Wojna o dobre imię Polski


Niemiecki kulturkampf w „polskim” „Newsweeku”

„Słyszała(e)ś wcześniej o obozach koncentracyjnych zakładanych przez Polaków w miejscu nazistowskich obozów śmierci?” – tak sformułowana jest na stronie „Newsweeka” sonda skierowana do internautów. I choć takich obozów nigdy nie było, z odpowiedzi wynika, że słyszał o nich co trzeci odpowiadający. A machina dezinformacji kręci się coraz szybciej.

Ubiegły tydzień minął pod znakiem walki internautów znad Wisły z określeniem „polskie obozy śmierci”. Tysiące użytkowników serwisów społecznościowych publikowało grafiki i wpisy, które miały przypomnieć o proweniencji takich machin zagłady jak Auschwitz, Treblinka, Majdanek czy Sobibór.

Akcja rozpoczęta przez internatów oraz założycieli strony demaskującej manipulacje Żelaznalogika.net była pokłosiem skandalu wokół niewypełnienia przez niemiecką stację ZDF wyroku sądu. Przypomnijmy: „Niemiecka publiczna stacja telewizyjna ZDF przegrała proces za nazwanie hitlerowskich obozów koncentracyjnych w Majdanku i Oświęcimiu »polskimi obozami zagłady«, wytoczony jej przez byłego więźnia Auschwitz Karola Tenderę. Sąd nakazał zamieszczenie przeprosin, które miały zostać opublikowane na pierwszej stronie nadawcy i pozostawać widoczne przez 30 dni” – czytamy na stronie Żelaznalogika.net.

ZDF opublikowała je tymczasem w mało widocznym miejscu, opisując tytułem „Przeprosiny Karola Tendery”. To przelało czarę goryczy. „Nie w smak im te przeprosiny” – rozległo się jak polski internet długi i szeroki. I ruszyła lawina. Memów, grafik, odezw, tekstów. Wszystkie skierowane były przeciwko stacji, która nie poczuła się w obowiązku, by przyznać, że dopuściła się swoistego kłamstwa oświęcimskiego. Jaka była reakcja Niemców na polskie protesty? Postanowili masowo blokować tych internautów, którzy publikowali pod materiałami ZDF treści wzywające stację do prawidłowego wykonania wyroku oraz przypominały o wyłącznej niemieckiej odpowiedzialności za Holokaust. Trudno powiedzieć, czy to reakcja przewidywalna – chcielibyśmy mieć jednak lepsze zdanie o mediach za naszą zachodnią granicą. Tym bardziej że tyle przecież słyszało się o tym, że Niemcy prawidłowo przepracowują swoją dziejową odpowiedzialność. Jak się jednak okazuje, nie do końca prawidłowo.

Niemcy mają dość traumy


O tym, że działania ZDF były jednak w pewnym stopniu do przewidzenia, może świadczyć rzeczywistość mediów, kultury i historiografii. W tej przestrzeni co chwilę pojawiają się przecież „polskie obozy”, a miejsce Niemców jako odpowiedzialnych za zbrodnie już dawno zajęli bezpaństwowi naziści. Jakby przyfrunęli na ziemię z dalekiej planety i postanowili wspólnie z Polakami dokonać pogromu.

Na ten temat powstało już wiele tekstów. Za każdym razem musimy jednak pamiętać, że to wcale nie jest gadanie dziada do obrazu, lecz raczej orka na ugorze. Ugorze bezmyślności, która to bezmyślność i brak wiedzy historycznej pozwalają łączyć fakt wystąpienia obozu zagłady na okupowanych przez Niemców polskich ziemiach z rzekomym jego „polskim” pochodzeniem. Na marginesie warto dodać, że działa to również w drugą stronę. Swego czasu muzycy amerykańskiego zespołu rockowego Soundgarden, ciesząc się z tego, że zagrają w Oświęcimiu na organizowanym tam LIFE Festival, napisali w internecie, iż miło im, że… zagrają w Auschwitz.

