Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Temida Stankiewicz-Podhorecka: Zabawa, edukacja i pasja

/.../ Wydawałoby się, że w roku tak wyjątkowego jubileuszu Polski, roku, w którym obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości naszej Ojczyzny, teatry wręcz rzucą się na rodzime sztuki, zwłaszcza klasyczne, zapomniane lub rzadko grywane. Ale

- poza nielicznymi wyjątkami - tak się niestety nie dzieje. A jeśli już teatr sięga po utwór klasyczny, to zazwyczaj po to, by zatrudniony w nim tzw. dramaturg (nie mylić z autorem sztuki, dramatopisarzem) "nabazgrał" na tekście autora swoje nieszczęsne wypociny, mające niby nadać aktualność utworowi oryginalnemu. W ten sposób od dawna nieżyjącemu autorowi sztuki taki "dramaturg" (który nierzadko zarazem jest reżyserem spektaklu) wkłada myśli, poglądy i co tam jeszcze, niezgodne z ideą autorską.

Ale, jak wspomniałam, są chwalebne wyjątki od uprawiania tego wątpliwego moralnie procederu. Tyle że owe wyjątki nie są zauważane w mediach publicznych, nie są nagłaśniane, nie są opisywane, nie są recenzowane. Na przykład wspaniała, szlachetna działalność studenckiego Teatru Dobry Wieczór w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Scena założona i z powodzeniem prowadzona przez o. Dariusza Drążka CSsR (zarazem duchowego przewodnika studentów) ma już niemały dorobek. To głównie polska literatura.

Wszystkie spektakle są znakomicie wyreżyserowane przez o. Dariusza Drążka i grane przez studentów tej toruńskiej uczelni. Dość wymienić m.in. "Fircyka w zalotach" Franciszka Zabłockiego, "Politykę" Włodzimierza Perzyńskiego, "Krewniaków" Michała Bałuckiego, sztukę Adolfa Abrahamowicza "Pupil pupila", "Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej, kilka komedii Aleksandra Fredry, dzieła Juliusza Słowackiego czy z ostatnich premier "Marcowego kawalera" Józefa Blizińskiego oraz "Konfederatów barskich" Adama Mickiewicza. Przypomnienie zapomnianego dramatu Mickiewicza, tak rzadko wystawianego, że wielu Polaków nawet nie wie, iż ten utwór istnieje, i pokazanie go w roku jubileuszowym w wielu miastach Polski - to rzecz godna najwyższej pochwały. Tym bardziej że przedstawienie jest doskonałe artystycznie i cieszy się wielkim powodzeniem u publiczności. A w roku jubileuszowym ten ważny i piękny tekst naszego wieszcza wpisuje się w dodatkowe konteksty i wybrzmiewa mocnymi znaczeniami.

Za zasługę teatrowi należy poczytać także wyciągnięcie z zapomnienia komedii Józefa Blizińskiego "Marcowy kawaler". Właśnie niedawno ukazała się płyta z nagraniem tego przedstawienia w reżyserii o. Dariusza Drążka. Chwała teatrowi za przypomnienie tekstu, a zarazem postaci autora sztuki, znakomitego pisarza epoki pozytywizmu, uważanego za spadkobiercę komedii Fredry, przy tym wspaniałego patrioty, który za udział w Powstaniu Styczniowym trafił do więzienia.

"Marcowy kawaler" to krotochwila społeczno-obyczajowa, której akcja toczy się w dworku dziedzica Ignacego na kujawskiej wsi. Sztuka ma dodatkowy walor: etnograficzny. Bliziński interesował się etnografią, badał język i obyczaje wiejskie. Przyjaźnił się z wybitnym XIX-wiecznym badaczem folkloru Oskarem Kolbergiem (uwiecznił go w sztuce w postaci Heliodora).

Tytułowy marcowy kawaler, czyli Ignacy, zamierza ożenić się z młodą wdową i o pomoc w zaaranżowaniu spotkania prosi swego przyjaciela Heliodora, pisarza. Jednak do ślubu nie dochodzi, bo na przeszkodzie staje sprytna Pawłowa, gospodyni Ignacego, która podkochuje się w nim. Rola Pawłowej w wykonaniu Marty Słomczyńskiej to prawdziwa kreacja na miarę dojrzałego świadomego aktorstwa. Marta Słomczyńska gra na sporej ekspresji, ale nie przekracza granicy. Wykorzystuje różnorodność środków wyrazu: sposób wypowiadania kwestii (stylizacja na wiejską gwarę, dostosowany do tego tembr głosu), mimika, styl poruszania się, układ sylwetki itd. Wspaniała rola.
Wyraziste i w pełni przekonywające postaci zagrali pozostali wykonawcy: Szymon Kamysz jako Ignacy, Karol Nosek w roli Heliodora, Marta Grabowska jako Eulalia i Maciej Truszczyński w roli Grzempielewskiego. Świetnie dobrana obsada. Każdy z aktorów to inna osobowość, inny temperament, inny rys charakterologiczny. Wszystko to sprawia, iż zderzenie ze sobą postaci dynamizuje spektakl, tworzy należyty rytm akcji i podnosi dramaturgię całości. Przy tym rzetelna, wyprowadzona wprost z litery tekstu reżyseria o. Dariusza Drążka powoduje, iż akcja płynie lekko, spektakl bawi i uczy, łącząc humor z lekcją etnografii.

"Zabawa, edukacja i pasja"
Temida Stankiewicz-Podhorecka
Nasz Dziennik online
Link do źródła
28-07-2018
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/262215.html

Copyright © 2017. All Rights Reserved.