Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Polecane

Bp Barron: „Imagine” Lennona to jedna z najgorszych piosenek wszechczasów

„Podczas ceremonii otwarcia Olimpiady w Tokio zabrzmiała jedna z najgorszych piosenek pop wszechczasów: Mówię o «Imagine» Johna Lennona, śpiewanej przez duży chór dziecięcy i całą masę gwiazd” – napisał w felietonie dla New York Post bp Robert Barron.
Nie chodzi bynajmniej o to, że biskupowi nie podoba się ogólnie twórczość Beatlesów czy w szczególności Lennona – wręcz przeciwnie, uważa się za ich wielbiciela. Nie chodzi również o stronę muzyczną utworu. Problemem jest tekst, który „jest zaproszeniem do moralnego i politycznego chaosu”.

Już słowa pierwszego wersu budzą zdziwienie: „Wyobraź sobie, że nie ma niebios / To łatwe, jeśli się postarasz / Pod nami nie ma piekła, nad nami tylko niebo / Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie żyją tylko dniem dzisiejszym”.

Jak zauważa bp Barron, trudno wyobrazić sobie coś gorszego: „powiedzieć, że nie ma nieba ani piekła, to powiedzieć, że nie ma absolutnego kryterium dobra i zła - nie ma sposobu, by sensownie określić różnicę między dobrem a złem, nie ma standardu poza subiektywnością”. Nie jest to tylko teoria, wystarczy popatrzeć na historię ostatniego stulecia – jakie były skutki zaprzeczenia obiektywnych standardów moralnych. Dziesiątki milionów ofiar ateistycznych reżimów mówią same za siebie.

A co z „życiem dniem dzisiejszym”?
Świat, w którym wszyscy żyjemy tylko „tym, co jest teraz”, byłby utopią, być może piękną w teorii, ale jak wszystkie utopie – niemożliwą. Próby realizacji nieba na ziemi zawsze kończyły się niepowodzeniem. Gdy sądzimy, że uda nam się osiągnąć raj na Ziemi, „jak czyniło wielu rewolucjonistów i marzycieli z ostatnich 200 lat - wtedy w rzeczywistości tworzymy coś znacznie bardziej przypominającego piekło na Ziemi”.

Dalej jest jeszcze gorzej: „Wyobraź sobie, że nie ma krajów / To łatwe, jeśli się postarasz / Nie ma za co zabijać ani umierać / Nie ma też religii”. To znów utopijne marzenia, co gorsza – oparte na całkowicie fałszywym mniemaniu, że religia jest źródłem agresji.

Jak podkreśla autor felietonu, marzenia o społeczeństwie bez narodów to marzenia „o wymazaniu ludzkiej odmienności. Nie ma nic złego w istnieniu odrębnych państw, a czasem trzeba walczyć i umierać za swój kraj, gdy jest niesprawiedliwie zagrożony. Obrona tej ludzkiej rzeczywistości nie jest poddawaniem się bezmyślnemu nacjonalizmowi”.

„Marzenie o pozbyciu się religii jest jeszcze gorsze. Wśród sekularystów od co najmniej trzech stuleci panuje przekonanie, że religia leży u podstaw większości naszych konfliktów. Jednak obiektywne badania wykazują, że około 6 procent wszystkich wojen, na które mamy dowody, zostało wywołanych głównie przez religię. O wiele bardziej zabójcze okazały się nacjonalizm, rywalizacja ekonomiczna, spory plemienne, konflikty kolonialne i - a może przede wszystkim - ideologie ateistyczne”.

Zabawne może się wydawać, gdy medialni posiadacze fortun śpiewają „Wyobraź sobie brak własności / Zastanawiam się, czy dasz radę / Nie ma potrzeby chciwości ani głodu / Braterstwo ludzi”. Biskup z pewną dozą sarkazmu pisze, że możemy się zastanowić nad rezygnacją z własności, gdy medialne gwiazdy i potentaci dadzą dobry przykład i wyrzekną się wszystkiego, co posiadają. Mówiąc poważniej, „problemem nie jest posiadanie rzeczy samo w sobie; jest nim brak moralnej wizji, by podporządkować to, co się posiada, wspólnemu dobru”.

Na koniec wreszcie – czym jest „braterstwo ludzi”? Jest to coś, o czym wolno marzyć. Trzeba jednak dostrzec logiczny fakt, że autentyczne braterstwo ludzkości nie ma podstaw, jeśli nie ma wspólnego Ojca. Prawdziwe braterstwo wynika więc z naszego wspólnego źródła – które, jako ludzie stworzeni na obraz Boga mamy w naszym Ojcu w niebie. Gdy zanegujemy religię i Boga, marzenia o braterstwie stają się fikcją.

Bp Barron podsumowuje: „cieszcie się melodią «Imagine», ale proszę, nie kierujcie się tekstem”.

Robert Barron jest biskupem pomocniczym Los Angeles.

za:opoka.news

Copyright © 2017. All Rights Reserved.