Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Niemieckie obozy, polskie ofiary

Oburza mnie jako Polaka, gdy słyszę lub czytam w zachodnich mediach o „polskich obozach śmierci”. Oburza to mnie również jako wnuka śp. Bronisławy Czarneckiej, mamy mojego ojca, która współpracowała z Radą Pomocy Żydom „Żegota” i której mieszkanie było wykorzystywane jako punkt przerzutowy dla żydowskich dzieci wyprowadzanych z getta (mieszkały tam pierwszą noc po ucieczce, potem były przekazywane dalej).

Pamiętam, gdy pod koniec lat 80. moja babcia, starsza już wtedy pani, oburzyła się na miesięcznik „Res Publica” Marcina Króla, w którym zamieszczono artykuł oskarżający Polaków o antysemityzm w czasie II wojny światowej. Akurat Bronisława Czarnecka, obecnie już świętej pamięci, mogła o tym powiedzieć znacznie więcej niż autor artykułu i redakcja, która go opublikowała. Miała też dużo większe moralnie prawo do wypowiadania się na ten temat.

Propaganda rodem z KGB


Piszę o tym, ponieważ zakłamywanie polskiej historii i obrażanie nas, Polaków, przez różnych polityków i media – żeby było jasne nie tylko na Zachodzie, lecz także na Wschodzie! – trwa od lat, choć dopiero w ostatnim czasie państwo polskie na to zdecydowanie reaguje. Skądinąd do fałszowania dziejów naszego narodu przyczynili się komuniści, którzy w okresie PRL-u w ogóle nie reagowali na pojawiające się nieśmiało w latach 60., a coraz częściej w latach 70. określenie „polskie obozy śmierci”. Komuna miała to w nosie, a nawet zapewne było jej to na rękę. Z całą pewnością natomiast odpowiadało to Związkowi Sowieckiemu, który grał kartą rzekomego polskiego antysemityzmu tuż po wojnie – inspirowane przez UB pogromy, choćby w Kielcach, były świetnym argumentem propagandowym, który miał zneutralizować protesty zachodniej opinii publicznej przeciwko sowietyzacji naszego kraju. To przecież wtedy pojawiła się w propagandzie sowieckiej wewnątrz Polski i na zewnątrz zresztą też zbitka pojęciowa: „antykomunizm = antysemityzm”, która w praktyce miała uzasadnić konieczność okupowania państwa „czarnej sotni” i pogromów.

Doczekaliśmy się jednak czasów, w których państwo polskie nie abdykuje w sprawie obrony dobrego imienia Polski i Polaków. Kiedyś polscy dyplomaci, którzy chcieli walczyć z kliszami o „polskich obozach śmierci”, byli uważani w MSZ-ecie za nadgorliwych wariatów, potem byli już tylko w wyraźnej mniejszości, dziś Ministerstwo Spraw Zagranicznych, także dzięki osobistym staraniom wiceministra, sekretarza stanu Jana Dziedziczaka, jest forpocztą w rozbijaniu antypolskich stereotypów. Oczywiście trzeba podkreślić rolę Instytutu Pamięci Narodowej, a szczególnie wiceprezesa IPN-u dr. Mateusza Szpytmy, który wcześniej wiele zrobił dla upamiętnienia rodziny Ulmów na Podkarpaciu, jednej z wielu rodzin zamordowanych za ukrywanie Żydów w czasie II wojny światowej. W pracy nad utrwalaniem prawdy historycznej ważne są też coraz liczniejsze inicjatywy obywatelskie, które czasem ze względów dyplomatycznych „mogą więcej” niż oficjalne struktury państwa. Myślę tutaj choćby o Instytucie Łukasiewicza kierowanym przez Macieja Zdziarskiego, organizatora ostatniej konferencji w Sejmie RP pt. „Jak było naprawdę? Niemieckie obozy, polscy bohaterowie”, oraz Instytucie Reduty Dobrego Imienia, kierowanym przez Macieja Świrskiego.

Bitwa o język i nie tylko


Uważam, że przede wszystkim trzeba stoczyć bitwę o język. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Jeżeli jakiś dureń lub wróg naszego kraju pisze o „polskich obozach śmierci”, to jest to „kłamstwo oświęcimskie” i nie ma zmiłuj. Takie rozpowszechnianie tego określenia obraźliwego dla polskich bohaterów ratujących Żydów w czasie okupacji niemieckiej – i to w kraju, w którym Niemcy karali śmiercią nie tylko za przechowywanie obywateli RP pochodzenia żydowskiego, ale nawet za samą wiedzę gdzie przebywają i niepoinformowanie o tym władz niemieckich – odbywało się na skutek wieloletniego milczenia Polski po wojnie (pomijając głosy sprzeciwu polskiej emigracji), a także w wyniku poważnych błędów, które strona polska popełniła, gdy już zaczęła odpierać te absurdalne zarzuty. W czasach rządów PO-PSL ówczesny zastępca ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, wiceminister Artur Nowak-Far, zamiast mówić wprost o „kłamstwie oświęcimskim” i zdecydowanie reagować, proporcjonalnie do skali fałszowania naszej historii, wprowadził w 2013 r. do języka debaty publicznej kuriozalne, bo skrajnie eufemistyczne pojęcie „wadliwe kody pamięci”. Tymczasem nazwanie „kłamstwem oświęcimskim” sytuacji, w której używa się określenia „polskie obozy śmierci” (!), jest doprawdy uzasadnione. A że jest to problem głęboki, świadczy fakt, iż ustępujący prezydent USA Barack Hussein Obama użył go w czasie swojej drugiej kadencji, mimo że otoczony jest całym sztabem doradców. Uznał, że można? Że Polacy nie zareagują? Zakładam, że nie było w tym złej woli, ale zapewne sam prezydent i jego zaplecze merytoryczno-polityczne byliby bardziej czujni, gdyby chodziło o słowa mogące urazić Żydów czy muzułmanów. Skądinąd Obama za to nie przeprosił.

