Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Bp Józef Zawitkowski-Proces Jezusa trwa

Tamten proces historyczny trwał krótko.
Zeznania u Kajfasza, przesłuchanie, wyrok u Piłata i ukrzyżowanie.
Wcześniej jednak wspomnieć chcę dwóch ludzi i ich przeżycia poprzedzające ukrzyżowanie Jezusa.

Najpierw Judaszowa zdrada.
Już w czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus powiedział do uczniów: Wy jesteście czyści, ale nie wszyscy. Jeden z was Mnie zdradzi.
– Kto to jest, Panie?
Może ja?
Nie, ten, któremu podam chleb umoczony w misie. Ten jest.
Podał Judaszowi.
– Co masz czynić, czyń zaraz.
A gdy Judasz spożył chleb, wstąpił w niego diabeł.
A gdy wyszedł na zewnątrz, była głęboka noc. Umowa z ludźmi świątyni była prosta. – Ile mi dacie? A ja wam Go wskażę.
Będzie przecież noc. Juda i On są do siebie bardzo podobni, więc żebyście się nie pomylili. Ja dam wam znak: ucałuję Go niby serdecznie, a wy, chwytajcie Go, ale ostrożnie.
– To ile mi za to dacie?
– Trzydzieści srebrników.
– O, to bardzo kiepsko. Tyle dają za niewolnika, ale niech będzie.

Dokończę o losach Judasza.
Chciwy to facet, ale myślał pobożnie.
Przecież Jezus nie da się im pojmać.
Nie z takich opresji wychodził. J
ednak wydarzenia potoczyły się inaczej.
Tego się biedny Judasz nie spodziewał.
Judasz rzucił pieniądze na posadzkę świątynną z krzykiem: – Nie winienem ja krwi tego Sprawiedliwego.
– To pana rzecz, panie Judasz. Poradź sobie z tym sam.
Nie poradził sobie
– Dla mnie nie ma przebaczenia.
Nade mną kraczą wrony.
Ktoś we mnie krzyczy: Powieś się!
Nie wytrzymam!
Zdradziłem Boga.
Znalazł sznur i powiesił się.

***
Skoro przytoczyłem losy zdrajcy, to muszę też wspomnieć o przeżyciach Piotra – Papieża.
Jezus był przesłuchiwany przez Najwyższą Radę, w pałacu Kajfasza.
Piotr był bardzo ciekaw sentencji wyroku. Stał więc pod filarem pałacu i czekał.
Noc była zimna.
trażnicy rozpalali ognisko.
Przyszły do nich dziewczyny pałacowe. Podszedł też i Piotr, aby się ogrzać.
– Ty też byłeś z Nim w ogrodzie.
Nie wiem, o kim mówisz.
– Słuchaj, ty nie jesteś mieszczuch, ty jesteś ze wsi, mowa Twoja cię zdradza.
– Mówię ci, że nie znam tego człowieka.
– Obciąłeś ucho słudze arcykapłana.
– Poprzysięgam wam, ja nie znam tego człowieka!!!
Piotrze! Coś Ty powiedział? Koguty pieją! Słyszysz?
A wtedy prowadzili przesłuchiwanego do Piłata.
Jezus spojrzał na Piotra z miłością, jakby się nic nie stało. A Piotrzysko gorzko zapłakał.
I tak już będzie płakał aż do swego ukrzyżowania.
– Ukrzyżujcie mnie głową na dół, bom się Go trzykrotnie zaparł!
Wystarczy, o Piotrze, bo trzeba nam dowiedzieć się, jak przebiegały przesłuchania Jezusa.

***
Dziwny to proces, bo nocą.
Jakaś nocna zmiana.
Sanhedryn w komplecie
Kajfasz uroczysty, ale gniewny, słuchał oskarżeń od radnych:
– On mówił, że zburzy naszą świątynię i sam ją odbuduje w ciągu trzech dni.
– On uzdrawiał w szabat i mówił, że jest pierwszym od Abrahama, ważniejszym od świątyni, i że jest Panem Szabatu.
I jak bomba padło najcięższe oskarżenie: – On nazywał się Synem Bożym i uważał się za Boga!
Kajfasz uciszył zebranych i w sposób uroczysty, a ostateczny zapytał Oskarżonego: – Poprzysięgam Cię przez Boga Żywego, abyś nam wreszcie powiedział, czy Ty jesteś Chrystus Syn Boga?
– Tyś powiedział. Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego przychodzącego w obłokach z mocą wielką i majestatem.
Kajfasz znał Księgi proroków i poznał, że jest to mowa o cierpiącym słudze Jahwe. – Rozdarł swoje szaty, a wstrząśnięty gniewem, zapytał zebranych: Oto słyszeliście bluźnierstwo, jaka jest wasza opinia? Wszyscy jednogłośnie, naciskając jeden przycisk, zawołali: Winien jest śmierci! Ani Kajfasz, ani sanhedryn nie mogli wydawać wyroków śmierci. To zastrzeżone było Tylko dla namiestnika, a był nim Poncjusz Piłat.

