Prof. A. Nalaskowski dla Frondy: Gender to chora moda, która przeminie

/.../ Czyli jest to schorzenie zorientowane czysto na seks, to ma charakter czysto seksualny, czysto cielesny, powiedziałbym - wręcz bydlęcy. I dlatego trzeba sobie umiejętnie przygotować tę zwierzynę, potraktować szkoły może jako ośrodki hodowlane.


Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Czy uważa Pan, że genderyzm, popularyzowany na wyższych uczelniach jest groźny dla młodzieży?

Prof. dr hab. Aleksander Nalskowski: Zacznijmy od tego, co mówiłem już 4-5 lat temu dla państwa portalu. Wtedy uznawałem, i myślę, że słusznie, iż ideologia płci kulturowej, czyli doboru zachowań i tożsamości płciowej w zależności od wyboru, od mózgu, a nie od natury, że jest to rodzaj mody. Po prostu – mody. Takiej mody, nawet nie intelektualnej, zwyczajnie - mody. Tak ja teraz, gdy wielu jest mężczyzn, którzy mają krótko obcięte włosy i długie brody. Ja tak byłem ostrzyżony od lat, tymczasem siostrzeniec mojej żony oświadczył mi, że to jest modne.

Jest Pan trendsetterem.

Podobno raczej hipsterem. I jeszcze do tego mam takie staromodne okulary, których od 9 lat nie zmieniam, bo są dobre. Ale zaraz brodę krótko przystrzygłem, bo nie chcę być żadnym hipsterem. Po pierwsze – nie wiem dokładnie, co to znaczy, a po drugie, nie chce być modny, bo po co mi to?

 Wracając do sprawy gender – uważam, że jest to rodzaj pewnej mody. Kiedy odbywało się wręczanie – nawet nie indeksów, bo teraz już tego nie ma, ale gdy odbywała się immatrykulacja na uczelni, to wszystkie dziewczyny wyglądały tak samo, nie mogłem ich odróżnić. Miały kuse, skórzane kurteczki koniecznie zakończone na dole zapinanym paskiem i wszystkie miały jeansy albo ciemne, wąskie spodnie. I wszystkie wyglądały tak samo.

Nowy model formalnego stroju na uczelnię, ale czy gorszy niż dawniej?

Za moich czasów była to jakaś spódniczka, jasna koszulka albo jakaś garsonka u tych doroślejszych dziewczynek, teraz już jest tego mniej, ale jest to rodzaj mody. I taką modą był gender, było to coś nowego i mieliśmy tu dwa rodzaje, jednym z nich było  zbuntowanie się, charakterystyczne dla młodzieży. To było tylko instrumentem, niezwiązanym z ideologią,  z myśleniem kategoriami płci, a raczej w kategorii buntowania się.

Czy jakieś refleksy tej nowej mody wpłynęły i na nas?

Owszem, nawet nasz dziekan albo prorektor zaczęli nosić takie błękitnawe krawaty, czasem nawet różowe. A z kolei rowerzyści zaczęli się ubierać w specjalne stroje. Nie wiem, czy pani zauważyła, że teraz właściwie nikt normalnie ubrany na rower nie wsiada, tylko trzeba mieć dziś specjalne ciuchy. Za moich czasów jedynym takim elementem była klamerka do spinania spodni, żeby się nie plątały wokół łańcucha. Teraz normalnie ubranym na rower już nie można wsiąść, tylko trzeba mieć wszystko jak należy, i dużo różowego – ja bym na siebie nic różowego nie włożył.

Jeśli to moda, a te przychodzą i odchodzą, to czy i tak będzie z gender?

W każdej modzie jest coś trochę szokującego, coś, co ma lekko zbulwersować, zwrócić uwagę, trochę potrząsnąć. Tak było też z długimi włosami – jak pierwszy raz zobaczyłem Beatlesów, zaraz zapragnąłem też mieć takie włosy, a skończyło się na nieco dłuższej grzywce. Gender było takim fajnym elementem mody, takim, jak te różowe kolory, taki dziwoląg modowy, potem to poszło w modę na metroseksualizmu, a niekiedy w intensywną dbałość – chłopcy zaczęli się przyznawać, że chodzą do kosmetyczki z paznokciami, itp. I nie było w tym nic nagannego, bo była to wtedy tylko czysta deklaracja.

Tylko niewinne upodobanie?

Tak, bo to w jakiejś odmianie było niewinne, jak każda moda. To, że chłopcy w pewnym momencie nosili takie spodnie - skaterskie, z krokiem do kolan nie oznacza, że mieli takie przyrodzenie. Albo były takie spodnie, które spadały z tyłka i widać było 'koniec pleców', bo takie były modne. Rozumiem, to element mody a młode pokolenie musi coś takiego mieć. I na tej potrzebie mody bazuje gender.

Czyli po pierwszym szoku sprawa okrzepnie, a później minie?

