hodowlę organów zastępczych z komórek macierzystych pacjenta lub z zarodków sklonowanych dla potrzeb terapeutycznych czy przedimplantacyjne selekcjonowanie zarodków oraz modyfikowanie ludzkiej informacji genetycznej według pożądanych cech. Wszystko to razem oznacza wejście ludzkości w fazę poczłowieczeństwa.
Giorgio Agamben w wydanej w Polsce w ubiegłym roku książce "Homo sacer. Suwerenna władza i nagie życie" zwraca uwagę na charakterystyczny mechanizm, który powoduje, że można zabić człowieka, nie obawiając się, iż owo zabójstwo pociągnie za sobą skutki prawne w postaci kary. Jest to możliwe dzięki tzw. włączającemu wyłączeniu, które umożliwia potraktowanie człowieka, lub jakiejś grupy ludzi, za podlegającego prawu, a zarazem z niego wyłączonego. Ów paradoks jest fundamentem współczesnej polityki, która - według Agambena - sprowadza się przede wszystkim do umiejętności suwerennego sprawowania władzy nad mechanizmem włączającego wyłączenia. Innymi słowy - władza dąży do władania nad sferą natury i usiłuje ją włączyć w kulturowo-polityczno-prawny wymiar życia publicznego. Dlatego władza, za pomocą technik biomedycznych, usiłuje nadać naturze ramy zgodne z własnymi zasadami oraz celami i narzucić wszystkim taki punkt widzenia.
Życie człowieka staje się wówczas, co podkreśla Agamben, stawką w grze politycznych strategii, które są podporządkowane optymalnemu wykorzystaniu wszystkich zasobów ludzkich i zdolności produkcyjnych państwa.
Zawłaszczanie przez władzę publiczną coraz większych obszarów życia człowieka, medykalizacja polityki oraz wdrażanie mechanizmów kontroli higieny ludności, co było motywowane postępem, dobrem człowieka i polepszeniem stanu zdrowotnego społeczeństw, zaczęło przybierać niepokojący odcień. Bo przecież rychło okazało się, że drugą stroną procedur kontroli higieny ludności jest przyzwolenie na wykluczanie, czyli mówiąc bez eufemizmów - licencja na zabijanie osób "zbędnych", "niewygodnych" lub "niegodnych życia". A gdy się ruszy cegłę, to cały mur zaczyna się chwiać i już tylko mały kroczek do programów "polepszania" rasy, do eugeniki, do słynnego hitlerowskiego pojęcia "życia bezwartościowego" (Lebensunwertes Leben), a dziś - używając pojęcia stworzonego przez Foucaulta i inżynierię genetyczną - do biopolityki.
Dlatego szczególnie dziś potrzebne jest zatem jasne i jednoznaczne przedstawianie w przestrzeni publicznej podstawowych prawd oraz obrona człowieka przed koncepcjami i ideologiami, które prowadzą do unicestwienia naszej cywilizacji.

***

Jan Maria Jackowski - absolwent Uniwersytetu Warszawskiego - studiował historię, dziennikarstwo, doktryny prawne i polityczne. Twórca i współtwórca cyklów programowych w Telewizji Polskiej „Drogi do wolności”,„Interpelacje”, „Pro Familia” i „Rodzina Rodzinie”. Autor 9 książek, w tym „Bitwa o Polskę”, trylogii „Bitwa o Prawdę” , „Usłyszeć głos ludzi”, „Drogi i bezdroża III Rzeczpospolitej”, „Polska w globalnej sieci”, „Czas rodzin”, „Znad Dniepru nad Odrę”, a także ponad 800 publikacji prasowych. Od 1993r. do 1995 r. członek Rady ds. Mediów i Informacji przy Prezydencie RP, w latach 1997-2001 poseł na Sejm RP, przewodniczący Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu. W latach 2002 – 2005 wiceprzewodniczący, a następnie od 2005 do 2007 przewodniczący Rady m. st. Warszawy.

Powrót do artykułu


Copyright © 2017. All Rights Reserved.