Polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Spójna strategia

W maju tego roku prowadziłem kwerendą w pewnej polonijnej instytucji w Londynie. Zostałem wówczas zaproszony przez osobę kierującą tą instytucją z wykładem. Na dzień 23 września. Było to zaproszenie nieformalne, miało być potwierdzone. Po pewnym czasie, dokładnie 18 września odebrałem maila, precyzującego zaproszenie na dzień 22 listopada. Data mi nie pasowała, przyjechałem więc do Londynu zgodnie z wcześniejszym planem i wykupionym biletem.

Wtedy, 18 września uczestniczyłem w spotkaniu mojej sekcji Narodowej Rady Rozwoju. Rozmawialiśmy o spójności strategii polskiej polityki historycznej. Epizod londyński dał mi trochę do myślenia. Oczywiście, to moje subiektywne spostrzeżenia. Może trochę ambicjonalne. Ale…  mimo wszystko oceniałbym te działania renomowanej placówki londyńskiej  jako mało profesjonalne. Na dodatek przejrzałem gdzieś listę innych, wcześniej zapraszanych prelegentów. Cóż, powiem może tak – poczułem się jak Macierewicz na zjeździe KOD-u, albo – jeśli ktoś woli – jak Lubnauer na spotkaniu Rodziny Radia Maryja. Czułem się trochę, jakby to ująć – nie dostosowany.

I tu otworzył mi się szerszy problem. Właśnie owej spójności polskiej polityki, nie tylko historycznej, ale polityki promującej Polskę, służącej dobremu imieniu Polski. Niedawno, będąc jak co roku, w Getyndze, zobaczyłem relację z czerwcowej nagrody literackiej im. Samuela Lindego. Nagroda jest niemiecko-polska, współorganizowana przez polonijną organizację getyńską.  Tegorocznym laudatorem z polskiej strony był naczelny najbardziej polskiej, patriotycznej – inaczej gazety, zwanej GW. Ta sama organizacja ubiega się w stosownej chwili o dofinansowanie ze strony Rządu RP w działaniach jubileuszu 100-lecia. A ja uważam, że konsekwentnie powinna prosić o sponsoring gazetę, która lansuje pana Grodzko na kobietę stulecia. O to byłby wyraz spójności strategii.

Wydaje mi się, że jest to kwestia nie banalna. Istnieje wiele, bardzo wiele organizacji polonijnych, autentycznie patriotycznych, zatroskanych o Polskę. To nie tylko obumierające związki kombatanckie, ale to współczesne grupy, kręgi dyskusyjne. Przed rokiem bodaj byłem na obchodach Święta 3 Maja w irlandzkim Navan. Niewielka stosunkowo grupa  przygotowała święto od strony ideowej i artystycznej. Pięknie, profesjonalnie, nastrojowo. Są takie grupy. I może to przypadek, a może nie, że te grupy są mocno związane z parafiami katolickimi. To znaczy potwierdzają swoją tożsamość przez Kościół. Są wiarygodne. Te inne ocierają się o kruchtę, czasem traktują ją instrumentalnie, ale uważają najwyraźniej, że ten związek im nie służy. Problemem tych instytucji jest jednak to, że stają się zapatrzonymi w siebie, narcystycznymi organizacjami którym jest tak dobrze ze sobą, że nawet nie zauważają, że tak naprawdę, to ich nie ma..