Polecane

Ideologiczny walec się nie zatrzymuje. Tusk wycofuje wniosek do TK ws. Konwencji Stambulskiej

Premier Donald Tusk poinformował na dzisiejszej konferencji prasowej, że zdecydował się wycofać skierowany przez swojego poprzednika wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności Konwencji Stambulskiej z Konstytucją. To kolejny gest życzliwości nowego rządu w stronę ideologicznej lewicy.

- „Podpisałem dzisiaj tuż przed posiedzeniem Rady Ministrów dokument, na mocy którego wycofujemy wniosek, który został złożony przez premiera Mateusza Morawieckiego do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący Konwencji Stambulskiej. Premier Morawiecki składał wniosek do Trybunału Konstytucyjnego z założeniem, że Konwencja Stambulska, przypominam, że ma chronić przed przemocą kobiety i dzieci, zwana także konwencją antyprzemocową, według premiera Morawieckiego była niezgodna z konstytucja. Wycofanie tego wniosku przeze mnie jako premiera rządu oznacza, mam nadzieję, że definitywnie tę niepotrzebną kłótnię wokół tej oczywistej konwencji, którą ustalaliśmy lata temu” - oświadczył szef rządu.

Konwencja Stambulska budzi ogromne kontrowersje od momentu jej powstania w 2011 roku. Z założenia ma być narzędziem do walki z przemocą domową, jednak w rzeczywistości jest pretekstem do wprowadzenia założeń wynikających z teorii gender do porządku prawnego. Głosi ona m.in., że płeć nie jest determinowana przez biologię.

za:www.fronda.pl


***

Aborcyjny projekt Tuska już w Sejmie

Zapowiadany jakiś czas temu przez premiera Donalda Tuska rządowy projekt dotyczący dostępności bez recepty, nawet dla 15-letnich dziewcząt, powodującego aborcję farmakologiczną preparatu „dzień po” został dziś złożony w Sejmie.

Donald Tusk podczas konferencji prasowej 15 stycznia chwalił się, że ma „dobrą wiadomość”.

W opinii lidera Platformy Obywatelskiej była nią złożona przez niego deklaracja projektu ustawy wprowadzającej dostępność bez recepty preparatu „dzień po”.

Preparat powodujący również de facto aborcję farmakologiczną, Tusk nazwał wówczas „produktem leczniczym”.

Dziś w Sejmie złożony został zapowiadany przed ponad dwoma tygodniami przez prezesa rady ministrów rządowy projekt w tej sprawie.

Projekt został skierowany do Biura Legislacyjnego Kancelarii Sejmu.

W zapisach projektu czytamy, że „średni wiek rozpoczęcia cyklu menstruacyjnego dla dziewcząt w naszym kraju wynosi 12,5 lat”, a „dopełnienie procesu dojrzewania biologicznego i swego rodzaju uzyskania równowagi hormonalnej trwa jeszcze średnio około 2 lat”, więc „zakończenie okresu dojrzewania płciowego, czyli osiągnięcie wieku rozrodczego przez dziewczęta, jest osiągane średnio około 15. roku życia”.

W związku z tym projektodawcy próbują w przekonywać, że „moment ukończenia 15. roku życia powinien stanowić optymalną cezurę czasową dla umożliwienia nabywania omawianych  środków antykoncepcyjnych bez recepty”.

Zdaniem projektodawców „stosowanie antykoncepcyjnych produktów leczniczych jest wskazane dla osób w wieku rozrodczym”.

Jednocześnie autorzy projektu ustawy przyznają, iż „należy zakładać, że jednym z możliwych scenariuszy będzie zainteresowanie, do pewnego stopnia, tego rodzaju środkami ze strony osób, które nie powinny ich w ogóle stosować ze względu na nieosiągnięcie dojrzałości płciowej”.

Według projektodawców „nie ma potrzeby zastosowania w projektowanej ustawie przepisów przejściowych”.

Projektowana ustawa ma wejść w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia, wówczas powodujący również de facto aborcję farmakologiczną preparat EllaOne (Ulipristali acetas) będzie w Polsce dostępny już dla 15-letnich dziewcząt. Dla porównania te same 15-latki nie będą mogły legalnie kupić w naszym kraju napojów energetyzujących.

za:www.fronda.pl


***

Apel do parlamentarzystów

Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka wzywa Prezesa Rady Ministrów do odstąpienia od procedowania ustawy regulującej dostępność pigułki „dzień po”. Stowarzyszenie apeluje do parlamentarzystów o odrzucenie projektu ustawy ze względu na dobro nienarodzonych dzieci, niepełnoletnich dziewczynek i kobiet. Pigułka „dzień po” ma nie tylko działanie antykoncepcyjne polegające na blokowaniu owulacji, ale wytwarza również w jamie macicy środowisko nieprzyjazne dla embrionu, jeżeli doszło już do poczęcia dziecka. Hamuje zmiany przystosowujące błonę śluzową macicy do zagnieżdżenia się zarodka. Ma zatem działanie wczesnoporonne, które udaremnia implantację embrionu w endometrium. W rezultacie zarodek zostaje pozbawiony możliwości dalszego rozwoju i ginie. Otwarcie dostępności pigułki „dzień po” dla 15-letnich dziewczynek legalizuje nie tylko możliwość jej zakupu, ale faktycznie depenalizuje również stosowanie tego środka o działaniu wczesnoporonnym na niepełnoletniej, jeśli podaje go dorosły mężczyzna, z którym dziewczynka współżyła. W rezultacie prawodawca kreuje okoliczności sprzyjające wczesnej inicjacji seksualnej 15-letnich dziewczynek, ułatwiające podejmowanie przez dorosłych kontaktów seksualnych z niepełnoletnimi w tym wieku. Większa dostępność preparatu sprzyja jego częstszej stosowalności, co sprawia, że niepełnoletnie są w wyższym stopniu narażone na zachowania ryzykowne.

