Polecane

Ks. prof.Paweł Bortkiewicz TChr - Kilka myśli /2/

Rozmawiam ze studentami o wyborach samorządowych. Ktoś tłumaczy mi, że w takich wyborach ludzie nie kierują się przynależnością partyjną, ale konkretnymi efektami pracy lub konkretnymi projektami. Tak, jestem w stanie to zrozumieć. Ale szukam konkretnych efektów z poprzedniej kadencji prezydenta miasta, w którym mieszkam.

No tak, ścieżki rowerowe, które pojawiły się na centralnym rondzie. Obok szybkiego tramwaju i pasów jezdni. No, z zawężeniem tych pasów. Ktoś w rozmowie tłumaczy mi, że w wielkich miastach jest zawsze sporo ludności nie rdzennej. Ale czy to ma znaczyć, że przybysze, migranci, „słoiki” są pozbawieni zdolności myślenia? Nie bardzo mnie to przekonuje. Gubię się zatem spoglądając na wyniki Warszawy, Łodzi, Poznania, Wrocławia i tak dalej… Gubię się i zastanawiam, kim powinien być urzędnik. Może skoro nasze czasy mają z tym problem, to warto sięgnąć do historii?

Biorę do ręki prywatne zapiski kard. Hlonda czynione gdzieś w czasie II wojny, z nadzieją na nową Polskę.
Kardynał pisał: „Urzędnik - może nim być w Polsce tylko prawdziwy Polak (także w gminach); - urzędnik to człowiek odpowiedzialny. Tym odpowiedzialniejszy im wyżej w hierarchii państwowej. To poczucie musi być silne. - bez biurokratyzmu; oszczędzać papier! Mniej pisać, więcej działać.
- wyłączyć kretynów, leniów, niepoważnych, zbrodniarzy, niegodnych;
- jeden z warunków pomyślnego państwa i dobrych rządów jest dobór urzędników, nie biuralistów, lecz ludzi zdolnych, uczciwych, przedsiębiorczych, którym można urząd powierzyć, a którzy nie boją się swej inicjatywy i swej odpowiedzialności; tym trzeba zostawić swobodę działania w ramach obowiązujących ustaw i przepisów; mają być nie tylko wykonawcami, ale w swym zakresie twórcami; nie mają szukać pleców u góry, lecz sami po męsku myśleć, chcieć, nie uciekać od decyzji, nie odsyłać spraw i ludzi lecz załatwiać”.

Wiem, wiem. Jest w tych zapiskach i nacjonalizm („tylko prawdziwy Polak”). I jest ta myślozbrodnia w postaci niepoprawności politycznej - „wyłączyć kretynów, leniów, niepoważnych, zbrodniarzy, niegodnych”.
Wiem, ale… Ale może dlatego Kardynał jest mi bardzo bliski.


I bliska jest mi jego inna myśl i notatka: „- w stosunku do swych urzędników, jak i w innych aktach wszelkich musi rząd być niezależny; nie może być, by wojewoda a nawet minister nie mógł przesuwać czy usuwać notorycznych szkodników i kryminalistów, dlatego, że kryją się za plecami jakiej wpływowej politycznej grupy;
- urzędnik państwowy nie może być na usługach żadnego ugrupowania politycznego, lecz jedynie na usługach państwa; nie może zależeć jak tylko od swej władzy, nie od partii, grupy, masonerii”.


Wiem, wiem… Przecież próba usunięcia notorycznych kryminalistów nie cieszy się uznaniem. Ba, może być potraktowana jako zamach na konstytucję (czytaj zabezpieczenie układu).


Wiem, wiem… Ta „masoneria”. Takie nieładne, niemodne i niepoprawne słowo.
Psiakość, wiem to wszystko, a kardynał Hlond coraz mi bliższy…