Kościół o mediach

Kościół nie boi się mediów

Z ks. prałatem dr. Giuseppe Scottim, sekretarzem pomocniczym Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu, rozmawia Agnieszka Gracz

Ekscelencjo, rozpoczęliśmy rok akademicki. Jakie najważniejsze wyzwania stoją dziś przed ośrodkami uniwersyteckimi?

- Trzeba zwrócić uwagę na dwie perspektywy. Moim zdaniem, pierwszym zasadniczym wyzwaniem jest zrozumienie, że wiara i rozum nie są w sprzeczności ze sobą. Czas spędzony na uczelni nie jest tylko czasem trudów, ale także tym, w którym odważnie trzeba stawiać czoła wyzwaniom, mając świadomość, że ten określony moment został nam dany przez Boga tu i teraz. Musimy używać naszego intelektu, rozwijać go, aby potrafić zrozumieć problemy, z jakimi się stykamy. Uczniowie Jezusa na początku żyli w świecie, gdzie obowiązywała hierarchia Bóg, świat i na końcu człowiek, który był tylko bytem w służbie świata i Boga. Uczniowie Jezusa odkryli, że nie są sługami świata czy bliżej nieznanego Boga, bo wówczas był to świat pogański. Chrześcijanie dostrzegli prawdziwego Boga w Chrystusie, człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga, a potem dopiero świat. Pozostawienie człowieka na ostatniej pozycji oznacza, że łatwiej nim manipulować.

Uniwersytety powinny dziś podjąć to zadanie, by móc zdiagnozować wyzwania czasów współczesnych, takie jak bioetyka czy nauka, która pretenduje do tego, by zastąpić wiarę. Powinny więc demaskować mity, fałszywe rzeczywistości znajdujące się dookoła człowieka. Na pierwszy plan trzeba przywrócić człowieka i intelekt, mając w świadomości, że człowiek - jeśli chce pozostać człowiekiem - nie może nigdy zamknąć się na nieskończoność, na Boga, którego nazywamy Ojcem. Struktura człowieka jest strukturą otwartą na nieskończoność, otwartą na tajemnicę. Jeśli uważam, że człowiek jest zamknięty na tę nieskończoność, to oznacza, że już nie podejmuje wyzwania uniwersytetu.

Drugie ważne wyzwanie dla młodych ludzi czasów współczesnych to świadomość, że Kościół w każdej epoce ma za zadanie głosić Jezusa Chrystusa przyszłym pokoleniom. My, którzy teraz żyjemy, mamy głosić Chrystusa tym, którzy przyjdą po nas, tak jak my otrzymaliśmy Chrystusa, którego przekazały nam poprzednie pokolenia. To bardzo entuzjastyczne wyzwanie, ponieważ jeśli wiesz i potrafisz przekazywać Chrystusa, wiesz, jaki jest sens twojego istnienia, wiesz, dlaczego kochasz, znasz powód swoich wyborów, nie czujesz się zagubiony, zniechęcony, a teraźniejszość cię nie przeraża.

Jeśli przyjrzeć się kondycji współczesnych szkół wyższych, można niekiedy odnieść wrażenie, że nie są do końca pewne swojego potencjału.