***

Żydzi nie weszli do domu poganina, do Piłatowego pretorium, aby się nie skalać przed świętą Paschą.
Tu już mściwi Żydzi nie mieli zarzutów natury religijnej, ale polityczne:
 – On podburzał lud, nie kazał płacić podatków Cezarowi, nazywał siebie królem.

Piłat nienawidził Żydów. Wiedział też, że wydali Jezusa przez zazdrość i nienawiść. Szukał więc sposobów, aby Jezusa uwolnić.
Słuchajcie, totalna opozycjo! Mam zwyczaj, aby na święta uwolnić wam jednego ze skazańców. Znacie sprawę Barabasza? – Znamy!
Którego więc chcecie, abym wam wypuścił, Barabasza czy Jezusa, którego nazywają Chrystusem?
Cisza, szepty, nawoływania, wreszcie krzyk całej koalicji: Barabasza! Uwolnij Barabasza!

A co mam uczynić z Jezusem?
Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj!
Jak oni wrzeszczą.
Nic nie wyszło z tej propozycji.

Piłat chciał teraz rozmawiać sam na sam z Jezusem, w bardzo ważnej i dla siebie sprawie. – Słuchaj Nauczycielu. Oni oskarżają Cię o to, że Ty nazywasz siebie królem. Powiedz mi, czy Ty naprawdę jesteś królem?
– Tak, Ja jestem królem, ale nie takim jak ty. Gdyby moje królestwo było podobne do twego, słudzy moi na pewno walczyliby o to, abym nie był wydany Żydom, ale teraz królestwo Moje nie jest stąd.
– Więc Ty jesteś królem?
– Tak. Jam się na to narodził i po to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie.

– Cóż to jest prawda?

Słuchaj, Galilejczyku, dlaczego Ty ze mną tak rozmawiasz? Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i Twoi kapłani wydali mi Ciebie. A ja mam prawo uwolnić Ciebie albo na śmierć skazać.

I z tej próby uwolnienia Jezusa nic nie wyszło.
Więc jeszcze jedna. Piłat kazał Jezusa ubiczować.
Może krew wzbudzi w nich litość. I takiego zakrwawionego, okrytego na pośmiewisko czerwonym płaszczem, z koroną cierniową na głowie, z trzciną w ręku pokazał tłumowi.
Widok krwi tym bardziej poruszyła ich nienawiść.
Piłat, Ty nie znasz Żydów!
A oni krzyczeli: Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj!
– Króla waszego mam ukrzyżować?
– Nie mamy króla, jeno cesarza. Jeśli Go nie ukrzyżujesz, nie jesteś przyjacielem Cezara!

Tego zląkł się Piłat.
Żona prosiła Piłata: Nie czyń nic złego temu człowiekowi, bo bardzo cierpiałam dziś w nocy z Jego powodu.
To nieważne! Za daleko sprawy zaszły.
Piłat, słysząc te krzyki, poprosił o misę z wodą, umył sobie ręce, a Żydom powiedział:
– Nie winienem ja krwi Tego Sprawiedliwego. Weźcie Go wy i ukrzyżujcie!
– Wściekli się Żydzi i krzyczeli: Nam nie wolno nikogo śmiercią karać, ale jeśli się boisz pobożnych, to krew Jego na nas i na syny nasze!

O Jezu! Co wyście powiedzieli. Piłat poprosił o tabliczkę i napisał: Jesus Nazarenus Rex Judeorum. Jezus Nazarejski Król Żydowski.

– Dlaczego napisałeś Król Żydowski?
– Cisza chamowie! Com napisał, napisałem!
I wydał im Go na śmierć przez ukrzyżowanie.

***
Ale na tym nie skończył się proces. Proces Ukrzyżowanego trwa! Pokolenia będą przywoływać świadków i żądać zeznań o Jego słowach i Jego czynach, o Jego życiu i Jego śmierci.

***
Pierwszy niech zezna Piotr.
Wysoki Sądzie!
Jestem rybak z Galilei, tak jak mój brat Andrzej. Naprawialiśmy sieci. On zatrzymał się i powiedział: – Chodźcie za Mną, będziecie rybakami ludzi.
W okolicy Cezarei zapytał nas: A wy, za kogo Mnie uważacie? Wszyscy milczeli.
Ja prosty rybak wyznałem: – Ty jesteś Chrystus, Syn Boga!
On pytał, skąd ja to wiem. Powiedział, że jestem szczęściarzem, bo to mógł mi powiedzieć tylko Jego Ojciec.
Teraz uważaj, Szymonie.
– Odtąd nie będziesz miał na imię Szymon, ale będziesz nazywał się Skałą – Piotrem. Na tej Skale zbuduję mój Kościół. Bramy piekła nie zwyciężą Go i Tobie dam klucze tego Królestwa. Co zwiążesz na ziemi, tak będzie i w niebie.

