Polecane

Komu przeszkadzają krzyże w bawarskich urzędach? Odpowiedź wcale nie jest tak oczywista

Lekceważenie i krytyka. Krzyże w bawarskich urzędach stały się solą w oku urzędników i progresywnych… hierarchów.
Od ponad miesiąca obowiązują w Bawarii regulacje nakładające na wszystkie podległe władzom landowym urzędy obowiązek zawieszenia krzyża przy wejściu.

To rozwiązanie, które wprowadziła w trakcie samorządowej kampanii wyborczej bawarska partia chadecka CSU. Premier landu Markus Söder odpowiedział w ten sposób na oczekiwania obywateli ochrony chrześcijańskiego dziedzictwa Bawarii i Niemiec, zwłaszcza w obliczu coraz większego jego zagrożenia wskutek masowej imigracji muzułmańskiej.

Nie wszyscy są z rozporządzenia zadowoleni; niektóre urzędy są krzyżom niechętne do tego stopnia, że swój nowy obowiązek po prostu lekceważą. Skala tego zjawiska jest nieznana. Sprawę „opisuje” portal Katholisch.de, medium podległe episkopatowi Niemiec i stąd bardzo krytyczne wobec bawarskiej polityki wieszania krzyży. Podaje przykład landratu (odpowiednik urzędu powiatowego) w Roth w Środkowej Frankonii. Wiszą tam dwa drewniane krzyże, ale nie nad wejściem, jak wymaga tego prawo. - Żyjemy w urzędzie landratu zgodnie z podstawowymi zasadami chrześcijaństwa, to jest ważniejsze niż jakieś uzewnętrznianie, które ma się odbywać pod przymusem – tłumaczy pracownik urzędu, ewangelik Herbert Eckstein, członek socjaldemokratycznej SPD. Jak dodaje Eckstein, „wiara to sprawa prywatna i nie da się jej zadekretować”.

I choć Katholisch.de kreuje ów landrat na ważny przykład, to w istocie landraty nie podlegają władzom w Monachium i obowiązek wieszania krzyży ich nie dotyczy.

Według Katholisch.de krzyży nie wieszają często także muzea i teatry, powołując się na wolność sztuki. Dopełniania tego obowiązku zresztą nikt nie sprawdza; bawarskie ministerstwo spraw wewnętrznych nie prowadzi kontroli. Póki co nie rozstrzygnięto też kwestii ewentualnych kar.

Zgody nie ma wśród samych biskupów. Biskup Ratyzbony Rudolf Voderholzer uważa, że bawarskie władze postąpiły słusznie, bo krzyż jest „symbolem przedpaństwowego fundamentu wolnościowo-demokratycznego porządku podstawowego”. Z kolei arcybiskup Monachium kard. Reinhard Marx uznał obowiązek wieszania krzyży za rzecz prowadzącą do „podziałów i niepokojów”, a biskup Würzburga Franz Jung uznawał to za odbieranie krzyżowi znaczenia „czysto” religijnego. Bp Voderholzer to hierarcha oponujący między innymi Komunii dla rozwodników i protestantów; Marx i Jung to z kolei pasterze zdecydowanie progresywni.

Katholisch.de nagłaśnia też protest, jaki wzniecił norymberski jezuita Jörg Alt, wespół z szeregiem zakonników oraz organizacjami kościelnymi i grupą profesorów. Napisał, że kto wiesza krzyże, ten musi być otwarty na imigrantów. Cały artykuł ten katolicki portal kończy konstatacją, że w gruncie rzeczy to krucyfiksy w budynkach państwowych po prostu nikogo nie interesują.

za:www.pch24.pl