Niestety prawda jest taka, że część Niemców ma dość traumy związanej z odpowiedzialnością za zbrodnie II wojny światowej. Przed kilkoma dniami Björn Höcke jeden z czołowych polityków partii Alternatywa dla Niemiec, był łaskaw powiedzieć, że pomnik Holokaustu w Berlinie jest hańbą. Dodał również, że niemiecką historię ukazuje się w „podłym i żałosnym” świetle, mówiąc „wyłącznie o niemieckich sprawcach”. Jego zdaniem kraj w polityce historycznej potrzebuje zwrotu o 180 stopni”. Jaki to zwrot i w jaką stronę, możemy się jedynie domyślać. I choć głośno doprecyzowują to jedynie radykałowie, pamiętamy przecież, że politycy głównych partii (by wspomnieć choćby Erikę Steinbach) nieraz relatywizowali odpowiedzialność Berlina za II wojnę światową, równając sprawców z ofiarami, a agresję z odwetem, a nawet z obroną.

Walczmy o 1000 lat pamięci

„Musimy o tym mówić, ponieważ jest to ostrzeżenie dla całej ludzkości. To ostrzeżenie, o którym trzeba pamiętać dziś, ale także za 100, 200, 300, 500 czy 1000 lat, bo ta zbrodnia była niebywała. Musimy mówić o tym także po to, by odpowiedzialność była właściwie adresowana, aby nie była – jak to się próbuje dzisiaj czynić – dzielona” – mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w ub. roku podczas 75. rocznicy spalenia przez Niemców Wielkiej Synagogi w Białymstoku.

Akcja polskich internautów, odbywająca się pod wspólnym hasłem #GermanDeathCamps (ang: niemieckie obozy śmierci – red.) to jedynie kropla w morzu potrzeb, jeśli chodzi o tę ciągłą walkę o prawdę. Ale nie miejmy złudzeń, bez naszego zaangażowania świat może przestać o tym pamiętać dużo szybciej niż za 1000 lat. Już teraz sukcesywna praca macherów od dezinformacji przynosi efekty. Polityczna poprawność ruguje niemieckie sprawstwo, na rzecz bliżej nieokreślonego nazistowskiego. Przy tym się okazuje, że niemiecką narrację przyjmują nie tylko media za naszą zachodnią granicą.

Po zdecydowanej akcji polskich internatów okazało się, że mają oni zastanawiającego przeciwnika. W rozmydlanie historii zaangażował się bowiem… tygodnik Tomasza Lisa. Na stronie internetowej „Newsweeka” pojawił się fragment tekstu, który dziś ukazuje się drukiem. W przedziwnej konstrukcji materiale przedstawia się powojenne obozy pracy – założone przez NKWD i nadzorowane przez Sowietów rękami polskich komunistów – jako „polskie obozy koncentracyjne”. Co wyjątkowo oburzające, autorzy tekstu posunęli się do takiej manipulacji, że napisali: „Zdarzało się, że już kilka dni po wyzwoleniu nazistowskich obozów śmierci prycze po ocalonych zajmowali nowi więźniowie [...] warunki w polskich obozach nie odbiegały od tych panujących w obozach prowadzonych przez nazistów”. Himalaje manipulacji rodem ze sztambucha Józefa Goebbelsa.

Jak trafnie zauważył portal Niezależna.pl, „Tygodnik Tomasza Lisa stara się lansować tezę o polskich obozach mordujących Niemców, choć wiadomo, że były one komunistycznymi miejscami kaźni”. Trudno przy tym nie odnieść wrażenia, że działalność „Newsweeka” wpisuje się walkę o pamięć i prawdę, jaka toczy się obecnie pomiędzy Polakami a niemieckimi mediami.

Niestety, skierowany do polskojęzycznego odbiorcy, wydawany przez niemiecki koncern Ringier Axel Springer tygodnik po raz kolejny pokazuje, że stoi po stronie tych drugich. Grając na emocjach pedagogiką wstydu, lansuje kłamliwe symetrie i pospolite, acz szalenie groźne kłamstwa. Sonda, przywołana na początku, a towarzysząca omówieniu artykułu udowadnia, że propagandowe i kłamliwe teksty trafiają niestety na podatny grunt. Przed polskimi internautami jeszcze wiele walki o pamięć. Nie mogą oni jednak pozostać bez wsparcia polskich mediów i władz.

