Witamy serdecznie na stronie internetowej Oddziału Łódzkiego
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy.

Mamy nadzieję, że ułatwimy Państwu docieranie do rzetelnej informacji. Tutaj chcemy prezentować wielkość oraz problemy naszego Kościoła, zagadnienia społeczne, cywilizacyjne, publikacje członków Stowarzyszenia, stanowiska w ważnych kwestiach. Nie będziemy konkurować w informacjach bieżących z innymi portalami (niektóre z nich wskazujemy w odnośnikach), natomiast gorąco zapraszamy do lektury wszystkich tekstów - ich aktualność znacznie przekracza czas prezentacji na stronie głównej. Zachęcamy do korzystania z odnośników: "Publikacje" i "Polecane". Mamy nadzieję na stały rozwój strony dzięki aktywnej współpracy użytkowników. Z góry dziękujemy za materiały, uwagi, propozycje.
Prosimy kierować je na adres: lodz@katolickie.media.pl

Appelbaum na skróty przez fakty, czyli powszechna pokusa. Warto zapamiętać ten przykład

Ann Applebaum napisała w „Washington Post” felieton, poświęcony sprawie Skripala (przedrukowała go „Wyborcza”). W tymże felietonie oskarżyła Trumpa za to, że rzekomo potępiając zamach „unikał wymienienia Rosji”.Applebaum myli się.

Trump oczywiście wymienił w tym kontekście Rosję, i to kilkakrotnie.

Wydaje mi się, że to Rosja, sądząc ze wszystkich dowodów, które oni (Brytyjczycy) mają— powiedział np.reporterom w Białym Domie.

Takich cytatów z ostatnich dni jest więcej. Prezydent, potępiając Rosję i określając ją jako prawdopodobnego zleceniodawcę próby morderstwa nie wzniósł się wprawdzie na wyżyny swojej emocjonalnej elokwencji, tym niemniej nie uciekł od faktu, iż to Kreml jest prawdopodobnym winnym. Applebaum powinna to wiedzieć.

I jak znam życie, to w jakimś zakresie to wiedziała. Ale w innym - tak bardzo chciała dowalić znienawidzonemu przez siebie Trumpowi, że pozwoliła sobie słuchać jednym uchem. Nie tyle chciała skłamać, ile pozwoliła sobie na luksus odpowiednio ukierunkowanej nieuwagi. Co przyszło jej tym łatwiej, że rzecz dotyczy stosunków z Rosją, czyli pola na którym pozycja Trumpa bywa rzeczywiście niejasna. Ale nie tym razem.

Warto zapamiętać ten przykład. Bo tego rodzaju pokusy ułatwienia sobie życie, żeby uderzyć (czy przynajmniej pomyśleć źle) w kogoś, kogo nie lubimy, idąc na skróty przez fakty, mimo że w danej sprawie są one co najmniej niejednoznaczne, nie ograniczają się bynajmniej do Ann Applebaum. Potrafią jak najbardziej dotyczyć również i publicystów, których wspieramy. No i nas samych.

autor: Piotr Skwieciński

za:https://wpolityce.pl

Copyright © 2017. All Rights Reserved.