Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Ks.prof. Paweł Bortkiewicz TChr-Wierzę w przyszłość

Przeczytałem przed chwilą felieton Aleksandra Nalaskowskiego "Środa na środę". Profesor przybliża bardzo intrygujące opinie naukowe dwóch profesorek. Jedna, p. prof. Środy stwierdza, że większość dzieci w Polsce wychowuje się w związkach jednopłciowych. Chodzi o dzieci wychowywane przez

mamy i babcie. Cóż, nie jestem specjalistą od wychowania, ale dodałbym jeszcze na dowód prawdziwości tej fascynującej tezy to, że wiele dzieci jest wychowywanych w żłobkach i przedszkolach nawet przez kilka pań. Później bywa z tym różnie. Ale na przykład w wojsku młodzież wychowywana jest także chyba głównie przez związki jednopłciowe.

Oczywiście, prof. Nalaskowski zauważa to, czego nie zauważa prof. Środa. Mianowicie różnicę, jaka istnieje miédzy związkiem krwi (mama - babcia czy mama - teściowa), związkiem natury społecznej czy zawodowej (mężczyźni wychowujący żołnierzy czy przedszkolanki zajmujące się dziećmi) a związkiem tworzonym w oparciu o popęd seksualny.
Nie wiadomo czego z kolei nie zauważyła prof. Płatek, gdy jakiś czas temu stwierdziła, że więcej dzieci przychodzi na świat w związkach jednopłciowych niż dwupłciowych. Chyba błędnie stawiam problem - czego ja nie zauważyłem, że tego nie widzę?

Przywołuję te nowinki naukowe nie po to, by podnosić larum - gdzie są rektorzy, dyrektorzy instytutów własnych "zawieszać" takich uczonych (uczone)? Nie. Nie chcę tego wątku podejmować. Raczej chcę krótko wyrazić zaniepokojenie przyszłością. Co będzie z nami, gdy zaczniemy opisywać świat absurdami związków jednopłciowych, dających (nie wiadomo skąd? nie wiadomo jak?) dzieci? Co będzie ze światem, w którym miejscami martyrologii i męczeństwa staną się puby, bary, knajpy, w których doszło przed mniej więcej 50 laty do bijatyk homoseksualistów z policją? Czy staną się te miejsca żenującymi Termopilami XX/XXI wieku?

Zadaję sobie te pytania zupełnie marginalnie. Tak, marginalnie. Mimo, że te kwestie mnie irytują. Ale zmierzam El Camino. Jestem na drodze prawdziwej kultury, prawdziwego świata zachodniego, mojego świata. Nie ma tu znaków gejowskiej tęczy. Są co kilkaset metrów kamienne krzyże pątnicze. Stare, czasem odnawiane, niekiedy pokryte patyną wieków. A niekiedy zupełnie nowe, stawiane z kamienia na wzór minionych. Taką Europę cenię, w takiej Europie jestem zadomowiony.

Wędruję z Porto. Szlakiem nadbrzeżnym. I bez żadnej przesady mogę stwierdzić, że to co autentycznie europejskie jest katolickie. Poza tym jest jakieś doświadczenie pustki. Jak choćby w Porto, gdzie przepych kościołów spotyka zmurszały splendor pamiątek postkolonialnej Portugalii. A w wielu miejscach przepych kościołów sąsiaduje z ruiną i pustką.

Spotykam innych wędrowców na trasie. Nie wiem ilu z nich to prawdziwi pielgrzymi. Ujawnimy to dopiero w Santiago przy odbiorze composteli - zaświadczenie o przebytej drodze.
Nie wiem, z jakich racji wędrują ci ludzie. Ale wyczuwam, że dla zdecydowanej większości to wicej niż turystyka.

Tak, jak zdaję sobie sprawę z tego, że piękne kamienne krzyże mogą być tylko tradycyjną dekoracją. Jedna wierzę, że tak nie jest. Wierzę w to i mam wciąż nadzieję co do przyszłości Europy

Copyright © 2017. All Rights Reserved.