Polecane

Grzegorz Kucharczyk -Stulecie inicjatywy Benedykta XV. Pokój zamiast rewolucji

Inicjatywa pokojowa papieża Benedykta XV, oficjalnie przedstawiona mocarstwom biorącym udział w pierwszej wojnie światowej 1 sierpnia 1917 roku, kiedy w Fatimie trwały jeszcze objawienia, a Rosja stała w przededniu piekła bolszewickiej rewolucji, była dziełem Opatrzności – ostatnią szansą ratunku

, którą zaślepiony pychą świat gremialnie zignorował.

Papież Benedykt XV – który wstąpił na Tron Piotrowy we wrześniu 1914 roku, po wielkim pontyfikacie świętego Piusa X – od początku miał żywą świadomość, że sierpniowe salwy nie tylko zainaugurowały niespotykany w dziejach świata konflikt zbrojny, ale również oznaczają początek końca zachodniej cywilizacji. Niejednokrotnie w swoich różnych wypowiedziach nazywał Wielką Wojnę samobójstwem cywilizowanej Europy.

Z drugiej strony Benedykt XV nie miał wątpliwości, że wojna światowa jest nie tylko początkiem nowych, złych czasów, ale również – skutkiem kumulacji błędów popełnianych przez kolejne pokolenia Europejczyków. Błędów, które razem sprowadzały się do zaprzestania przestrzegania wskazań i praktyk chrześcijańskiej mądrości. W ten sposób duchową kondycję Starego Kontynentu określił Benedykt XV w swojej pierwszej encyklice Ad beatissimi Apostolorum z 1 listopada 1914 roku.

Ojciec Święty zwracał przy tym uwagę na dramatyczny paradoks polegający na tym, że chyba nigdy przedtem nie mówiło się tyle o braterstwie ludzi aniżeli obecnie. Ludzie nie wahają się nawet ogłaszać, że pragnienie braterstwa jest jedną z największych zdobyczy nowoczesnej cywilizacji, ignorując nauczanie Ewangelii i pomijając dzieło Chrystusa i Jego Kościoła. W ten sposób forsowano pogląd, że ludzie są braćmi, ale nie mają wspólnego Ojca. Towarzyszyło zaś temu – jak zauważał Benedykt XV – niepohamowane dążenie do niezależności i wszechogarniająca pycha. Taki stan ducha rodził zaś w dalszej kolejności pogardę dla praw, nieposłuszeństwo wobec nich, niezliczone sposoby podważania autorytetu, wreszcie straszliwe zbrodnie tych, którzy twierdząc, że nie są związani żadnymi prawami, nie wahają się atakować własności i życia swoich bliźnich.

Papież wskazywał, że zjawiskiem, które w decydujący sposób przyczyniło się do odejścia Europejczyków od zasad chrześcijańskiej mądrości, był laicyzm, który znamy z kart historii jako kolejne odsłony wytaczanych przeciw Kościołowi kulturkampfów. Narzucany przez laicyzatorów tak zwany rozdział Kościoła od państwa, rozumiany jako rozdział katolicyzmu od społeczeństwa (także jego kultury), stwarzał sytuację rewolucyjną.

W swojej pierwszej encyklice Benedykt XV opisał ją w następujący sposób: Gdy więc plastyczne umysły dzieci zostały uformowane przez bezbożne szkoły, a idee niedoświadczonych mas zostały ukształtowane przez złą prasę codzienną i periodyczną i gdy za pomocą wszystkich innych wpływów, które kierują opinią publiczną, wpojono w umysły ludzi ten najszkodliwszy błąd, jakoby człowiekowi nie wolno było żywić nadziei na wieczną szczęśliwość, ale że ma być szczęśliwy tu, na ziemi, korzystając z bogactwa, zaszczytów i przyjemności – cóż dziwnego, że ludzie, których natura dąży do szczęścia, z całą energią popychającą ich do poszukiwania tych dóbr, niszczą wszystko cokolwiek im stać będzie na zawadzie.

Pokój sprawiedliwy

Od początku działań wojennych Stolica Apostolska była zaangażowana w niesienie pomocy charytatywnej osobom najbardziej poszkodowanym przez toczący się konflikt zbrojny. Z drugiej strony watykańska dyplomacja pracowała nad skłonieniem stron wojujących do podjęcia rokowań rozejmowych, a w dalszej kolejności – pokojowych. W kolejnych apelach Benedykta XV słowem kluczem pojawiającym się najczęściej było conciliazione (pojednanie).

Latem 1916 roku – w przededniu wielkiej rzezi, jaką była „bitwa materiałowa” pod Verdun – kardynał sekretarz stanu Pietro de Gasparri przedstawił Benedyktowi XV pierwszy projekt noty dyplomatycznej do wojujących mocarstw. Jego treść koncentrowała się na kwestiach humanitarnych, przede wszystkim w kontekście przestrzegania haskich konwencji o traktowaniu jeńców wojennych.
Z kolei w grudniu 1916 roku papieskie nuncjatury w Monachium i w Wiedniu otrzymały z sekretariatu stanu memoriał zatytułowany Warunki możliwego pokoju. Wśród najważniejszych wymieniono konieczność opuszczenia terytoriów okupowanych przez najezdnicze armie. W tej fazie wojny chodziło o ziemie opanowane przez koalicję mocarstw centralnych, czyli o Belgię i północną Francję (zajęte przez Niemcy) oraz Serbię i Rumunię (zajęte przez Niemcy i Austro Węgry). Co ciekawe, memoriał pomijał milczeniem kwestię ziem formalnie należących do Rosji (ziemie zaboru rosyjskiego), które latem 1915 roku zostały zajęte przez mocarstwa centralne. Milczenie to należy wiązać z wyrażanymi nieraz przez Benedykta XV obawami, że skłonność mocarstw zachodnich (Francji i Wielkiej Brytanii) do ustępstw wobec żądań ich rosyjskiego sojusznika (kwestia Konstantynopola, cieśniny czarnomorskie) oznaczać będzie realne niebezpieczeństwo powstania l’egemonia slava. W ten sposób papież określał perspektywę wzrostu wpływów prawosławia wraz z rozszerzaniem się wpływów politycznych carskiej Rosji.