Wojciech Mucha

za:niezalezna.pl/92732-niemiecki-kulturkampf-w-polskim-newsweeku

***

Reduta Dobrego Imienia przeciw publikacji 'Newsweeka'

W ostatnim czasie ukazała się na rynku nakładem wydawnictwa Znak książka Marka Łuszczyny pod tytułem „Mała zbrodnia – polskie obozy koncentracyjne”. W dniu. 21.01.2017 na łamach internetowej wersji Newsweek Polska opublikowano omówienie tej pozycji, autorstwa Pauli Szewczyk.

Zarówno książka jak i jej omówienie poświęcone są znanej historykom i zainteresowanej opinii publicznej sprawie istniejących na terenie PRL, zdominowanej i okupowanej przez Związek Sowiecki, komunistycznych obozów pracy przymusowej, w których komuniści przetrzymywali osoby podejrzane o działania lub tylko zamiary działań przeciwko „władzy ludowej”. Znane są przypadki śmierci osób uwięzionych w tych obozach, a także nazwiska sprawców, przede wszystkim sadystycznego komendanta jednego z tych obozów, Salomona Morela, który znalazł schronienie przed polskim wymiarem sprawiedliwości w Izraelu. Państwo to odmówiło w latach 90 wydania go Polsce.

Fakty te są od dawna znane i udokumentowane. Książka Marka Łuszczyny musi zatem opierać się na publicznie dostępnych dokumentach IPN. Jednakże tytuł książki mówi o „polskich obozach koncentracyjnych” w odniesieniu do tych właśnie założonych przez sowieckiego okupanta obozów.

Określenie „polski obóz koncentracyjny” w stosunku do tych ośrodków prześladowań obywateli polskich przez komunistyczny reżim jest taką samą obelgą w stosunku do narodu polskiego, jaki używanie tego określenia w stosunku do niemieckich obozów koncentracyjnych. Dodatkowo artykuł w Newsweeku i książka pojawiają się w momencie poruszenia obywatelskiego w sprawie skandalicznego zachowania niemieckiej telewizji ZDF w sprawie wykonania wyroku polskiego sądu – przeprosin więźnia Auschwitz za użycie określenia „polski obóz koncentracyjny”.

W konsekwencji pojawienia się książki i artykułu w Newsweeku przeciętny, niezorientowany w temacie odbiorca informacji doznaje dysonansu – z jednej strony rząd polski i obywatele żądają zakazu używania określenia „polski obóz koncentracyjny”, a z drugiej strony renomowane wydawnictwo i tygodnik używają tego określenia w stosunku do obozów, które powstały na ziemi polskiej już po II wojnie światowej, założone przez NKWD lub organy represji PRL.  Efektem tego jest dezinformacja (lub po prostu – kłamstwo oświęcimskie) pojawiająca się w przestrzeni publicznej.

W Sejmie trwają prace nad ustawą – nowelizacją ustawy o IPN, w której przewidziano kary za użycie sformułowania „polski obóz koncentracyjny” lub podobnych w odniesieniu do obozów stworzonych przez Niemców podczas II wojny światowej. Z kalendarza prac Sejmu wynikało, że najprawdopodobniej prawo to zaczęłoby obowiązywać na początku stycznia br. Kalendarz prac Sejmu został jednak zaburzony przez wydarzenia z 16-17.12 ub.r. co w konsekwencji spowodowało brak prawa karzącego za użycie sformułowania „polski obóz koncentracyjny” i  akcja protestacyjna przeciw książce Łuszczyny ma w tej chwili wymiar tylko medialny, a nie prawnokarny.

Ta operacja dezinformacyjna ma jeszcze dodatkowy aspekt – wroga unitarności państwa polskiego organizacja Ruch Autonomii Śląska od lat używa tego sformułowania, oskarżając wszystkich Polaków o zbrodnie popełnione przez komunistów na Ślązakach w okresie po zakończeniu II wojny światowej.

Artykuł Newsweeka, jak i książka Łuszczyny stają się przeciwwagą dla polskiej akcji przypominającej Niemcom, kto założył Auschwitz i inne niemieckie obozy. Niechybnie zostanie to wykorzystane przez wrogą Polsce propagandę, przede wszystkim niemiecką.

Akcja Newsweeka i książka Łuszczyny zagrażają bezpieczeństwu informacyjnemu kraju i osłabia w wymiarze międzynarodowym pozycję Polski i godzi w interesy polityczne państwa.