Rację ma więc Maciej Świrski z Reduty Dobrego Imienia, domagając się nazywania „kłamstwem oświęcimskim” skandalicznego określenia „polskie obozy śmierci”. Tak samo jak trudno się nie zgodzić z Piotrem M.A. Cywińskim, dyrektorem muzeum w Auschwitz-Birkenau, gdy podkreśla, dlaczego w kontekście zbrodni w obozach zagłady podczas II wojny światowej konieczne jest mówienie o Niemcach, a nie zastępowanie tego słowa eufemistycznym określeniem „naziści” (ewentualnie „hitlerowcy”).

Zadanie nowych elit

W gruncie rzeczy walka o prawdę historyczną, o podkreślanie, że w okupowanej przez Niemców Polsce działały niemieckie obozy śmierci, jest walką o język. Zgodzić się muszę z dr. Maciejem Korkuciem, naczelnikiem Oddziałowego Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa, które działa w strukturze IPN-u w Krakowie, że nawet w wewnętrznych debatach nie należy posługiwać się określeniami: „walka z kłamstwem o polskich »obozach śmierci«”. Chodzi bowiem o to, aby nie powielać takich fałszerstw. Oczywiście nie wyklucza to bezpośredniej walki z powielaniem tego jaskrawo kłamliwego określenia w zagranicznych mediach, gdziekolwiek by się ono ukazało. Do tego potrzebny jest skuteczny instrument w postaci takiej kadry Ministerstwa Spraw Zagranicznych, która nie wstydzi się naszej narodowej historii, sama daje świadectwo i walczy o wizerunek Polski w świecie. Choć oczywiście nie tylko presja instytucji państwowych jest tu istotna, lecz także naszych mediów i organizacji społecznych. Przez ostatnie 10 lat akcja zainicjowana przez Jerzego Haszczyńskiego, szefa działu zagranicznego dziennika „Rzeczpospolita”, spowodowała m.in. wprowadzenie do kodeksów dziennikarskich największej amerykańskiej agencji prasowej Associated Press oraz wielu amerykańskich dzienników zakazu określania obozów śmierci mianem „polskie”.

Przeciw szkalowaniu

Reagować zatem trzeba na różnych poziomach, bo kłamstwo rozchodzi się szybciej niż prawda. Cytowany już tu wiceprezes IPN-u, dr Mateusz Szpytma, podawał, w jaki sposób kłamstwa Jana T. Grossa upowszechniane są nie tylko w USA, ale nawet w Izraelu. Przykład izraelskiego dziennika „Haaretz” cytującego Grossa, który mówi, że Polacy zabili ok. 100–200 tys. Żydów(!), jest wymowny. Tu reakcja musi być zdecydowana i należy wykorzystać do tego wiele instrumentów, nie tylko dyplomatycznych. Podobnie w sytuacji, o której mówił legendarny działacz wolnych związków zawodowych i NSZZ „Solidarność”, obecnie członek kolegium IPN-u Krzysztof Wyszkowski: „Wczoraj na stronie Światowego Kongresu Żydów widziałem notkę o tym, że ponad 140 Żydów zatruło się w »polskim obozie w Auschwitz«. Czytając ten tekst, naiwnie można odnieść wrażenie, że to polscy neonaziści otruli tych ludzi”. Sprawdziłem to – po pewnym czasie po konferencji – już takiej informacji na szczęście nie było.

Oczywiście spotkania we własnym gronie i przekonywanie przekonanych jest miłe, ale chodzi o działanie przede wszystkim zewnętrzne. Jednak żeby wiedzieć, jak się przeciwstawić szkalowaniu naszej ojczyzny w skali międzynarodowej, zwłaszcza w kontekście najnowszej historii Polski, trzeba przedyskutować optymalną formułę działania. Jest to konieczne, tym bardziej że przecież walka z fałszowaniem naszych dziejów musi odbywać się również w Polsce. „Pedagogika wstydu”, metodyczne i permanentne eksponowanie często rzekomych polskich przewin czy „szowinistycznych” grzechów doprowadziło do sytuacji, w której część wysiłku w tej kampanii o dobre imię Polski trzeba również poświęcić na „rynek wewnętrzny” – bo i tu w zaprogramowany sposób fałszerze-trendsetterzy wtłaczają Polakom, także tym młodym, taką wizję historii Rzeczypospolitej, w której nasz naród odgrywa głównie lub wyłącznie rolę ciemiężycieli, oprawców, okupantów i skrajnych nacjonalistów. W tym kontekście też możemy mówić o swoistym przemyśle pogardy. Tym razem już nie tyle i nie tylko w kontekście śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego czy szeroko rozumianej prawicy (obozu niepodległościowego), lecz w odniesieniu do Polski, polskiej tradycji, naszej narodowej tożsamości, polskich dziejów.

Idziemy na wojnę z tymi, którzy atakując polską historię – atakują Rzeczpospolitą. I ma rację prof. Jan Żaryn, mówiąc, że skoro zakłamywanie naszej historii trwało latami, to jej odkłamywanie – czyli wojna, o której piszę,  też potrwa lata...

Ryszard Czarnecki

za:niezalezna.pl/90258-niemieckie-obozy-polskie-ofiary

Copyright © 2017. All Rights Reserved.