Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Prof. Grzegorz Kucharczyk - Imperialne zakusy Niemiec

Za decyzją o uruchomieniu wobec Polski artykułu 7 stoją interesy Berlina Mniej więcej za trzy miesiące będziemy wiedzieli więcej o tym, jak trwałe są podstawy „niemieckiej Mitteleuropy” w wersji 2.0.

Uruchomienie przez Komisję Europejską artykułu 7 Traktatu Unii Europejskiej jest „znakiem potwierdzającym paraimperialne ambicje kierownictwa Unii Europejskiej, narzucenia politycznej kontroli państwom Europy” (Marek Jurek). Jak mówią nasi zachodni sąsiedzi, jest to więc „Machtfrage” – „kwestia władzy”, a nie – jak słyszymy w oficjalnych komunikatach – kwestia troski KE o stan praworządności i demokracji w Polsce.
Pozostając przy temacie władzy i naszych zachodnich sąsiadów: gdy mowa o kierownictwie Unii Europejskiej, nie należy go mylić ani z panem Junckerem, ani tym bardziej z panem Timmermansem. A już najmniej z Donaldem Tuskiem. Właściwy mechanizm przywództwa to słynna oś francusko-niemiecka. Zwana tak tylko dla pozoru, bo co najmniej od kryzysu finansowego strefy euro i sposobu jego rozwiązywania (por. sprawę Grecji) dla wszystkich obserwatorów europejskiej polityki jest jasne, że w tym tandemie to Niemcy są głównym rozgrywającym. Nad Sprewą wprost, i to nie w niszowych pisemkach tzw. skrajnej prawicy, ale na kartach dzieł uznanych politologów (por. Herfried Münkler), pisze się o Bundesrepublice jako o „państwie środka” (Reich der Mitte). Nie tylko w znaczeniu geograficznym, ale także w znaczeniu „bycia w środku” wszystkich najważniejszych dla Starego Kontynentu spraw.

Za co należy Polskę ukarać

W takim stanie rzeczy Niemcy nie mogą bezczynnie przyglądać się, jak za ich wschodnimi granicami uszczelniany jest system podatkowy (dziesiątki miliardów złotych, które pozostały w polskim bud-żecie, nie trafiły do dotychczasowych odbiorców – z pewnością nie tylko w Niemczech), odbudowywany przemysł stoczniowy czy opracowywany projekt stworzenia Centralnego Portu Lotniczego, który w razie realizacji oznaczać będzie poważne straty finansowe dla lotnisk w Berlinie. Do tego dochodzą plany tzw. dekoncentracji na rynku medialnym w Polsce, co bezpośrednio uderzy w niemieckie koncerny medialne.

Takie rzeczy nie pozostają bez kary. Podobnie jak stały sprzeciw rządu polskiego wobec Nordstream 2 z tym irytującym odwoływaniem się przez Warszawę do zasad „europejskiej solidarności energetycznej” oraz powiązane z tym wybijanie się przez Polskę na niezależność od jednego dostawcy gazu ze Wschodu, który chciał surowcowo uzależnić nasz kraj za pomocą wspólnego przedsięwzięcia z Niemcami (przesył rosyjskiego gazu przez niemiecką sieć gazociągów do Polski).

Instrumentem służącym do złamania tego nadciągającego rosyjsko-niemieckiego monopolu energetycznego w Europie Środkowej mają być dostawy do gazoportu w Świnoujściu skroplonego gazu z USA. Dochodzimy w ten sposób do kolejnego aspektu – typowo już „para-imperialnego” – decyzji o uruchomieniu wobec Polski artykułu 7, czyli do niemieckiego uderzenia w amerykańskie interesy w naszym regionie Europy.

Gra z Waszyngtonem

W niemieckich mediach Donald Trump bardzo szybko urósł do roli symbolu „nowego populizmu”, „niebezpiecznego izolacjonizmu”, „braku zrozumienia współczesnego świata” etc. Klasyczna zasłona dymna, analogiczna do wzmożonej troski Komisji Europejskiej o „stan praworządności” w Polsce. W rzeczywistości bowiem chodzi o zapowiedzi amerykańskiego prezydenta „przeglądu” stosunków handlowych amerykańsko-niemieckich, który może oznaczać dla firm niemieckich straty idące w dziesiątki miliardów dolarów. Tyle bowiem wynieść może zredukowanie amerykańskiego deficytu handlowego w relacjach z Niemcami, do czego dąży prezydent Trump. Ale chodzi nie tylko o to, również o wypchnięcie niemieckich firm albo zmuszenie ich do „posunięcia się” w naszym regionie Europy. Na przykład w kontekście dostępu do surowców energetycznych. Wobec USA nie można jednak zastosować żadnego artykułu 7 ani jego ekwiwalentu. Uderzenie jest więc pośrednie – w najbliższego sojusznika Waszyngtonu w Europie Środkowej.

Niemieckie typy –- gospodarcze i nie tylko

Uruchomienie artykułu 7 wobec Polski to także „wielkie sprawdzam” wobec całego Międzymorza. Wobec jego trwałości (w tym zwłaszcza Grupy Wyszehradzkiej), ale i wobec siły niemieckich wpływów w tym regionie Europy. W ciągu kilku najbliższych miesięcy będziemy mogli przekonać się, jaki jest związek między decyzjami w sprawie „ochrony praworządności” w Polsce a kształtem nowej perspektywy budżetowej w odniesieniu do takich państw jak Rumunia czy Bułgaria. Jaki wpływ na swobodę manewru politycznego w tej samej kwestii ma fakt przynależności do strefy euro państw bałtyckich i Słowacji? Czy zdominowanie gospodarki tego ostatniego kraju przez niemiecki przemysł samochodowy będzie miało przełożenie na decyzję Bratysławy w sprawie artykułu 7?

Gra toczy się o wielką stawkę, czyli o architekturę „niemieckiej Mitteleuropy”, w której – jak pisał przed stu laty twórca tej koncepcji Friedrich Naumann – chodzi o „dominację niemieckiego typu gospodarczego” w obszarze między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym. Mocne usadowienie się w sensie gospodarczym (choć, jak widzimy, chodzi również w coraz większym stopniu o obecność militarną) Waszyngtonu w Europie Środkowej zniweczy te plany w zarodku. Jeśli do tego dodać wyjście Wielkiej Brytanii z UE, przestrzeń gry dla USA wobec Starego Kontynentu znacznie się powiększa. To zaś – wcześniej czy później – oznacza uszczuplenie wpływów nowego „państwa środka”.

Dlatego Berlin zdecydował się na interwencję, mimo że ciągle trwają nad Sprewą negocjacje w sprawie stworzenia nowego rządu. Bo rzecz dotyczy nie interesów partyjnych, ale państwowych. To rozróżnienie elity polityczne u naszych zachodnich sąsiadów dobrze sobie przyswoiły.

Interwencja jest prowadzona bardzo zręcznie. Po pierwsze, nie bezpośrednio, tylko „przez przedstawiciela” (Komisja Europejska). Po drugie, z umiejętną kombinacją „soft power” („bronimy praworządności i demokracji, czyli wartości europejskich”) i „hard power” (twarde interesy). Po trzecie wreszcie, stwarza się wrażenie „bratniej pomocy”, której domagają się nasi rodzimi „obrońcy demokracji”. Prof. Grzegorz Kucharczyk

Artykuł opublikowany na stronie: http://www.naszdziennik.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.