Tomasz Łysiak-O tempora, o standardy dziennikarskie!

Dziennik „Il Corriere della Sera” to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek na włoskim rynku medialnym. Został założony w Mediolanie w 1876 roku, a jego właścicielem jest obecnie grupa medialna RCS MediaGroup S.p.A. (Rizzoli-Corriere della Sera Media Group S.p.A.). Angelo Rizzoli (1889-1970), fundator i założyciel grupy to jedno z największych nazwisk w historii włoskich mediów.

Imperium (zarządzane po śmierci Rizzoliego przez jego potomków) to prawdziwy gigant medialny o wymiarze nie tylko włoskim, ale i światowym. W „swojej stajni” ma takie tytuły jak: „Corriere della Sera”, „La Gazzetta dello Sport”, „Il Mattino”, czy wreszcie zawsze kupowany przeze mnie w ukochanym Trieście „Il Piccolo”.

Szefem „Corriere della Sera” jest Luciano Fontana, zaś dziennik z politycznego punktu widzenia bliski jest pozycjom centro-lewicowym i generalnie prezentuje treści w sposób politycznie poprawny (w rozumieniu tego, co jest „politycznie poprawne” we współczesnej Europie). Jednak zawsze, nawet przy takim a nie innym sprofilowaniu politycznym i światopoglądowym tytuł zawsze trzymał pewien poziom rzetelności dziennikarskiej. W jej ramach jest choćby pewien podstawowy standard – opisywanie faktów takimi jakimi są, zaś wyrażanie opinii na fundamencie opisu rzeczywistości, a nie wyobrażeń, fobii, fałszów, kłamstw czy manipulacji.

Tak już niestety nie jest. Oto w numerze piątkowym (26.06) piszący z Berlina korespondent dziennika, Paolo Valentino, w tekście o wizycie Andrzeja Dudy w USA („A Polak Duda dzieli Europę szukając Trumpa – w niedzielę wybory (kontestowane) w Warszawie”) pisze o spotkaniu obu prezydentów i o polskich niedzielnych wyborach.

W jaki sposób pisze? Ano tak, że wybory prezydenckie „według doniesień wielu prawników są sprzeczne z demokratycznymi standardami”.
Dlaczego? Otóż, jak pisze korespondent – „wybory odbędą się tylko drogą korespondencyjną, bez niezależnych kontroli”. Co więcej, gdy napisałem do Valentino na Twitterze, wcale tych słów nie odwołał, nie przeprosił, lecz upierał się, że „formalnie tak jest”, a polski rząd de facto wymusza głosowanie korespondencyjne.

Zareagowała nasza ambasada w Rzymie, zwracając uwagę „Il Corriere della Sera”, że w swoich tekstach oczernia Polskę, pisząc nieprawdę (informacja o tym, że wybory w Polsce „są tylko korespondencyjne” to zwykły fałsz).

Mnie jednak, poza wszystkim, porusza nie tylko sam brak rzetelności dziennikarskiej, ale jeszcze upór trwania przy „swoim”, nawet gdy czarno na białym widać, że w tekście nie napisano prawdy.

O tempora, o mores? O tempora, o standardy dziennikarskie – chciałoby się krzyknąć.
 
Tomasz Łysiak

za:niezalezna.pl

***
A może jeszcze inaczej-Kto płaci ten wymaga. Niekoniecznie prawdy...?
kn