Polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Nienawiść - ból - frustracja

Próbuję zrozumieć cokolwiek w zakresie tzw. „mowy nienawiści”. Uczestniczyłem niedawno, kilka dni temu w programie telewizyjnym, w którym poddano analizie kilka cytatów opatrzonych etykietą przykładów „mowy nienawiści”. Analizowali je najpierw językoznawca i filozof. Podano między innymi zdanie wypowiedziane niegdyś przez Prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

„Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego brata. Niszczyliście go! Zabiliście go! Jesteście kanaliami!”. Jedne z ekspertów zwrócił uwagę przede wszystkim na ciężar słowa „zdradziecki” i skojarzenie z nim - jego zdaniem związane - zdrajców trzeba wyeliminować. Skutecznie.

Przyznałem, że te słowa mogą bulwersować. Ale przypomniałem sobie i podzieliłem się tym wspomnieniem, co mówił Prezes we wrześniu 2010 roku w Warszawie, w kinie „Femina”.

A mówił wówczas o tym, że w każdym państwie prezydent jest normą konstytucyjnie chronioną. Jeżeli zatem w jakimś państwie rząd wszczyna przeciw prezydentowi i godności jego urzędu grę o stołki, o samoloty, dając wyraz lekceważeniu, daje tym samym wyraz temu, że ta norma nie jest chroniona. Jest to sygnał wewnątrz państwa, ale i na zewnątrz.
On może ułatwiać podjęcie decyzji o definitywnym nie uszanowaniu tej normy.

Prezes PiS podkreślał, że w tym sensie postrzega odpowiedzialność moralną ówczesnej ekipy rządzącej za katastrofę. I dodawał, że jeśli jego wywód jest fałszywy, to najlepszą falsyfikację tej tezy byłoby podjęcie przez rząd działań wyjaśniających katastrofę. A tymczasem, i wrak, i czarne skrzynki, i śledztwo - nie były w rękach polskich. Trudno odmówić tej argumentacji racji, logiki i konsekwencji myślenia.

Dodajmy do tego fakt, że p. Jarosław Kaczyński był i pozostaje osobą szczególnie dotkniętą katastrofą. Nie mógł nawet mówić przez długi czas o swoich uczuciach, bo mówienie o nich, zwłaszcza bezpośrednio po katastrofie byłoby traktowane jako gra polityczna, jako upolitycznienie tragedii (kto nie wie, o co chodzi, niech spojrzy na upolitycznienie gdańskiej tragedii z tego roku i już będzie wiedział, co można zrobić nawet z pospolitego morderstwa). Milczał bardzo długo, w pewnym momencie, obrażany, wyszydzany, traktowany cynicznie dał wyraz swoim emocjom. Czy to była mowa nienawiści?

Z drugiej strony eksperci podejmowali cytat Przewodniczącego Platformy Obywatelskiej: „Dla dobra Polski i jej obywateli, dla naszego miejsca w Europie, musimy wygrać te wybory. Zmobilizować wszystkie pozytywne siły i strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa PiS–owską szarańczę”.

Jeden z ekspertów zwrócił uwagę na słowo „szarańcza” - niezbyt eleganckie, jego zdaniem, ale i nieobraźliwe. Uznał, że nie ma w słowie „strząsnąć” zachęty do eliminacji przeciwnika politycznego.

Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że „strząsnąć” oznacza chyba jednak użycie siły. Jest bardziej czytelnym wezwaniem do działania niż przypisanie epitetowi „zdradzieckie” żądzy eliminacji. I tu jednak nie widzę nienawiści, tylko frustrację.