- Wydaje mi się, że uniwersytety powinny wierzyć w swój potencjał intelektualny. Z jednej strony muszą pamiętać, że jest to rzeczywistość, która kształtuje świat. Uczelnie powinny więc proponować młodym ludziom możliwości syntezy wszechświata, powinny dawać szansę rozwoju myślenia, właśnie dlatego że punktem wyjścia jest to, kim jesteśmy, a jesteśmy bytem rozumnym, mamy zaufanie do rozumu, potrafimy patrzeć w sposób syntetyczny na to, co dzieje się dookoła. Jest to jedno z wielkich wyzwań, ponieważ żyjemy w epoce, w której nie mając zaufania do rozumu, dokonujemy podziału i zawężania naszego spojrzenia, ograniczając się do jednej czy kilku materii, które sprawiają, że tracimy z pola widzenia to, co tworzy całość. Uniwersytet powinien więc dawać możliwość i umiejętność całościowego postrzegania. O tym mówił również Benedykt XVI podczas wizyty w niemieckim parlamencie: "Trzeba spojrzeć na naturę człowieka". Często w pięknych dyskursach w dłuższej perspektywie rozmówcy stwierdzają, że nie wierzą w dotarcie do prawdy. Pozostają więc w stanie sprzeczności z samym sobą. Niezdolność do poszukiwania prawdy staje się "prawdą absolutną". Niestety, dziś nie chcemy zauważyć tej sprzeczności. A przecież jeśli coś jest białe, to nie może być czarne, jeśli coś jest dobre, nie może być złe. Uniwersytet musi mieć odwagę uświadomić studentowi, jaki ma on w sobie potencjał, bo celem człowieka jest dążenie do prawdy. Jeśli twierdzi, że nie chce do niej dotrzeć, oznacza to, iż deprecjonuje to, kim jest.

Uczelnie katolickie mają dziś poważny problem z zachowaniem swojej jasno zdefiniowanej tożsamości. Jak można bronić się przed tym procesem?

- Rzeczywiście, uczelnie katolickie przechodzą pewien kryzys właśnie dlatego, że ograniczając się, tracą wymiar duchowy. W ten sposób nie są w stanie odpowiedzieć na ważne pytania: Po co żyję i dla kogo żyję? Co stanie się po śmierci i wreszcie czy istnieje Bóg? Jaka jest Jego relacja ze mną? Staje się faktem, że uniwersytety często dokonują oddzielenia kultury od mądrości i wiedzy. Przez to nie są już więcej miejscem, w którym zdobywa się większy zakres wiedzy i nie prowadzą do zrozumienia życia i kształtowania go w prawdzie. Przypomnę list św. Jakuba, w którym napisał on, że także demony wiedzą, że istnieje Bóg, i drżą przed Nim, ale to nie zmienia ich zachowania i życia. Chcę tylko podkreślić, jakie zagrożenie może płynąć z uniwersytetów funkcjonujących w ten sposób. Tam, gdzie jest wiele przejawów kultury oderwanej od mądrości i wymiaru duchowego, odbiera się człowiekowi nadzieję, bo nadal nie mam odpowiedzi na pytania: Dlaczego żyję? Dlaczego kocham?

W jakich konkretnych zjawiskach możemy zaobserwować skutki tego rozdarcia między zdobywaniem wiedzy a nabywaniem mądrości?


- Dziś w wielu krajach Europy podkreśla się kryzys urodzeń. Dlaczego drastycznie zmniejsza się liczba urodzeń? Zasadniczo odpowiedź brzmi: "Bo dziecko kosztuje". Ale to nie jest prawda. Dziecko i fakt jego przyjścia na świat konfrontuje człowieka z konkretnymi pytaniami: Dlaczego przyszło na świat? Tato, dlaczego mnie zostawiłeś? Dlaczego nie jesteście razem z mamą? I człowiek współczesny nie ma odwagi odpowiedzieć na te pytania. Dziecko jest swoistym lustrem, w którym odbija się oblicze człowieka. Dlatego niektórzy wolą patrzeć np. na pieska, bo on nie zada pytania "dlaczego?". I często to wystarcza. Dziecko, którego fakt istnienia stawiałby takie pytania, jest po prostu niewygodne. A więc chętniej mówi się o kryzysie urodzeń, niż odważnie odpowiada na pytania o jego przyczyny. To przykład oddzielenia wiedzy od mądrości, od wiary.

Wierzący muszą zrozumieć, że wiara i rozum powinny iść wspólnie. To jest konieczne. Oczywiście, jeśli uniwersytety mają wypełniać swoje zadania, wierzący, którzy chcą na nich studiować, powinni zdawać sobie sprawę, że ich zadanie jest większe, i uczynić stabilną swoją drogę prowadzącą do prawdy i do mądrości. To jest ważny krok, który trzeba uczynić. To mądrość, która będzie miała wpływ na całe życie, uczy relacji nie tylko z Bogiem, człowiekiem, ale także z naturą i całym dziełem stworzenia.

