Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Olszewski nawet teraz 'przeszkadza' totalnej opozycji! Bojkot głosowania ws. Olszewskiego. „Kontynuują to, co wydarzyło się 4 czerwca 1992 r.”

"Był człowiekiem honoru, pełnym godności, skromności i uczciwości; w historii zapisał się jako patriota, mąż stanu i wzór do naśladowania" - tak brzmi uchwała upamiętniająca byłego premiera Jana Olszewskiego. Niestety, nawet po śmierci bohater opozycji komunistycznej przeszkadza przedstawicielom totalnej opozycji.

Głosowanie nad uchwałą poprzedziła burzliwa debata z udziałem przedstawicieli Nowoczesnej. W głosowaniu, aż 23 posłów wstrzymało się od specjalnego uhonorowania tak ważnej postaci w polskiej historii. Politycy PO-KO w ogóle nie byli zainteresowani oddaniem głosu.

W uchwale zaznaczono m.in.:
"Pan Premier Jan Olszewski do końca życia pozostał wierny ideałom Polski niepodległej, praworządnej i demokratycznej. Był człowiekiem honoru, pełnym godności, skromności i uczciwości. Dobrze zapisał się w historii narodu polskiego jako patriota, mąż stanu i wzór do naśladowania [...] Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddaje Mu hołd. Cześć Jego pamięci!"

Wspomniano również słowa słynnego przemówienia z mównicy sejmowej:

"Kiedy obejmowałem moje funkcje (...) wiedziałem, że przyjdzie nam budować nowy system władzy demokratycznej w Polsce, nowy ustrój, nową, trzecią, naszą, polską Rzeczpospolitą. (...) Chciałbym mianowicie wtedy, kiedy ten gmach opuszczę, kiedy skończy się dla mnie ten, nie ukrywam, strasznie dolegliwy czas, (...) że wtedy, kiedy się to wreszcie skończy będę mógł normalnie na ulice tego miasta wyjść i popatrzeć ludziom w oczy. I tego wam Państwo Posłowie, Panie Posłanki życzę po tym głosowaniu"

za:www.fronda.pl

***

Prezes stowarzyszenia ,,Godność”: Spór Unii Demokratycznej z politykami broniącymi rządu J. Olszewskiego, a później PO z PiS – trwa nadal

Spór Unii Demokratycznej z politykami broniącymi rządu Jana Olszewskiego, a później PO z PiS trwa nadal. Nic więc dziwnego, że posłowie opozycji nie chcą upamiętniać byłego premiera – ocenił Czesław Nowak. Prezes stowarzyszenia ,,Godność” odniósł się w ten sposób do zachowania polityków klubu PO-KO, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu nad sejmową uchwałą upamiętniającą byłego premiera Jana Olszewskiego.

Uchwałę upamiętniającą Jana Olszewskiego Sejm przyjął w czwartek. Napisano w niej, że były premier był człowiekiem honoru, pełnym godności, skromności i uczciwości, a w historii zapisał się jako patriota, mąż stanu i wzór do naśladowania. Uchwałę poparło 266 posłów, przeciw był 1, a od głosu wstrzymało się 23 deputowanych. Klub PO-KO nie uczestniczył w głosowaniu.

Czesław Nowak zaznaczył, że cały czas ważniejszy okazuje się być spór, który część obecnej opozycji kontynuuje od 1990 r.

    – To zwarcie między Unią Demokratyczną, a później Platformą Obywatelską z Prawem i Sprawiedliwością trwa nadal. Oni będą zwalczać każdego, kto pochodzi z tego obozu. Wcale się nie dziwię i byłbym zdumiony, gdyby Platforma Obywatelska odpuściła i nie pokazała swojego prawdziwego oblicza. To jest zwalczanie do końca. To, co w nich jest, to chyba nienawiść do końca życia – wskazał prezes stowarzyszenia ,,Godność”.

W przyjętej przez większość sejmową uchwale czytamy m.in., że Jan Olszewski przeciwstawił się uzależnieniu kraju od Rosji oraz że został odwołany po próbie lustracji, jakiej podjął się jego rząd. Uchwała głosi też, że do końca pozostał wierny ideałom Polski niepodległej, praworządnej i demokratycznej.