Pod koniec grudnia 1916 roku kardynał Pierro de Gasparri zredagował dla papieża kolejną wersję memoriału pokojowego, która powtarzała już wcześniej formułowane postulaty wolności mórz, ograniczenia imperializmu, zaprzestania okupacji obcych terytoriów. Było to już bezpośrednie przygotowanie gruntu pod sformułowanie oficjalnej noty pokojowej. Taki charakter miała również nowa obsada (od maja 1917 roku) nuncjatury w Monachium przez arcybiskupa Eugenia Pacellego, który należał do najbliższego kręgu współpracowników Benedykta XV w zakresie polityki zagranicznej i którego uważa się za dyplomatę watykańskiego bardzo mocno zaangażowanego w ostateczną wersję noty przekazanej 1 sierpnia 1917 roku państwom wojującym.

Sierpniowa nota Benedykta XV wskazywała na pilną konieczność zawarcia pokoju, a następnie stworzenia stabilnego ładu pokojowego, który powinien opierać się na moralnej sile prawa. Wymóg ten oznaczał w pierwszej kolejności konieczność zwrotu bezprawnie zajętych (okupowanych) terytoriów. Papież Benedykt XV upominał się jednocześnie o słuszne aspiracje narodów, wśród których wymienił kwestię Armenii i Polski.

Książę Pokoju bez miejsca przy stole negocjacyjnym

Pokojowa nota papieża została – z jednym wyjątkiem – zgodnie odrzucona przez wszystkie mocarstwa zaangażowane w Wielką Wojnę. Tym wyjątkiem była monarchia Habsburgów rządzona przez Karola I. Panujący od listopada 1916 roku następca Franciszka Józefa od początku za swoje najważniejsze zadanie – także w imię najlepiej pojętej racji stanu swoich państw – uważał dążenie do pokoju. Sam wiele czynił w tym kierunku (warto wspomnieć tak zwaną misję księcia Sykstusa z 1917 roku) i jako jedyny pozytywnie odniósł się do inicjatywy Benedykta XV.

Jednakże zarówno w Paryżu, Londynie, Waszyngtonie, jak i w Berlinie, a później i w Piotrogrodzie (zwłaszcza po objęciu władzy przez bolszewików) panowało porozumienie ponad podziałami – w dużej mierze spajane działaniami wolnomularskiej „diecezji bez granic” (równie wpływowej nad Sekwaną, Tamizą i Potomakiem) oraz tradycyjnie antykatolickimi uprzedzeniami prusko protestanckich elit nad Sprewą – co do niedopuszczenia żadnego katolickiego głosu do współdecydowania o kształcie powojennego ładu pokojowego. Dlatego zignorowano apel Stolicy Apostolskiej, jak również pokojowe wysiłki katolickiego cesarza.

Takie samo nastawienie kierowało również zwycięską Ententą, by nie dopuścić Stolicy Apostolskiej nawet jako obserwatora do rozpoczynającej się w styczniu 1919 roku w Paryżu konferencji pokojowej. Po raz pierwszy w dziejach Starego Kontynentu głos papieża został całkowicie pominięty podczas obrad ważnego kongresu pokojowego. Nowy ład – nie tylko na tym kontynencie, ale w skali globalnej – miał zostać kształtowany w oparciu o całkiem inne zasady. Górę brały dwie koncepcje: wilsonowska zasada „samostanowienia narodów” i współpracy na forum Ligii Narodów (1919) oraz leninowska wizja światowej rewolucji komunistycznej, której wehikułem miała być (istniejąca również od roku 1919) międzynarodówka komunistyczna. Obydwie wizje powstałe w tym samym czasie jednakowo ignorowały zasady chrześcijańskiej mądrości, o które upominał się od początku swojego pontyfikatu Benedykt XV.

W encyklice Pacem Dei munus z maja 1920 roku, poświęconej zagadnieniu ładu pokojowego, papież nakreślił własną wizję stworzenia swego rodzaju rodziny narodów. Jako wzór podawał Kościół katolicki, który jest prawdziwym societas perfecta – najdoskonalszym typem uniwersalnego społeczeństwa. Warunkiem zaistnienia prawdziwego pokoju – pisał w 1920 roku Benedykt XV – jest przyłączenie się wszystkich ludzi do tego doskonałego społeczeństwa założonego przez Zbawiciela.
Papież nie milczał w obliczu zła wojny. Niestety, nikt nie chciał go słuchać – ani w czasie wojny, ani po jej zakończeniu. Inicjatywa pokojowa Benedykta XV zawisła w próżni, a przecież można ją traktować jako odblask wielkiej inicjatywy, którą w tym samym czasie przedstawiła Matka Boża w Fatimie – inicjatywy prowadzącej do pokoju, którego świat dać nie może.

Grzegorz Kucharczyk – historyk myśli politycznej, profesor Instytutu Historii PAN, wykładowca Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa oraz Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.

za: Polonia Christiana nr 57