Polecane

Życzenia Paschalne

Życzenia Paschalne kard. Grzegorza Rysia oraz Przewodniczącego Episkopatu Polski

Chrystus Zmartwychwstał Alleluja! Prawdziwie Zmartwychwstał!

Pierwszym tekstem w Piśmie Świętym jaki mówi o Zmartwychwstaniu jest fragment I Listu do Koryntian. Może nie wszyscy o tym wiedzą myśląc, że to może powinno być zapisane w Ewangeliach. Nie. Najstarszy tekst o Zmartwychwstaniu to

1 Kor. 15. Na jednym zdaniu z tego tekstu chciałbym zbudować życzenia wielkanocne dla was wszystkich Siostry i Bracia.

Święty Paweł napisał: Chrystus Zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli! Pozwólcie zwrócić uwagę na trzy myśli ukryte w tym jednym zdaniu.

Zmartwychwstał jako pierwszy – dosłownie jako pierwociny! To oznacza, że spodziewane są następne zmartwychwstania. On zmartwychwstał nie jako jedyny, ale jako pierwszy, który zapowiada zmartwychwstanie wszystkich innych. To jest niesłychanie ważne, abyśmy te święta przeżywali, jako czas który nas dotyczy. Nie jest tylko opowiadanie o Jezusie, ale jest również opowiadaniem o nas, może nawet przede wszystkim o nas, bo św. Paweł mówi w tym tekście, że jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. Ta prawda odnosi się do wszystkich. Bóg powołał do życia wszystko, żeby żyło, a nie żeby umierało. Bóg nie stworzył śmierci. Bóg stworzył wszystko do życia. Życzę, by ten czas wielkanocny był doświadczeniem naszego zmartwychwstawania – przechodzenia ze śmierci do życia, ze zła do dobra, z niewoli do wolności, z grzechu do świętości. Wszystkich nas dotyczy prawda o Chrystusowym Zmartwychwstaniu. Jezus Zmartwychwstał jako pierwszy i patrzy On z wielką tęsknotą na wszystkich, którzy mają doświadczyć zmartwychwstania.

Gdy czytamy grecki tekst tego zdania, to jest tam w dosłownym tłumaczeniu – został podniesiony spośród umarłych. Nie sam powstał z martwych – ale został podniesiony przez Ojca. To pierwsze sformułowanie prawdy o zmartwychwstaniu oznacza, że Bóg jest wierny i dlatego wskrzesił Jezusa. Jeśli ktoś stawia na Niego – nie zawiedzie się. Bóg jest mocnym fundamentem. Bóg jest skałą. Nawet jeśli się będzie wydawało, żeś przegrał, tak jak się wydawało tym, którzy pochowali Jezusa – że Jezus przegrał. Bóg jest wierny i wyprowadzi cię z każdej śmierci. Bardzo wszystkim życzę doświadczenia tej wierności Boga i takiego doświadczenia, że to, co jest od Boga jest trwałe i niezmienne. Jeśli w życiu stawiamy na to, co jest piękne, co jest dobre, co jest prawdziwe, co jest święte i jeśli w pierwszym odbiorze mamy wrażenie, że coś straciliśmy, że gdzieś nie wszystko poszło tak, jak żeśmy się spodziewali, mamy poczucie zawodu – Wielkanoc mówi – nie bój się, Bóg jest wierny. Bóg wyprowadza z tego, co wydaje ci się śmiercią. Bóg wyprowadza życie!

Chrystus został podniesiony spośród zmarłych jako pierwszy spośród tych co posnęli. Prawda o zmartwychwstaniu Pana Jezusa rzuca też światło naprawdę o naszym umieraniu, o naszej śmierci. Ważnym momentem celebrowania zmartwychwstania jest to, że możemy pójść na cmentarz na groby własnych bliskich i stanąć przy tych gromach z taką wielką Nadzieją w sercu, że jesteśmy pośród tych, którzy zasnęli, ale nie umarli. Dlatego, że Jezus Chrystus zmartwychwstał wszystkie groby są docelowo puste. Święta wielkanocne są świętami wielkiej Nadziei, i tej Nadziei wam wszystkim Siostry i Bracia życzę. Tej Nadziei, i nazywania śmiercią tego, co nią jest, a nie tego, co nią nie jest. Ta śmierć, która nas boli, która nas kosztuje, która jest trudna, w istocie swojej jest zaśnięciem. Prawdziwą śmiercią Jezus nazywa grzech. Bardzo wam życzę, byśmy się z tej śmierci dali się podnieść Bogu, bo On jest wierny.