Co szczególnego Wasza Ekscelencja chciał powiedzieć młodym ludziom, którzy przysłuchiwali się wykładowi inaugurującemu rok akademicki?

- Młodzi muszą głosić dzisiaj Chrystusa, ale stanie się to tylko wtedy, kiedy Go poznają, jeśli Go pokochają. Żyjemy w epoce cyfryzacji, w czasie multimediów. Dziś wierni nie są skupieni już tylko wokół swojego kościoła. Młodzież urodzona w epoce cyfryzacji ma ogromne możliwości komunikacji globalnej. Środki społecznego przekazu dają ogromne pole także ewangelizacji. Młody człowiek powinien zadać sobie więc pytanie, jakie jest jego zadanie w tym czasie, jak może zmieniać świat. Ludzie młodzi, wierzący muszą zmienić świat i podjąć dzieło nowej ewangelizacji. Dziś nie wystarczą już dotychczasowe środki ewangelizowania, pojawiają się inne środki komunikowania, radio, telewizja, internet, kino. Słowo Jezusa może rozbrzmiewać ze wszystkich tych mediów. Potrzeba tu oczywiście kompetencji, profesjonalizmu, umiejętności technicznych.

My, wierzący, musimy używać nowego języka, języka nowoczesnych środków społecznego przekazu. Kościół nie obawia się mediów. Ojciec Tadeusz Rydzyk, który powołał Radio Maryja i Telewizję Trwam, mimo tylu przeszkód odważnie podjął wielkie zadanie. Dlaczego? Dlatego że zrozumiał, iż poprzez te media dotrze do serc ludzi, tutaj serce spotka serce. Zrobił też coś więcej - pomyślał o tych, którzy mogą te media tworzyć, formując się i kształcąc na WSKSiM. Nie chodzi o to, aby zdobywali tylko umiejętności techniczne, montażu, realizacji audycji. Zaoferował integralny rozwój całego człowieka, od filozofii, poprzez etykę, kulturę, ekologię czy przedmioty ścisłe. Proponując to integralne podejście do studenta, ojciec Tadeusz Rydzyk stwarza możliwość i mówi do młodych: "Spójrz, to jest twój czas, wykorzystaj go! Musisz mówić do człowieka twoich czasów, twojej epoki. O czym masz mówić? O sobie, o tym, że jesteś człowiekiem i o Jezusie, który mówi, że jesteś dzieckiem Boga. To jest właśnie twoja godność. A jak masz działać? Wykorzystuj najlepsze dostępne środki!".

Trzeba mieć jednak odwagę, by na tak zdefiniowane pole działania odpowiedzieć pozytywnie.


- Zwróćmy uwagę na poprzednie pokolenia czy w Polsce, czy we Włoszech. Dlaczego one miały odwagę bronić swojej wiary? Przede wszystkim dlatego, że wobec wiary wykazywano dwie postawy. Po pierwsze były to osoby, które chciały się uczyć nauki Kościoła i troszczyły się o swoją religijną formację. Po drugie były to osoby, które się modliły. Kiedy konkretni ludzie dbają o swój rozwój duchowy, dzielą się wiarą, modlą się, wówczas czymś normalnym staje się szerzenie wiary i jej obrona. Kiedy jednak brakuje modlitwy i formacji, pojawia się ryzyko obrony wiary w sposób ideologiczny, bez świadectwa, i w tym momencie wiara umiera. Kiedy natomiast masz głęboką wiarę i formację, nie obawiasz się nawet śmierci w imię Chrystusa. Podczas sobotniej inauguracji roku akademickiego jeden z absolwentów powiedział: "W tej uczelni znaleźliśmy rodzinę" - czyli znaleźliśmy ojca, który wyjaśnił nam sens życia.

Dziękuję za rozmowę.


za:www.naszdziennik.pl (pkn)