Reduta Dobrego Imienia – Polska Liga przeciw Zniesławieniom

Warszawa 22.01.2017

za:www.fronda.pl/a/reduta-dobrego-imienia-przeciw-publikacji-newsweeka,86122.html

***

Tadeusz Płużański: Część Polski chce opluwać naszą historię

„Mamy w ramach jednego organizmu państwowego dwie Polski. Patriotyczną, która chce własnej historii oraz tę, która za wszelką cenę będzie próbowała tę historię opluwać” – mówi Taudeusz Płużański w rozmowie z Radio Wnet.

Tadeusz Płużański rozmawiał dzisiaj z Radio Wnet na temat podejścia do polskiej historii oraz sformułowania „polskie obozy koncentracyjne”. „Mamy w ramach jednego organizmu państwowego czy narodowego dwie Polski. Jedną patriotyczną, która chce własnej historii i drugą, która za wszelką cenę będzie próbowała tę historię opluwać i zakłamywać. […] Myślę, że to jest celowa robota” – powiedział Płużański, dodając, że ta druga reprezentowana jest przez środowiska związane z Gazetą Wyborczą i Newsweekiem.

„Niemcom oczywiście jest to na rękę. Jest to przerzucanie  odpowiedzialności na innych - słabszych. Tym słabszym ogniwem są Polacy i bardzo łatwo nas w ten sposób załatwić” –dodaje Płużański

za:www.fronda.pl/a/tadeusz-pluzanski-czesc-polski-chce-opluwac-nasza-historie,86144.html

***

W .Nowoczesnej spór o odpowiedzialność za holocaust - czy naziści byli Niemcami?

Lider .Nowoczesnej Ryszard Petru oraz jej rzecznik Paweł Rabiej okazali się prezentować różne poglądy odnośnie winy za holocaust. Różnice w postrzeganiu odpowiedzialności za ludobójstwo dokonane na milionach Żydów uwydatniły się na twitterze.

W minioną niedzielę rzecznik .N, Paweł Rabiej, odpowiedział na twitterze jednemu z internautów, kwestionując winę Niemców za obozy śmierci. Stwierdził on, że obozy śmierci stworzone podczas drugiej wojny światowej były nazistowskie, a nie niemieckie. Rabiej zdawał się pominąć fakt, że akcja internautów pod hashtagiem #GermanDeathCamps jest odpowiedzią na powielane przez wiele światowych mediów kłamliwe twierdzenia, jakoby obozy śmierci dla milionów ludzi stworzyli nie Niemcy, a Polacy.

Tymczasem dziś rano lider .N, Ryszard Petru, również na twitterze stwierdził, że odpowiedzialni za obozy zagłady są właśnie Niemcy.

Warto w tym miejscu zauważyć, że ideologia nazizmu zrodziła się nie gdzie indziej, a właśnie w Niemczech w latach '30 XX wieku.

za:telewizjarepublika.pl/w-nowoczesnej-spor-o-odpowiedzialnosc-za-holocaust-czy-nazisci-byli-niemcami,43619.html


***

Mec. Obara o sprawie ZDF: Przygotowujemy wnioski do niemieckiego sądu

Mec. Lech Obara poinformował w TV Trwam, że przygotowywane są już wnioski do sądu w Moguncji, by ten przymusił telewizję ZDF do wykonania wyroku dot. przeprosin za użycie w 2013 r. sformułowania „polskie obozy zagłady Majdanek i Auschwitz”.

Pełnomocnik Karola Tendery, byłego więźnia obozu Auschwitz, który zaskarżył niemiecką stację, był gościem sobotniego wydania „Polskiego Punktu Widzenia”. W rozmowie z redaktorem Robertem Knapem komentował niepełne zastosowanie się niemieckiej publicznej telewizji ZDF do wyroku krakowskiego sądu apelacyjnego wydanego w grudniu 2016 roku.

Na jego mocy niemiecki nadawca miał na swojej stronie internetowej umieścić przeprosiny skierowane do pana Tendery. Forma w jakiej to zrobił nie satysfakcjonuje jednak pozywającego – 96-letniego byłego więźnia obozu Auschwitz.

