Polecane

Inicjacja „paniki moralnej” w celu zwalczania Kościoła Katolickiego, dawniej i dziś

Przyjmuje się, że autorem terminu „panika moralna” jest brytyjski socjolog Stanley Cohen, obecnie emerytowany profesor socjologii w London School of Economics. W 1972 r. opublikował on książkę “Folk Devils and Moral Panics. The Creation of the Mods and Rockers”, uważaną za klasyczne opracowanie dotyczące zagadnienia paniki moralnej oraz socjologii dewiacji. Wg Cohena, panika moralna jest skrajną i niewspółmierną reakcją społeczną na jednostkowe zazwyczaj wydarzenie, postrzegane jako zagrożenie dla moralnej kondycji społeczeństwa.

Zdaniem Stanleya Cohena, panika charakteryzuje się trzema głównymi cechami: przesadą i zniekształceniem, przewidywaniem oraz symbolizacją.  

Ważną kwestią, przy analizie zjawiska paniki moralnej jest udział mediów masowych. Zdaniem Cohena, prowokowanie paniki moralnej jest jednym ze sposobów zwrócenia uwagi i zainteresowania widzów, często znużonych monotematycznością mediów. Nowoczesne środki przekazu nie tylko kształtują poglądy i opinię publiczną, ale są, jego zdaniem: „uwikłane głęboko w proces przemian społecznych i pełnią w nim aktywną rolę, jednocześnie przyczyniając się do ujednolicania i standaryzacji opinii”..

Media, grupy nacisku społecznego, grupy interesów, jak również politycy, czyli ci, którzy mogą stać za inicjowaniem paniki moralnej, określani są przez Cohena jako „eksperci od moralności” (dosłownie: „moral entrepreneurs” czyli „przedsiębiorcy moralności”), usiłujący przez swoje „krucjaty moralne” przekonać innych do własnych racji politycznych, ideologicznych, religijnych, bądź do opowiedzenia się za jakimś szczególnym systemem wartości.

Niektórzy określają „panikę moralną” jako współczesną formę „polowania na czarownice”. Amerykańscy socjologowie Erich Goode i Nachman Ben-Yehuda w opublikowanej w 2009 roku książce Moral Panics. The Social Construction of Deviance przedstawili obszerną analizę XVII-wiecznego polowania na czarownice przy użyciu koncepcji paniki moralnej. Wskazali w niej pięć zasadniczych elementów paniki moralnej:

1. niepokój (concern) – musi istnieć świadomość, że zachowanie grupy lub kategorii, o której mowa może mieć negatywny wpływ na społeczeństwo i zachowanie porządku społecznego;

2. wrogość – wrogość i niechęć wobec danej grupy, która wyróżnia się ze społeczeństwa i jest w pewien sposób odmienna. Tworzy się jasny podział między "my" i "oni";

3. konsens – choć problem nie musi być ogólnokrajowy, istnieć musi powszechna zgoda co do tego, że dana grupa stanowi bardzo realne zagrożenie dla społeczeństwa;

4. nieproporcjonalność – aby pojęcie moralnej paniki było adekwatne, musi w danym przypadku wystąpić duża dysproporcja między działaniami i rzeczywistym zagrożeniem ze strony uznanej na niebezpieczną grupy;

5. niestabilność (volatility) – zjawisko moralnej paniki to zjawisko wysoce niestabilne i zaniknąć może tak szybko, jak się pojawiło, np. z powodu zanikania publicznego zainteresowania tematem.

Jako ewidentny przykład inicjacji paniki moralnej w celach politycznych można rozpatrywać akcję ataku na Kościół Katolicki w Rzeszy Niemieckiej. Katolicyzm był wtedy religią wyznawaną przez większość ludzi w kilkunastu regionach Niemiec, w tym w Bawarii. Polityka rządu i partii Hitlera wobec młodzieży musiała doprowadzić do konfliktu z Kościołem Katolickim. Niewiele pomogło zawarcie konkordatu z 20 lipca 1933 r. Ustalony w konkordacie stan wzajemnego poszanowania praw nie przetrwał długo.

Pierwsze uderzenie w Kościół Katolicki nastąpiło w 1935 r., w bardzo perfidnej formie. W książce „Rozmowy z Hitlerem” Hermann Rauschning cytuje opinie Hitlera o duchownych katolickich, którzy ośmielili się mieć odmienne zdanie w kwestii monopolu światopoglądowego NSDAP:

„Nie będę robił z nich męczenników. Napiętnuję ich jako zwykłych przestępców, zerwę im z twarzy tę maskę czcigodności. A jeśli to nie wystarczy, uczynię ich śmiesznymi i budzącymi wstręt.”

