Uwięzieni w politycznej poprawności. Znane wydawnictwo zarzuca o. Kolbemu antysemityzm

Zdaniem wydawnictwa „Więź”, drugie miejsce dla św. Maksymiliana Kolbego w plebiscycie na najbardziej wpływowego dziennikarza stulecia jest co najmniej kontrowersyjne. Powodem takiego twierdzenia jest – ich zdaniem – antysemityzm świętego, rzekomo wylewający się z pism wydawanych przez przedsiębiorczego zakonnika.

„Więź” uważa, że „medialnej działalności [o. Kolbego] nie da się oddzielić od antysemityzmu”. Jako przykład podaje dwie wypowiedzi zamieszczone na łamach „Małego Dziennika”, które rzekomo mają potwierdzać jego nienawiść do Żydów. Okazuje się, że słowa nie należą bezpośrednio do polskiego franciszkanina lecz zostały napisane przez ks. Stanisława Trzeciaka. Dodatkowo, przytaczają słowa samego o. Kolbego: „Żydostwo szkodziło i szkodzi nam na każdym kroku, wżera się jak rak w ciało narodu, szerzy przekupstwo i zepsucie wśród dorosłych, a rozpustę i bezbożnictwo wśród młodzieży, wydziera nam handel, przemysł, rzemiosło, a nawet ziemię”.

Autorzy artykułu widocznie nie rozumieją (lub nie chcą zrozumieć) czym jest krytyka źródła historycznego jakim bez wątpienia są słowa polskiego świętego. Nakładają obecną definicję antysemityzmu, powstałą głównie po 89’ roku na realia i czasy, w których ludzie kierowali się całkowicie innym myśleniem. Słowa o. Kolbego większość historyków określa dziś jako przejaw antyjudaizmu, który prezentowała zdecydowana większość prasy i opinii publicznej w ówczesnej Polsce. Miał on charakter polityczny i społeczny, i w żaden sposób nie skłaniał do fizycznej eliminacji czy używania przemocy wobec społeczności żydowskiej. Patrząc z perspektywy powszechnej w dzisiejszych czasach definicji antysemityzmu, okazało by się, że cała przedwojenna Europa nastawiona była przeciwko Żydom.

Ukazanie słów polskiego świętego używając ich w kontekście dzisiejszej definicji antysemityzmu jest po prostu nieuczciwe. Redaktorzy uczynili to doskonale znając świadectwo miłości bliźniego o. Kolbego wyrażone w oddaniu życia za drugiego człowieka. Autorzy artykułu zapomnieli zaznaczyć, że jednym z głównych celów i pragnień polskiego świętego było nawrócenie wszystkich Żydów. Jak każdy chrześcijanin, nie chciał ich zguby (w odróżnieniu od Hitlera), lecz nawrócenia.

Dodatkowo, autorzy swoją publikacją zdają się podważać Nauczycielski Urząd Kościoła, który w celu wyniesienia o. Kolbego na ołtarze musiał dogłębnie i rzetelnie zbadać życiorys założyciela „Rycerza Niepokalanej”.

Dzisiejsze oskarżenia o antysemityzm zdają się przypominać ataki amerykańskich środowisk żydowskich wobec pomysłu rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego dla innego polskiego kandydata na ołtarze – kard. Augusta Hlonda.

za:www.pch24.pl