Polecane

Ważne słowa Krzesimira Dębskiego: "Państwo ukraińskie gloryfikując zbrodniarzy z UPA, przejmuje odpowiedzialność za tę zbrodnię"

Obecne państwo ukraińskie gloryfikując tych zbrodniarzy, którzy byli autorami radykalnego nacjonalizmu, mającego na celu wymordowanie wszystkich obcych na ziemi ukraińskiej, przejmuje odpowiedzialność za tę zbrodnię— powiedział Krzesimir Dębski na antenie TVP Info.

Dziadkowie kompozytora zostali zamordowani przez ukraińskich nacjonalistów w czasie Rzezi Wołyńskiej.

CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Krzesimir Dębski: Ciągle jestem wkurzony, że z takim oporem do świadomości przebija się prawda o zbrodniach na Wołyniu

Artysta odniósł się na antenie TVP Info m.in. do słów prezesa Towarzystwa Ukraińskiego Grzegorza Kuprianowicza, który mówił, że w Sahryniu doszło zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionej przez żołnierzy polskiego podziemia.

Dębski nie ukrywa, że tego typu bulwersują go tego typu kłamstwa. To jest fałszowanie historii– stwierdził kompozytor.

Dębski odniósł się również do gloryfikowania zbrodniarzy przez ukraińskie władze. Jego zdaniem, to właśnie rządzący dzisiaj Ukrainą swoim zachowaniem biorą odpowiedzialność za tę zbrodnie

Obecne państwo, gloryfikując tych zbrodniarzy, którzy byli autorami radykalnego nacjonalizmu, który miał na celu wymordowanie wszystkich obcych na ziemi ukraińskiej, to przejmuje odpowiedzialność za tę całą zbrodnię— powiedział Krzesimir Dębski.

autor: Zespół wPolityce.pl

za: https://wpolityce.pl
                                                                          ***

Nadesłane:

        Oświadczenie w 75. rocznicę ludobójstwa na Polakach na Południowo-Wschodnich Kresach
                                                                 II Rzeczypospolitej

W 75. rocznicę apogeum ludobójczych mordów na Polakach na obszarze Wołynia i Małopolski Wschodniej, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA wyrażamy nasz sprzeciw wobec zakłamywania historii oraz propagowania zbrodniczej ideologii banderowskiej.

Pamięć o ofiarach oraz głoszenie prawdziwej historii ludobójstwa należą do naszych narodowych obowiązków. Od tych obowiązków uchylają się przedstawiciele władz: z jednej strony kilku ministrów obejmuje swoim patronatem społeczne obchody rocznicy, a prezydent Andrzej Duda udaje się na uroczystości do Łucka (co przyjmujemy z zadowoleniem), ale jednocześnie pozwala się na budowanie mitu anty-Wołynia przez prezydenta Ukrainy Petra Poroszenkę, który odwiedził w niedzielę Sahryń, prezentując kłamliwą narrację o „wojnie domowej”. Władze Ukrainy w ten sposób próbują zrównać niewielką ilość ofiar polskich akcji odwetowych (którymi byli w większości członkowie UPA) ze 150 tysiącami bezbronnych polskich cywili mordowanych w okrutny sposób przez Ukraińców. Doprowadzenie do takiej sytuacji uważamy za niedopuszczalne.

Ponadto, niedawne wycofanie się w ekspresowym tempie z części zmian w ustawie o IPN, rozzuchwaliło środowiska wołyńskich negacjonistów, takich jak Wołodymyr Wiatrowicz czy Światosław Szeremeta, którzy domagają się zniesienia kar za negowanie zbrodni przez UPA. Wcześniejsza, łagodna polityka wobec gloryfikatorów UPA nie przyniosła zmiany ukraińskiej polityki historycznej (gdzie zbrodniarze odpowiedzialni za mordowanie Polaków są przedstawiani jako bohaterowie Ukrainy). Nie przyniosła nawet możliwości zapewnienia godnego pochówku dla tysięcy ofiar banderowskich zbrodni.

