Polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr - Zakłopotanie

Niewątpliwe są w tych dniach dość atrakcyjne tematy do komentowania. Najmniej może atrakcyjnym, ale bardzo ważnym jest dla mnie osobiście wywiad Prezydenta RP dla jednej ze stacji telewizyjnych na temat celebracji wydarzeń 1989 roku.
Pan Prezydent powiedział w tym wywiadzie między innymi

: „Lech Wałęsa rzeczywiście jest bohaterem lat 80. i z całą pewnością można go nazywać bohaterem naszej wolności. Ma ciemne karty w swoim życiorysie. Oczywiście, że ma. Szkoda, że kiedyś nie wyznał prawdy i nie powiedział Polakom, jak rzeczywiście było. Bo myślę, że ogromna liczba ludzi by mu uwierzyła i wybaczyła”. Przyznam, że całkowicie zgadzam się z druga częścią wypowiedzi. Natomiast mam spore problemy z pierwszą. Rzecz bowiem w tym, że – jak wiadomo na podstawie licznych badań, publikacji, weryfikacji, owa ciemna karta nie tylko przebija owa kartę bohaterstwa, ale praktycznie stanowi jedną i tę samą kartę. I tutaj dotykam sprawy o wiele bardziej podstawowym znaczeniu. Czy dzisiaj jeszcze jesteśmy w stanie opisywać naszą rzeczywistość za pomocą pojęć takich, jak dobro – zło, prawda – kłamstwo, mądrość – głupota, wierność – zdrada? Wydaje mi się, że drugi człon tych zestawień jest rugowany. Ale w takim razie jak można mówić o kimś, że jest dobry lub wierny, skoro nie mamy możliwości oceny tego w odniesieniu do zła lub zdrady? Jak można mówić o kimś, że był bohaterem, skoro nie silimy się na to, by ocenić jego czyny w relacji do tchórzostwa?

Sprawa druga z tej samej wypowiedzi: „Okres 1989 r. ma swój szczególny wymiar osobowy, niezwykle symboliczny. Mianowicie rząd na czele z pierwszym niekomunistycznym premierem Tadeuszem Mazowieckim. To była niezwykle ważna data - 12 września”. I dalej, po dokonaniu tej oceny Pan Prezydent postuluje upamiętnienie tej daty pomnikiem Tadeusza Mazowieckiego: „teraz myślę o Warszawie i mam nadzieję, że Rada Warszawy podejmie tę inicjatywę”.

Rozumiem, że ideą Pana Prezydenta jest jakaś próba powrotu do atmosfery wiary roku 1989, że oto dokonuje się przełom – jednoznaczny i klarowny: „my i oni”. Wtedy to była wiara, teraz jest wiedza, że tak do końca nie było. Jest wiedza, że przy Okrągłym Stole była specyficzna grupa ludzi: uczciwych i zdrajców, wierzących w dobre zmiany i cynicznie rozgrywających nowy układ. Narzędziem tego układu stała się – chyba najbardziej zapamiętana z rządów Mazowieckiego – „gruba kreska”. Nie bardzo widzę sens honorowania Premiera i jego rządu pomnikiem. Boję się bardzo o reakcje wielu środowisk na ten pomysł.

Myślę wszakże, że rok 1989 był rokiem przełomu. Że warto uczcić go stosownym znakiem pamięci. Ale ten znak pamięci winien być dedykowany Solidarnym – ludziom mocnej i trwałej woli czynienia dobra. Ludziom o twarzach Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy, Krzysztofa Wyszkowskiego, ale przede wszystkim ludziom o twarzach zupełnie publicznie nie znanych. Ale są to twarze tych spośród nas, którzy mają dzisiaj, po wielu latach spojrzeć w lustro. Bez poczucia wstydu.