Do telewizji ZDF trafiło wystosowane przez reprezentującego stronę polską mec. Piotra Dubnera wezwanie do właściwych, zgodnych z wyrokiem polskiego sądu przeprosin, nieopatrzonych dodatkowym komentarzem. [czytaj więcej] Stacja do tej pory nie wywiązała się z obowiązku, sprawa trafi więc do sądu w Niemczech.

– Pan Piotr Duber, adwokat z Berlina już przygotowuje wniosek do sądu (w Moguncji – red.) o to, żeby przymusił ZDF (…) pod karą grzywny do 25 tys. euro, do wykonania wyroku. Jeśli nie, niech przymusi aresztem osób winnych. Wiem, że będzie ciężko – to wielka telewizja, sztaby prawników będą udowadniać to, z czym spotkaliśmy się w odpowiedzi na nasze żądanie. (…) Dostaliśmy wyjaśnienie, że warunki techniczne uniemożliwiają, a w ogóle koncepcja graficzna. A decyzja sądu jest jednoznaczna: pierwsza strona, określony tekst, a nie zmuszanie do poszukiwania – tłumaczył w TV Trwam mecenas Obara.

W takim zachowaniu niemieckiej telewizji Lech Obara dopatruje się celowego działania, mającego zatrzeć winę Niemców i przerzucić ją na Polaków.

– Jest to jeden z elementów pewnej polityki pamięci. Z jednej strony to próba przerzucenia odpowiedzialności, z drugiej, wyparcia. Z jednej strony, nie chcemy myśleć o tym, bo jak że to? Jesteśmy narodem, który takich zbrodni dokonał? To tworzymy sobie „coś” – określenie, że to „naziści” (…), a jeżeli już ci naziści, to nie mają narodowości, a jeśli już mają, to polską. Czyli: za holokaust my (Polacy – red.) odpowiadamy, naziści mordowali, ale Polacy byli antysemitami. Zbitka: polscy naziści, w polskich obozach dokonywali holokaustu – mówił mecenas.

Mecenas z satysfakcją przyjął duże zainteresowanie wspomnianą sprawą polskich internautów.

– Okazuje się, że zainteresowanych tym wyrokiem jest setki tysięcy (…) młodych ludzi, którzy nas wsparli i teraz atakują ZDF ciekawymi określeniami, obrazami – oczywiście bez obelg – mówił Lech Obara.

za:www.radiomaryja.pl/informacje/mec-obara-o-wyroku-ws-zdf-przygotowujemy-wnioski-niemieckiego-sadu/

***

Jak reagować na 'polskie obozy'? Dla Frondy odpowiada dr Piotr Gontarczyk

Łukasz Gut, Fronda.pl: W mediach społecznościowych ruszyła ostatnio ponownie akcja przypominająca, że obozy koncentracyjne były niemieckie. Popiera Pan tego rodzaju działania?

Dr Piotr Gontarczyk: Uważam, że to dobry pomysł. Każdy pomysł, który w przestrzeni medialnej przywraca prawdę i pamięć jest dobrym pomysłem. Dobrze, że ktoś wychodzi z tego rodzaju inicjatywami, dementując oskarżenia, które ustawicznie przypisuje się w przestrzeni publicznej Polakom.

W jaki sposób powinno się reagować według Pana na powtarzane hasło o „polskich obozach koncentracyjnych”? Czy tego rodzaju oddolne działania powinny odgrywać szczególną rolę?

Takie oddolne inicjatywy uważam za najlepsze. Generalnie placówki naukowe, czy dyplomatyczne mają ograniczone możliwości. Służba dyplomatyczna ma generalnie inne zadania i bardzo dobrze, że występują takie oddolne inicjatywy. Bierzmy przykład z bardziej doświadczonych. Na przykład w przypadku Żydów istnieją rozmaite instytucje, które nie są scalone w jeden system i w wypadku ataków antyżydowskich po pierwsze reagują, a po drugie dają pewność, że reakcja będzie. To powstrzymuje kolejnych delikwentów, którzy chcieliby w przestrzeni publicznej zamieszczać antyżydowskie teksty. Jeżeli będzie więc przeświadczenie, że hasło „polskie obozy koncentracyjne” spotka się z reakcją, to bardzo dobrze.

