Aborcyjna hańba UW na wydziale WDIiB

W poniedziałek 3. października odbędzie się w Polsce wyjątkowo obrzydliwy, a przy tym skrajnie hucpiarski spęd feministek. Feministki będą domagały się prawa do mordowania dzieci nienarodzonych, twierdząc, że mają prawo zabijać - bo są kobietami.
Oczywiście wszystko nakręcane jest przez lewackie media, bo sprawa jest w ich mniemaniu idealną okazją, by uderzć w Kościół i PiS. Oczywiście w obronie demokracji, bo przecież każdy demokrata chce zabijać dzieci, prawda? Takie nowe święte prawo!

Coś niebywałego wydarzyło się przy tej okazji na Uniwersytecie Warszawskim. Tamtejszy Samorząd Studencki Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii zaangażował się na rzecz umożliwienia studentkom wzięcia udziału w tym gorszącym spektaklu. Oto, co napisał Samorząd na facebooku:

W związku z ogólnopolskim strajkiem kobiet, który ma się odbyć w najbliższy poniedziałek , poinformowaliśmy władze wydziału o możliwości absencji części studentek. Jeśli z przyczyn światopoglądowych nie przyjdziecie tego dnia na zajęcia będzie możliwość ubiegania się o usprawiedliwienie nieobecności. Zaznaczamy, że jako samorząd jesteśmy organem bezstronnym i nie stajemy po żadnej stronie konfliktu. Staramy się jednak zadbać o Wasz komfort studiowania i możliwość zamanifestowania własnych poglądów bez stracenia jednej z przysługujących Wam nieobecności.

Tymczasem sprawa jest prosta. Cała hucpa powinna zostać po prostu zakazana. Cieszymy się, że polski rząd akceptuje pluralizm światopoglądowy i pozwala na demonstrację. Nie cieszymy się, że na polskiej ziemi można publicznie manifestować poparcie dla zabijania ludzi. Dlaczego to możliwe? I dlaczego od tej obrzydliwej sprawy największa polska uczelnia po prostu radykalnie się nie odcina, a zamiast tego Samorząd na jednym z jej wydziałów prowadzi taką akcję?

za:www.fronda.pl/a/aborcyjna-hanba-uw-na-wydziale-wdib,79236.html

***

Od aborcjonizmu do totalitaryzmu

Aby usprawiedliwić „prawo do aborcji”, czyli do zabijania dziecka, trzeba udawać, że dziecko poczęte nie jest istotą ludzką, lecz „zlepkiem komórek” lub tylko „brzuchem matki”, jak utrzymują feministki, czy „zawartością macicy”, jak z kolei głosi francuska strona rządowa o aborcji Ivg.gouv.fr. Ale to nie wystarczy, gdyż trzeba jeszcze uciszyć głosy tych, którzy mówią lub piszą publicznie, czym naprawdę jest aborcja i jakie mogą być jej konsekwencje dla kobiety. Dlatego też we Francji, gdzie przestępstwem jest przekonywanie kobiety do urodzenia dziecka – jeśli to się robi w pobliżu nie tylko ośrodków aborcyjnych, lecz także organizacji udzielających porad, jak dokonać aborcji, ale nie jest już przestępstwem nakłanianie kobiety do dokonania aborcji – socjalistyczny rząd chce pójść o krok dalej. Głosem pani minister ds. „rodzin, dzieciństwa i praw kobiet” rząd Manuela Vallsa zapowiedział, że rozszerzy pojęcie przestępstwa przeszkadzania w dokonaniu aborcji do stron internetowych, mówiących o niej prawdę. Jak u Orwella – prawda jest fałszem, a głoszący prawdę będą ścigani przez prawo.

Olivier Bault

za:niezalezna.pl/86811-od-aborcjonizmu-do-totalitaryzmu

***

W imieniu Klubu imienia Romana Dmowskiego, organizatora  niedzielnej manifestacji  "Łódź za życiem - przeciw aborcji" wyrażamy sprzeciw wobec zaniechań policji oraz władz miasta w zakresie zabezpieczenia manifestacji w dniu 2016.09.25, w czasie której doszło do aktów fizycznej agresji ze strony uczestników demonstracji zorganizowanej przez Partię Razem. Uszkodzone została nasze urządzenie nagłaśniające, byliśmy znieważani słownie ... Na miejscu nie było jakiejkolwiek ochrony policyjnej, chociaż przy innych demonstracjach narodowców zwykle jest niebiesko od policyjnych "kogutów".

W związku z tym zadajemy publicznie pytania:
•    Z jakiego powodu nie zapewniono ochrony policyjnej zgromadzenia, dopuszczając do zaistnienia złamania prawa przez manifestantów Partii Razem?
•    Dlaczego wobec napaści na nasze zgromadzenie demonstracja Partii Razem nie została rozwiązana, pomimo że jej uczestnicy dopuścili się złamania prawa?

Oczekujemy wyciągnięcia konsekwencji personalnych wobec winnych zaniechań, jakich dopuściła się policja oraz Urząd Miasta Łodzi.

Nie sposób nie zauważyć, że łodzianie mieli okazję zobaczyć (w publicznie dostępnych relacjach wideo można zobaczyć moment uszkodzenia naszego nagłośnienia przez demonstrantów Partii Razem) jak wygląda lekcja "tolerancji" w wykonaniu lewicy: obowiązuje tak długo, dopóki służy celom politycznym lewicy i w żadnym przypadku nie obowiązuje w odniesieniu do innych opcji politycznych. Poza tą granicą lewica stosuje przemoc w odniesieniu do przeciwników politycznych, czego dzisiaj doświadczyliśmy. Dzisiejsze wydarzenia dedykujemy stowarzyszeniu "Nigdy Więcej" i podobnym organizacjom, zajmującym się zawodowym krzewieniem "tolerancji".


Jan Waliszewski -  Klub imienia Romana Dmowskiego, Ruch Narodowy

Kamil Klimczak -   Klub imienia Romana Dmowskiego, Ruch Narodowy



Łódź, dnia 2016.09.29.