W tym czasie w niemieckim ustawodawstwie homoseksualizm był ścigany karnie, a po aferze Rohma i czystce w SA (gdzie pederastia rozwijała się niemal ostentacyjnie), znalazł się w katalogu najcięższych przewinień przeciw nowej moralności „Volksgemeinschaft”. Władze policyjne dostarczyły nazwiska kilku zakonników, przygotowano akty oskarżenia, a procesy sądowe przysłużyły się doskonale antykościelnej propagandzie. Nie było to jednak prześladowanie na wielką skalę.

Do wielkich prześladowań doszło natomiast po wydaniu w marcu 1937 r. encykliki Piusa XI „Mit brennender Sorge” („Z palącą troską”), drugiej z serii encyklik potępiających totalitarne reżimy: Non abbiamo bisogno  (Nie lękajcie się -1931 r.) przeciw włoskiemu faszyzmowi, Mit brennender Sorge (14 marca 1937 r.) przeciw ideologii niemieckiego narodowego socjalizmu, Divini Redemptoris (19 marca 1937 r.) potępiającą sowiecki komunizm, oraz Nos es muy concida (28 marca 1937 r.) o zadaniach katolickiego laikatu Meksyku, kraju rządzonego przez masonerię.

O ile do początku lat trzydziestych Pius XI podzielał przekonanie, że największym wrogiem Kościoła jest komunizm, stopniowo doszedł do wniosku, że z punktu doktrynalnego nie ma różnicy między zagrożeniem komunizmu i nazizmu . Ta myśl została wyrażona w komentarzu do encykliki Mit brenneder Sorge:  "Materialistyczny ateizm czerwonej międzynarodówki i brunatny nazizm współdziałają dzisiaj w ścisłym przymierzu na rzecz systematycznego zniszczenia europejskiej cywilizacji chrześcijańskiej, wzmacniając i zasilając u swych wyznawców nieprzejednaną nienawiść do Kościoła".

Napisana na prośbę biskupów niemieckich encyklika Mit brennender Sorge stanowi swoistą syntezę szeregu wystąpień Kościoła w jego zmaganiu z ideologią i praktyką narodowego socjalizmu. W tej jedynej w dziejach encyklice napisanej po niemiecku, papież Pius XI poddał krytyce politykę prowadzoną przez Hitlera, radykalnie odcinając się od narodowego socjalizmu, potępiając jego pogańskie korzenie oraz ideę wyższości rasy i państwa nad nauką Kościoła, a także wzywając niemieckich katolików do oporu wobec hitlerowskiej ideologii. Encyklika nie wymienia nazwiska Hitlera ani ruchu narodowego socjalizmu, jednak nie było najmniejszej wątpliwości, o kogo w encyklice chodzi.

Projekt encykliki opracował i dostarczył do Sekretariatu Stanu kardynał abp M. v. Faulhaber. Następnie w wyniku współpracy nad tekstem kardynała E. Pacellego z Piusem XI, został on poszerzony, przy zachowaniu niezmienionej struktury. Encyklika w 26 kopertach została przewieziona w tajemnicy do Niemiec. 10 marca 1937 r. kard. E. Pacelli wysłał je do nuncjusza arcybiskupa C. Orsenigo, aby ten przekazał jej egzemplarze poszczególnym biskupom. Agentom gestapo udało się przechwycić zaledwie jedną kopertę.

W Niemczech encyklikę odczytano w Niedzielę Palmową 21 marca 1937 r. w 11 500 kościołach katolickich. W Watykanie została ogłoszona trzy dni później.

Encyklika Mit brennender Sorge jasno i zdecydowanie piętnowała, jako sprzeczne z wiarą katolicką: doktrynę ubóstwienia państwa, neopogaństwo i rasizm wyznawany przez nazistów. Ponadto krytykowała politykę Trzeciej Rzeszy wobec Kościoła katolickiego, a więc ciągłe naruszenia konkordatu, prześladowania Kościoła, niszczenie katolickiego szkolnictwa i stowarzyszeń katolickich, których istnienie gwarantował konkordat. Encyklika wzywała biskupów, kapłanów i katolików świeckich do wytrwania w wierze i do świadectwa, nawet za cenę życia, oraz do wierności Słowu Bożemu. Młodzież została pouczona, aby nie dać się zwodzić fałszywym głosicielom błędnych nauk, które odwołują się do mitu „krwi i rasy”.