Nie zmienia to polityki władz RP, która nadal ukierunkowana jest na bezkrytyczne wspieranie państwa ukraińskiego, nawet jeśli kształtuje swoją tożsamość na antypolskim micie UPA, „walczącej z okupantami niemieckimi, sowieckimi i polskimi”. Taka polityka może w dalszej perspektywie obrócić się przeciwko Polsce i Polakom, tym bardziej, że setki tysięcy Ukraińców emigrują do Polski, nierzadko „importując” przy tym ideologię banderowską

W związku z powyższym apelujemy do Rządu Rzeczypospolitej o stanowczość i konsekwencję w relacjach polsko-ukraińskich. Tylko zdecydowana postawa w rozmowach z przedstawicielami Ukrainy może przynieść ustępstwa i uznanie przez nich prawdy historycznej o ludobójstwie z czasów II wojny światowej. Jednocześnie domagamy się konsekwentnego stosowania przepisów karnych za negowanie ukraińskich zbrodni na Polakach, co pozwoli zahamować antypolskie wystąpienia przedstawicieli mniejszości ukraińskiej.

Łódź, 10 lipca 2018 roku


Kamil Klimczak, Klub imienia Romana Dmowskiego
Grzegorz Sztemborowski, Unia Polityki Realnej
Paweł Adamiak, Prawica Rzeczypospolitej
Adam Śmiech, publicysta prasy narodowej
Zygmunt Wrzodak, poseł na Sejm RP V kadencji
Jan Waliszewski, miesięcznik „Chrobry Szlak”



Kamil Klimczak, Klub imienia Romana Dmowskiego
Grzegorz Sztemborowski, Unia Polityki Realnej
Paweł Adamiak, Prawica Rzeczypospolitej
Adam Śmiech, publicysta prasy narodowej
Zygmunt Wrzodak, poseł na Sejm RP V kadencji
Jan Waliszewski, miesięcznik „Chrobry Szlak”


                                                                             ***

                      Sikorski: UPA to ukraińscy 'żołnierze wyklęci' i Brygada Świętokrzyska? Jaka jest prawda?

W programie "Fakty po Faktach"w TVN24 były minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, odnosząc się do relacji polsko-ukraińskich porównał Żołnierzy Wyklętych do bandytów z UPA.

"Ukraińcom mówimy: wasz ekwiwalent żołnierzy wyklętych i Brygady Świętokrzyskiej jest be"-stwierdził polityk, który przekonywał, że Żołnierze Niezłomni popełniali zbrodnie na ludności cywilnej, natomiast Brygada Świętokrzyska NSZ kolaborowała z Niemcami. W ocenie byłego szefa polskiej dyplomacji, Polacy sami budują swoją tożsamość, jednocześnie odmawiając do tego prawa Ukraińcom.

"Z jednej strony budujemy własną tożsamość, partia rządząca próbuje ją budować, na żołnierzach wyklętych, którzy przecież też popełniali zbrodnie, na ludności cywilnej, na Białorusinach, na Litwinach. Brygada Świętokrzyska przecież kolaborowała z Niemcami. A Ukraińcom mówimy: wasz ekwiwalent żołnierzy wyklętych i Brygady Świętokrzyskiej jest be"-stwierdził Sikorski.

O Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ zrobiło się głośno w lutym tego roku, kiedy to kwiaty na grobie jej żołnierzy złożył szef polskiego rządu, Mateusz Morawiecki. Później premier był atakowany przez środowiska lewicowo-liberalne, które podkreślały, że Brygada Świętokrzyska kolaborowała z Niemcami.

 "Wrzawa jaka rozpętała się po złożeniu przez Premiera RP kwiatów pod tablicą poświęconą Brygadzie, jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. Brygada Świętokrzyska zakończyła swój szlak bojowy w maju 1945 r. na terenie Czechosłowacji - występując zbrojnie przeciwko Niemcom i wyzwalając kobiecy obóz koncentracyjny w Holiszowie (obecnie w Czechach). Znamienny jest tu stosunek wojskowych władz USA do Brygady"- powiedział wówczas w rozmowie z Wirtualną Polską historyk specjalizujący się w wydarzeniach XX wieku w Polsce i na świecie, dr Kazimierz Krajewski.