Tego doświadczenia wiernego Boga, który nie gorszy się naszą śmiercią, tylko nas z niej podnosi - tego Boga życzę byśmy wszyscy spotkali w te święta wielkanocne.

Wszelkiego dobra! Alleluja!

kard. Grzegorz Ryś

metropolita łódzki

za:www.niedziela.pl

***

Przewodniczący Episkopatu życzy Polakom nadziei, którą przynosi Zmartwychwstały

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC życzy Polakom w kraju i na emigracji nadziei, którą przynosi Zmartwychwstały Chrystus. "Wzajemnego szacunku i dostrzegania tego co łączy" - życzy z kolei sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński.

Z okazji świąt Zmartwychwstania Pańskiego Przewodniczący Episkopatu abp Tadeusz Wojda SAC oraz sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński złożyli Polakom w kraju i za granicą świąteczne życzenia przekazane PAP przez biuro prasowe KEP.

Abp Wojda zaznaczył, że zmartwychwstając Chrystus przyniósł ludziom chrześcijańską nadzieję życia wiecznego. "Niech ożywia ona każdego dnia zarówno wspólnotę Kościoła w Polsce, jak i naszą wspólnotę narodową w kraju i na emigracji, pomimo złożonej sytuacji i wyzwań, przed którymi stoi Kościół nad Wisłą" - powiedział.

Przewodniczący KEP zapewnił także, że wraz z wszystkimi ludźmi dobrej woli i polskimi biskupami, chce podjąć wyzwania, przed którymi stoi wspólnota Kościoła katolickiego w naszej ojczyźnie.

"Pozwólmy zatem prowadzić się Zmartwychwstałemu Panu Jego drogami i bądźmy otwarci na Jego działanie pośród nas" - zachęcił abp Wojda. "Wszystkim rodakom życzę spokojnych i pełnych paschalnej radości Świąt Wielkanocnych" - dodał.

"Niech prawda o zmartwychwstaniu Jezusa opromienia środowiska kościelne, społeczne, narodowe, napełniając je zgodą, otwartością na bliźnich i szacunkiem wobec tych, którzy mają odmienne zdanie" - życzył w tym roku z okazji Wielkanocy sekretarz generalny KEP bp Artur Miziński. Jak zaznaczył, "niech Zmartwychwstały Pan obdarza nas siłą do tego, by przezwyciężać podziały i nieporozumienia". "Niech otwiera nas na siebie we wzajemnym szacunku i pomaga nam dostrzegać to, co nas łączy" - dodał.

Bp Miziński zachęcił także do spojrzenia w przyszłość z ufną wiarą, zakorzenioną w słowach Chrystusa, "Pokój wam". "Niech ta wiara czyni z nas świadków Zmartwychwstałego, odważnych w swym postępowaniu, wiernych Ewangelii i otwierających się na miłość miłosierną Ojca Niebieskiego" - zaznaczył sekretarz generalny Episkopatu.

za:www.gosc.pl

***

O. Jacek Salij: nasza wiara w zmartwychwstanie nie miałaby sensu, gdyby nie była początkiem nadziei na życie wieczne

– Fakt zmartwychwstania Chrystusa Pana jest czymś absolutnie fundamentalnym. Proszę posłuchać apostoła Pawła: Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Okazuje się bowiem, że byliśmy fałszywymi świadkami Boga” (1 Kor 15, 14-15). Apostoł mówi tu niesłychanie ostro: gdybyśmy głosili zmartwychwstanie Chrystusa, a to nie byłoby prawdą, ciężko obrażalibyśmy wówczas Boga, gdyż stalibyśmy się w ten sposób Jego fałszywymi świadkami, bo przeciwko Niemu świadczylibyśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Mówiąc wprost: samemu Bogu próbowalibyśmy w ten sposób przypisać nasze kłamstwo – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Niedziela” o. prof. Jacek Salij, dominikanin.

Kapłan przypomina, że święty Paweł Apostoł w tym samym Liście do Koryntian podkreśla, że gdybyśmy naszą wiarę w Zmartwychwstanie ograniczali do samego tylko Chrystusa, to nasza wiara byłaby niewiele warta: „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania, (…) jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (1 Kor 15, 19-20). – Po prostu nasza wiara w zmartwychwstanie nie miałaby sensu, gdyby nie była początkiem nadziei na życie wieczne – wyjaśnia.