Odczytanie encykliki w kościołach przebiegło bez incydentów, jedynie w Monachium policja zarekwirowała 4 tys. egzemplarzy, co jednak nie przeszkodziło w odczytaniu jej w kościołach. Poza ambonami encyklika była rozpowszechniana w poszczególnych diecezjach. Wywołało to represje policyjne, jak również poważne reperkusje polityczne.  

Późnym wieczorem 20 marca szef SD, Obergruppenführer Reinhard Heydrich poinformował o treści encykliki Josepha Goebbelsa, szefa Propagandaministerium . Ten zareagował na „prowokację” z „wściekłością i ogromną zawziętością”, jednak doradził Heydrichowi „udawać obojętność i zignorować”. Zamiast fali aresztowań przewidziano nacisk gospodarczy, konfiskatę drukarń. Hitler, który został poinformowany dopiero następnego dnia, zaaprobował taktykę przemilczania, ale polecił zaostrzyć represje. W swoim dzienniku, pod datą 2 kwietnia, Goebbels zanotował: „Hitler zamierza dobrać się do Watykanu” albowiem „klechy nie doceniają naszej cierpliwości i łagodności”. Niech teraz „poznają naszą surowość, twardość i nieubłaganie” .

Wydane zostało oświadczenie, że encyklika stanowi akt zdrady wobec państwa i policja niemiecka przystąpiła do działań represyjnych. Drukarnie, które wydrukowały 300 tys. egzemplarzy encykliki, zostały skonfiskowane i odebrane właścicielom. Doszło do aresztowań i procesów przeciw osobom biorącym udział w rozpowszechnianiu encykliki. Wśród środków represji podjętych przez Hitlera szczególną rolę miały odegrać kampanie oszczerstw przeciw duchownym, oparte na starym schemacie: „korek, worek i rozporek”. Biorąc pod uwagę, że nałogi oraz chciwości dóbr materialnych były powszechnie obecne wśród elity NSDAP, uznano, że najlepszym sposobem na uderzenie w prestiż Kościoła będzie wplątanie go w serię skandali seksualnych, ze szczególnym naciskiem położonym na homoseksualizm. Za najpewniejszy fundament antykatolickiej kampanii uznano „pedofilię” – zjawisko wywołujące, ze względu obecność krzywdzonego dziecka, natychmiastową reakcję wstrętu i oburzenia u każdego „prawowitego Niemca”.
 

Specjalny sprawozdawca z Propagandaministerium wyruszył do Belgii, by relacjonować proces duchownego oskarżonego o mord na tle homoseksualnym. Natychmiast zostały wznowione procesy duchownych na tle obyczajowym, czasowo wstrzymane w 1936 r.  Z polecenia Goebbelsa brutalną akcję prasową prowadził znany specjalista od prowokacji Alfred Ingemar Berndt.

O prowokacyjnym charakterze tych przedsięwzięć świadczy fakt, iż Goebbels w swoim Dzienniku określił je jako „nagonkę”, nazywając je "wielkim natarciem z użyciem najcięższej artylerii przeciw „czarnemu lęgowi”.

28 maja 1937 roku na wiecu zwołanym w berlińskiej Deutschlandhalle przemawiał Reichsminister Joseph Goebbels:

 „Rząd Rzeszy wolałby uniknąć poruszania tego argumentu, ale arogancja katolików nie pozwala nam milczeć. Każdego dnia wychodzą na światło dzienne przypadki nadużyć seksualnych, których dopuszczają się członkowie kleru katolickiego. Niestety, nie można już mówić o pojedynczych przypadkach, lecz raczej o zbiorowej zapaści moralnej. Wychodzą na światło dzienne przypadki molestowania seksualnego, których dopuszcza się ogromna część katolickiego duchowieństwa. I nie są to przypadki sporadyczne, ale obejmująca cały kler katolicki fala zgnilizny moralnej, jakiej w takim przerażającym nasileniu świat dotychczas nie widział. Ujawniane są sprawki niezliczonej ilości księży i zakonników i nie ulega wątpliwości, że tysiące tych spraw, które rozpatruje dziś nasz system sprawiedliwości, są zaledwie ułamkiem całości, obejmującej także wszystko to, co hierarchowie Kościoła próbują zamieść pod dywan”.

Przyszły morderca własnej żony i sześciorga dzieci z trybuny wyraził wdzięczność Fuhrerowi, że „jako opiekun niemieckiej młodzieży” zajął się „deprawatorami i zatruwaczami naszego ducha narodowego”, piętnował „wołające o pomstę do nieba” skandale „kaznodziejów moralności”, przedstawiając duchownych jako „zezwierzęconych i pozbawionych skrupułów deprawatorów młodzieży”. Konkluzja była jasno określona: „opiekunowie niemieckiej młodzieży” powinni jak najszybciej wytępić „ogniem i mieczem zgniliznę moralną”, która jest obecna w Kościele Katolickim i zatruwa niemiecką dziatwę.