– No i masz Pan te klucze? Przerwał sędzia.

– Mam, ale niech skończę, bo ja kilka razy zawiodłem Nauczyciela. Pytałem Go głupio: – Co nam za to dasz, że zostawiliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą?
Zwątpiłem, gdy szedłem po morzu. Krzyczałem wtedy: Panie, ratuj mnie!
A on spytał: A dlaczegoś zwątpił?
Zaparłem się Go przed służącą.
Uciekłem, gdy Go aresztowali. Nie byłem pod krzyżem. Taka ze mnie Skała.
Nawróciłem się dopiero po Jego zmartwychwstaniu. Mówiłem wszystkim, że widziałem Go żywego, że z Nim jadłem chleb. Dotarłem aż do Rzymu.
Całe życie płakałem, żałowałem, a gdy mnie krzyżowali, prosiłem: Ukrzyżujcie mnie głową na dół, bom się go trzykrotnie zaparł.

Streszczaj się pan, bo czas upłynął.

– Wiem, ale jeszcze jedno muszę wam wyznać. On mnie pytał, czy Go kocham więcej niźli wy. Powiedziałem za was i za siebie: – Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham! I że Boga trzeba słuchać, a nie ludzi. To nam wystarczy – zakończył sędzia.
Ale ten Piotr to naprawdę Skała, to twarda sztuka.

***
Poproście tę Syrofenicjankę, z daleka jest, więc niech wejdzie.

Proszę Wysokiego Sądu. Nie jestem Żydówką, więc nie wiem, czy mi uwierzycie, bo przecież nienawidzicie Samarytan, ale słuchajcie: Dziecko moje umierało. Wszystkich sposobów się chwytałam, aby je uratować. Przechodził koło nas, więc krzyczałam: – Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną. Córkę moją diabeł dręczy! A ten Rabbi, jakby zdenerwowany, powiedział mi bardzo przykre słowa: – Nie jesteś Żydówką, więc nie mogę synowskiego chleba rzucać psom.
– Wściekłam się, ale pomyślałam, nie ustąpię!
Upadłam Mu do nóg i tłumaczyłam jak człowiekowi: – Ja nie chcę bochenka chleba, ale zobacz, Panie, ile okruszyn leży pod stołem Twych synów. Jeśli już nazwałeś mnie suką, to pozwól szczeniętom pozbierać te okruchy.
On zatrzymał się i wyglądało, jakby się wzruszył. Popatrzył na otaczających i powiedział: – Ja takiej wiary wśród was nie spotkałem. A do mnie: – Idź! Niech ci się stanie, tak jak uwierzyłaś.
To wszystko – proszę Wysokiego sądu.
– Taka to i Pana Boga przekona.

***
Wprowadźcie tę następną.
– Ja jestem Żydówką, proszę Najwyższego Sądu.
Nie wiem, co panowie chcą wiedzieć. Ja tylko to wiem, że dwanaście lat cierpiałam na kobiecy krwotok. Wszystkie pieniądze wydałam na lekarzy. Nic mi nie pomogli. Myślałam, żebym się dotknęła choć Jego płaszcza, to będę zdrowa. I zrobiłam tak, a On zatrzymał się i zapytał: – Kto z was się Mnie dotknął.
Zdrętwiałam.
Któryś z uczniów powiedział: Tylu ludzi tłoczy się przy Tobie, a Ty pytasz, kto się Ciebie dotknął? – Pytam, kto mnie dotknął z wiarą?
Padłam Mu do stóp. Przyznałam się. To ja!
– Nie bój się – powiedział. Wiara twoja cię uzdrowiła.
 – A do tłumu powiedział: – Gdybyście mieli wiarę taką jak ziarnko gorczycy…
– Nie wiem, kim On jest, wiem, że mnie uzdrowił.
Dziękujemy.
Wystarczy.
Ta to zatwardziała w wierze!

***
A ten Lewi to Żyd czy Rzymianin? Nie wiem, wiem, że był celnikiem.
– Wprowadzić go.
Słuchaj, Lewi. Przecież byłeś cesarskim urzędnikiem. Jak to się stało, że poszedłeś za tym Nazarejczykiem?
Sam nie wiem. Przechodził. Popatrzył na mnie i powiedział: – Chodź za Mną! – A mnie jakby coś poraziło. Zostawiłem otwartą kasę fiskalną i poszedłem za Nim.
– Słuchaj Lewi, to ty spisałeś Jego mowy i czyny, aby Żydzi w Niego uwierzyli?
– Tak!
Nie mam więcej pytań.

