Polecane

Temida Stankiewicz-Podhorecka:Chopin wciąż niesie Polskę na wyżyny

Kiedy w połowie lat dwudziestych, zaledwie parę lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, pianista, kompozytor, pedagog Jerzy Żurawlew zainicjował w Warszawie powstanie Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, w którym młodzi pianiści z różnych krajów będą wykonywać utwory tego polskiego kompozytora pod okiem oceniającego ich jury, z pewnością nikt nie przypuszczał, że

przetrwa on tak wiele dekad i osiągnie tak wielką popularność oraz prestiż w całym świecie muzycznym. Już pierwsza edycja w 1927 roku potwierdziła potrzebę istnienia takiego konkursu. Było to prawdziwe święto muzyczno-patriotyczne, przecież zaledwie dziewięć lat wcześniej odzyskaliśmy niepodległość po 123 latach niewoli.
Ponadto konkurs odbywał się w budynku będącym chlubą polskiej kultury, w warszawskiej filharmonii, która powstała w 1901 roku, gdy Polska pozostawała jeszcze pod zaborami i gdzie każda inicjatywa dotycząca kultury (i nie tylko) wymagała zezwolenia cara. Już pierwszy konkurs wzbudził ogromne zainteresowanie publiczności. Wśród 26 uczestników z różnych krajów, w tym oczywiście z Polski, znalazł się 21-letni rosyjski pianista, przyszły kompozytor, Dymitr Szostakowicz.

Wybitni pianiści

Za sześć lat będziemy obchodzić okrągłą setną rocznicę powstania konkursu. Na przestrzeni tych lat tylko II wojna światowa przerwała jego cykliczność. Każda następna edycja zwiększała zainteresowanie na świecie, co powodowało, iż na konkurs zgłaszało się coraz więcej pianistów. Gdy spojrzymy na niemal stuletnie dzieje tego wydarzenia, zobaczymy, ile przyszłych wybitnych sław brało w nim udział, ilu znakomitych laureatów zrobiło międzynarodową karierę właśnie dzięki nagrodzie w Warszawie. No i ilu „zwykłych” ludzi pokochało muzykę Chopina, nie mówię o Polsce, bo to oczywiste, ale na świecie. Konkurs ten odbywa się co pięć lat, obecna XVIII już edycja z powodu pandemii odbyła się rok później, aniżeli przewidywał regulamin. Stąd następna edycja będzie za cztery lata.
Jury obecnej edycji miało nie lada problem z wyselekcjonowaniem najlepszych pianistów do IV etapu, czyli finałowych przesłuchań. A to z powodu wysokiego poziomu uczestników. Spośród 87 osób zakwalifikowanych do udziału w konkursie, do finału dopuszczono 12 uczestników, a spośród nich do sześciu nagród głównych wyłoniono ośmioro pianistów.

Finał

Pierwszą nagrodę otrzymał przedstawiciel Kanady Bruce Liu. Ze startujących 16 Polaków do finału dotarło zaledwie dwóch: Kamil Pacholec i Jakub Kuszlik, a wśród nagrodzonych głównymi nagrodami ostał się tylko Jakub Kuszlik z czwartą nagrodą oraz nagrodą specjalną przyznaną przez Polskie Radio za najlepsze wykonanie mazurków Chopina. Można postawić jury pytanie, dlaczego zabrakło trzeciego Polaka, Piotra Alexewicza. Gdy słuchało się go w trzech poprzednich etapach, wydawało się rzeczą oczywistą, że przejdzie do finału. Zresztą pytań jest więcej: 2 października w programie uroczystego koncertu inaugurującego znalazła się muzyka Roberta Schumanna, Johanna Sebastiana Bacha i Ludwiga van Beethovena. A gdzie Chopin? W tym samym koncercie wśród występujących pianistów zabrakło Polaka. Dlaczego? Zdziwieniem napawa też to, że nie przyznano nagrody za interesujące wykonanie polonezów itd.