Były premier zmarł 7 lutego w wieku 88 lat. W ubiegłą sobotę spoczął na wojskowych Powązkach.

za:www.radiomaryja.pl

***

I WSZYSTKO JASNE! Wiemy, dlaczego klub PO-KO zignorował sejmowe głosowanie

Już przed głosowaniem Andrzej Halicki z klubu PO-KO wiedział, że jego formacja nie weźmie w nim udziału. Zapowiedział, że jego koleżanki i koledzy z klubu nie będą w ogóle brać udziału w głosowaniu nad uchwałą upamiętniającą Jana Olszewskiego.

– Chciałbym, żebyśmy rzeczywiście prawdziwemu, niezłomnemu mecenasowi, myślącemu niepodległościowo oddawali hołd i pamiętali go takim, jakim był. Ale uchwały Sejmu RP nie mogą zawierać zdań, które nie są prawdziwe - powiedział Halicki.

Halicki przekonywał, że uwagę, że rząd Olszewskiego był rządem mniejszościowym, który - w jego ocenie - „był wpisany w nieustanny konflikt”.

– To nie był rząd przełomu i to nie był premier przełomu. Klub PO-KO nie będzie brał udziału w tym głosowaniu; chcemy mecenasa Olszewskiego zachować w pamięci takim, jakim był; prawdziwym, niezłomnym patriotą, obrońcą studentów, działaczy Solidarności, wielkim człowiekiem - oświadczył Halicki.

Po burzliwej debacie sejm przyjął w końcu uchwałę upamiętniającą byłego premiera Jana Olszewskiego. „Był człowiekiem honoru, pełnym godności, skromności i uczciwości; w historii zapisał się jako patriota, mąż stanu i wzór do naśladowania” - napisano w uchwale. Za uchwałą głosowało 266 posłów, przeciw był 1, wstrzymało się 23 posłów (m.in. z Nowoczesnej i PSL-UED). W głosowaniu nie wzięli udziału posłowie klubu PO-KO.

za:telewizjarepublika.pl


***

Bojkot głosowania ws. Olszewskiego. „Kontynuują to, co wydarzyło się 4 czerwca 1992 r.”

To na pewno smutne, że PO-KO nie wzięło udziału w głosowaniu, ale można też było się tego spodziewać. Platforma Obywatelska jest środowiskiem, które kontynuuje to, co wydarzyło się 4 czerwca 1992 roku, kiedy od władzy odsunięto od władzy męża stanu, wielkiego patriotę, człowieka o wielkim charakterze i człowieka wielkiego honoru - powiedział Niezalezna.pl poseł Wolnych i Solidarnych Jarosław Porwich.

Sejm przyjął wczoraj uchwałę upamiętniającą byłego premiera Jana Olszewskiego.

 Był człowiekiem honoru, pełnym godności, skromności i uczciwości; w historii zapisał się jako patriota, mąż stanu i wzór do naśladowania- napisano w uchwale.

Jan Olszewski zmarł 7 lutego w wieku 88 lat. Był premierem w latach 1991-1992, obrońcą opozycjonistów w procesach politycznych w okresie PRL, doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W 2009 r. został odznaczony Orderem Orła Białego.

Za uchwałą głosowało 266 posłów, przeciw był 1, wstrzymało się 23 posłów (m.in. z Nowoczesnej i PSL-UED). W głosowaniu nie wzięli udziału posłowie klubu PO-KO.

Zdaniem posła Wolnych i Solidarnych Jarosława Porwicha "to na pewno smutne, że PO-KO nie wzięło udziału w głosowaniu, ale można też było się tego spodziewać".

 Platforma Obywatelska jest środowiskiem, które kontynuuje to, co wydarzyło się 4 czerwca 1992 roku, kiedy od władzy odsunięto od władzy męża stanu, wielkiego patriotę, człowieka o wielkim charakterze i człowieka wielkiego honoru. Jan Olszewski, pamiętam mówił to na konferencji w połowie lat 90-tych w Gorzowie, gdzie gościłem pana premiera i miałem okazję z nim rozmawiać  - przekaz tej konferencji był prosty - nie będziemy mieć Polski wolnej i sprawiedliwej, jeśli struktur władzy nie oczyścimy z komunistów, współpracowników SB. Do dzisiaj niestety to nie nastąpiło i jego marzenia o do końca wolnej Polsce nie do końca się spełniły - dodał w rozmowie z Niezalezna.pl poseł.

PO nie głosowała za uchwałą upamiętniającą tą wielką postać, ale trzeba sobie powiedzieć, że Nowoczesna chciała pokazać pewnego rodzaju odmienność i wstrzymała się od głosu, ale trzeba powiedzieć jasno, że PO i Nowoczesna to jedno środowisko. Myślałem, że chociaż po głosowaniu tej uchwały ze zwykłego odruchu ludzkiego wstaną i uhonorują tę osobę oklaskami, a nic takiego się nie stało. Ta ekipa jest po drugiej stronie tego, na czym zależało premierowi Janowi Olszewskiemu - dodał poseł WiS.

