Ks. prof. Paweł Bortkiewicz - O co chodzi?

Przewala się tęczowa rewolucja przez Warszawę. Głównym problemem miasta stołecznego jest bowiem dyskryminacja wszystkich tych, którzy nie są mężczyznami bądź kobietami, ale wszystkimi innymi. Ta dyskryminacja zaczyna się w przedszkolach i szkołach. Wie o tym doskonale wiceprezydent stolicy, który napisał:

„Karta LGBT jest potrzebna z uwagi na to, że w Warszawie mamy osoby o takiej orientacji, które są atakowane fizycznie, werbalnie. Mamy sytuacje, które kończą się przez to samobójstwem dzieci w szkołach”. Jak wiadomo, przez ostatnie lata przetoczyła się fala masowych samobójstw, tak masowa, że jej skala była niepoliczalna i dlatego nie policzona przez żadne media, żadne instytucje bezpieczeństwa publicznego.

Władze mojego uniwersytetu kierują do mnie i do wszystkich pracowników zaproszenie: „zapraszają na szkolenie dotyczące Równego traktowania osób transpłciowych studiujących w Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Celem szkolenia jest zwiększenie świadomości pracowników UAM na temat osób transpłciowych i ich sytuacji prawnej oraz wskazanie możliwości zapewnienia im w trakcie studiów funkcjonowania zgodnie z odczuwaną płcią”. Nie wiem, kto to są osoby transpłciowe, ale to może być ciekawe doświadczenie – poznanie osób, u których spontanicznie i w sposób bliżej niekontrolowany zmienia się płeć genetyczna, bo ta przecież jest podstawą zróżnicowania płciowego. Przecież chyba na poważnej uczelni nikt nie da wiary, że osobą transpłciową jest jakiś np. pan Krzysztof, który faszeruje się hormonami, przechodzi częściowe zabiegi chirurgiczne, wciska się w damskie ciuchy i udaję panią Anię.

Krąży w sieci apel: „w piątek  8.03.2019 w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu godz. 18.00 odbędzie się zamknięte spotkanie miejscowych elit na satanistycznym wernisażu Mariny Abramowicz (USA), mające na celu poddanie Polski kultowi szatana”.

Spotykam się w trakcie podróży zupełnie przypadkowo z moim światłym przyjacielem i zamiast pogawędki o tym, czy o owym rektor jednej z katolickich uczelni zadaje pytanie – o co w tym wszystkim chodzi?

Szukamy bezradnie odpowiedzi. Z pewnością można wskazać jedną nasuwającą się odpowiedź. Chodzi o wojnę kulturową, o cofnięcie tego wszystkiego, co osiągnęliśmy najpierw przez 1050 lat naszego chrześcijaństwa, przez 100 lecie odzyskanie niepodległości, przez 40 lecie od wsłuchania się w słowa „Musicie być mocni. Drodzy bracia i siostry! Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej Wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów”.

Na miły Bóg, co się dzieje? W 1648 r. książę Jeremi Wiśniowiecki napisał do wojewody Adama Kisiela: „Nam lepsza rzecz umierać, aniżeli by pogaństwo i hultajstwo miało nam panować”. Ale nie poprzestał na tym, by czekać na śmierć, przeciwnie ruszył ze swych Łubniów, by walczyć o ocalenie Rzeczypospolitej. Nie można się zgodzić na panowanie hultajstwa. Musimy być mocni. I waleczni!