Z kolei Michał Wołłejko na łamach miesięcznika "Do Rzeczy. Historia" w 2013 roku (w maju 2018 r. tekst pojawił się także na łamach portalu DoRzeczy.pl) podkreślał, że Brygada Świętokrzyska walczyła z oboma okupantami. Oto, jak autor artykułu opisywał przeprawę brygady przez rzekę w okolicach Żarnowca i okoliczności, w jakich dosżło do "porozumienia z Niemcami":

 Przeprawa odbywała się pod ogniem sowieckich czołgów i artylerii. Wtedy też doszło do rozmów z Niemcami. Brygada była w tragicznym płożeniu – z tyłu atakowana przez jednostki pancerne Armii Czerwonej, z przodu miała umocnienia niemieckie. Dla ratowania podległych sobie ludzi „Bohun” podjął dramatyczną decyzję, aby rozpocząć negocjacje z wrogiem, z którym dzień wcześniej prowadził śmiertelny bój. Niemcy zgodzili się przepuścić jednostkę przez swoje linie. Głównym zadaniem było oderwanie się od linii frontu. Po dwóch dniach brygada znalazła się na przedmieściach Lublinca. Omijając od północy broniony przez Niemców Górny Śląsk, po kolejnych dwóch dniach morderczego marszu żołnierze osiągnęli linię Odry.

Wołłejko wspomina również o dość dziwnej postaci. Kim był i skąd wziął się kpt. "Tom"?

Do dziś nie wiadomo, skąd pochodził, kiedy się urodził i jak się naprawdę nazywał. Badacze dziejów podziemia narodowego podają co najmniej cztery jego domniemane nazwiska: Herbert Jura, Herbert Jung, Augustyniak, Kalinowski


Kapitan "Tom" został skazany przez NSZ-owców na karę śmierci za kolaborację z Niemcami, nie udało się jednak wykonać na nim wyroku śmierci.

 „Tom” przywiózł propozycję pośrednictwa z wojskowymi władzami niemieckimi, które wydawały się być zdezorientowane faktem pojawienia się na ich terenie dużego oddziału zbrojnego z Polski. Do rozmów tych doszło w miejscu postoju brygady, w miasteczku Kaubitz. Niemcy interesowali się głównie celem i kierunkiem marszu brygady. Polacy wyjaśnili, że obecnie głównym wrogiem są dla nich Sowieci i że celem jest zachowanie sił jednostki do przyszłej walki Zachodu z Sowietami. Po upływie kilku dni, i po konsultacjach ze swymi przełożonymi, oficerowie niemieccy oświadczyli, że zezwalają brygadzie na kontynuowanie marszu, ale na południe – do Protektoratu Czech i Moraw


Kiedy Brygada przedostała się do Czech, Niemcy cały czas: prośbą, groźbą i szantażem- usiłowali wymóc na jej żołnierzach włączenie się w wali na tyłach Armii Czerwonej pod ich rozkazami. "Bohun" po pewnym czasie podjął decyzję o współpracy z Amerykanami.

Jak mówi dr Krajewski w rozmowie z wp.pl, w walce z III Rzeszą Niemiecką Adolfa Hitlera Amerykanie włączyli Brygadę Świętokrzyską do swoich sił okupacyjnych na terenie Niemiec.  

"Wkrótce potem została przeformowana w kompanie wartownicze wchodzące w skład sił USA okupujących pokonane Niemcy. Gdyby Amerykanie mieli jakiekolwiek wątpliwości co do proweniencji Brygady, bez wahania wydaliby ją komunistom, tak jak uczynili to z Rosjanami gen. Własowa (pomimo ich udziału w tzw. „powstaniu praskim”), Kozakami, przedstawicielami narodów Kaukazu walczącymi w Ostlegionach i innymi formacjami antykomunistycznymi zaangażowanymi po stronie III Rzeszy"-tłumaczy specjalista w dziedzinie historii XX wieku.

