Leszek Galarowicz - Wielcy mali ludzie

Grzmią o rzekomym zawłaszczaniu przez PiS muzeów, kin i teatrów oraz przerabianiu kultury pod dyktando nowej władzy. Tymczasem wbrew temu, do czego przekonują nas liberalne tygodniki, dziś problemem nie jest kultura podporządkowana jednej partii, lecz kultura w służbie poprawności politycznej.

Tak zaangażowanej kultury jak dziś nie było od końca PRL-u. Cykliczne występy medialne proponują nam aktorzy pokroju Mai Ostaszewskiej, Magdaleny Cieleckiej czy Macieja Stuhra, którzy zamiast zajmować się swoją profesją, bawią się w komentatorów społeczno-politycznych. Opowiadają o swoich lękach i upiornych wizjach państwa „opanowanego przez Jarosława Kaczyńskiego”.

Obsesje artystów

Ostatnio prawdziwy popis przenikliwości dał wybitny aktor Janusz Gajos, który zwierzał się dziennikarce Justynie Pochanke z własnych lęków: „To jest coś, czego ja nie podejmę się w tej chwili określić, ale wielu, wielu ludzi daje się prowadzić za rękę w stronę jakiegoś piekła. Nie wiem, jak to się dzieje, skąd się to bierze, że ci ludzie ulegają pewnym nakazom, pewnym wyobrażeniom o naszym kraju”. W innym miejscu powiada: „To najokropniejsze, co może nas spotkać. Stan, w którym jeden człowiek popierany przez jakąś grupę ludzi chce mi od rana powiedzieć, jak żyć, który but zakładać na nogę”. Obsesje zasłużonych aktorów, którzy wszędzie zaczynają widzieć i słyszeć Jarosława Kaczyńskiego, coraz mniej śmieszą. Kolejni ludzie kultury rozmieniają na drobne swój artystyczny dorobek. Krytykują PiS, ale też uderzają w Kościół, Polaków i tradycyjne wartości.

Wielu z nich ma swoje obsesje. Krzysztof Pieczyński uznaje chrześcijaństwo za „organizację terrorystyczną, która winna być sądzona przez Trybunał w Norymberdze, przed którym powinien też stanąć papież”. Znani z obsesji patriotycznych są Stuhrowie. Maciej „zasłynął” z „żartów” na temat tupolewa, a na tegorocznej gali wręczenia Orłów, nagród Polskiej Akademii Filmowej, popisywał się „dowcipami” o „polskim obozie”, nawiązując do ustawy o IPN-ie. Jerzy Stuhr polski patriotyzm określał mianem „pomylonego” i „histerycznego”. Antypolskie obsesje ujawniła też Magdalena Cielecka, która pochwaliła się w „Newsweeku” związkiem z Żydem i przyznała, że nie wyobraża sobie, by „związała się z Polakiem”. Nietrudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby podobnie powiedziała o Żydach. O ile w środowisku artystów dostrzegamy różnice w przedmiocie krytyki, o tyle pod względem głoszonych poglądów różnice między nimi są kosmetyczne. Są oni do bólu poprawni politycznie. Bezkrytyczne uwielbienie dla Unii Europejskiej, naiwna otwartość wobec imigrantów, wyśmiewanie tradycyjnego patriotyzmu i PiS-u, strach przed Jarosławem Kaczyńskim, potrzeba obrony praw i wolności kobiet to szkielet ich poprawnej do bólu mentalności.

Kino zaangażowane

Od kilkunastu lat polskie komedie przesiąknięte są akcentami poprawności politycznej. Reżyserzy dość nachalnie wtłaczają publiczności, co powinna myśleć na temat mniejszości. Pojawiają się wątki homoseksualne, geje są portretowani jako najbardziej sympatyczni bohaterowie, przy jednoczesnym sygnale, że mężczyźni hetero są beznadziejni.

Nie lepiej wygląda kondycja kina poruszającego ważne problemy

                                                                              *

Pozostało 51% treści.

Autor: Leszek Galarowicz

za: https://gpcodziennie.pl

                                                                            ***
Ważne stwierdzenie Autora: "Dziś wartość artystyczna dzieła schodzi na dalszy plan, dla jego percepcji liczy się przede wszystkim to, czy wpisuje się w paradygmat poprawności politycznej."

kn