Czy oprócz reagowania, możemy jakoś zapobiegać tego rodzaju fałszerstwom w polityce historycznej? Czy mamy szansę przebić się w Europie z prawdą historyczną np. poprzez książki lub filmy pokazujące jak było naprawdę?

To specyficzna sytuacja. Generalnie jednak nie jest tak źle. Na razie jeszcze powszechnie wiadomo i w nauce i przestrzeni publicznej kto jest odpowiedzialny za wybudowanie w Polsce obozów koncentracyjnych. Naukowcy mają mniej do powiedzenia, bo fakty nie są kwestionowane. Widać jednak, że na świecie istnieje pod tym względem dużo niewiedzy, a w Niemczech intencjonalnego przyzwolenia, o ile nie celowego posługiwania się tego typu zwrotami. Raczej mamy tu do czynienia z przestrzenią publiczną, niż ze sferą nauki.

Ostatnio głośna była sprawa przeprosin jakie za użycie nazwy „Polskie obozy śmierci” miała wstawić telewizja ZDF. Przeprosiny zamiast na stronie głównej, były wstawione ale w formie ukrytej i nie rzucały się w oczy. Czy to pokazuje, że ze strony niemieckiej nie ma woli do przekazywania prawdy o tym czyje były obozy koncentracyjne?

Czytałem wypowiedzi mecenasa Hambury, który mówił, że wyrok nie został wykonany w taki sposób, w jaki wykonany być powinien. Po drugie, niemieckie media nie po raz pierwszy i jak sądzę nie po raz ostatni nie stają na wysokości zadania. Zbyt późno reagują i pozwalają na ukazywanie się po raz kolejny tego typu oskarżeń i sformułowań. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że przynajmniej część mediów wolałaby posługiwać się nie prawdą historyczną w tej sprawie, tylko zwrotami ukutymi jeszcze w czasach propagandystów powojennych w RFN. Wszystko po to, by przenieść na innych odpowiedzialność za zbrodnie hitlerowskie.

Dziękujemy za rozmowę.

za:www.fronda.pl/a/jak-reagowac-na-polskie-obozy-dla-frondy-odpowiada-dr-piotr-gontarczyk,86145.html


Wojna o dobre imię Polski


Z dr. Jerzym Bukowskim, rzecznikiem Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, rozmawia Rafał Stefaniuk

W sieci coraz popularniejsza staje się akcja #GermanDeathCamps – mająca na celu poinformowanie światowej opinii publicznej o tym, że Polska nie ma nic wspólnego z obozami zagłady zakładanymi przez Niemców


. – To znakomity pomysł, chociaż niemiecka stacja telewizyjna ZDF, która do tej pory nie wykonała w sposób właściwy prawomocnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie nakazującego jej przeprosić więźnia byłego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau Karola Tenderę za użycie kłamliwego określenia „polskie obozy zagłady”, usuwa ze swojej strony zgodne z prawdą historyczną wpisy polskich internautów. Dużą rolę w informowaniu światowej opinii publicznej o tym, że Polska nie ma nic wspólnego z obozami zagłady zakładanymi przez Niemców na terytorium II Rzeczypospolitej odgrywają też społecznicy, skupieni m.in. w Stowarzyszeniu Pro Patria i w Reducie Dobrego Imienia – Polskiej Lidze Przeciw Zniesławieniom. Nie zwalnia to jednak instytucji państwa polskiego z podejmowania energicznych działań w tej kwestii. Zwłaszcza nasze placówki dyplomatyczne na całym świecie muszą wychwytywać takie kłamstwa i natychmiast na nie reagować. Akcja jest tworzona przez zwykłych obywateli.

O czym to świadczy? Czujemy się coraz bardziej odpowiedzialni za los naszej Ojczyzny?

– Jest część osób aktywnych w tej ważnej materii, a ci, którzy sami nie angażują się czynnie, w większości popierają działania zmierzające do piętnowania kłamstw i uwypuklania prawdy historycznej. Widać to szczególnie w internecie. Niestety, nie dostrzegam „pospolitego ruszenia” wśród młodzieży, ale mogę się mylić, bo przecież w sieci wiele osób pozostaje anonimowych, więc mogą w niej funkcjonować także studenci i licealiści. Niewątpliwie powinni ich uwrażliwiać na te sprawy wychowawcy i nauczyciele. Od lat Polska jest obarczana odpowiedzialnością za mordowanie Żydów.