Duchowny zwraca uwagę, iż nieustannie należy podkreślać, że o własnych siłach nie osiągnęlibyśmy życia wiecznego. – To absolutnie przekracza nasze możliwości. Niestety, dzisiaj nauczyliśmy skonstruować nasze wyobrażenia o życiu wiecznym tylko na swoją miarę. Słyszy się np. nieraz, że jak ktoś żyje uczciwie, to zbawienie mu się po prostu należy i na pewno będzie zbawiony. Tak jakbyśmy mgli uzyskać zbawienie bez Chrystusa, bez Jego krzyża i zmartwychwstania. Zwłaszcza dzisiaj trzeba sobie przypomnieć słowa, które na samym początku dziejów Kościoła wygłosił apostoł Piotr: „(…) nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4, 12) – tłumaczy.

Zapytany co pomaga nam obudzić tęsknotę za coraz większą obecnością Chrystusa w naszym życiu doczesnym, a w końcu tęsknotę za życiem z Nim w wieczności, dominikanin odpowiada: „Wielkim znakiem nadziei na nową ziemię i nowe niebo jest Eucharystia, zwłaszcza niedzielna”. – To jest nasze gromadzenie się w święty lud Boży, który jest przeznaczony do życia wiecznego. Pogłębiają się w nim nasze podobieństwo do Chrystusa, nasza dyspozycja do tego, by być Oblubienicą Chrystusa – zaznacza.

Na koniec kapłan przywołuje fragment Psalmu 96:

„Niech się cieszy niebo i ziemia raduje,
Niech huczy morze i to, co je napełnia;
Niech się weselą pola i wszystko co jest na nich,
Niech się także raduję wszystkie drzewa leśne
przed obliczem Pana, bo nadchodzi, bo nadchodzi, aby sądzić ziemię.
On będzie sądził świat sprawiedliwie,
zgodnie ze swoją prawdą – narody” (11-13).

– Święta Wielkanocne stanowią dobrą okazję do przypomnienia sobie, że Sąd Ostateczny będzie uroczystym podsumowaniem ostatecznego zwycięstwa Chrystusa Pana. Owszem, nie jest błędem to, że tego sądu się lękamy, nie zapomnijmy jednak, że sąd ten będzie wydarzeniem w najwyższym stopniu radosnym. Wtedy zwycięstwo Chrystusa objawi się ostatecznie – podsumowuje o. prof. Jacek Salij.

za:pch24.pl


***

Marcin Bąk: Wielka Noc

Gdy swego czasu satyryk Jan Stanisławski żartobliwie rozważał wyższość Świąt Wielkiej nocy nad Świętami Bożego Narodzenia nie zastanawialiśmy się chyba nad innym pytaniem: o wyższości samego faktu świętowania nad nie świętowaniem.

Dla chrześcijan pierwszych wieków poza wszelka dyskusją była kwestia Zmartwychwstania Pańskiego. Najważniejszym wydarzeniem w historii świata, nie tylko ludzkości ale i świata, był fakt Zmartwychwstania Boga – Człowieka. Pierwszy dzień tygodnia, kiedy to ten fakt miał miejsce, stał się dniem świętym i dzisiaj nazywamy go niedzielą, niesłusznie traktowaną jako ostatni dzień tygodnia. Tydzień zaczyna się w poniedziałek.... Dla pierwszych chrześcijan nie było również wątpliwości, że rocznica cudownego Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa powinna być świętowana. Trwały oczywiście spory o termin tego święta i spory te ciągnęły się dość długo, sam fakt świętowania Wielkiej Nocy nie podlegał jednak kwestii. Święto to, odnoszące się do samej istoty chrześcijaństwa, weszło bardzo mocno w naszą kulturę i było jednym z czynników kształtujących zachodnią cywilizację.

Symbolika przedchrześcijańska

Oczywiście, znajda się ludzie, którzy będą twierdzić, że chrześcijanie „ukradli” to święto dawniejszym, przedchrześcijańskim społecznościom. Na potwierdzenie tej tezy przytaczane są liczne przykłady świąt obchodzonych w okolicach początku astronomicznej wiosny przez społeczności, jak to się mówiło, pogańskie. Rzeczywiście, możemy znaleźć święta ku czci Attisa, obchodzone mniej więcej w tym czasie w Fenicji i na ziemiach Bliskiego Wschodu, święta ku czci Adonisa, wiosenna święta obchodzone w Rzymie i wiele innych przykładów. Nasi polscy neopoganie, czyli rodzimowiercy jak to oni sami się nazywają, też twierdzą, że przedchrześcijańscy przodkowie Polaków obchodzili mniej więcej w tym terminie Jare Gody a bardzo wiele symboli czy rytuałów z tamtych czasów weszło w skład polskiej obrzędowości wielkanocnej czy przechowało się w folklorze. No i w końcu żydowski komponent Wielkiej Nocy jest także zupełnie oczywisty. Święto Paschy, najważniejsze święto żydowskiego kalendarza liturgicznego, podczas którego Jezus Chrystus został skazany, umęczony i zmartwychwstał, jest traktowane przez chrześcijan jako zupełnie oczywista zapowiedź Wielkiej Nocy. Wielkanoc to w ujęciu symbolicznym Nowa Pascha.

