Schroniła się w Polsce, bo norwescy urzędnicy chcą odebrać jej dziecko

Norweżka Silje Garmo musiała opuścić swój kraj, ponieważ władze chciały oddać jej drugą córkę do rodziny zastępczej. Powód? Miała nadużywać antydepresantów i leków nasennych. Tyle tylko, lekarze tego nie potwierdzili, a urzędników przekonał zwykły donos!



Kilka lat temu Garmo odebrano pierwszą córkę, bo ktoś usłużny doniósł, że kobieta wiedzie „chaotyczne życie” i bierze leki nasenne i uspokajające.  Kiedy po raz drugi zaszła w ciążę, była nieustannie monitorowana przez lekarzy i , mimo że nie znaleziono dowodów na to, że mogła brać medykamenty, postanowiono odebrać jej nowonarodzone dziecko.

Norweżka nie chciała do tego dopuścić i natychmiast po wyjściu ze szpitala uciekła do Polski.

– Wówczas było dla mnie naturalne, żeby udać się do Polski, bo mam tutaj dużo znajomych. Szanuję polską politykę, polski rząd za podejście do rodziny, które różni się od podejścia w krajach skandynawskich. Wiem też, że będę tutaj żyć w spokoju. Taką mam nadzieję i dlatego to było takie naturalne, żeby się tutaj udać i prosić o pomoc – powiedziała Silje Garmo w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Władze norweskie nie zamierzają jednak odpuścić i żądają wydania dziecka. W Polsce Garmo próbują pomóc adwokat Jerzy Kwaśniewski i Małgorzata Owczarska Prezes Konfederacji Kobiet RP. Norweżka stara się też o azyl.

– Przedstawiliśmy również dokumenty, w tym własne rządowe raporty norweskie, które mówią o naruszaniu Europejskiej Konwencji Praw Człowieka przez rząd norweski. Wskazujemy, że aktualnie toczy się osiem spraw przeciwko Norwegii w Europejskim Trybunale Praw Człowieka i to jest już wystarczający materiał, żeby przyznać azyl Pani Silje – mówi mec. Jerzy Kwaśniewski w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

Matka ma nadzieję, że uda jej się pozostać w Polsce.

– Zakończyłam procedury wnioskowe o przyznanie azylu. Czekam na odpowiedź. Mam nadzieję, że będzie pozytywna, bo wtedy będę mogła zaplanować przyszłość – wskazała Silje Garmo.

Z kolei jak mówi Małgorzata Owczarska, Barnevernet [norweski urząd ochrony dzieci – przyp. red.] słynie z nadmiernej ingerencji w życie rodzin i odbierania dzieci z błahych powodów, takich jak nieodpowiedni skład śniadania do szkoły. Państwo norweskie nie tylko nie zapewniło bezpieczeństwa Silje i jej córkom, ale wręcz naruszyło szereg praw człowieka, m.in. prawo dziecka do wychowania w rodzinie i do pozostawania pod opieką rodziców, prawo do ochrony przed rozdzieleniem od rodziców, prawo do ochrony dziecka przed arbitralną i bezprawną ingerencją w jego życie rodzinne, prawo do rzetelnego procesu. Mimo to Silje nie zamierza się poddać i walczy o rodzinę. Chce za wszelką cenę ochronić młodszą córkę i odzyskać prawo do opieki nad starszą.

za:www.stefczyk.info