My się z tego śmiejemy, ale Niemen też był kiedyś modny, młodzieżowy - a teraz jest klasykiem i leży na Powązkach. Ja słyszałem w młodości ,,on wyje – i z tego żyje’’ - mówili starzy, a teraz leży jako klasyk w katakumbach, za Rejmontem. W tym momencie gender, czy tego typu odreagowanie wobec faceta, który ma muskuły, spracowane ręce, mówi brzydkie wyrazy, jest lekko chamowaty, czasami ma ''chuch'' – to był taki buncik, i ja bym na to w ogóle nie zwrócił uwagi jako badacz. Ot, po prostu, przywaliło się jakieś emo, jakiś gotyk, jakieś pierdoły.. Oni mieli tyle pojęcia o gotyku, co ja o uprawie mchu na Kamczatce.

Nagle o gender zaczęło być wszędzie głośno, więc to jest trochę tak, jak w przypadku rezydentów, którzy protestują. Potem włączyli się w to biznesmeni i zaczęli na tym robić pieniądze, bo w każdej branży istnieje taka grupa ludzi, i to nie jest żaden spisek: oni po prostu od tego są, że szukają, czy na tym da się zarobić. Podam prosty przykład: mój brat jest urologiem od 40 lat i stwierdza, jako urolog klinicysta, czyli cały czas praktykujący, że liczba zachorowań na prostatę nie zmienia się, jest constans od 40. lat.  A pacjentów ma 3 razy więcej, skąd się to bierze? Jest reklamowany lek - Prostamol:  facet 3 razy wstaje od stołu żeby się wysikać, więc co któryś klient, jak to zobaczy stwierdzi, że musi iść do urologa.


Trwa nakręcanie popytu?

Tak, i ktoś robi na tym duże pieniądze, tak jak i w przypadku gender, też zaczęto na tym zarabiać w najrozmaitszy sposób: a to film ,,Płynące wieżowce'' albo film o lesbijkach, a to o niezdecydowaniu, lub o molestowaniu, albo o księdzu homoseksualiście itd. Do tego z kolei dopinają się ci, którzy szukają pól łownych, czyli nie, że masz poszukiwać swojej tożsamości płciowej, co jest z gruntu głupie, bo wie pani - ja wiem, gdzie mam swoją tożsamość płciową. Przynajmniej kilka razy dziennie się o tym dowiaduję.

To jest mniej więcej tak: ''Ty masz poszukiwać swojej tożsamości płciowej a my ci powiemy, jakie są inne możliwości. Jak my ci to powiemy, we w miarę wczesnym wieku, to otworzymy ci inny horyzont, będziesz inaczej patrzył na świat. Przecież każda miłość uszczęśliwia i żadna miłość nie jest grzechem, nawet tęczowa miłość nie jest grzechem, a Jezus Chrystus kazał miłować, ale nie mówił, że miłość musi być hetero''.

Czyli taka ''miłość'' usprawiedliwia wszystko?

Tak, miłość usprawiedliwia wszystko i jeśli kochamy kozę, to możemy z kozą współżyć.

A jeśli ktoś kocha drzewo?

Albo drzewo.. To ma nawet swoją nazwę.

Dendrofilia?

Tak, a najczęściej mężczyznom kojarzy się z waginą taka dziupla na sośnie, nie wiem, gdzie oni taką widzieli… I nawet dochodzi do współżycia.

A dzieci z tego będą?

No… takie małe kasztanki? Więc na tym to polega. Genderyzm trzeba odróżnić, więc odróżniajmy dalej. Dlaczego weszło w to lobby gejowskie? Bo my, niesłusznie ale normalnie zorientowani, nie musimy szukać pól łownych, bo one naturalnie istnieją. Różnimy się strojem, pani ma pewnie makijaż…

Mam.

A ja nie zdążyłem jeszcze zrobić, bo zbyt rano. Więc my się różnimy, a jak coś zaiskrzy, a nie ma przeszkód sakramentalnych, czy jakichś innych, to ostatecznie możemy się mieć ku sobie. Natomiast w drugim przypadku nie jest to takie proste, bo trzeba przekroczyć pewną granicę i trzeba w którymś momencie powiedzieć: ''słuchaj, kolego… Robert, ty mi się podobasz, tylko że ja… też jestem Robert''. I to jest problem, bo jest to działanie przez ''rozmiękczanie'', bo nie ma tu zorientowanej płciowości, więc możesz być bardziej otwarty, a my z ciebie uczynimy zwierzynę łowną i będziesz dla nas łatwiejszy do złapania.

Czyli ulepimy cię na naszą modłę?

Owszem, ulepimy cię na naszą modłę, żebyś był dla nas użyteczny. Proszę zwrócić uwagę, że homoseksualizm uznaje miłość jako uniwersalną, czyli miłość mężczyzny i kobiety się nie różni, więc uznaje się tu tylko seks i pociąg cielesny do tej samej płci jako pewną orientację. Czyli jest to schorzenie zorientowane czysto na seks, to ma charakter czysto seksualny, czysto cielesny, powiedziałbym - wręcz bydlęcy. I dlatego trzeba sobie umiejętnie przygotować tę zwierzynę, potraktować szkoły może jako ośrodki hodowlane. I może któryś z tych ''zwierzaczków'' da się upolować, itd. Nie przeze mnie, to może przez mojego współbrata w orientacji - na tym to polega i to jest jedna sfera, jeśli chodzi o szkoły.


za:www.fronda.pl