Polecane

Ks. prof.Paweł Bortkiewicz TChr-Matka, macierzyństwo

Niniejsza  refleksja biega się niemal z  niedawno przeżywanym Dniem Matki.  Matka, macierzyństwo… W tych słowach zawarte są: miłość, wrażliwość, czułość, ale także poświęcenie, odwaga, heroizm, bezinteresowność, czyli wszystko to, człowieku ich człowieczeństwie najpiękniejsze i najwartościowsze.
Te dwa  pojęcia - matka i macierzyństwo, w czasach współczesnych są tak bardzo zszargane i zniszczone.

Niejednokrotnie za sprawą konieczności, pod wpływem wydarzeń dnia codziennego, presji mediów, jazgotu politykierów, dotykamy tego zszargania i wdeptania w błoto, po to by te wartości wydobyć, oczyścić, przywrócić im blask prawdy i piękna. Dziś jednak nie chcę już o tym pisać, nie chce na ten temat podejmować refleksji. Naturalną potrzebą serca jest przywołanie słów pięknych i prawdziwych o macierzyństwie. Takie słowa odnajdziemy u prymasa Stefana Wyszyńskiego, u św. Jana Pawła II, odnajdziemy je także u wielu imiennych i bezimiennych autorów. Nade wszystko w naszych osobistych wspomnieniach z dzieciństwa, w naszych rozmowach, naszych modlitwach nad grobami naszych matek. Chciałbym jednak przywołać pewne piękne słowa– wyjątkowej kobiety, zakonnicy, konwertytki, świętej, patronki Europy. Słowa św. Edyty Stein– Teresy Benedykty od Krzyża:
„Powołaniem kobiety jest w pierwszym rzędzie wydanie na świat i wychowanie potomstwa; mąż staje przy niej jako opiekun. [...] Kobieta obdarzona jest umiejętnością strzeżenia tego, co się w niej staje i wzrasta, chronienia go i dopomagania w rozwoju; dlatego dar życia bardzo wiąże się z jej ciałem, koncentracją sił w spokoju oraz ze znoszeniem bólów, wyrzeczeniem, umiejętnością dostosowania się; psychicznie nastawiona jest na konkret, indywidualność i cechy osobiste; umie wychwycić ich właściwości, do nich się dopasować i dopomóc, by się rozwijały”.
Ktoś może zarzucić, że piszą o macierzyństwie duchowni, pisze zakonnica. Ale macierzyństwo nie jest tylko sprawą biologii. Św. Edyta Stein ujmuje to w sposób jeszcze bardzo wyrazisty, a przede wszystkim autentyczny: „Określiłam macierzyństwo kobiecą formą duszy. Ta forma nie jest związana z macierzyństwem fizycznym. Nie powinnyśmy się uchylać od tego macierzyństwa bez względu na to, jaki jest nasz stan. W utracie poczucia macierzyństwa powinniśmy upatrywać przyczynę choroby obecnej epoki”.

I warto, naprawdę warto, aby takie słowa spróbowały przeczytać dziewczęta, które rozdzierały się na strajku feministek. Warto, by te słowa spróbowali zrozumieć twórcy manifestów wyzwolenia kobiet spod wywracanych na wietrze pseudotęczowych bander. Dobrze by było, by te słowa przeczytali ze zrozumieniem „progresywni katolicy”,  którzy próbują reformować Kościół, wyszukując różnych diagnoz i prognoz, wedle miary błąkających się po bezdrożach nonsensu doradców Kościoła.

„W utracie poczucia macierzyństwa powinniśmy upatrywać przyczynę choroby obecnej epoki”. Bogu dziękuję za moją mamusię, za kobiety, które spotkałem i które miały i mają odwagę odczuwać macierzyństwo jako znamię swojej godności. Wiem, że dzięki takim kobietom możemy patrzeć w przyszłość z nadzieją.