Sprawozdanie z tej imprezy transmitowały wszystkie rozgłośnie, a przemówienie Reichsministra ukazało się nazajutrz we wszystkich gazetach Rzeszy pod wybitym wielkimi literami tytułem Ostatnie ostrzeżenie.

W reżimowych czasopismach pojawiły się pełne zjadliwości ataki. „Voelkischer Beobachter” zaatakował żydowskiego boga i jego przedstawiciela w Rzymie. Zaczęły się poszukiwania, rewizje, aresztowania i konfiskaty. Wszystkie dostępne egzemplarze encykliki zostały skonfiskowane. Samo wspomnienie tej encykliki podlegało karze.

12 kwietnia 1937 r. ambasador niemiecki przy Watykanie złożył notę protestacyjną, wyrażając potępienie i odrzucając postępowanie Stolicy Apostolskiej, gdyż jego zdaniem wyraża ona otwartą wrogość wobec Rzeszy.

Jakie były rezultaty tej kampanii wzniecenia moralnej paniki?

W Niemczech i Austrii po ogłoszeniu encykliki wzrosła liczba procesów pokazowych przeciw księżom, zakonnikom i siostrom zakonnym. Do więzień i obozów koncentracyjnych trafiło kilkuset duchownych katolickich i protestanckich. Wielu kapłanów zostało karnie przeniesionych lub otrzymało zakaz przemawiania. Ministerstwo Nauczania Publicznego rozpoczęło represje wobec szkół katolickich w Niemczech - czterem instytutom zakonnym cofnięto prawo nauczania. W szkołach na miejsce usuwanych krzyży zaczęto wieszać portret Hitlera. Na terenie Austrii zamknięto katolicki uniwersytet w Salzburgu, atakowano w klasztory. 8 października 1938 r. bojówka Hitlerjugend napadła na rezydencję kardynała T. Innitzera, ordynariusza Wiednia. Kilka dni później, 13 października, na centralnym placu Wiednia, gauleiter tego miasta J. Burckel, urządził antykościelny seans nienawiści, wzywając do występowania z Kościoła. Pośród ogromnego tłumu wznoszono hasła przeciw Żydom i Kościołowi.

Tylko w 1937 r. aresztowanych zostało z oskarżenia o „pedofilię” 276 katolickich księży oraz 49 zakonników. Aresztowania przeprowadzono we wszystkich diecezjach, w sposób gwarantujący nieustanną obecność tych skandali na pierwszych stronach dzienników Trzeciej Rzeszy. Aby zapewnić obecność w społeczeństwie niemieckim „oburzenia moralnego” wywołanego „występnością kleru katolickiego”, wykorzystano również radio i rozpowszechnioną w Niemczech sieć głośników, nastawionych na jeden główny kanał i umieszczonych w miejscach publicznych oraz w zakładach pracy.

Jest charakterystyczne, że odbiorcy tych bulwersujących informacji nie zadawali pytań:

    Dlaczego pedofilia dotyczy tylko duchowieństwa katolickiego natomiast omija duchowieństwo niekatolickie?
    Czy wśród „zezwierzęconych i pozbawionych skrupułów deprawatorów młodzieży”  nie było innych grup społecznych: pedagogów, psychologów, lekarzy, fizjoterapeutów ani trenerów?
    Dlaczego nie było mowy o rabinach, oskarżanych zwykle o wszelkie zbrodnie, ale całą uwagę skupiono na klerze katolickim?

Spośród 325 aresztowanych zdołano dowieść winy zaledwie 21 duchownym. Wszystkich skazanych zesłano do obozów koncentracyjnych, gdzie zmarli. Do dziś nie ma pewności, ilu z nich rzeczywiście ciężko zgrzeszyło przeciw szóstemu przykazaniu, a ilu było ofiarami sfingowanych oskarżeń.

    Trzeba podkreślić, że w latach 30. XX wieku Kościół Katolicki w Niemczech nie krył i potępiał rzeczywiste przypadki seksualnych nadużyć wśród duchowieństwa, które były jednak wielką rzadkością.