Lidia Lemaniak

za:niezalezna.pl


***

Jan Olszewski. Szkic arcypolski

Jan Olszewski był Polakiem dwóch tradycji, zbyt łatwo w naszych dziejach sobie przeciwstawianych. Z jednej strony był człowiekiem romantycznego patriotyzmu, z drugiej – pozytywistycznej pracy u podstaw.

To pierwsze kojarzymy z gorącym sercem, które stawia polskie sprawy ponad wszystko – wbrew przeciwnościom losu. Grzechami tej postawy bywają słomiany zapał i patriotyzm uczuć, które gubią się w działaniu. Druga postawa wiąże się z konkretną społecznikowską aktywnością, wymagającą solidnego wysiłku oraz racjonalnej kalkulacji możliwych zysków i strat. Ale niektórych intelekt zwiódł na manowce i uczynił zakładnikami naszych zaborców oraz namiestników, a krzątanina przy większych i mniejszych sprawach kazała im zobojętnieć na polską wolność. W życiu premiera Olszewskiego wygrały dobre strony romantyzmu i pozytywizmu – splatając się w piękną całość. Nie tylko określiły, jakim stał się człowiekiem, ale też jacy ludzie uznali go za swojego przyjaciela, a jacy za wroga.
„Wrócić do normalności”

Punktem odniesienia dla Jana Olszewskiego była II Rzeczpospolita, suwerenne państwo polskie. Uważał, że niezafałszowaną polskość w przyszłość przenieśli ludzie, którzy żyli w dwudziestoleciu międzywojennym. Tak mówił o tym w 2003 r.: „To jest istotą patrzenia na rzeczywistość, to odróżnia ludzi, którzy pamiętają tamten czas, od ludzi z następnych dziesięcioleci, z następnych generacji – pamięć tego, że żyło się kiedyś w normalnym państwie, w normalnym kraju. I stąd chyba brało się zawsze moje głębokie przekonanie, że trzeba jakoś do tej normalności starać się wracać, walczyć o nią, zachować ją jako pewną postawę wewnętrzną. I to jest chyba klucz do tego wszystkiego, co robiłem w ciągu następnych różnych etapów mojego życia”. To cytat z książki „Dwa kolory”: w której z premierem Olszewskim rozmawiał Jerzy Zalewski.

Druga Rzeczpospolita nie była państwem idealnym. Jan Olszewski miał tego świadomość. Wiedział też dobrze, na jakich różnych tradycjach była zbudowana i jak różne poglądy ideowo-polityczne mieli ludzie, którzy odbudowywali niepodległy kraj po ponad stuleciu niewoli. Byli wśród nich niepodległościowi socjaliści i narodowi demokraci. Była bardzo liczna reprezentacja autentycznego ruchu ludowego, włościańskiego – mówiąc ówczesnym językiem. Byli wśród nich i galicyjscy konserwatyści, i ziemianie z Poznańskiego. Byli wśród nich Wojciech Korfanty, lwowskie Orlęta i generał Lucjan Żeligowski. Była wreszcie cała rzesza spółdzielców, których symbolem stał się Franciszek Stefczyk. Spory polityczne w czasach II Rzeczypospolitej były zresztą o wiele gorętsze niż obecnie, znacznie silniejszy był w nich element jawnej przemocy. A jednak była to Polska niepodległa – oddanie której łączyło i PPS-owca Kazimierza Pużaka, i endeka Stanisława Grabskiego. Była to Polska, która co prawda gospodarczo dopiero próbowała wybić się na niepodległość, jednak wreszcie była wolna od obcych politycznych i ustrojowych reżimów – wolna od dyktatu Moskwy, Wiednia i Berlina.
A w sercu wolna Polska

Premier Olszewski wywodził się z lewicy niepodległościowej, z kolejarskiej, PPS-owskiej rodziny. Jego krewnym był Stefan Okrzeja z Organizacji Bojowej PPS, powieszony na stokach warszawskiej Cytadeli w 1905 r. W wywiadzie dla pisma „Glaukopis” (nr 36) Jan Olszewski mówił o swoim pierwszym wspomnieniu z dzieciństwa. Był 1 maja 1935 r.:

„W Warszawie miało miejsce wyjątkowe zjawisko pogodowe – gwałtowna śnieżyca. Śnieg był tak ogromny, że pod jego ciężarem złamało się wiele drzew. Leżał kilka czy kilkanaście godzin, później rozpuścił się. Zachowałem w pamięci taki obraz… Rano zbiera się pierwszomajowy pochód związku kolejarzy. Wyruszał z Bródna, gdzie mieszkaliśmy. Szedł do Warszawy i przyłączał się do ogólnej manifestacji. Orkiestra kolejowa prowadzi pochód idący niemal po kolana w śniegu… To pierwszy obraz utrwalony w mojej pamięci”.