***
Mamy jeszcze dwoje świadków.
Ta piękna pani i ten uparty inteligent.
Ją wprowadzić.
Co piękna pani wie o Ukrzyżowanym?
– Nie mów pan tak do mnie. Znacie mnie przecież, ja was też znam. Chcieliście mnie ukamienować! I tak by się stało, gdyby nie On. Uklęknął i pisał na ziemi wasze grzechy.
Potem powiedział: – Kto z was jest bez grzechu, niech wali w nią kamieniem.
Panowie puszczali z rąk kamienie. Odchodzili ze wstydem, a On mnie zapytał:
– Nikt cię nie potępił?
– Nie, Panie, ale co Ty ze mną zrobisz?
– Idź spokojnie do domu i więcej już nie grzesz.

– Ja Mu tego nigdy nie zapomnę.
To ja umywałam Mu nogi swoimi łzami w Betanii.
To ja wylałam na Jego głowę flakonik najdroższego olejku.
To ja widziałam Go po zmartwychwstaniu.
I krzyczałam: Rabbuni, – Nauczycielu Kochany!
– No dobrze, tylko niech już pani nie płacze.
– Przepraszam, to z radości, Przepraszam. Dziękuję! Ta to potrafi kochać, na przepadłe!

***
Jeszcze ten uparty inteligent. Wprowadzić go.
Tomaszu, co nam powiesz o Ukrzyżowanym?
– Nic wam nie powiem, bo wy jesteście bezbożni! Ja już wyrosłem z dyskusji, przesłuchań, artykułów, audycji, kłamliwej propagandy.
Już raz powiedziałem wam i światu: Pan mój i Bóg mój! I wystarczy.
Nie pytajcie mnie więcej!
To twarda sztuka.

***
Zapomnieliśmy jeszcze o jednym, o setniku.
Słusznie, to bardzo ważne zeznanie.
Wprowadzić setnika.
Panie setnik, co nam pan powie o Nazarejczyku?
Ponoć mówił, że gdy Go zabiją, to trzeciego dnia zmartwychwstanie.
Złożyłem o tym raport Piłatowi.
Ale co o Nazarejczyku?
Nie łamałem Jego kości, bo już nie żył, ale dla pewności włócznią otworzyłem Jego bok. Wypłynęła krew i woda. Znaczyło, że umarł, ale coś we mnie wstąpiło, że krzyknąłem: On naprawdę jest Synem Bożym!
– I co? I przy tym pan trwa?
Tak! Nie zmieniam zdania. To moje żołnierskie słowo.
No dobrze, ale tak się skończyła pańska wojskowa kariera.

***
Na dziś dosyć, ale proces Ukrzyżowanego trwa!
Będą szli obok krzyża męczennicy i oprawcy.
– Obym jak najszybciej był zmielony przeze kły dzikich zwierząt na czystą hostię dla mojego Pana! I będzie szła totalna opozycja, z diabelskim wołaniem:
– Odejdź od nas, Synu Boży, Wiemy, kim jesteś, ale zostaw nas w spokoju! Będą szli Ci, którzy poszaleli z miłości, z miłości, która mocniejsza jest od śmierci.
I będą szli ci, którzy będą niszczyć wszystko, co dobre, aby grzech stał się prawem.
Niby wykształceni, a tacy podli.
Aż dziw bierze, skąd pośród nas jeszcze tyle ślepoty, niemoty i głupoty?
Cóż. Poplątało nam się anielskie z diabelskim i jak powróz nas zaciska, ale proces Ukrzyżowanego trwa!

***
Nie bójcie się. On zwyciężył świat.
– Minął Nero jak wicher i burze, jak zaraza i morowe powietrze, a Krzyż Chrystusa stoi. (por. H. Sienkiewicz)
– To nie krzyż się chwieje. To świat się chwieje. (St. Kard. Wyszyński)
– Synku! Trwogi zbądź! Patrz, jak się zmienia. Płyńmy bądź co bądź, Krzyż to znak zbawienia! (C. Norwid)
Czujesz wiosnę? Oblicze ziemi się zmienia. Niech no tylko zakwitną ogrody i będzie – Alleluja!
I zaśpiewają: Wesoły nam dzień dziś nastał! To niech się tak stanie!

Wielki Post, 2019 r. Ks. bp Józef Zawitkowski Nasz Dziennik

Artykuł opublikowany na stronie: https://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/207747,proces-jezusa-trwa.html

-----------------------------------------------------
Układ wersów nie jest idealnie zgodny z oryginałem.
kn

Copyright © 2017. All Rights Reserved.