Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr: Kwestia smaku - potęga smaku

Pomysł tego tekstu zrodził się na Przystanku Niepodległość w Polanicy, w czasie kuluarowej rozmowy z p. prof. Kucharczykiem. Kiedy rozmawialiśmy o sprawie prof. Nalaskowskiego, mój rozmówca przywołał Herberta. Przypomnę fragment tego tekstu:

"Nasze oczy i uszy odmówiły posłuchu/książęta naszych zmysłów wybrały dumne wygnanie/To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi/lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku
Tak smaku/który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała/głowa".

Sprawa smaku. Oto z jednej strony zaangażowanie włodarzy nauki polskiej. Reprezentatywne i prominentne grona bronią "osób nieheteronormatywnych". To znaczy jakich osöb?

Tych, którzy wychodzą w zgiełku na ulicę, eksponując ułomności i brzydotę ciał, ironicznie odziewając tłuste, męskie ciała w krzykliwe, tandetne ciuchy damskie. To zarazem ci, którzy reprezentując taki właśnie autoportret miotają obelżywe, wulgarne wyzwiska pod adresem innych. Tych, którzy nie godzą się na dewastację ładu i normalności chaosem i brzydotą. Ale nade wszystko nie chcemy zgodzić się na jedno: na to, aby w ten świat ohydy i spustoszenia zostały wciągnięte dzieci. Aby w ten sposób zniszczono przyszłość.

Rozumiem że są wśród nas ci, którzy wierzą we współczesne fetysze tolerancji, pluralizmu, którzy na tej wierze budują pierwsze i jedyne przykazanie - "szacunku dla każdego człowieka". Rozumiem, że oni są, ale ich wiary i etyki nie rozumiem. Bo moja wiara i etyka są racjonalne. Jeśli miałbym wierzyć w absolut tolerancji, to musiałbym tolerować zło tak w sobie, jak i innych. Jeśli miałbym szanować każdego to także tego, który zagraża moim najbliższym. Nie mogę tolerować tego, że tak bezrozumne hasła stają się normą osądu człowieka prawego.

Nie rozumiem tych zachowań, które wyrażają dezaprobatę dla słów Profesora. Nie wiem, czy krytycy jego formy wypowiedzi zapoznali się nie tylko ze słowami uczestników tęczowych parad, ale z samymi ideami programowymi tych formacji. Jak określić programowe i przymusowe  nakłanianie małego dziecka przez dorosłych do samogwałtu? Czy słowo "gwałciciel" jest tu nadużyciem?

Dla nas Nalaskowskich to kwestia przyzwoitości. Ale jeśli są tacy, którzy tego słowa niech pojmują, którzy są oburzeni estetyką słów, niech przyjmą, że i dla nas jest to kwestia smaku.
"Tak smaku/który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała/głowa".

Spór osmak stał się dzisiaj nie tyle sporem o estetykę, co o rzeczywistość. Oto z jednej strony obleśne (nie znajduję innego słowa) postacie, na widok których dziecko reaguje zdziwieniem i przerażeniem, a człowiek dorosły zażenowaniem, wychodzą na ulice i krzyczą, że to my "heteronormatywni" jesteśmy problemem tego ładu, który jest ich bezładem. Dalej wulgarnie (nie, nie dosadnie, nie ostro, ale wulgarnie) krzyczą o swoich roszczeniach, nazywając je prawami. Słowem nie szepną o obowiązkach.

A z drugiej strony stają ci, których winą jest to, że brzydotę nazwą brzydotą a nie nie-estetycznie-normostywnym pięknem, którzy zaprotestują przeciw złu, wystąpią w obronie drugiego człowieka, dziecka ze względu na szacunek dla tego dziecka. I nie godzą się na programową deprawację dzieci, na reorientację ich seksualności.

Tak. Kwestia smaku stała się dziś herbertowską potęgą smaku. I trzeba mieć tego świadomość.

Copyright © 2017. All Rights Reserved.