Obserwując kampanię rozpętaną przez Goebbelsa, Szef Abwehry, admirał Wilhelm Canaris zdecydował się przesłać do Watykanu dokumenty dotyczące tej sprawy. Jako kurier posłużył katolicki adwokat Josef Müller (w następnych latach aresztowany i zesłany do obozu w Dachau, po wojnie – minister sprawiedliwości Bawarii). Dokumenty wręczono ks. Eugenio Pacellemu – sekretarzowi stanu Stolicy Apostolskiej, a niebawem (od lutego 1939 r.) Papieżowi Piusowi XII. Ten przekazał je, wraz z aprobatą Sekretariatu Stanu, do opracowania i edycji przebywającemu w Brazylii niemieckiemu jezuicie o. Walterowi Mariaux. Po dwóch latach jego pracy, w 1940 r. ukazały się w 700-stronicowym wydaniu z komentarzami i w podwójnym tłumaczeniu: w języku angielskim w Londynie i hiszpańskim w Buenos Aires, dokumenty z antykatolickich prześladowań w Trzeciej Rzeszy, obejmujące również kampanię przeciw „pedofilom w Kościele”. Wywołały one ogromny odzew w całym myślącym świecie – ukazując, jak łatwo jest, dysponując nowoczesną technologią, wywołać stan „paniki moralnej” w społeczeństwie.

Pojawienie się nowych mediów tj. telewizji i internetu spowodowało, ze obecnie wywołanie „paniki moralnej” jest jeszcze łatwiejsze. Nagłaśniana obecnie w Polsce akcja przeciw pedofilii w Kościele Katolickim zawiera elementy, na które nie wpadłby nawet sam Goebbels. Nazwiska księży i zakonników, wywęszonych przez hieny dziennikarskie, ogłasza się publicznie przed postawieniem im zarzutów prokuratorskich. Natomiast bez najmniejszych skrupułów żurnaliści posługują się retoryką wziętą wprost z przemówień Reichsministra Goebbelsa i publikacji „Sturmera”.

Efekt „moralnej paniki” jest wytwarzany za pomocą narzędzi określanych przez socjologów mianem „ludowych” statystyk, czyli jakichś teorii zgodnych z wizją świata danej grupy, w tym przypadku antykatolickiej lewicy i zsekularyzowanych mediów. „Ludowe statystyki” nie opierają się na odkrytych przypadkach pedofilii wśród księży, nie podają konkretnych danych, dowodów, ale skupiają się najczęściej na podawaniu wyolbrzymionych liczb rzekomych aktów nadużyć seksualnych, przedstawianych jako „straszliwe zagrożenie”. Manipuluje się danymi i statystykami sądowymi, mieszając przypadki zakończone wyrokiem z postępowaniami zamkniętymi lub dopiero wdrożonymi, a także statystyki przeszłe z aktualnymi, żonglując kategoriami prawnymi i przedziałami czasowymi.

Cechą charakterystyczną prowadzonej obecnie w Polsce akcji „moralnej paniki” jest silne oburzenie moralne na pedofilię w Kościele, deklarowane przez osoby domagające się seksualizacji dzieci od najmłodszych lat. Miotający najcięższe oskarżenia na księży i zakonników, a zwłaszcza biskupów, którzy „deprawują dzieci” i powodują „traumę, niedającą się przezwyciężyć latami”, jednocześnie domagają się wprowadzenia w szkołach i przedszkolach lekcji edukacji seksualnej, podczas których dzieci będą edukowane o „tożsamości płciowej”, technikach masturbacji i posługiwaniu się środkami antykoncepcyjnymi. Trudno to określić inaczej, jak cynizm i obłuda „śmierdząca do nieba”.

Trzeba również pamiętać, że z operacją „moralnej paniki” związane są zapowiedzi wyłudzania ogromnych odszkodowań od Kościoła. W mediach ujawniły się już kancelarie prawnicze mające nadzieję na zarobki z prowadzenia postępowań sądowych przeciw Kościołowi.

***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z informacji zawartych w publikacjach:

1. Maciej Soin, Fakty, wartości i „panika moralna”, Studia Socjologiczne nr 2 (201), 2011

2. Franciszek Ryszka, Państwo stanu wyjątkowego, wyd. trzecie, Wydawnictwo Ossolineum, 1985 r.

3. Hermann Rauschning, Rozmowy z Hitlerem, Wydawnictwo „Iskry”, Warszawa 1994,

4. Waldemar Kulbat, Mit brennender Sorge – potępienie narodowego socjalizmu, Łódzkie Studia Teologiczne 14, 139-150, (2005),

5. Grzegorz Musiał, Antykatolicka prowokacja Hitlera, http://www.naszdziennik.pl/wp/63363,antykatolicka-prowokacja-hitlera.html

za: https://www.salon24.pl/u/nanofiber/957654,inicjacja-paniki-moralnej-w-celu-zwalczania-kosciola-katolickiego-dawniej-i-dzis