Polecane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr-Porozumienie

W cieniu tak bliskich już obchodów wybuchu II wojny światowej przechodzi mimochodem nieokrągła rocznica porozumień sierpniowych. Rok 1980 był rokiem ogromnej polaryzacji. My i oni. Dwa światy zupełnie różne, niemożliwe do pojednania. „Dwie ojczyzny”, jak to określał pewien socjalista z krwi i kości, mason, ale człowiek jasnego spojrzenia na rzeczywistość.

W takim świecie doszło do porozumienia. Na pewno nie do pojednania, ale do porozumienia, które stało się fundamentem zmian.

Prawie 40 lat później, czyli nasze dziś. Rektor jednej z uczelni w Polsce publikuje niedawno oświadczenie, w którym sprzeciwia się „mowie nienawiści” a staje po stronie tolerancji nie tolerowanych. Problem w tym, że „mowa nienawiści” jest pojęciem faktycznie nie definiowalnym. W imię odchodzenia od tzw. „mowy nienawiści” nie chce się przypisywać złym ludziom złych czynów, by nie narazić się na ten emocjonalny zarzut. A to ma swoje konsekwencje. Być może przekonamy się o tym w Gdańsku już 1 września. Ale istotniejsze jest to, że autorami „mowy nienawiści” jest hierarchia Kościoła. Tylko dlatego, że realizuje swoją tożsamość – bycia „znakiem sprzeciwu”. Potępienie hierarchii a jednocześnie wskazanie bardzo wyraźnie, że konkretną grupą wspieraną w alce przeciw dyskryminacji są „osoby określane jako nieheteronormatywne”. W oświadczeniu  nie ma wszakże ani jednego przykładu potępianej „mowy nienawiści” przypisanej Kościołowi katolickiemu, i nie ma ani jednego przykładu dyskryminacji owych „inaczej normatywnych”.

Takie oświadczenie może budzić reakcje. Może rodzić dyskusję. W jej ramach pojawił się głos ze strony Prezydium Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, a więc bardzo szacownego grona. Głos ten „kierując się zasadami poszanowania praw człowieka, tolerancji i wzajemnego szacunku oraz koniecznością przeciwdziałania wszelkim przejawom dyskryminacji i nierównego traktowania” przywołuje tytuły kilku wcześniejszych własnych dokumentów i stwierdza, że  „w pełni popiera przesłanie zawarte w oświadczeniu rektora”. Rozumiem, że Prezydium KRASP wyrażając ten głos poparcia było świadome zastrzeżeń wielu czytelników oświadczenia rektorskiego. Choćby tych zastrzeżeń wymienionych przed chwilą – o podpisanie pod etykietami „mowy nienawiści” i „dyskryminacji” konkretnych czynów, słów, faktów. Oświadczenie i jego krytyka mogły otworzyć poważną debatę, mogły sprowokować środowisko uniwersyteckie i szersze – życia publicznego do poszukiwania rozwiązań. Podobno wszystkim nam zależy na porozumieniu i zaprzestaniu agresji.

Ale porozumienie domaga się racjonalnych argumentów, dyskusji nad faktami. Rozumiem, że możemy spierać się o to, czy dana wypowiedź jest „mową nienawiści” (proszę więc ją zdefiniować), czy jest mową sprzeciwu? Czy akty profanacji Matki Boga i naszej Matki są aktami walki z dyskryminacją czy pospolitym przestępstwem? Czy tolerancja obejmuje przyzwolenia na akty agresji wobec wiary katolickiej i wartości konserwatywnych? Cóż, nie ma dyskusji – nie ma porozumienia. Łatwiej było o nie robotnikom i zadeklarowanym komunistom.