Wszyscy, którzy przytaczają wyżej wymienione przykłady, poniekąd maja rację. Chrześcijańskie święta Wielkiej Nocy wpisały się po prostu w naturalny rytm ludzkiego życia, związany z cyklem przyrody i chęcią oddania czci czemuś, co jest większe od nas samych. Z tą jednak różnicą, że jak twierdził chociażby profesor Tolkien, o ile mity pogańskie w pewien sposób odnosiły się do rzeczywistości nadprzyrodzonej, w pewien sposób ją symbolizowały, to życie, męka,  śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa stanowią mit, który wydarzył się naprawdę. Nie ma z punktu widzenia ortodoksji nic złego w zapożyczaniu symboliki, pewnych elementów obrzędowości ze świata przedchrześcijańskiego, jeśli tylko uznajemy, że tym razem odnoszą się one do prawdziwego mitu – Zmartwychwstania Pańskiego.

Katolicyzm kulturowy

Są jednak ludzie, którzy odwiedzają kościół już tylko siłą inercji, siłą nawyku kulturowego. W Wielką Sobotę przychodzą do świątyni by „poświęcić jajka”, stoją chwilę słuchając mało dla nich zrozumiałych słów kapłana, by jak najszybciej udać się z powrotem do domu. Następnie w niedzielę biorą udział w całkowicie już świeckim śniadaniu w gronie rodzinnym, gdzie przy stole toczą się rozmowy o pracy zawodowej, o polityce, o Kościele w kontekście mieszania się tegoż do polityki i najnowszych skandali seksualnych. To jest znaczna część naszych rodaków, tak właśnie przeżywa ona święta. Znajomy ksiądz mówił mi, że nie należy absolutnie potępiać takiej postawy. Z jakiś powodów ludzie tacy nie są w tej chwili w jedności z Chrystusem ale jest w nich wciąż potrzeba świętowania i potrzeba sacrum. To, że przychodzą do  świątyni nawet tak rzadko, raz w roku, tylko po to by „poświęcić jajka” jeszcze ich nie przekreśla. Słuchają słów kapłana „jednym uchem” ale zawsze jest szansa, że usłyszą od niego, lub od innych ludzi obecnych w kościele, coś naprawdę ważnego. Wspólny, uroczysty posiłek w gronie bliskich również jest jakąś daleka namiastką kontaktu z sacrum, nie należy tego całkowicie przekreślać.

Byle dalej od radujących się Zmartwychwstaniem

Jest w końcu jedna jeszcze kategoria ludzi, na razie niezbyt liczna ale wciąż się powoli powiększająca wraz z postępami laicyzacji. To osoby, które bardzo źle się czują podczas świąt Wielkiej Nocy. Tak bardzo nie odpowiada im nastrój świąteczny, rozmowy ludzi, programy telewizyjne, dekoracje w sklepach, że wybierają wyjazd na te kilka dni za granicę. Najlepiej do któregoś z państw muzułmańskich lub azjatyckich (tylko nie na Filipiny). Tu już jest sprawa poważniejsza. W sercach tych ludzi potrzeba świętowania, potrzeba sacrum, została tak silnie zredukowana, że nie mogą już znieść widoku innych, świętujących ludzi. Z pewną ofertą alternatywnego wobec tradycji chrześcijańskiej świętowania wychodzą wobec takich ludzi niektóre środowiska laickie. Od lat już trwają próby stworzenia nowego modelu świętowania, opartego po części na szczątkowo zachowanych w folklorze elementach pogańskich, po trosze na tak zwanym światopoglądzie humanistycznym, cokolwiek by to miało być w praktyce. Na razie jednak takie próby są w naszym kraju bardzo niemrawe.

Świat się zmienia, starzeje się nasza cywilizacja. Chrześcijanie wierząc w Zmartwychwstałego Chrystusa świętują wciąż Wielkanoc, mają do tego powód. A inni... no cóż, pozostają z pytaniem, po co to wszystko?

