Podłe słowa



Pouczające było przemówienie Grzegorza Schetyny na sobotniej Radzie Krajowej PO. Zwłaszcza dla młodszych działaczy, którzy mogli nauczyć się od swojego szefa, jakim językiem powinni się posługiwać w debacie publicznej. Bo przecież takie spotkania organizuje się po to, żeby wskazać wroga, poinstruować, jak z nim walczyć i jakich słów używać. Do haniebnych słów potępiających wszystko, co robi rząd, każdą zmianę przywracającą godność Polaków, zdążyliśmy się przyzwyczaić.

Jednak po raz pierwszy Schetyna użył określenia „podła zmiana”, a swoje agresywne przemówienie zakończył słowami: „Pogonimy PiS”. Włos się na głowie jeży na samą myśl, że taki człowiek mógł być premierem, a niejaki Nitras Sławomir mógł zostać ministrem. Najgorsze jest to, że takie słownictwo i takie zachowania są akceptowane i naśladowane przez innych członków partii.

Widać to np. w samorządzie, gdzie zaczynają funkcjonować standardy wzięte wprost z Sejmu. Już widać naśladowców posła Nitrasa biegających z komórką i relacjonujących każdą swoją wypowiedź na Facebooku. To, jak zaraza, rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie. Na szczęście tylko w dwóch środowiskach – PO i Nowoczesnej.

Ryszard Kapuściński


za:niezalezna.pl/93104-podle-slowa