Korzenie nie przesądzają o całym ludzkim życiu – każdy ma prawo wybrać źle, według słów Jacka Kaczmarskiego. Jednak w przypadku premiera Olszewskiego to zakorzenienie w polskości, we wspomnieniach rodzinnych sięgających jeszcze powstania styczniowego, okazało się trwałym dziedzictwem. Do idei polskiej niepodległości był przywiązany całym sercem. A równocześnie w trudnych dekadach PRL znalazł sposób, by dla niej pracować u podstaw – właśnie dla tej „uwewnętrznionej” suwerennej Rzeczypospolitej. Raz jeszcze oddajmy mu głos: „Pełnienie zawodu adwokata było dla mnie jakąś formą społecznego działania. Jako źródło utrzymania było wygodne, bo pozwalało swój czas zagospodarowywać mniej więcej samodzielnie, wyłączało z obszaru zbiurokratyzowanego społeczeństwa, a dla mnie najistotniejszy był fakt, że mogłem w tej formie przede wszystkim pomagać tym, którzy się układom politycznym i ustrojowym sprzeciwiali”.
Czyja będzie Polska?

Jego biografia pozwala dobrze zrozumieć, dlaczego stał się autorem ponadczasowych słów wypowiedzianych 4 czerwca 1992 r. w Sejmie: „Jest Polska, była Polska przez czterdzieści parę lat – bo to jednak była Polska – własnością pewnej grupy. Własnością z dzierżawy, może nawet raczej przez kogoś nadanej. Po tym myśmy w imię racji, własnych racji politycznych, zgodzili się na pewien stan przejściowy. Na kompromis, na to, że ta Polska jeszcze przez jakiś czas będzie i nasza, i nie całkiem nasza. I zdawało się, że ten czas się skończył. Skończył się wtedy, powinien się skończyć, kiedy uzyskaliśmy władzę pochodzącą z demokratycznego, prawdziwie demokratycznego wyboru.

A dzisiaj widzę, że nie wszystko się skończyło że jednak wiele jeszcze trwa i że to, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć”.

Z pozoru jest to jedno z wielu przemówień, które wypowiedziano w polskim parlamencie od tamtego czasu. Jeśli jednak lepiej zrozumiemy jego historyczny kontekst, jeśli dostrzeżemy, z czyich padło ust – zobaczymy wielką mowę polityczną. I to nie tylko czasów nam współczesnych. To jest mowa, która wprost odwołuje się do polskich nadziei na niepodległość jeszcze z XIX w. To jest mowa, która podejmuje na nowo dramatyczne pytanie o możliwość i warunki polskiej suwerenności. To jest mowa, która wyjaśnia, skąd konieczność chłodnych kalkulacji i „układania się” oraz pyta o możliwość zerwania z nimi. To mowa, która wyjaśnia, czym była ta „nie całkiem nasza” Polska. I bez słów wskazuje tych, których w pełni suwerenna Rzeczpospolita przeraziła. 4 czerwca 1992 r. oni byli w sali sejmowej – w różnych jej miejscach. Byli tam wówczas i ci, którzy wiedzieli, że odbywa się nie tylko głosowanie nad rządem, ale także nad Rzecząpospolitą, nad marzeniami wielu pokoleń Polek i Polaków. I więcej: to było głosowanie nad nadziejami tych, którzy szli do wolnej ojczyzny uskrzydleni romantyzmem albo pracowali dla niej u podstaw, przygnieceni ciężarem „zwykłych spraw”. Przegrane, niestety, głosowanie.

„To, czyja będzie Polska, to się dopiero musi rozstrzygnąć”. III RP nie dała nam wielu nadziei na pozytywne rozstrzygnięcie tej kwestii. Ale teraz to od nas zależy, co dalej będzie z dziedzictwem Jan Olszewskiego. I bardziej niż innych – samych siebie musimy z tego rozliczać.

Krzysztof Wołodźko

za:niezalezna.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.