Zdobywca pierwszej nagrody, 24-letni Kanadyjczyk Bruce Liu pochodzenia chińskiego, jest laureatem niekwestionowanym. Chyba wszyscy się z tym zgodzą. Perfekcyjny, doskonale przygotowany, opanowany stał się ulubieńcem publiczności już od pierwszego etapu. To o nim mówiło się od początku, że zapewne otrzyma ten najważniejszy laur. W pełni zasłużenie. Wszystkie utwory, które zagrał w poszczególnych etapach, a już wykonany w ostatnim etapie finałowy Koncert e-moll, ukazały całe piękno zawarte w muzyce Chopina. To ogromna przyjemność słuchania i wielkie przeżycie emocjonalne, a także duchowe dla publiczności. Także pozostali laureaci – zdobywcy dwóch drugich nagród ex aequo – Alexander Gadjiev (Włochy/Słowenia) i Japończyk Kyohei Sorita, Martin Garcia Garcia z Hiszpanii z trzecią nagrodą, jak również zdobywcy dwóch czwartych nagród ex aequo – Japonka Aimi Kobayashi i Polak Jakub Kuszlik, oraz nagrodzeni piątą nagrodą Leonora Armellini z Włoch i szóstą nagrodą JJ Jun Li Bui z Kanady – wszyscy w pełni zasłużyli na swoje laury. A nam, publiczności, słuchaczom, swoją grą dali wiele radości.

Muzyka z duszą

Uczestnicy każdej edycji konkursu z pewnością zastanawiają się nad tym, jak wybrzmiewała muzyka Chopina jako pianisty, pod jego palcami, jak wyglądała aura brzmieniowa. Stąd taka różnorodność w podejściu pianistów do estetyki chopinowskiej, do interpretacji utworów mistrza, zarówno w budowaniu formy, jak i w brzmieniu. Uczestnicy konkursu zaprezentowali swoją grą różne opcje estetyczne, jedni okazali się typowymi introwertykami zanurzonymi całkowicie w muzyce, którą wykonywali, inni próbowali w pewnym sensie eksperymentować, jeszcze inni poszukiwali idiomu Chopina. A to bardzo trudne i opiera się tylko na domysłach. Tym bardziej że my dziś żyjemy w zupełnie innym świecie aniżeli czas Chopina. Nasz dzisiejszy świat jest niezwykle głośny, hałaśliwy, więc jak tu mówić o subtelności wykonania i przeżywania muzyki.
Dzisiejsze fortepiany różnią się od chopinowskich, różnica tkwi przede wszystkim w barwie brzmieniowej instrumentu. A jak wygląda sprawa z tzw. uduchowionym wykonawstwem? Bo maestria techniczna to jedno, a sfera oddania ducha utworu to drugie. Dopiero połączenie obu tych przestrzeni daje pełnię. I to też nie zawsze. Myślę, że dla tych młodych pianistów wydobycie duchowości w utworach Chopina jest najtrudniejsze. Ale większość publiczności konkursowej nastawiona jest także głównie na słuchanie pianisty pod katem jego interpretacji i umiejętności technicznych.

Kiedyś, przy okazji innego konkursu, też chopinowskiego, ale na historycznych instrumentach, Stanisław Leszczyński, współorganizator obecnego konkursu, powiedział, że w dzisiejszym świecie degraduje się wielką tradycję pianistyczną, zakorzenioną jeszcze w XIX wieku. Stwierdził wówczas, iż jego marzeniem jest, by konkursy prowadziły do skupienia się na muzyce a nie na rywalizacji. – Szukamy metafizyki, to jest klucz – mówił wówczas Stanisław Leszczyński. Te wypowiedziane niegdyś słowa zastępcy dyrektora Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina (NIFC) są wciąż aktualne.

Przez trzy tygodnie przyzwyczailiśmy się do codziennego obcowania z Chopinem i jego wyjątkową muzyką odbieraną czy to bezpośrednio w sali Filharmonii Narodowej, czy też poprzez media elektroniczne, na przykład godny pochwały kanał TVP Kultura znakomicie transmitujący wszystkie wydarzenia na żywo, a w przerwach niezwykle interesujące rozmowy w zaaranżowanym w filharmonii studio. Wychodząc z Teatru Wielkiego późnym wieczorem, po koncercie laureatów (tu odbywała się gala wręczenia nagród, wszystkie poprzednie koncerty w Filharmonii Narodowej), usłyszałam wśród publiczności takie słowa: I jak tu dalej żyć bez muzyki Chopina…

TEMIDA STANKIEWICZ-PODHORECKA krytyk teatralny