Przypadkowe kontakty seksualne zwiększają ekspozycję na choroby przenoszone drogą płciową. Udostępniany dziewczynkom preparat naraża je na wystąpienie ostrych powikłań po jego przyjęciu. Decyzje polityków otwierające niepełnoletnim dziewczynkom możliwość zakupu i stosowania preparatów o działaniu wczesnoporonnym bez kontroli rodzicielskiej powinny wzbudzić szeroki sprzeciw rodziców i wychowawców.

To rodzice kierują się najpełniej rozumianym dobrem dziecka, nie zaś przypadkowi partnerzy seksualni lub mężczyźni, którzy wiążą ze sobą 15-letnie i starsze dziewczynki w relacji biernozależnej, wykorzystując ich niedojrzałość psychoseksualną. Tymczasem prawodawca legalizuje podejmowanie przez osoby trzecie działań determinujących poważne ryzyko zdrowotne dla niepełnoletnich dziewczynek. Działania te, zgodnie z postanowieniem ustawodawcy, mogą pozostawać poza wiedzą i decyzją rodziców jako opiekunów prawnych. Niepełnoletnie mogą doświadczać przemocy seksualnej, którą prawodawca pomaga sprawcom tuszować, zezwalając na podanie 15-letniej dziewczynce preparatu o działaniu wczesnoporonnym. Ustawodawca wyposaża sprawców przemocy seksualnej na niepełnoletnich dziewczynkach i dorosłych kobietach w środki ułatwiające mu stosowanie przemocy. Ustawa regulująca dostępność pigułki „dzień po” nie służy dobru dziewcząt i kobiet, ale sprawcom przemocy seksualnej.

 Magdalena Guziak-Nowak dyrektor ds. edukacji, sekretarz zarządu PSOŻC

 Wojciech Zięba prezes zarządu PSOŻC Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka

za:naszdziennik.pl

***

Dlaczego minister Katarzynie Kotuli przeszkadza zakaz aborcji?

– Przestańmy udawać, że zakaz aborcji likwiduje aborcję. Zabiegi są wykonywane codziennie – stwierdziła minister ds. równości Katarzyna Kotula. Działaczka Lewicy w rozmowie z „Newsweekiem” nie ukrywała, że jej celem jest legalizacja aborcji na życzenie. Minister nie akceptowałaby ani powrotu do regulacji sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r., ani organizacji referendum.

Teza, że zakaz nie likwiduje aborcji powtarzane są przez lewicę do znudzenia i chyba rzeczywiście o znudzenie słuchaczy w tym chodzi – po to, żeby ludzie przywykli do słyszanej setny raz tezy, zamiast ją zweryfikować. Osobną sprawą jest to, czy taki argument ma w ogóle sens. Równie dobrze ktoś mógłby np. uznać, że skoro pomimo zakazu ktoś obraża gejów, to należy zezwolić na obrażanie gejów.  Natomiast co do wpływu zakazu na liczbę aborcji, fakty są oczywiste.

Po wyroku TK aborcji jest w Polsce znacznie mniej. Mimo że niektóre placówki obchodzą przepisy, wykorzystując do tego przesłankę o zagrożeniu zdrowia psychicznego (co skądinąd samo w sobie jest patologią), do poziomu sprzed wyroku na szczęście jeszcze nie doszliśmy. Polska nie jest zresztą żadnym wyjątkiem, a zasada działa i w drugą stronę. W Hiszpanii po legalizacji z 1985 r. liczba dzieci tracących życie przed urodzeniem rosła systematycznie przez dwie dekady. We Włoszech po ustawie z 1978 r. wskaźnik aborcji eksplodował i rósł do 1984 r. do poziomu ponad 230 tys. rocznie. W Stanach Zjednoczonych po słynnym wyroku Roe vs. Wade z 1973 r., wskutek którego aborcja została powszechnie zalegalizowana, w ciągu niecałych 10 lat dwukrotnie zwiększył się odsetek młodych kobiet udających się do przychodni aborcyjnych. W 2022 r. wyrok w sprawie Dobbs vs. Jackson sprawił, że niektóre stany częściowo zakazały aborcji i tam liczby natychmiast spadły. Wyraźnie widać to w Teksasie, gdzie wcześniej zabijano ok. 50 tys. poczętych dzieci rocznie (a zdarzało się, że blisko 80 tys.). Dzięki zmianie prawa, od stycznia do września 2023 r. odnotowano tylko 17 aborcji.

Oczywiście prawo nie jest jedynym czynnikiem, ale jest bardzo istotne. Lewica ma tego świadomość i właśnie dlatego chce prawo zmienić.

Jakub Jałowiczor


za:opoka.org.pl