Marcin Bąk

za:www.tysol.pl

***

Nowennowa Wielkanoc

Zwraca na to uwagę w specjalnym komunikacie nowy przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Tadeusz Wojda SAC.

Według tradycyjnej rachuby czasu, abstrahując od błędu popełnionego w obliczeniach przez Dionizego Małego w VI w., narodzenie Jezusa Chrystusa uznaje się za początek ery chrześcijańskiej – naszej ery. Dlatego rok 2000 był obchodzony z rozmachem jako czas Wielkiego Jubileuszu od wcielenia Syna Bożego. Niektórzy z nas pamiętają zapewne skalę tego przedsięwzięcia w Kościele i w świecie. Z woli św. Jana Pawła II, który realizując testament prymasa Polski bł. Stefana Wyszyńskiego o wprowadzeniu Kościoła w nowe tysiąclecie, pisał na tę okoliczność specjalne listy apostolskie, w Rzymie odbywały się wielkie celebracje i światowe spotkania. Kościół obficie udzielał odpustów pokutnikom. Świat zaś specjalnie na tę jedną noc budował drogie hotele na wyspach pacyficznych rozsianych wzdłuż globalnej linii zmiany daty, żeby krezusi mogli jako pierwsi przywitać w nich nowe tysiąclecie. Informatycy drżeli przed pluskwą milenijną, a redaktorzy kościelnych śpiewników aktualizowali słowa niektórych pieśni i piosenek, w których mowa była o dwudziestym wieku albo drugim tysiącleciu.

Bazując na wnioskach płynących z Ewangelii synoptycznych i na starożytnej tradycji, przyjmujemy, że Chrystus rozpoczął publiczną działalność, mając około trzydziestu lat, i prowadził ją przez jakieś trzy lata. Bez wdawania się w najnowsze ustalenia historyków i biblistów, umownie uznajemy rok 33 ery chrześcijańskiej za czas śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa. W 2033 r. upłynie 2000 lat od tej daty. W Kościele powszechnym nic szczególnego się w tej sprawie jeszcze nie dzieje, pewnie ze względu na mocny akcent, jaki papież Franciszek kładzie na przygotowania do przypadającego w nadchodzącym roku jubileuszu 2025 lat od narodzenia Jezusa Chrystusa. To poniekąd zrozumiałe, bo dla ponad 87-letniego papieża perspektywa najbliższego roku jest pilniejsza i po ludzku bardziej realna niż coś, co ma być za lat dziewięć. Niemniej, chociaż Franciszek obiecał, że nie zafunduje nam powtórki z bałaganu wywołanego rezygnacją z urzędu apostolskiego, to Kościół z natury musi mieć perspektywę dłuższą od tej, która wynika z jednego pontyfikatu.

Zarys specjalnego programu, nakreślony przez przewodniczącego KEP, wymaga jeszcze uszczegółowień. Miejmy nadzieję, że po czerwcowym zebraniu plenarnym KEP poznamy jego rozszerzoną wersję. Niemniej duchowo realizować go trzeba już od tegorocznego Triduum, a szczególnie od Wigilii Paschalnej, kiedy uroczyście odnowimy przyrzeczenia chrzcielne. Nie możemy sobie pozwolić, żeby obchody 2000-lecia naszego zbawienia były świętowane z mniejszym zaangażowaniem duchowym od tego, z jakim obchodziliśmy Wielki Jubileusz 2000 lat od narodzenia Chrystusa. Podobnie jak Wielkanoc jest w chrześcijańskim porządku świętowania ważniejsza od Bożego Narodzenia, tak Wielki Jubileusz 2000-lecia Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa powinien być świętowany bardziej niż ten z przełomu tysiącleci. Tym bardziej że będzie to zarazem jubileusz ustanowienia kapłaństwa, Eucharystii, pokuty, chrztu, a w dalszej kolejności jubileusz Zesłania Ducha Świętego i ukonstytuowania Kościoła. Każdy z nas powinien się w tym kolejnym Wielkim Jubileuszu, jak w Passze Chrystusa, odnaleźć.

W świecie, który ze względu na groźbę globalnej wojny, kolejnej pandemii czy powszechnego zamętu staje się coraz bardziej niestabilny, a nasze losy w nim niepewne, proponuję i życzę, żebyśmy uchwycili się tej nadziei, którą daje Krzyż i Zmartwychwstanie Jezusa. Niech Ten, który pokonał grzech, śmierć i szatana, pomoże nam odnowić wiarę i pogłębiać paschalny charakter chrześcijaństwa przez najbliższe dziewięć lat.

ks. Henryk Zieliński

za:www.idziemy.pl