Jakie są źródła tych kłamliwych ataków?

– To jest bardzo sprytne działanie Niemców. Według profesora Grzegorza Kucharczyka, wciąż używany przez wiele mediów na całym świecie kłamliwy termin „polskie obozy zagłady” świadomie utworzyli pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku funkcjonariusze wywiadu Republiki Federalnej Niemiec, którzy wcześniej służyli III Rzeszy, a po jej kapitulacji znaleźli się w strefach okupowanych przez aliantów zachodnich. To oni zainicjowali cyniczną politykę historyczną, wedle której Żydów mordowali nie Niemcy, ale tajemniczy naziści. Ten sprytny zabieg semantyczny powiódł się – jak powiedział w jednym z wywiadów prof. Kucharczyk – w myśl zasady opracowanej przez ministra propagandy III Rzeszy Josepha Goebbelsa, że kłamstwa ciągle powtarzane, stają się prawdą. Dlaczego Niemcy nie chcą się przyznać do pełni odpowiedzialności za eksterminację milionów ludzi w obozach śmierci podczas II wojny światowej? – Niemcy niezbyt chętnie rozliczali się po 1945 roku ze zbrodni popełnionych przez ich obywateli w czasach II wojny światowej. Udawali, że III Rzesza to zupełnie inne państwo, z którym ani RFN, ani tym bardziej NRD nie miały żadnych związków. Ta niechęć wynikała też z masowego poparcia, jakiego większość Niemców udzielała Hitlerowi. Opór wobec wodza i jego kamaryli był po 1933 roku nieznaczny, aczkolwiek dzisiaj wyolbrzymia się go ponad miarę. Ten wstyd hamował podejmowanie postępowań prokuratorskich wobec rodaków – morderców w mundurach i zza biurka. Poseł Nowoczesnej Paweł Rabiej na Twitterze stwierdził, że za obozy śmierci odpowiadają nie Niemcy, a „naziści”.

Jak Pan odbiera tego typu stwierdzenia, wypowiedziane przez posła RP?

– Panu posłowi Rabiejowi należy zadać jedno proste pytanie: czy w tramwajach jeżdżących w polskich miastach w okresie okupacji niemieckiej był napis „nur für nazi” czy „nur für Deutsche”?

Ojciec dr Tadeusz Rydzyk CSsR poinformował, że nową inicjatywą Radia Maryja jest działający od 1 stycznia br. Instytut im. św. Jana Pawła II „Pamięć i Tożsamość”. Jego celem jest badanie historii Polaków, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów w czasie okupacji niemieckiej. Jako wykładowca akademicki, jak ocenia Pan tę inicjatywę?

– Znakomicie. Znając energię i konsekwencję Ojca Dyrektora jestem przekonany, że będzie to jego kolejne ważne dzieło, które przyniesie wiele pożytku i dobra. Każda inicjatywa ukazująca i podkreślająca bohaterstwo Polaków ratujących z narażeniem życia Żydów w czasie II wojny światowej zasługuje na uznanie. Ważną rolę mają do odegrania w tej materii Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytut Pamięci Narodowej oraz Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych. Na ich czele stoją obecnie ludzie doskonale czujący tę problematykę i potrafiący przekuć piękne idee w konkretne działania, więc jestem dobrej myśli. Prawda o tych wspaniałych ludziach ma szansę przebić się do świadomości światowej opinii publicznej? Jak wykorzystać te piękne karty naszej historii? – Trzeba zrobić wszystko, aby tak się stało. Nasza historia jest powodem do dumy i musimy to umiejętnie wykorzystywać na światowym forum, używając wszelkich środków przekazu, ze szczególnym uwzględnieniem internetu. Nie możemy sobie pozwolić na grzech zaniechania w tej materii, bo wciąż wielu polityków i dziennikarzy w wielu krajach powiela kłamstwa o „polskich obozach śmierci” i zastępuje Niemców nazistami. Trzeba zrobić wszystko, aby prawda zatriumfowała.

Dziękuję za rozmowę.


Rafał Stefaniuk

za:www.naszdziennik.pl/polska-kraj/174947,wojna-o-dobre-imie-polski.html