Co do zbrodni na Białorusinach czy Litwinach, możemy przypomnieć ministrowi Sikorskiemu nasz wywiad z Tadeuszem Płużańskim, który o Żołnierzach Wyklętych wie chyba niemal wszystko. W wywiadzie, którego fragment przytoczymy poniżej, zapytaliśmy historyka, publicystę, popularyzatora dziejów Żołnierzy Wyklętych, a obecnie również szefa publicystyki TVP Info o "kontrowersje" wokół działalności niektórych Żołnierzy Niezłomnych, takich jak "Bury" czy "Ogień". Oto, jakiej odpowiedzi udzielił na to pytanie:

Trzeba zwrócić uwagę, że zarówno „Ogień” czy „Bury”, jak i „Łupaszka”, są oczerniani przede wszystkim przez środowiska wrogie Polsce, a przynajmniej te, które swego czasu były wrogie Polsce. Major „Łupaszka” był i jest krytykowany przez Litwinów, którzy w czasie wojny współpracowała z Niemcami i „Łupaszka” rzeczywiście z nimi walczył. Z kolei w przypadku Romualda Rajsa „Burego” byli to skomunizowani Białorusini, którzy bardzo często byli sowieckimi agentami, donoszącymi na polskie wojsko, zaś „Bury” walczył z nimi jako współpracownikami naszego komunistycznego okupanta. W końcu, Józef Kuraś „Ogień” zbiera cięgi od Słowaków i Żydów, a z oboma tymi narodami także, jak wiemy, „różnie bywało”. Są to więc głosy ze środowisk, które polskie wojsko słusznie musiało traktować jako wrogów. W Polsce są powtarzane. Po wojnie przez lata bardzo chętnie przyjmowała i promowała komunistyczna propaganda, a dziś mamy dalszy ciąg. Opluwanie tych trzech Niezłomych, czyni ludzi, którzy to robią, następcami komunistów, którzy tak samo opluwali naszych polskich żołnierzy- mówił Tadeusz Płużański w wywiadzie dla Frondy z 1 marca 2017 r.

Byłemu szefowi polskiej dyplomacji możemy powiedzieć tylko jedno: "Google nie gryzie". Chyba że cel był od początku ten sam: opluć Polskę i jej bohaterów. Przypomnieć Radosławowi Sikorskiemu możemy jeszcze, kto "wyklął" Żołnierzy Wyklętych i kto zzapewne wypowiadał się o nich w taki sam sposób, jak polityk PO.

za:www.fronda.pl

                                                                             ***

                                          Jest skarga do KRRiT na TVP. Bo pokazała „Wołyń”

Film Wojciecha Smarzowskiego „Wołyń” jest jednym z najlepszych obrazów polskiego kina ostatnich lat. Jednak jego emisja w Telewizji Polskiej wywołała protest. I wcale nie chodzi o pokazaną w filmie historię, ale o godzinę emisji siłą rzeczy dość drastycznego obrazu.

 TVP1 w niedzielę, 8 lipca, w prime time o godz. 20 po raz pierwszy w mediach ogólnodostępnych wyemitowała film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego. Dzieło opowiada o polsko-ukraińskich relacjach w czasie II wojny światowej, opisuje czasy poprzedzające czystki etniczne na Polakach jak i sam mord wołyński.

Jak podał portal wirtualnemedia.pl, jedna osoba złożyła skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – Wpłynęła jedna skarga od osoby prywatnej. Zarzuty dotyczyły pory nadawania i brutalnych scen – poinformowała Teresa Brykczyńska, rzeczniczka prasowa KRRiT. Według portalu film Wojciecha Smarzowskiego obejrzało 3,06 miliona widzów.

11 lipca mija 75 lat od krwawej niedzieli, gdy ukraińscy nacjonaliści seryjnie mordowali swych polskich sąsiadów. Tylko jednego dnia zginęło 8 tysięcy ludzi. Zbrodniarze z UPA zaatakowali ponad 150 polskich miejscowości. Tego jednego dnia zginęło przynajmniej 8 tysięcy ludzi. Łącznie w ramach ludobójczych czystek etnicznych zginęło około 100 tysięcy Polaków. 40-60 tysięcy na Wołyniu.

za:dorzeczy.pl